• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kilka prawd na temat bisów na koncercie

Ewa Palińska
29 maja 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Po zakończonym koncercie artyści muszą zmierzyć się z oceną publiczności, której wyznacznikiem jest intensywność oklasków. Trójmiejska publiczność nie jest zbyt surowa, dlatego wiele koncertów kończy się owacją na stojąco. Po zakończonym koncercie artyści muszą zmierzyć się z oceną publiczności, której wyznacznikiem jest intensywność oklasków. Trójmiejska publiczność nie jest zbyt surowa, dlatego wiele koncertów kończy się owacją na stojąco.

Oklaski na zakończenie koncertu od zawsze stanowiły płaszczyznę porozumienia między artystami i publicznością. Przyjęło się, że muzycy za intensywne owacje dziękują bisowaniem. Czy to lubią?



To oczywiste, że muzycy lubią być entuzjastycznie oklaskiwani - któż z nas nie lubi pochwał. Z drugiej strony, granie na bis to dla wykonawcy dodatkowa praca, na którą nie zawsze ma ochotę.

- Granie w zawodowej orkiestrze to praca jak każda inna, więc posłużę się pewnym porównaniem - mówi Szymon, doradca kredytowy, z zawodu muzyk instrumentalista. - Wyobraźmy sobie, że przygotowujemy prezentację biznesową. Klient jest tak zachwycony, że prosi nas o zaprezentowanie jej raz jeszcze. Z początku takie uznanie nas cieszy, ale kiedy mamy powtórzyć to samo kilkakrotnie, mamy serdecznie dość. Z bisami po koncercie bywa podobnie.

Fagocistka Justyna dodaje: - Jeżeli koncert był wykańczający, to zwyczajnie nie chce się grać jeszcze bisu. Albo inaczej - nie ma się siły dalej grać. Nie zmienia to jednak faktu, że zawsze nam miło, kiedy publiczność długo klaszcze. W końcu w przygotowania do koncertu wkładamy sporo wysiłku, a oklaski utwierdzają nas w przekonaniu, że nie poszedł na marne.

Natężenie braw od zawsze było wyznacznikiem jakości koncertu. Szczególnie krytyczna w swoich ocenach bywa publiczność operowa, która nie ma oporów w wygwizdaniu czy wybuczeniu artysty, jeżeli ten nie spełni pokładanych w nim oczekiwań. Polscy słuchacze coraz częściej rezygnują z przysługującego im prawa do krytycznej oceny, nagradzając wykonawców gromkimi brawami oraz owacją na stojąco nawet po kiepskim koncercie.

- Trzeba wykazać się empatią. Nawet, jeżeli wykonawcom coś nie wyjdzie, to zapewne bardzo się napracowali, więc należy im się uznanie. Życzliwość jest bardziej motywująca niż surowa ocena - mówi Maciej, stały bywalec koncertów symfonicznych.

Innego zdania są sami muzycy, choć niechętnie się do tego przyznają.

- Wyraz szacunku to oklaski. Prośby o bis i dzikie owacje na stojąco są zarezerwowane dla wyrażania najwyższego uznania, a samo wykonanie utworu to jeszcze nie powód do tego. Zastanawiam się czasem, co zrobią ludzie na widowni, kiedy orkiestra naprawdę da czadu. Uklękną? - mówi Kasia, muzyk i muzykolog. - Kiedyś zagraliśmy bardzo słaby koncert i publiczność nagrodziła nas rzadkimi brawami. To było szczere i dobrze wiedzieliśmy, że nie zasłużyliśmy na więcej. Zmotywowało nas to do pracy i następny koncert zagraliśmy poprawnie. Innym razem, po podobnie kiepskim koncercie, dostaliśmy brawa na stojąco. Nikt nie potraktował tego jako pocieszenie. Przeciwnie, niektórzy uznali, że jest fajnie, bo cokolwiek zagramy, to ludzie na widowni i tak będą się cieszyli. Inni, że publiczność nie jest warta szacunku.

Dobór utworów wykonywanych na bis jest sprawą złożoną. Podczas koncertów abonamentowych w filharmonii publiczność usłyszy najprawdopodobniej powtórkę któregoś z wcześniej wykonywanych utworów. Zespoły czy soliści światowej sławy natomiast tworzą program koncertu z uwzględnieniem spodziewanych, niekończących się owacji - lista bisów jest długa i znajdują się na niej największe przeboje. Dowodem był niedawny koncert Andre Rieu w Ergo Arenie. To, co publiczności wydaje się nadprogramowe, jest więc z góry zaplanowane i dostosowane do możliwości kondycyjnych wykonawców.

Bisy to również skuteczne narzędzie marketingowe. Kiedy koncert nie został zagrany najlepiej, a orkiestra bisuje, sceptycy mogą pomyśleć, że pomylili się w swojej ocenie. Orkiestry wymuszają oklaski niezwykle rzadko, co nie znaczy, że nie robią tego w ogóle.

