• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Monumentalna i imponująca, ale za długa "Aida" w Operze Bałtyckiej

Magdalena Raczek
24 kwietnia 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
Małgorzata Walewska w roli Amneris zachwyciła nie tylko śpiewem, kostiumem (złote skrzydła), ale i grą aktorską. Małgorzata Walewska w roli Amneris zachwyciła nie tylko śpiewem, kostiumem (złote skrzydła), ale i grą aktorską.

Tragiczna, platoniczna i niespełniona miłość, żądza zemsty, konieczność fatalnego wyboru między uczuciem do drugiej osoby a patriotyczną lojalnością, a wszystko to z wojną w tle. Tak można streścić w kilku słowach tę jedną z najpopularniejszych oper świata. Wczoraj w Operze Bałtyckiej w Gdańsku miała miejsce premiera słynnego dzieła Giuseppe Verdiego pt. "Aida" w reżyserii Anny Wieczur, pod kierownictwem muzycznym George`a Tchichinadze. W jednej z głównych partii, w roli Amneris, wystąpiła gwiazda operowej sceny - Małgorzata Walewska. Publiczność przyjęła spektakl kilkuminutową owacją na stojąco.



Sprawdź repertuar Opery Bałtyckiej


"Aida" jest jedną z najbardziej popularnych oper na świecie i należy do najlepszych i najczęściej wystawianych dzieł włoskiego kompozytora - Giuseppe Verdiego. To opera w 4 aktach, z librettem napisanym przez Antonia Ghislanzoniego, który oparł je na francuskim konspekcie autorstwa Camille`a du Locle`a. Opera została zamówiona w 1869 przez Ismaila Paszę, chedywa Egiptu, na otwarcie Opery w Kairze, ale została wystawiona później ze względu na trwającą wtedy wojnę francusko-pruską. Prapremiera w Kairze odbyła się 24 grudnia 1871 r. i od razu została entuzjastycznie przyjęta przez publiczność. Podobnie zakończyła się rok później włoska premiera w mediolańskiej La Scali (kompozytora wywoływano 32 razy) i od tamtej pory "Aida" rozpoczęła pochód przez wszystkie ważniejsze sceny świata.

Sam Verdi mówił przekornie, że "Aida" "należy do grona jego najmniej złych oper". Zamyka drugi ("średni") okres jego twórczości i może być traktowana jako dzieło przejściowe, łączące w sobie melodyjność i żywiołowość, a także monumentalizm z głębią psychologiczną. Zderzenie scen monumentalnych, jak słynna scena 2 aktu II, czyli scena marsza tryumfalnego, należąca do najbardziej widowiskowych w dziejach opery, ze scenami subtelnymi i intymnymi, w których muzyka jest delikatna, bliska muzyce kameralnej, sprawia, że dzieło Verdiego jest tak wyjątkowe. Widzowie Trójmiasta mogli ją oglądać w 2015 roku w cyklu Opera na Targu Węglowym, a starsi być może pamiętają trzy poprzednie realizacje, które miały miejsce w Operze Bałtyckiej: w 1960, 1992 i 1993 roku. Przypomina o nich miniwystawa na foyer opery.

Przeczytaj także: Rekordowa frekwencja podczas "Aidy" pod chmurką

Akcja opery toczy się w starożytnym Egipcie. Etiopska księżniczka Aida (Soojin Moon-Sebastian - sopran), córka króla Etiopii - Amonasro (Leszek Skrla - baryton, który co ciekawe ogrywał tę rolę już w realizacji w 1993 roku) zostaje porwana przez Egipcjan i jest niewolnicą na dworze faraona. Zakochuje się z wzajemnością w Radamesie (Jacek Laszczkowski - tenor), dowódcy egipskiej armii. Tymczasem córka Faraona księżniczka Amneris (Małgorzata Walewska - mezzosopran), która sama kocha się w Radamesie, odkrywa jego związek z Aidą i wpada w gniew. Radames powraca z wojny w chwale z wieloma jeńcami. Faraon (Rafał Pawnuk - bas) w dowód wdzięczności oddaje mu rękę swojej córki. Tak rozpoczyna się seria dramatycznych zdarzeń z miłością w roli głównej - zarówno tej do drugiej osoby, jak i tej do ojczyzny.

