- 1 Jak zarabiać na giełdzie codziennie? (27 opinii)
- 2 Galiony 2023: Gdynia nagrodziła artystów (45 opinii)
- 3 Finałowa piątka Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej (5 opinii)
- 4 Czy książki są drogie? (129 opinii)
- 5 Pomnik twórcy Bitcoina stanie w Gdańsku? (297 opinii)
- 6 Iwona, ofiara hejtu. O premierze T. Wybrzeże (24 opinie)
Dużo reklam to mało szczęścia. O konsumpcyjnych obłędach i obsesjach na UG
Im więcej konsumujemy, tym jesteśmy mniej szczęśliwi. Ale nie wyobrażamy sobie życia bez nowych komórek, laptopów, samochodów i telewizorów. Jak odnaleźć się w świecie wszechobecnej konsumpcji i nie zwariować? Odpowiedzi na te i inne pytania będą szukać uczestnicy sympozjum "Przereklamowana konsumpcja: Obłędy i obsesje" na Wydziale Nauk Społecznych UG . Początek w środę o godz. 9:45. Wstęp wolny.
Konsumpcja dostarcza nam przyjemności hedonistycznej. Czyli krótkotrwałej. Stan zadowolenia szybko mija i potrzebujemy następnych bodźców. Człowiek nie ma nigdy dość. Stąd już tylko krok do uzależnienia: od zakupów, internetu, seksu.
- Zapomnieliśmy, że przyjemność też można czerpać z wiosny, z kwiatów, z uśmiechania się - mówi prof. Zawadzka. - Z tego, co jest za darmo. Poszukujemy własnej wyjątkowości na zewnątrz. W zakupach, wyglądzie zewnętrznym. A tak naprawdę człowiekowi do szczęścia potrzebne są: głębokie związki z innymi, akceptacja i miłość.
Nawet jeśli wychodzimy z centrum handlowego obładowani zakupami, to i tak w sercu pozostaje niedosyt. Smutek, że nie możemy sobie kupić tego i tamtego. Ale konsumpcjonizm na swoje dobre strony.
- Dzięki temu, że na rynku jest tyle dóbr, nasze potrzeby są lepiej zaspokojone i możemy się cieszyć wyższym poziomem życia - mówi prof. Piotr Dominiak, ekonomista z Politechniki Gdańskiej. - Dzięki dużej konsumpcji gospodarka się kręci na wysokim poziomie. To gospodarka marnotrawna, bo produkuje się towary nietrwałe. Ale daje miejsca pracy i postęp technologiczny. W gruncie rzeczy pragniemy regularnie wymieniać telefony, komputery czy telewizory na coraz nowsze. Niestety, wyprodukowanie samochodu, który będzie jeździł trzydzieści lat obróciłoby się przeciwko nam wszystkim.
Jak do tego doszło, że towary wylewają się ze sklepów, a my toniemy w reklamach?
- Przez całe wieki ludzkość borykała się z zupełnie innymi trudnościami - kontynuuje prof. Dominiak. - Problemem było wytworzenie odpowiedniej ilości dóbr czy usług. Wraz z postępem technologicznym firmy były w stanie wytworzyć dostatecznie dużo towarów, na które jednak nie było wystarczająco dużo klientów. Zaczęły więc konkurować ze sobą. Tak narodziła się reklama. Marketing, który znamy dzisiaj swe korzenie ma w kryzysie nadprodukcji lat trzydziestych XX wieku. Wtedy zaczęto wprowadzać bardzo agresywne formy reklamy i sprzedaży. Pojawili się komiwojażerzy i akwizytorzy.
W Polsce dorasta właśnie pierwsze pokolenie, które jest bombardowane reklamami od dzieciństwa. Już teraz wiemy, że w krajach Europy i Ameryki Północnej sprawdza się reguła, że im więcej reklam, tym dzieci czują się mniej bezpieczne, kochane, zaopiekowane. Aspiracje związane z bogactwem i posiadaniem sprawiają, że dzieci gorzej się dostosowują do sytuacji społecznych, czują niepokój, gorzej się uczą, mają problemy z nadmierną aktywnością.
- Ojciec z synem powinien grać w piłkę, matka z córką chodzić na aerobik - wyjaśnia Zawadzka. - Zamiast rozmawiać o sobie, rozmawiamy o tym, co kupić. A często w ogóle nie rozmawiamy, bo mamy tyle bodźców, że nie jesteśmy w stanie się na niczym skupić. Rozwój technologiczny wiąże się z niewiarygodnym wzrostem informacji. W jednym numerze Financial Times jest tyle informacji, ile człowiek z średniowiecza przyswajał w ciągu całego życia. Musimy uczyć się rezygnować. Nie we wszystkim muszę być najlepszy, nie zawsze muszę mieć rację, nie zawsze muszę mieć najwięcej.
Umiar? Rezygnacja? Trudno poszukiwać takich pojęć w galeriach handlowych, gdzie cnotą jest obfitość. Szukamy tam rozwiązań na skróty, przysłowiowej pigułki szczęścia. Nota bene: Polska jest na trzecim miejscu na świecie jeśli chodzi o spożycie leków przeciwbólowych!
- Zamiast pracować nad relacjami, pracujemy dla pieniędzy - mówi prof. Zawadzka. - A człowiek ma budować swoją siłę na wnętrzu i relacjach z innymi. Jak od tego odchodzimy od razu problem mamy ze zdrowiem: psychicznym i fizycznym.
Dlaczego tak łatwo dajemy się uwieść reklamie? Dlaczego wystarczy trzycentymetrowa metka ze znanym logo, abyśmy poczuli, że nosimy coś bardziej wartościowego?
- Problemem jest też zdziecinnienie klientów - tłumaczy prof. Dominiak. - Ekonomista Benjamin Barber wprowadził pojęcie "kidult" będące zlepkiem dwóch słów kid - dziecko i adult - dorosły. Przekaz jest prymitywizowany. Żeby dotrzeć do odbiorcy, trzeba stworzyć informację prostą i efektowną. Państwowe instytucje, takie jak Urząd Ochrony Konsumenta powinny jednak dbać, by nie sprzedawano nam "kitu". Ostatnio w Polsce wzięto się za reklamy banków, poważnych instytucji, które wprowadzały klientów w błąd. To samo robią operatorzy telefonii komórkowej, tak samo było w przypadku fuzji kanału Canal+ i n-ki. Przekaz medialny okazał się fałszywy i konsumenci się zbuntowali.
Opinie (120) 7 zablokowanych
-
2013-04-16 22:44
Było jest i będzie nadal / się odbywać
Polowanie Na Jelenie.
Każdy z nas jest potencjalnym jeleniem pytanie brzmi:
dasz sie trafić czy nie dasz się trafić.
Handel to potężna gałąź gospodarki - pobudzajcie ją !
Oczywiście - poprzez zakupy :-)- 2 1
-
2013-04-16 23:42
Jedyne reklamy jakie akceptuję
to zbliżających się wydarzeń w okolicy, koncerty, filmy, teatru, inne produkty mnie drażnią.
- 2 2
-
2013-04-17 00:20
a kto bogatemu zabroni?
- 2 0
-
2013-04-17 14:12
Lubię reklamy, zapowiedzi, gazetki produktów, które mnie INTERESUJĄ
Czytam je niekoniecznie w celu kupna, tylko dlatego, że się interesuję. Opuszczam obowiązkowe przymiotniki w rodzaju "wyjątkowy" czy "niezwykła" :) i skupiam się na konkretach opisu.
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.