• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Klasyczny "Otello" z przemocą w rodzinie. O premierze Opery Bałtyckiej

Łukasz Rudziński
26 kwietnia 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Otello (Jacek Laszczkowski) na tle pozostałych wyróżnia się porywczym charakterem i czarnym strojem (w taki też ubiera swoją żonę). Kocha Desdemonę (Katarzyna Hołysz) pełnym namiętności, ale pozbawionym zaufania uczuciem. Otello (Jacek Laszczkowski) na tle pozostałych wyróżnia się porywczym charakterem i czarnym strojem (w taki też ubiera swoją żonę). Kocha Desdemonę (Katarzyna Hołysz) pełnym namiętności, ale pozbawionym zaufania uczuciem.

Ponura opowieść o porywczym Otellu, który z zazdrości niszczy wszystko, co ma dla niego wartość, w Operze Bałtyckiej zainscenizowana została klasycznie i minimalistycznie. Statyczna, prowadzona z rozmysłem inscenizacja, skupiona jest na trójce solistów. Szkoda, że ubarwiono ją uporczywym podkreślaniem przemocy mężczyzn wobec kobiet, postrzeganych jako obiekty seksualne.



"Otello" Giuseppe Verdiego z librettem Arrigo Boity to mocno uproszczona, w stosunku do dramatu Szekspira, opowieść o Maurze Otellu, który przez sugestie przebiegłego Jago, zaczyna podejrzewać swojego zdegradowanego (w wyniku podstępu) kapitana Cassia i ukochaną Desdemonę o romans. Zazdrosny Otello nie ufa małżonce, która uporczywie prosi go o darowanie win Cassia, podsycając w ten sposób jego podejrzenia. Wściekły szuka jedynie ostatecznych dowodów jej winy. Dzięki chustce znalezionej przez żonę Jagona, Emilię (odebranej jej siłą przez męża), Otello pozbawia się złudzeń. Zarzuca Desdemonie niewierność i poniża ją publicznie. Żona Maura spodziewa się jaki będzie finał, więc przygotowuje się do niego przez cały ostatni akt. Z kolei Jago, choć jego plan się nie powiedzie, nie skończy tak, jak w Szekspirowskiej tragedii.

Jago umiejętnie roznieca ogień zazdrości i pożądania w Otellu, a kreując się na przyjaciela, rozbudzi przy okazji fascynację Desdemoną u Cassia (Mirosław Niewiadomski, po prawej), którego zamierza zniszczyć. Jago umiejętnie roznieca ogień zazdrości i pożądania w Otellu, a kreując się na przyjaciela, rozbudzi przy okazji fascynację Desdemoną u Cassia (Mirosław Niewiadomski, po prawej), którego zamierza zniszczyć.
Marek Weiss, znany z licznych uwspółcześnień swoich spektakli operowych, tym razem postawił na inscenizacyjny minimalizm. Z dobrym skutkiem. Charakterystycznym i wielokrotnie powtarzanym w spektaklach Opery Bałtyckiej elementem scenografii Hanny Szymczak jest umieszczona ukośnie, na kształt pochylni scena, na której rozegra się część zdarzeń. By uniknąć rozpraszającego schodzenia i wchodzenia postaci, sceny rozgrywane na pochylni często "zamyka" opuszczany z góry parawan z pleksi. Nad sceną dominuje wielki żyrandol, wyróżniający się nietypowym kwadratowym układem lamp, w drugim akcie tworząc wraz z pochylnią piękną wizualnie kompozycję.

Bohaterowie spektaklu ubrani są na biało. Tylko Otello nosi czarny kostium i ma rozczochrane włosy, co odróżnia go od pozostałych i sugeruje jego porywczy charakter. To człowiek nieokrzesany, na swój sposób pierwotny, pełen namiętności, którą reżyser podkreśla, zmuszając kreującego tę postać Jacka Laszczkowskiego do śpiewania duetu "Già nella notte densa" (z Desdemoną), dotykając pupy wykonującej partię ukochanej Otella Katarzyny Hołysz i tykając palcem jej piersi czy podbrzusza. Otello pociera też jej dłonią o łono, by potem ją wylizać. Wcześniej jednak Maur ubiera Desdemonie czarną suknię, symbolicznie biorąc ją w posiadanie (nakłada tę suknię na białą).