Sprawdź, kiedy grają "Aidę"


  • Do czasów faraonów przenosi nas imponująca scenografia autorstwa Damiana Styrny.
  • W ruchu scenicznym, podobnie jak w kostiumach, jest sporo umowności, skrótu i symboliki odwołującej się do egipskich hieroglifów.
  • W ruchu scenicznym, podobnie jak w kostiumach, jest sporo umowności, skrótu i symboliki odwołującej się do egipskich hieroglifów.
  • W ruchu scenicznym, podobnie jak w kostiumach, jest sporo umowności, skrótu i symboliki odwołującej się do egipskich hieroglifów.
  • W ruchu scenicznym, podobnie jak w kostiumach, jest sporo umowności, skrótu i symboliki odwołującej się do egipskich hieroglifów.
Ten orientalizm libretta - choć nie został oddany w muzyce (muzyka starożytnego Egiptu nie była znana w czasach Verdiego, więc kompozytor stworzył jedynie kilka swoich wariacji na jej temat), odzwierciedla wizualna strona spektaklu. Do czasów faraonów przenosi nas imponująca scenografia autorstwa Damiana Styrny - znanego w Trójmieście z realizacji scenografii do "Lalki", "Chłopów" i "Wiedźmina" w Teatrze Muzycznym w Gdyni, scenografii do "Don Bucefala" czy "Pinokia" w Teatrze Miniatura, a także zachwycające kostiumy, które stworzyła Anna Chadaj. Wizualną stronę spektaklu dopełniają projekcje multimedialne Eliasza Styrny i światła Pauliny Góral. Całość jest wyjątkowo dopracowana wizualnie i urzeka niespotykaną spójnością stylistyczną i harmonią, co rzadko się zdarza, gdy pracuje ze sobą wielu twórców.

Przeczytaj także: Małgorzata Walewska w Operze Bałtyckiej!

Scenografia składa się z kilku zwisających nad sceną ścian/brył w kolorze piasku z chropowatą fakturą, które przywodzą na myśl ściany piramid, jednak nie są jednoznaczne, raczej abstrakcyjne. Wiszą nad głowami bohaterów niczym fatum, które próbuje ich dogonić. Ten fatalizm czuje się na każdym kroku, a sugestywny nastrój potęguje dodatkowo światło, które utrzymane jest w ciepłych, "piaskowych" barwach, a także oparte jest na grze światłocieniem (kilka scen wykorzystuje też efekt teatru cieni). Dużo tu słynnych egipskich ciemności, ale też afrykańskiego słońca. Wpisuje się w ten klimat również finalna scena w grobowcu, który odgrywa wiszący nad sceną trójkąt, przypominający piramidę odwróconą do góry nogami - jest on niczym klepsydra, z której na koniec posypie się piasek, symbolizujący śmierć i pochówek pary bohaterów. Nawiązuje to zresztą do plakatu spektaklu (kolejny spójny element wizualny) oraz do "piaskowych" wizualizacji na tiulowym ekranie, które pomysłowo i w filmowym stylu otwierały kolejne akty.

Twórcy zrezygnowali z koloru - poza złotem, srebrem, barwami ziemi (czerń i brąz oraz im pochodne) i bielą, użyty jest tylko turkus (suknia Aidy i hełm Radamesa) oraz odcienie oberżyny w kostiumach etiopskich jeńców, przypominających afrykańskie plemiona, co również zostało podkreślone w choreografii. Ten zabieg sprawdził się znakomicie - na scenie panuje bowiem estetyczny ład. I choć można by podejrzewać, że ociekające złotem kostiumy mogą być kiczowate, to w tym przypadku nie ma o tym mowy.

