• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport
stat
Impreza już się odbyła

Klub Gdańskich Pejzażystów - wernisaż

  • sobota, 8 maja 2010, godz. 21:00
  • Lokalizacja
    Gdańsk, Galeria E66, ul. Elbląska 66
  • Bilety
    wstęp wolny
maj 21

wtorek, godz. 18:00

Wstęp wolny
cze 14

piątek, godz. 19.00

Gdańsk,
Wstęp wolny
Klub Gdańskich Pejzażystów - tak nazywa się wystawa malarstwa, której wernisaż odbędzie się w sobotę 8 maja, w gdańskiej galerii "E66". Swoje prace zaprezentują gdańscy artyści - Łukasz Butowski, Jan Konieczny i Rafał Podgórski.

Rafał Podgórski

Dosyć trywialny, lecz zarazem obszerny w swojej tematyce pejzaż, w niekończącej się opowieści o przestrzeni, tym razem prezentowany jest przez trzech malarzy z Wybrzeża, a dokładnie z Gdańska - stolicy byłej Hanzy, miasta rzemieślników sztuki, wytworu pijalnego złota i przemytu jedwabiu.
Jednak niekoniecznie jest to pejzaż marynistyczny, pod białą płachtą żeglarskiego płótna, a raczej ten zaklęty w zawiłościach gruntu, farby, koloru, formy, treści, gdzie żaglowa biel traci swą niewinność i oczywisty związek z błękitnym niebem.
Jego sednem w malarskich dociekaniach jest owa Przestrzeń, której wizja śni się nam po nocach, lecz nie sposób nadać jej imię. Naturalnie określenie kształtu, głębi, formy czy wymiaru jest powołaniem jej do życia. Próżno jednak szukać tej przestrzeni na kartograficznych mapach.

Przestrzeń stała się swobodna nie tylko na skutek doświadczeń abstrakcjonistów w sztuce.
Chcemy i musimy pojmować ją wieloznacznie. W dobie post wszystkiego, digitalizacji, niewidzialnych sieci, które i tak są na pierwszym planie, gdzie granica pomiędzy tym, co namacalne, a tym co wirtualne jest grubości nieokreślonej, to właśnie pejzaż najswobodniej podejmuje polemikę z rozumieniem świata...

Przestrzeń nabrała znaczenia hierarchicznego, nie tracąc niczego ze swej poetyckiej okazałości. Stała się zbiorem informacji o naszej kulturze. Jest wpisana w tradycję od samych jej początków. Nigdy nie była obojętna artystom, naukowcom ani filozofom. A pejzaż? Jest jej metaforą w świecie
malarskim. A malarstwo? Przestrzenią zdolną pomieścić wszystkie inne. Pejzaż jest pretekstem do rozważań nad samym sobą, otaczającą nas przyrodą, rzeczami niewidzialnymi, jest intuicją, czy też ważną dygresją. Pejzaż jest tłem wydarzenia, ale też głównym bohaterem, niczym Saturn, który pożera własny utwór. Jest on linią, która nie ma początku, ani końca. Dlatego trzech malarzy: Łukasz Butowski, Jan Konieczny oraz Rafał Podgórski, zainteresowali się tłem, aby nadać mu wartość pierwszorzędną.

Łukasz Butowski

Właściwie, to nie pamiętam dokładnie, jak zrodził się pomysł cyklu wystaw "Klubu Gdańskich
Pejzażystów" (zapewne przy piwku). Pamiętam za to, że od razu bardzo mi się spodobał. Po pierwsze, prezentacje malarstwa to działalność na ogół szlachetna i pozytywna, śmiało stawiająca opór wszechogarniającej entropii istnienia.
Po drugie, miło skonfrontować swoją pracę ze znajomymi tworzącymi "za ścianą", choć w tym przypadku "ściana", to tylko wydzielona przestrzeń w pofabrycznej hali w Gdańsku przy ul. Elbląskiej 66.
Po trzecie, moja twórczość już od pewnego czasu skupia się na przestrzeni - pejzażu.
Wymyśliłem sobie nawet temat dla cyklu moich prac: "Pejzaże narkoleptyczne" (może innym razem nieco szerzej rozwinę ten wątek). Dlatego mogę z czystym sumieniem wziąć udział w tym przedsięwzięciu bez potrzeby wcześniejszego uprawiania gimnastyki artystycznej, aby "wpasować się" w temat.
Prace, jakie tutaj prezentuję opowiadają zmyślone przez mnie historie, umieszczone w zmyślonym pejzażu, nawiązującym jednak do konkretnych miejsc w przestrzeni lokalnej: Mostu Siennickiego, plaży na Wyspie Sobieszewskiej, czy bardziej ogólnie Gdańska.
Na co dzień obszary te nie wywołują we mnie zbyt ciepłych uczuć czy pozytywnego doń nastawienia. Aby stan ten zmienić przemalowuję je po swojemu, aby wykrzesać z nich (na ile tylko to możliwe) odrobinę empatii.

Jan Konieczny


Maluję obrazy skromne i powściągliwe. Są wynikiem pokornej fascynacji błękitem, pigmentami, których chemicznego wzoru nie znam, ale za to dobrze wiem, co się za nimi kryje.
Podjąłbym się tłumaczyć to tylko daltoniście/achromatykowi oraz komuś, kto moich obrazów nie widział.
W tym przypadku mogę od tego odstąpić. Ośmielam się uznać te obrazy za pejzaże, bo niebagatelną rolę pełni w nich horyzont, czyli coś, do czego nijak nie można się zbliżyć. Zresztą pejzaż nie pejzaż, jak twierdził pewien nieodżałowany pisarz, jest jeden tylko temat - jest nim sam człowiek, który pisze... a więc i człowiek, który maluje.
Już ta głęboka, acz użyteczna przy wszelkich tego typu wywodach, myśl sugeruje ci drogi widzu/czytelniku, że masz do czynienia z czymś wzniosłym. Zgadza się, sam uważam, że chodzi tu tak zwane sprawy ostateczne.


Opinie

Sprawdź się

Na dachu którego teatru w sezonie letnim możemy oglądać filmy na wielkim ekranie?