- 1 Pogrzeby, które chcemy zapomnieć (107 opinii)
- 2 5 wystaw, na które warto wybrać się w maju (7 opinii)
- 3 Tłum gości i kolejka po autografy (90 opinii)
- 4 Sztuczna inteligencja w sztuce - tak czy nie? (60 opinii)
- 5 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (16 opinii)
- 6 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (71 opinii)
Droga do wolności wiodła nie tylko przez stocznię
Biblia gdańskich anarchistów, podręcznik rewolucjonisty i jednocześnie kompendium wiedzy na temat podziemnych działań artystycznych trójmiejskiej alternatywy. Właśnie ukazała się książka "Artyści, wariaci, anarchiści", w której zawarto dokumentację działalności happeningowej, muzycznej i politycznej w Trójmieście w latach 80. Najbardziej w oczy rzuca się jednak przepaść, jaka dzieli obecną sytuację polityczno-ekonomiczną od tamtych czasów. Warto było walczyć.
Droga do wolności wiodła nie tylko przez stocznię i Solidarność. Niektórzy artyści i działacze grup anarchistycznych działali niezależnie od opozycji antykomunistycznej. Mieli własną wizję wolności i swoje sposoby, aby o nią walczyć.
- Zaczęło się od tego, że w archiwach Instytutu Pamięci Narodowego znalazłem piętnaście teczek na temat naszej działalności antypaństwowej - mówi Krzysztof Skiba, jeden z autorów książki. - Jednak opisanie samych politycznych aspektów naszej działalności nie wyczerpałoby tematu. Powołano więc do pracy trójkę "archiwistów". Paweł Konjo Konnak opisał happeningowe akcje Totartowców, Jarek Janiszewski wziął na siebie twórczość muzyczną z tamtych lat, a ja opisałem działalność polityczną m.in związaną z Ruchem Społeczeństwa Alternatywnego.
W katalogu Narodowego Centrum Kultury znajdują się m.in. wydawnictwa o Bitwie pod Grunwaldem czy Powstaniu Warszawskim.
- Nasza walka z systemem została w pewnym sensie uznana za kontynuację długiej tradycji walki o niepodległość - śmieje się Paweł Konnak. - Każde wydarzenie artystyczne nabierało rangi manifestu i wymagało sporej odwagi. Za wszystko było można dostać policyjną pałą w łeb. Dla niektórych, np. dla Grzegorza Przemyka, kończyło się to tragicznie.
Polski punk rock, choć artystycznie pozostawał w cieniu brytyjskiego, był jednak walką na serio. Gdy Sex Pistols buntowali się przeciwko drobnomieszczańskiej moralności, Brygada Kryzys stawała oko w oko z uzbrojonym ZOMO. Koncerty często kończyły się aresztowaniami. Zresztą społeczeństwo lat osiemdziesiątych, przez lata narażone na komunistyczną propagandę, też niechętnie reagowało na to, co aktywne, śmieszne, dziwne. Ulice były puste, smutne i szare.
- Zakładaliśmy zespoły, żeby stworzyć jakiś alternatywny świat - mówi Jarek Janiszewski. - Nie mogliśmy się zgodzić na rzeczywistość, w której rządziła policja przy pomocy pały. Było wiele zespołów wolnościowych, ale część chciała też najzwyczajniej w świecie posłuchać nowej muzyki. Ile można było słuchać Maryli Rodowicz, która wtedy była wtedy gwiazdą telewizji? Niektórzy zaczynali grać, żeby coś się działo, bo Polska była krajem nudy i marazmu.
Gdy spojrzeć na rozgrywające się właśnie na oczach całego świata ruchy rewolucyjne w Egipcie czy Libii, najbardziej rzuca się w oczy przepaść technologiczna. Wydarzenia w Afryce śledzą kamery telewizyjne i prywatne aparaty, ludzie wysyłają sobie informacje za pomocą Internetu czy sieci komórkowej.
- Organizacja jakiegokolwiek wydarzenia była prawdziwym wyzwaniem - potwierdza Konnak. - Dziś każdy ma komórkę, a wtedy był jeden telefon na całe osiedle. Trzeba było korzystać z poczty i telegramów. Legendarne zespoły takie jak Tilt czy Deadlock grały po dwa koncerty rocznie.
Podziemna aktywność to była szkoła przyjaźni. Każdy przechodził twardą lekcję lojalności i odwagi. Więzi między ludźmi zawiązywały się powoli, ale były silniejsze. Jeśli człowiek chciał się skontaktować z drugim człowiekiem, musiał się z nim po prostu spotkać. Dziś to nie do pomyślenia.
Bob Marley śpiewał: "możesz czasami oszukać niektórych ludzi, ale nie da się oszukiwać wszystkich, przez cały czas".
- To naiwne słowa, ale wiedzieliśmy, że komuna w końcu musi upaść - mówi Konnak. - Choć nie sądziłem, że zdarzy się to za mojego żywota. Jacek Kuroń wyznał mi kiedyś, że gdy siadali do okrągłego stołu, też nie byli pewni czym skończą rozmowy.
Dzisiaj wiemy. Warto było.
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (97) ponad 10 zablokowanych
-
2011-03-16 10:05
NIECH SOBIE DZIECIAKI DARMOZJADY ZASMARKANE WYPISUJĄ TU CO CHCĄ...
...A KLIMACIARZE SPOTYKAJĄ SIĘ W "ŁAŹNI" 27 KWIETNIA NA 25-LECIU TOTARTU !!!!!!! nA POCHYBEL GÓWNIARSTWU Z KTÓREGO POTEM WYROSNĄ PIĘKNE, PUSTOGŁOWE CHWASTY, ktore wykształciła wikipedia. a na koniec wiersz Z.SAJNÓGA: SIOSTRA Z DOMU MNIE WYNIOSŁA/DZBANEK SPODEK I DWA WIOSŁA/ OD PONTONU/ SIOSTRA MNIE WYNIOSŁA Z DOMU
ole!!!!!- 1 1
-
2011-03-16 10:11
trochę historii dla imbecyli, którzy tych "trzech tenorów" postrzegają jedynie przez pryzmat działalności rewiowo/telewizyjnej
...http://pl.wikipedia.org/wiki/Totart
(do pana Duchmpa ->wpedia czasem sie przydaje;P)- 0 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.