  • Małgorzata Walewska w roli Amneris zachwyciła nie tylko śpiewem, kostiumem (złote skrzydła), ale i grą aktorską.
  • W ruchu scenicznym, podobnie jak w kostiumach, jest sporo umowności, skrótu i symboliki odwołującej się do egipskich hieroglifów.
  • W ruchu scenicznym, podobnie jak w kostiumach, jest sporo umowności, skrótu i symboliki odwołującej się do egipskich hieroglifów.
  • W ruchu scenicznym, podobnie jak w kostiumach, jest sporo umowności, skrótu i symboliki odwołującej się do egipskich hieroglifów.
Byłam przekonana, że ten spektakl będzie gwiazdorskim popisem jednej artystki i że to wokół niej skupi się cała uwaga widzów. Myliłam się. To zapewne zasługa reżyserki Anny Wieczur, znanej w Trójmieście z realizowanego wcześniej w Operze "Kandyda", a także z "Kasieńki" Teatru Miniatura oraz słuchowiska "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi". Gdańska "Aida" jest dziełem zbiorowym i to jest jej największa siła. Na tym też polega jej monumentalność. Trudno bowiem mówić o monumentalności w sensie dekoracyjnym - na tak małej scenie, jaką dysponuje Opera.

Doskonale wypadły wszystkie sceny zbiorowe, w których popis swoich umiejętności dały balet pod kierownictwem Izabeli Sokołowskiej-Boulton i Wojciecha Warszawskiego oraz chór przygotowany przez Agnieszkę Długołęcką, odgrywający kapłanów i kapłanki, dostojników i urzędników królewskich, żołnierzy, niewolników i jeńców etiopskich. Szczególnie zapadł mi w pamięć świetny taniec "skarabeuszy" (złote kostiumy tancerek i ich drobne ruchy). W ruchu i układach tanecznych, podobnie jak w kostiumach, jest zresztą sporo umowności, skrótu i symboliki, odwołującej się do egipskich hieroglifów. Podobnie zresztą jak w projekcjach, które są wyświetlane na bocznych kolumnach na proscenium oraz w tle w głębi sceny.

Oczywiście nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie wspaniała muzyka - za stronę muzyczną odpowiada George Tchichinadze. Orkiestra pod batutą maestro brzmiała znakomicie, dając możliwość popisu solistom, którzy wykorzystali tę sposobność pierwszorzędnie. Oczywiście przede wszystkim Amneris, która jest jedną z najciekawszych partii mezzosopranowych w całej twórczości Verdiego. W tej partii wystąpiła Małgorzata Walewska, która już wielokrotnie wcielała się w tę postać. Trzeba przyznać, że jej Amneris zachwycała nie tylko śpiewem, kostiumem (złote skrzydła), ale i grą aktorską - to jej emocje, siła jej miłości do Radamesa, jej chęć zemsty, a potem rozpacz i próba ratowania kochanka w finale były najbardziej przejmujące i autentyczne z całej opery.

Świetnie wypadły również duety Amneris z Aidą (czysty, mocny i świdrujący sopran Soojin Moon-Sebastian), a także Aidy z ojcem Amonasro (niezawodny jak zwykle Leszek Skrla). Nieco słabiej w mojej ocenie wyszły sceny kochanków: Aida i Radames (Jacek Laszczkowski został jakby w cieniu swoich obu scenicznych partnerek). Jego Radames pozostał zbyt posągową postacią, zwłaszcza w obliczu emocji, jakie otrzymaliśmy od partnerujących mu śpiewaczek. Jednak - jak wspomniałam wyżej - "Aida" to dzieło zbiorowe i jego słabsze strony bronią się same.