Erotycznych, wulgarnych odniesień znajdziemy tu więcej. Podczas sceny upijania Cassia (Mirosław Niewiadomski), oficerowie zabawiają się ładując swoje szpady w karafki z winem, trzymane przez półnagie dziewczyny na wysokości pasa. Z niewybrednym traktowaniem kobiet wiąże się też przemoc. Poza Otellem prym wiedzie w tym Jago, który, by uzyskać chustkę Desdemony znalezioną przez jego żonę Emilię, jest brutalny i ciągnie żonę za włosy, nie zważając na to, że Emilia jest w zaawansowanej ciąży.

Zazdrość i podejrzenia nieświadomie podsyca w Otellu sama Desdemona - nieczuła na niezręczne, wulgarne przejawy erotycznej fascynacji męża,  za to bardzo zaangażowana w sprawę Cassia. Zazdrość i podejrzenia nieświadomie podsyca w Otellu sama Desdemona - nieczuła na niezręczne, wulgarne przejawy erotycznej fascynacji męża,  za to bardzo zaangażowana w sprawę Cassia.
Na szczęście, pomijając chybione i niesmaczne skojarzenia erotyczne (najbardziej żenującym z nich jest obmywanie przez Desdemonę krocza podczas przygotowań na przyjście Otella) spektakl prowadzony jest dobrze. Ponieważ inscenizacja nie ma rozmachu, uwaga widzów skupia się na solistach. Kreujący główne partie: Jacek Laszczkowski w roli Otella, Katarzyna Hołysz jako Desdemona oraz Tomasz Rak wykonujący partię Jagona, wypadają bardzo dobrze zarówno wokalnie, jak i aktorsko. W interpretacji Tomasza Raka Jago jest błyskotliwym, a przy tym bezwzględnym, fałszywym karierowiczem, z szerokim uśmiechem od ucha do ucha. Jego "Credo in un Dio crudel" brzmi stanowczo i złowieszczo. Z kolei Katarzyna Hołysz zachwyca swoim sopranem, szczególnie przejmującym, gdy śpiewa piano, delikatnie, a przy tym niezwykle emocjonalnie. Nie przypominam sobie, bym słyszał ją kiedykolwiek w tak doskonałej formie - wspaniale brzmi jej pieśń o wierzbie ("Canzone del salice") i duet z Otellem "Dio ti giocondi, o sposo", w którym wydobywa cały wachlarz emocji zrozpaczonej, odrzucanej kobiety. Jedynie "Ave Maria" w jej wykonaniu jest przesadnie patetyczna, ale głównie dzięki dosłowności gestu modlitwy.

Głównym bohaterem spektaklu jest jednak Jacek Laszczkowski - świetny w roli Otella. Jego bohater jest zrujnowany psychicznie przez intrygę Jagona, co tenor umiejętnie ukazuje w postępującej degradacji Otella z dumnego władcy we wrak człowieka. Maur miota się po scenie niczym ranny niedźwiedź, szaleje z rozpaczy, cierpi w samotności. Swojej ukochanej nie dopuszcza do głosu. W gruncie rzeczy kobietę traktuje jak trofeum, instrumentalnie, jednak gdy myśli, że ktoś go jej pozbawia, rozsypuje mu się cały świat. Pełne mocy "Dio! mi potevi scagliar" czy "Niun mi tema" budowane są olbrzymimi emocjami.

Obraz przemocy w rodzinie funduje nam reżyser zarówno w przypadku Otella i Desdemony, jak i Jagona (Tomasz Rak, na zdjęciu) i jego żony Emilii (Karolina Sikora, na zdjęciu), znajdującej się w zaawansowanej ciąży. Obraz przemocy w rodzinie funduje nam reżyser zarówno w przypadku Otella i Desdemony, jak i Jagona (Tomasz Rak, na zdjęciu) i jego żony Emilii (Karolina Sikora, na zdjęciu), znajdującej się w zaawansowanej ciąży.
W "Otellu" wyraźnie słychać też efekty pracy maestro Tadeusza Kozłowskiego, pod wpływem którego zespół orkiestry wyraźnie odżył, gra z energią, lekko, pięknie oddając muzykę Verdiego, niezwykle bogatą w emocje. Tak dobrze grającej orkiestry nie było w Operze Bałtyckiej od czasu Jose Marii Florencia, co potwierdza, że potrzebny był jej dyrektor muzyczny, na co dzień pracujący z muzykami w Gdańsku.