- Kiedyś zobaczyliśmy na widowni wyjątkowo wrednego i surowego krytyka. Jako, że nie byliśmy zbyt dobrze przygotowani, zdecydowaliśmy się na pewien podstęp - wyznaje jeden z muzyków orkiestrowych. - Kłanialiśmy się długo, kiedy oklaski słabły graliśmy bis i tak czterokrotnie. Nazajutrz przeczytaliśmy w recenzji, że chociaż orkiestra grała beznadziejnie, publiczność była oczarowana. Wydźwięk recenzji był znacznie łagodniejszy, a czytelnicy mogli pomyśleć, że to krytyk się pomylił a nie publiczność. Cel uświęca środki - śmieje się.

To, czy nagradzać wykonawców owacją na stojąco i domagać się bisów to indywidualna sprawa każdego słuchacza. Jedno jest pewne - artystom sprawi to wielką przyjemność, ponieważ wykonywanie muzyki to w ich przypadku nie tylko praca, ale życiowa pasja.

Opinie (35) 6 zablokowanych

  • Bardzo ciekawy temat.

    • 22 7

  • (6)

    Często klaszcze się bo tak wypada. Musimy się edukować muzycznie i tyle w temacie :)

    • 40 1

    • W samolotach też brawa. Że się udało dotrwać do końca. (2)

      • 13 1

      • (1)

        Lot na bis?

        • 10 1

        • # - z lotem bliżej
          @ - chyba do ziemi

          • 1 1

    • (2)

      Zgadzam sie. Ja cenie siebi, jako widza, na tyle, ze nie mam porow przed wyjscim z spektaklu, ktory jest slaby. Najczesciej zdarzA mi sie to na warszawskich przedstawieniach. Kiedys z kwartetu wyszlo kilkadziesiat osob. Alez niektorzy byli oburzeni. Ze brak szacunku dla sztuki, dla peszka karolaka grabowskiego. I co z tego? A gdzie szacunek dla widza? Nie dajmy sie robic w konia. Jesli cos nam sie nie podoba nie usmiechajny sie jak wi jskie glupki i nie klaszczmy jak foki w cyrku, bo wypada, bo warszaka. Szanujmy siebie. Wtedy artsci beda szanowali nas.

      • 3 4

      • (1)

        To nie do końca tak. Savoir vivre mówi o tym, że w czasie trwania spektaklu nietaktem jest wyjść. Możesz opuścić teatr w trakcie antraktu. Pokazałeś tym sposobem swój brak kultury a nie oburzenie w stosunku do kiepskiej sztuki.

        • 6 1

        • A kodeks normalnego człowieka mówi

          że na szacunek trzeba zapracować. Nie ma powodu okazywać szacunku "artyście", który wchodzi na scenę pijany, nie pamięta tekstu/nut, jest gburowaty, wchodzi w pyskówki z publicznością.

          • 2 1

  • Standing ovation - po gdańsku. (1)

    Gdańska specjalność to owacja na stojąco, ale nie zaraz po wykonaniu, tylko przy trzecim wyjściu artysty na scenę. Idiotyczne, wszędzie na świecie albo entuzjazm jest od razu, albo go nie ma. Tu przypomina to rytualne zebrania partyjne KPZR, PZPR, itp...

    • 40 2

    • 44.1kHz

      Przy trzecim wyjściu artysty na scenę to nie owacja na stojąco, tylko publiczność wstała by pójść do szatni ;)

      • 26 1

  • Drodzy muzycy i muzykolodzy (pani Kasia), (1)

    otóż w wydarzeniu artystycznym, jakim niewątpliwie jest Wasz koncert, może biernie brać udział emerytowany ślusarz z małżonką, kibic sportowy z dziewczyną w mini lub ambitny ojciec z pięcioletnią córką. Wszyscy oni są pod wrażeniem Waszego występu nawet wtedy jeśli zagracie tak jak zawsze. Oni dopiero dzisiaj poznali różnicę pomiędzy wiolonczelą i kontrabasem. Ale za to, że najpierw płacą a potem oklaskują na stojąco Waszego nie zawsze udanego Strawińskiego albo Ravela, należy im się SZACUNEK. Bo wyobraźcie sobie że powiedzmy na La Grande Finale wpadną Was posłuchać sami studenci AM, krytycy muzyczni i Ci ze słuchem absolutnym - wtedy ..... Ale nie martwcie się tym... Zawsze przecież można zostać doradcą kredytowym :)

    • 115 2

    • piękne, godne osobnego artykułu

      Saludo, mon Amigo

      • 17 2

  • (2)

    Hackenbush zawsze bisuje

    • 30 2

    • i to ze stojącym...

      • 2 0

    • wypijmy jego cześć

      • 0 0

  • podobała mi się wypowiedź pani fagocistki Justyny.... (3)

    "Jeżeli koncert był wykańczający, to zwyczajnie nie chce się grać jeszcze bisu. Albo inaczej - nie ma się siły dalej grać." przecież nikt nie każe powtarzać całych utworów i grać kolejne dwie godziny... wystarczy przygotować coś małego i błyskotliwego, taki deserek, wisienka na torcie. wtedy publiczność wyjdzie usatysfakcjonowana. a teraz po wypowiedzi pani fagocistki z koncertu wyjdę z przeświadczeniem, ze nie sprawia jej przyjemności jej praca, że właściwie, to gra tylko dla kasy i tyle ile musi. bardzo źle odebrałam tę wypowiedź.