"Aida" ma szansę stać się wydarzeniem roku na trójmiejskiej scenie, a może nawet ogólnopolskiej. Jest to opera zrealizowana z rozmachem i dopracowana prawie w każdym szczególe (czasem słaba słyszalność śpiewaków stojących w głębi sceny z powodu braku zamkniętej scenografii). Niestety finał, który mógłby być bardzo mocnym akcentem (a wcześniej scena sądu nad Radamesem, której odgłosy słyszymy, ale jej nie widzimy i przeżywamy ją razem z Amneris), osłabiła druga, zupełnie niepotrzebna przerwa, która nieco uśpiła widzów i zbytecznie wydłużyła spektakl. A szkoda, bo przedstawienie trzymało dobre tempo i napięcie. Warto więc na koniec zadać pytanie, czy "Aida" obroni się jako trzyipółgodzinne dzieło?

Spektakl

7.3
21 ocen

Aida

opera / operetka

Miejsca

Spektakle

  • Aida 18 maja 2024 godz. 18:00

Opinie (49) 6 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • (1)

    monumentalne to lubię, a po ile bilety?

    • 5 4

    • ceny tez monumentalne

      • 4 6

  • Radames (3)

    Jacek Laszczkowski - Radames ????

    • 12 3

    • rademenes

      • 4 1

    • dokładnie (1)

      tragedia. Przysadzisty, ciężki, fatalny "tenor" - miałem wrażenie, że się męczy śpiewając. Kiedyś był to piekny głos ale cóż, lata świetności ma za sobą.

      • 16 4

      • hmmmm, może się nie znam jak Państwo, ale moim zdaniem tenor Pana Raszkowskiego - Rademesa właśnie, był bardzo przyjemny dla ucha

        • 1 4

  • Po te bezpłatne bilety to gdzie trzeba się zgłaszać ? (2)

    • 6 6

    • Juz natychmiast po przedstawieniu. Albo na drugi dzien.

      • 4 2

    • Do Weissa na balety.

      • 7 3

  • Taka piekna opera i tylko pieciu jak dotad zainteresowanych? (2)

    • 5 8

    • a co niej pieknego?

      wole Toscę.

      • 2 5

    • ToTy

      • 2 0

  • Gdansk to zascianek kulturalny (3)

    i tylko podniecanie sie czyms takim to dobrze potwierdza.

    • 10 26

    • Zaścianek, nie sądzę. Przedwczoraj byłem w filharmonii na recitalu Georginy Gee. Perfecto!

      • 6 3

    • (1)

      Fakt. Lepiej podniecać się imprezą disco polo. Zenek np..itp...

      • 13 4

      • a kto sie podnieca - wskaz mi.

        • 0 2

  • (7)

    Za długa? Nie zgodzę sie. Opera to perła w koronie dorobku sztuki operowanej, osią jej wydarzeń jest miłość, niemożliwa do spełnienia, pomiędzy tytułową etiopską niewolnicą a egipskim dowódcą Radamesem. To wzruszająca historia ukazująca konflikt pomiędzy uczuciem a powinnością, który okazuje się nierozwiązywalnym. Jak dla mnie to rewelacja, tym bardziej libretto napisane przez Rocco Siffredi.

    • 32 5

    • To znaczy wiesz...

      Owy konflikt faktycznie nieźle wybrzmiewa, ale mi na przykłąd bardziej podobał się wątek Huno - prosty rzemieślnik, ale uwikłany (bardziej pośrednio) w spisek przeciwko władzy, który mimo, że został złamany, tak naprawdę pomógł spiskowcom w dążeniu do celu. Włosi, jak na twórców opery przystało, są w tym aspekcie mistrzami. Ja czekam z niecierpliwością na kolejne dzieła Rocco. Podobno jakieś adaptacje filmowe się szykują.