Spektakl Marka Weissa prowadzony jest w miarowym, jednostajnym, momentami sennym rytmie. Reżyser zawierzył solistom, a ci odwdzięczyli mu się kreując ciekawe, dobrze wykonane role. To klasyczna, pozbawiona inscenizacyjnych fajerwerków, udana opera, na której cieniem kładzie się niepotrzebnie przerysowana, pozbawiona wiary w inteligencję widzów, próba ukazania relacji damsko-meskiejch, jako pełnych przemocy, agresji i niskich pobudek, kierujących mężczyznami. Sądzę, że ten jednowymiarowy ogląd świata można by od czasu do czasu urozmaicić. Panie Marku, świat nie jest taki zły. Naprawdę.

Spektakl

4.4
29 ocen

Otello

opera / operetka

Miejsca

Spektakle

Opinie (71) 3 zablokowane

  • (10)

    Pan zdaje się słyszał inny spektakl, pani Hołysz "zachwyca" jedynie brakami intonacyjnymi, Otello strasznie jednowymiarowy...

    • 47 14

    • Niedomagania recenzenta (7)

      Czytam "W "Otellu" wyraźnie słychać też efekty pracy maestro Tadeusza Kozłowskiego, pod wpływem którego zespół orkiestry wyraźnie odżył, gra z energią, lekko, pięknie oddając muzykę Verdiego, niezwykle bogatą w emocje."
      Po chwili...
      "Spektakl Marka Weissa prowadzony jest w miarowym, jednostajnym, momentami sennym rytmie". Drogi Panie - może się Pan zdecyduje...
      Mam wrażenie, że nie oglądał Pan spektaklu premierowego ponieważ nie zauważyłem, by Katarzyna Hołysz (Desdemona) "przemywała krocze". W żadnym momencie, wspaniale kreowanej postaci, nie przekroczyła granicy estetyki erotycznej nakreślonej zamysłem reżysera. Być może wyobraźnia płata Panu takie "sprośne figielki"...
      Radziłbym także udać się na konsultacje do laryngologa (uszy) i okulisty (oczy - jak nazwa wskazuje), bo fakt niezauważenia i nieusłyszenia, powiększonego o studentów AM w Gdańsku) wspaniale brzmiącego w scenach zbiorowych Chóru wyraźnie świadczy o felerze wyżej wspomnianych organów. Szczerze współczuję.
      A może z pamięcią coś nie tak? Chór Opery Bałtyckiej od jakiegoś czasu nie kłania się w finale co uważam za wysoce nietaktowne (temat na później) - więc może Panu umknęło (?) Porożem się kłaniam.

      • 6 26

      • A chór opery Bałtyckiej, to czym zasłużył (5)

        na wyróżnienie, poprzez pisownię wielką literą?
        Czochranie się po kroczu w wykonaniu Pani Hołysz, też odebrałem jako "podmywanie się". Wskazane jest ono jak najbardziej, ale czystą wodą, a nie brudną od mycia stóp.
        Co do faktu istnienia tego "czochrania", nie mam natomiast żadnej wątpliwości.
        Polecam więc wizytę u okulisty. Może przepisze jakieś "brile", byle nie różowe.

        • 8 4

        • Proszę wybaczyć... (4)

          Ale nierozumiem... Chór zasłużył sobie na wielką literę pracą równą, lub nawet większą niż Orkiestra. Ale zawsze dostaje po przysłowiowym tyłku. Mój poprzedni post był ironiczny, czego jak widzę większość nie zauważyła.
          Naprawdę Panie Markusie, uważa Pan, że Chór jest nikomu do niczego niepotrzebny? A może jest po prostu źle wykorzystywany? A może nie zdaje Pan sobie sprawy z faktu, że Chór w Otellu jest postacią, a nie tłem, jak np w Tosce?

          • 2 1

          • Chór to chór, a nie Chór (2)

            Nie mam zastrzeżeń do chóru Opery Bałtyckiej, tylko do Twojej ortografii.
            Osobiście uważam też, że powinien był on pojawić się w ukłonach po spektaklu premierowym.

            • 5 1

            • Chór, (1)

              Nie chórek z Pcimia Dolnego. Chór jako osobna grupa, jako postać w sztuce z premedytacją i szacunkiem podkreślona wielką literą. Tak samo jak na wielką literę zasługuje Orkiestra. Swoją drogą nie przypominam sobie, byśmy przechodzili na "Ty".
              Ortografia ortografią, a szacunek do drugiego człowieka? Np. rozmówcy?