    • 48 7

    • Biegacz biegnie maraton i wygrywa, publiczność bije brawo i krzyczy "Biiis!" (2)

      Zadufany w sobie, bezczelny biegacz nie chce dać tego czegoś małego i błyskotliwego, takiego deserku, wisienki na torcie, nawet jednego kilometra nie chce z siebie już wykrzesać, a przed chwilą biegł przez 40 km i nie marudził.

      • 2 21

      • Taaaa?

        No fakt, nie biegnie dodatkowego kilometra. Ale "runde honorowa" na stadionie czy odcinek przed glowna trybuna jeszcze zwykle przebiegnie.
        A taki sprinter to czesto nawet 4xwiecej po swej "setce" zrobi pelna runde honorowa czyli ok 400m. No ale to sa zwykle tepe osilki, a Pani fakofcistka ma publike w "glebokim powazaniu"

        • 20 2

      • Szkoda. Mógłbym chociaz na mecie fikolka w tyl zrobic...

        • 1 0

  • A mi się podobają oklaski na początku solóweczki ...

    Chyba taka polska przypadłość :-P

    • 4 4

  • Z drugiej strony trudno sobie wyobrazić, aby DC po For Those About To Rock (We Salute You) coś jeszcze zagrali..

    • 4 2

  • Great King Rat

    Ot i nie trzeba czytac calego artykulu... Wypowiedz panny fagocistki w bardzo dosadny sposob przedstawia kondycje calego polskiego swiatka muzycznego, wszystkich gwiazd, gwiazdeczek i innej masci pseudoartystow tak usilnie promowanych przez te czy inne media... Wielu sposrod tych muzycznych grajkow-artystow to biedne molestowane dzieci, ktorych niedobrzy rodzice ganiali do szkol muzycznych odkrywszy wczesniej, ze dziecko ma odrobine sluchu... a potem rosnie taki gwiazdor i gwiazdorka - grajaca, tworzaca w bolach, bo kasa, bo blichtr, bo szklany ekran... a widz w glebokiej d*pie siedzi i jest glupim, bezmyslnym dostarczycielem tej ukochanej mamony... O taaak!!! Wspomnijcie slowa genialnej Republiki i Pana Grzegorza Ciechowskiego. Pamietacie? Wiem, wiem, zaraz odezwa sie te czy inne "figo-fago-cistki i trąbodmuchacze", ze oni wcale wielkiej kasy nie maja, ze gdanska filharmonia marnie placi....etc, etc... przy takim podejsciu to raczej nie gdakac, ze marnie placa, a cieszyc, ze wciaz jeszcze nie wywalili :)

    Niestety dobitnie tego typu wypowiedzi pogrzebaly moja, wciaz jeszcze tlaca sie nadzieje w Was polscy artysci. Po drugie "niestety" - wciaz jest przepasc miedzy wami nasi podworkowi "cymbalotrzepacze", a tymi prawdziwymi gwiazdami zza plotu...

    Czy ktos wyobraza sobie takie skomlenie chocby np niezapomnianego Freddiego Mercurego, ze na koncercie musi zagrac bis? Czy ktos wyobraza sobie to, przypomniwszy sobie co Freddie wyczynial z publicznoscia? Rockowy przyklad zly? Wezcie w takim razie chocby wlasnie koncert Andreu Rieu, albo wspomnijcie nieodzalowanego Pavarottiego. Ci ludzie czerpali sily zyciowe wrecz z koncertow, z kontatku z ludzmi, niewazne czy oklaskiwal i bisow domagal sie hydraulik, mlotkowy, czy sam krol... kazdy widz byl wazny, dla kazdego warto bylo grac, co wiele razy w wywiadach, nie jeden Wielki Artysta podkreslal...dlatego wlasnie ONI zawsze beda wielbieni, beda zawsze wspominani, bo dla nich widz to byl ktos...a WY? No coz... zycie was chloszcze, gracie za kare, nikt was nie lubi... a wszystkie brawa, to na sile, to wymuszone, bo publika tępa i niewyksztalcona i najlepiej dajcie wy mi wszyscy spokoj :)

    ps. informacja dla troli - tak, sa wyjatkowi artysci, nawet na naszej rodzimej scenie, pamietam o nich i doceniam, szkoda tylko ze wiekszosc z nich odeszla juz do najwiekszej orkiestry swiata...

    • 34 1

  • Oklaski (3)

    i stending owation bywają również w samolocie, po wylądowaniu. Ale jakoś piloci nie kwapią się z bisowaniem...

    • 25 0

    • (2)

      Latam czesto, ale doprawdy nigdy nie bylam swiadkiem stending owation w samolocie...

      • 1 1

      • Zacznij latać wreszcie w przedziale pasażerskim ....

        • 5 1

      • lotos?

        lotom

        • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywa się tradycyjna kaszubska zupa wigilijna z suszonymi owocami?

 

Najczęściej czytane