      • 4 0

    • Pytanie o długość spektaklu (5)

      Pytanie o długość spektaklu jest pytaniem o to, w jakich czasach żyjemy. Kto dzisiejszych czasach może sobie pozwolić na spędzenie w teatrze bagatela 3,5 godziny? Dodając do tego powrót / dojazd, jest się w domu przed północą. Kto do tego teatru przyjdzie? Emeryci? Myślałam o zabraniu nastolatka, ale dla niego byłaby to mordęga, choć do teatru chodzi. Podobnie młodsze dzieci, nie dadzą rady. Oczywiście są długie opery, nawet 4-5 godzinne, ale to są opery dla koneserów. Przeciętny czas trwania tego spektaklu wynosi 2 godziny i 15 minut. Przerwa tylko rozbiła finał, a zmian żadnych nie było. Jeśli śpiewacy po 1 przerwie potrzebują za chwilę drugiej, to ja się pytam: co to za śpiewacy, bo wiele oper Aidę wystawia z jedną przerwą. No i druga kwestia, czy Gdańsk to Warszawa, gdzie w repertuarze jest taki dobór tytułów, że każdy znajdzie coś dla siebie. My koniecznie chcemy być jak Warszawa, ale za chwile się okaże, że nikt do opery nie przyjdzie.

      • 8 13

      • Byłam z 13-letnia córką (2)

        Nie nudziła się. Zresztą na widowni było sporo dzieci. Jedni lubią fast food, inni slow food. My zdecydowanie to drugie, ale jeśli tobie szkoda czasu, zawsze masz Zenka

        • 8 4

        • zenek tez dlugo gra

          • 1 0

        • Tylko dla koneserów

          Też byłem ze znajomymi z dziećmi i dzieciaki nie mogły wysiedzieć już po pierwszej przerwie, a druga wywołała falę irytacji widzów dokoła. Część osób wyszło w tej drugiej przerwie i już nie wróciło. To jest ryzyko, jakie podejmują twórcy, chcący koniecznie być elitarni.

          • 3 6

      • (1)

        W niedzielę spektakle są o 17. Właśnie po to, by o normalnej porze wrócić do domu z rodziną.

        • 10 1

        • To super!

          • 2 1

  • Żenada i brak wiedzy merytorycznej, czyli Trojmiasto.pl recenzuje

    Aida jest dziełem monumentalnym i rzeczywiście długim - czy to jest zdaniem autorki "in minus"? Tytuł artykułu od razu sugeruje, że opera jest zła, bo "za długa". Co by Pani sugerowała? wyciąć połowę scen? Może usunąć marsz triumfalny? Kompletna nieznajomość tematu. Szanowna Pani, otóż fakt, że w Operze Bałtyckiej spektakle trwają zwykle poniżej trzech godzin, nie znaczy, że tak jest wszędzie. W warszawskim Teatrze Wielkim czy zagranicznych teatrach operowych większość tytułów trwa ok. 3,5-4h. Wagnerowski "Parsifal" to około 5h, "Wilhelm Tell" Rossiniego to ponad 4h. I nie jest to problem przerw w spektaklu, po prostu tak te opery zostały skomponowane, a i tak często się je skraca, rezygnując z pojedynczych scen. Ponadto jesli dyrygent narzuci tempo i gna orkiestrę bez zastanowienia, to można skrócić spektakl - pytanie czy z korzyścią dla ucha. We wczorajszym spektaklu dyrygent poprowadził orkiestrę spokojnie i miarowo, dzięki czemu wydobyto z muzyki jej całe piękno. W życiu bym nie pokusił się o napisanie takiej bzdury, ze "opera jest za długa". A przerwy Szanowna Panisą nie tylko dla widzów i obsługi technicznej (zmiana dekoracji itp) - są także dla artystów. Aida to opera monumentalna, ale wymagająca muzycznie - śpiewacy muszą się popisać wyjątkową sprawnością i siłą wokalną - więc dodatkowa przerwa jest być może potrzebna także dla prawidłowej higieny głosu. Myslę, że wczorajszy spektakl obroni się swoim niespotykanym w Gdańsku rozmachem, piękną scenografią, trzeba wymienić tylko Jacka Laszczkowskiego na innego, utalentowanego tenora. Oby tylko Pani domorosłe podsumowanie nie zaszkodziło tej inscenizacji.

