- 1 Jak to jest z tym czytaniem książek? (44 opinie)
- 2 Dlaczego koncerty są tak późno? (56 opinii)
- 3 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (130 opinii)
- 4 Jak zarabiać na giełdzie codziennie? (78 opinii)
- 5 Noc Muzeów: 5 nietypowych atrakcji (42 opinie)
- 6 Ciotka i skandal w uzdrowisku (58 opinii)
Są ładne, inteligentne, ambitne i piekielnie zdolne. Na co dzień próbują okiełznać ogień udowadniając, że nie potrzeba do tego mistycyzmu. Wystąpiły z fireshow na Heineken Opener Festival, tuż przed koncertem Chemical Brothers. W tym roku pojawią się na festiwalu Glastonbury. Po prostu dziewczyny z gdyńskiej grupy Mamadoo.
Spotykam się z nimi w jednej z gdyńskich kawiarni. Wesołe, ciągle się śmieją. Ania i Monika Derda są siostrami. Z Kingą Kuczyńską znają się od dzieciństwa. Fireshow postanowiły spróbować, gdy na wakacyjnym wyjeździe zobaczyły jedną z pierwszych w Polsce grup zajmującą się tą niezwykłą sztuką. Na początku dla zabawy, później wzajemnie się motywując - rozwijały pasję. Z Mirą Leśniewską poznały się przypadkowo.
- To było na pierwszej konwencji ogniowej w Ostródzie - mówi Mira Leśniewska. - Spotkałam Kingę i Anię, zgadałyśmy się, że jesteśmy z Trójmiasta. Pomyślałyśmy, że fajnie byłoby coś razem porobić
I porobiły. Do tego stopnia, że z luźnej grupy dziewczyn zrobiły profesjonalną, pod nazwą Mamadoo, zajmującą się pokazami ognia. A ponieważ z natury wszystkie są wesołe i optymistycznie patrzą na życie, w swoich przedstawieniach pokazują ogień rozrywkowo.
- Większość grup skupia się na mistycznym przedstawianiu ognia - tłumaczy Kinga Kuczyńska. - Na podkreśleniu, że to żywioł, który trzeba okiełznać, "my jesteśmy wojownikami ognia i teraz robiąc niebezpieczne rzeczy dajemy wam opanowany żywioł". A my chciałyśmy inaczej, aby było to show rozrywkowe, zrobione na wesoło. Aby miało pozytywną energię. I to się przyjęło.
Nad nową choreografią i pokazem pracują zimą. Ćwiczą wtedy na sali udostępnianej przez Akademickie Centrum Kultury UG Alternator. Z ogniem trenują w plenerze. - Stworzenie choreografii zawierającej tricki i opierającej się na tańcu jest bardzo skomplikowane - tłumaczy Monika Derda. - Nie jesteśmy tancerkami, ale zawsze staramy się, aby show był tanecznie atrakcyjny. Zazwyczaj jest tak, ze kiedy się czymś zainspirujemy, idziemy za ciosem i na podstawie fajnego pomysłu robimy choreografię. Cała praca polega jednak na tym, że robić to synchronicznie na cztery osoby. I to są godziny prób. Bardzo trudno jest włączyć do choreografii tanecznej ogień, który rządzi się swoimi prawami i musimy sobie z nim poradzić.
Dlatego czasem zdarzają się małe dramaty. Ale jak na optymistki przystało, dziewczyny świetnie sobie z nimi radzą. - Kiedyś maznęłam sobie ogniem kilka miejsc na głowie - opowiada ze śmiechem Ania Derda. - Kiedy wyczesałam włosy, okazało się, że dość dużo ich straciłam. Musiałam zmienić fryzurę, zrobić grzywkę. Było to dość bolesne, ale każda z nas ma modne podgolenia. Lansujemy nowe trendy.
Dziewczyny z Mamadoo same ponoszą koszty swojej działalności. Są dla siebie instruktorkami, stylistkami i menadżerkami. Trzeźwo patrzą na życie. Organizują Festiwal Rytmu i Ognia FROG oraz KuglART Fest w Sopocie. Teraz, jak dziewczyny same przyznają, są w trochę trudnym dla siebie okresie życia. - Część z nas skończyła, część właśnie kończy studia - wyjaśnia Kinga. - Do tej pory mogłyśmy pogodzić studiowanie i dodatkowe zajęcia zarobkowe, bo pokazy mamy głownie latem. Teraz przyszedł czas, by zweryfikować swoje plany. Najbliższe miesiące pokażą, czy mamy czas na Mamadoo i jednocześnie pracę zawodową.
Na razie jednak dziewczyny przygotowują się do wyjazdu na festiwal, jeden z największych w Europie, do Glastonbury. - To festiwal głównie muzyczny- wyjaśnia Kinga. - Istnieje tam mocna scena teatralna, artystyczna, w ramach której będziemy występować. Damy tam sześć pokazów, trzy autorskie, a pozostałe będą częścią większego występu zrealizowanego przez kilkunastu artystów. Festiwal w Glastonbury obchodzi swoje 40-lecie istnienia i ten pokaz ma obrazować rocznicę, od lat 70-tych po nowe milenium.
Dziewczyny czują, że ten rok będzie dla nich przełomowy. To teraz chcą podjąć decyzję o przyszłości Mamadoo, o karierze zawodowej, życiu osobistym. I chcą zdobywać świat. - Nie spodziewałyśmy się, że dojdziemy do momentu, w którym osiągniemy sukces - mówi Kinga. - Że będziemy rozpoznawalne, że będziemy miały grupę robiącą pokazy gdzieś indziej niż w ogródku znajomych przy grillu. Oczywiście nie zrobiłyśmy tego zupełnie same, pomagają nam bliscy i znajomi, oni też są częścią naszego sukcesu. Osoby których nie widać na scenie, takie jak nasz techniczny - Jakub Zieliński, który jest z nami niemal od początku. Mimo że schowany za kulisami, to bez niego nie odbyłby się żaden pokaz. Mamadoo jest dla nas wielkim darem. Jeszcze wiele może się wydarzyć i nas zaskoczyć.
Wywiady
Opinie (4)
-
2010-06-13 13:18
fajny przedruk z wyborczej,tylko że z dwutygodniowym opóźnieniem (2)
- 2 3
-
2010-06-14 07:31
Hm. Nie wiedziałem, że już o dziewczynach w ogólnopolskich gazetach codziennych piszą. Ale jeśli tak to gratuluję!!:)
- 1 0
-
2010-06-13 19:53
daj link do tego rzekomego przedruku
- 0 0
-
2010-06-13 11:48
gratuluję
Dziewczyny, dajcie czadu! Sukces goni sukces:)
- 8 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.