              • 1 3

              • W dyskusjach internetowych

                przyjęte jest pomijanie wszelkich tytułów, z Panem i Panią włącznie.
                Czy zespół techniczny Opery Bałtyckiej nie zasługuje na szacunek?
                Ja zawsze stosuję się do panujących w danym kraju zwyczajów, oraz zasad pisowni. Prowadząc taką dyskusję w Niemczech, oczywiście napisałbym wyraz "Chor" wielką literą. Ale o ile mnie pamięć nie zawodzi, to Gdańsk jest obecnie polskim miastem i obowiązuje w nim język polski.
                Co do roli chóru w "Otellu" Verdiego, to jest ona marginalna. Gdyby nie pierwszy obraz tej opery, to mogłoby go wcale nie być.

                • 2 1

          • Under...
            Daj spokój!

            • 2 1

      • Odnoszę raczej wrażenie...

        ..., że chór z premedytacją pominięto zarówno w artykule, jak i w ukłonach nie tylko tego spektaklu. Ale, jak to raczył podkreślić w swojej popremierowej wypowiedzi pan Dyrektor, Chór jest niezwykle trudnym zespołem (czyt. bandą idiotów), więc może lepiej pominąć ich milczeniem.... Z pozdrowieniami.

        • 3 6

    • Braki intonacyjne? (1)

      Uszy do przeczyszczenia....

      • 7 22

      • Tak Panie Danielu,braki intonacyjne.

        • 26 4

  • niestety, zdegustowana i rozczarowana (2)

    Również miałam możliwość obejrzenia opery w trakcie próby generalnej i z przykrością muszę podzielić niekoniecznie pochlebne opinie na temat odbioru sztuki.
    Sceny "miłosne" jak i te z podmywaniem się Desdemony, były zdecydowanie niesmaczne i nie na miejscu!! Nie tylko w moim odbiorze nie miały one nic wspólnego z estetyką, której widz oczekuje udając się do opery. Jeśli już zaistniała potrzeba ukazania erotyki to proszę bardzo, ale dlaczego zostało to zaprezentowane w tak nieapetycznej formie? Nawet mój partner, po pierwszym akcie powiedział, że to co właśnie zobaczył było niesmaczne. Piszę o spostrzeżeniu mężczyzny w celu uniknięcia oceny, iż jako kobieta być może nie jestem obiektywna w "tej seksualnej materii"
    Współczuję artystom, że muszą odgrywać tak krępujące, wręcz uwłaczające sceny.
    Najjaśniejszym elementem, a raczej solistą i aktorem tego nieciekawego i nieco nudnawego widowiska okazał się Tomasz Rak!! Świetna gra oraz wyrazistość kreowanej postaci, sprawiły, że zdecydowanie wyróżniał się na scenie, zwłaszcza aktorsko!! Oglądanie pana Tomasza to czysta przyjemność. Zresztą nie jestem w tym zdaniu odosobniona. Pochlebne opinie w jego kierunku można usłyszeć zarówno od kobiet jak i mężczyzn. Oby tak dalej!!
    Scenografia. Prosta i minimalistyczna. Hm, bardzo w moim guście, niestety nie tym razem. Ciekawy pomysł z lustrem i ścianą/ kurtyną to jedyna idea, która jest na plus widowiska. Kostiumy. Niestety również nieudane, zwłaszcza staniki oraz chusty na biodrach chórzystek... No, jak już jest taka potrzeba ukazania kobiecych wdzięków to w porządku, ale dlaczego w takiej wersji?? Niektóre panie wyglądały jakby wprost z łazienki wyszły... Pytam więc i zastanawiam się: dlaczego takie to wszystko wizualnie nieciekawe? Jakby czasu na stworzenie projektów nie było?
    Aha, na uwagę zasługuję świetnie prowadzona orkiestra!! Brawo!!
    Reasumując, chyba za wysoko postawiłam poprzeczkę twórcom Otella? Po spektaklu na podstawie Szekspira spodziewałam się zdecydowanie "innych wrażeń"
    Niestety tym razem nie polecam.

    • 35 4

    • Spoko, i tak marszałek przyzna nagrodę.

      • 11 1

    • Niech się Pani oświadczy swojemu partnerowi, bo chyba tchórzy.

      A może nie chce się z Panią wiązać na całe życie?