    • 73 13

  • Opinia wyróżniona

    No długo, ze szkodą dla spektaklu (1)

    Prawda. Druga przerwa całkiem niepotrzebnie, wydawało się, że będzie jakaś duża zmiana dekoracji, a tu... prawie nic. Szkoda, bo być może to trzy i pół godziny odstraszy tych okazjonalnych gości, co to na operę raz koło Wielkiej Nocy. (I porównywanie z Wagnerem nie ma sensu, bo na Wagnera chodzą najczęściej wagnerzyści.) A realizacja jest owszem spektakularna i oczy wyobraźni już ją widziały na festiwalach Europy!

    • 24 5

    • Przerwy są nie tylko dla zmiany dekoracji ale też dla artystów

      • 14 0

  • i**otyczny tytuł recenzji i zarzut (2)

    Tytuł i zarzut o tym, że przestawienie jest za długie jest tak i**otyczny, że ciężko to skomentować. Co mieli zrobić realizatorzy? Skrócić dzieło, czy zagrać w połowie? Droga pani, jeśli 3:20 to dla pani za długo na Aide to jedynie świadczy o tym, że nigdzie pani nie była i nic nie widziała. W Weronie Aida trwa 4,5 godziny, a spektakle często kończą się o 2 w nocy... I nadal nikt nie uważa, że to za długo. Żenada.

    • 44 9

    • nie bądź taki radykalny i spójrz na to z innej strony (1)

      W Polsce, w przeciwieństwie do Werony, Wiednia, opera cały czas walczy o widza... To nieustająca praca u podstaw, upowszechnianie, promocja, instrumenty zachęcające do zapoznania się z tym gatunkiem sztuki. Jednym z instrumentów jest takie formatowanie spektakli, żeby były "przyjazne" nie tylko dla koneserów i miłośników opery ale też dla widzów, którzy z operą mają mało do czynienia lub w ogóle. Nie ma znaczenia, że w oryginale coś trwa prawie 4 godziny. Sprawny scenarzysta, reżyser i kierownik literacki i muzyczny potrafią skrócić dzieło bez szkody dla merytoryki. Trzeba tylko chcieć. W ostateczności można zrobić mniej przerw w spektaklu, albo zrobić je krótsze...

      • 9 9

      • niestety... z takim mysleniem nie przyciagniemy a odstraszymy... Bo w koncu przyjdzie czas, ze zwabioną początkowo publicznosc trzeba bedzie w końcu uraczyc orginalną wersją... Publicznosc powinna byc wyhodwywana w szkołach podstawowych, a nie w profesjonalnych instytucjach. Jasne, ze gdzieniegdzie mozna wprowadzic vide, ale to raczej kosmetyka. Te dzieła zostały napisane przez wyitnych twórców. To nie współczesny teatr, w któym tekst można poddac radykalnej dekontrukcji.

        • 1 1

  • Opinia wyróżniona

    rewelacja (1)

    Chyba najlepsza produkcja Opery Bałtyckiej od wielu, wielu lat. Fantastyczna scenografia i muzycznie to była prawdziwa perełka. Pani Walewska klasa sama w sobie. Ktoś napisał, że Radames nie dawał bardzo rady, ale mam zupełnie inne zdanie. Czy za długo? Ja spokojnie wytrzymałem, a swoje lata już mam, widziałem jednak młodszych widzów nieco znudzonych. Kwestia bardzo indywidualna. Reasumując, opera na wielki plus! Brawo dla realizatorów.

    • 53 4

    • No, choć ponoć na balkonach jeden gosciu wprosił tam sobie pania na godziny!

      • 1 7

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Festiwal Teatru Polskiego i Teatru Telewizji Polskiej "Dwa Teatry" w roku 2019 odbył się po raz:

 

Najczęściej czytane