      • 4 9

  • Nie mam szans widziec tego spektaklu i nie zaluje nawet gdyby (1)

    interpretacje rownaly sie najwiekszym wykonawcom tych postaci scenicznych jak Mario del Monaco, Renata Tebaldi i Leonard Warren w 1958 roku. Dlaczego? Poniewaz bardzo raza mnie te przeniesione do wspolczesnej rzeczywistosci realia lacznie z tymi mocno uwypuklonymi scenami intymnymi z zycia malzenskiego. Styl muzyki Verdiego i innymi jemu wspolczesnych pasowal na czasy kiedy ci kompozytorzy pracowali nad swoimi dzielami a nie czasami i obyczajami dzisiejszymi. To co Verdiemu, Pucciniemu czy Ponchielliemu przyswiecalo kiedy komponowali swoje niesmiertelne opery nie wolno zmieniac w zaden sposob. Uplyca to sens dramatyczny calego utworu. Jezeli wedlug dyrekcji teatru takie wywnetrzanie scen intymnych ma pomoc w przyciagnieciu publicznosci to zenujaco zle swiadczy o obecnych "melomanach". Wielki kompozytor Giuseppe Verdi chyba w grobie sie przewraca.

    • 18 5

    • Muzeum "opera"?

      Nie wydaje mi się, żeby Verdi przewracał się w grobie. To był - pomimo geniuszu którym dysponował - szalenie skromny człowiek. Przypuszczam, że nie oczekiwał tej nieśmiertelności, która jest jego udziałem.
      Dzieła sceniczne nie są muzeum. Każda nowa epoka widzi je po swojemu. Dotyczy to zarówno teatru Szekspira, jak i oper Verdiego. Problem Otella jest uniwersalny i ponadczasowy. Czy rozgrywa się on na Cyprze pod panowaniem Wenecji, czy też w slumsach Rio de Janeiro, nie ma większego znaczenia.
      Dlatego nie podzielam Twojego zdania.

      • 3 8

  • PaNI HOŁYSZ

    Farbowany sopran z mezzosopranu, siłowe góry i obrzydliwa barwa

    • 40 9

  • Jaki "Maur"?

    Fakt, że Otello miotał się po scenie, nie ulega dla mnie żadnej wątpliwości. Natomiast nie widziałem na scenie żadnego "Maura", a jedynie niewysokiego, rozczochranego faceta, z dużym trudem śpiewającego partię Otella.

    • 17 9

  • Hehe

    Zobaczycie już za chwilę nie będzie Weissa tylko zostanie sam Grzesiński....
    Do wyborów.

    • 20 3

  • Z tą przemocą w rodzinie to chyba wszyscy powariowali!

    • 15 6

  • Scenografia i reżyseria fatalne.

    W teatrze operowym, nie pokazuje się pewnych spraw, bezpośrednio.
    Jeżeli będę chciał coś takiego zobaczyć, to obejrzę sobie film erotyczny.
    Kupiłem bilet na premierę operową a znalazłem się w niszowym kabarecie erotycznym pełnym obsceniczności i wulgarnych scen.

    • 51 10

  • (3)

    Miałam przyjemność oglądać piątkową próbę generalną. Do opisanych wyżej elementów erotycznych dodać należy jeszcze Otella wylizującego dłonie Desdemony (I część) oraz Otella wystawiającego język i operującego nim przez dłuższą chwilę jak rasowy zaskroniec - również w stronę dłoni Desdemony (II część). Może to jakiś fetysz p. Dyrektora lu reżysera? Długotrwale przemywane przez Desdemonę krocze również mnie nie ominęło - widać żelazny punkt inscenizacji. Szkoda, że takie przejaskrawione i nasycone żenującymi scenami erotycznymi rodem z niemieckich filmów pornograficznych z lat '80 psują obraz całości. Pozostaje jedynie zamknąć oczy i słuchać... Żal mi wykonawców, którzy muszą brać udział w realizacji cudzych fantazji erotycznych. Szacunek za wykonanie przez solistów skomplikowanych arii oraz dla świetnego chóru!!!

    • 65 5

    • Pani zdegustowana,a niemieckie filmy pornograficzne zna?? Hmmm....

      • 4 5

    • Mogę się zgodzić na przemywanie, ale nie czochranie :), a co do kolejności to też racja .....

      • 9 0

    • Przemywanie krocza

      nie powinno Pani razić, bo jest wskazane. Mnie raził jedynie fakt, że najpierw przemyte były stopiska Desdemony, a krocze dopiero w drugiej kolejności.

      • 6 5

  • Wydaje się, że zapomniało się reżyserowi, że to "gotowa" i zamknięta opowieść.

    Dlatego proponuje, żeby nie oświetlać sceny w trakcie spektaklu - będzie to co w operze najważniejsze: muzyka i śpiew. Chore fantazje to na youtube proszę, a nie za pieniądze podatników.

    • 35 4

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie w Trójmieście znajduje się Muzeum Kart Do Gry?

 

Najczęściej czytane