- 1 Nominacje do Gdańsk Press Photo 2024 (17 opinii)
- 2 W tej bibliotece wypożyczysz narzędzia (50 opinii)
- 3 Polska publiczność ją uwielbia (24 opinie)
- 4 Nigel Kennedy i górale na Sopot Classic (26 opinii)
- 5 Lipiec miesiącem festiwali (29 opinii)
- 6 Z psem do teatru: można czy nie można? (145 opinii)
Jej głos to whisky z miodem. Diana Krall wystąpiła w Operze Leśnej
Królowa smooth jazzu powróciła do Polski. W poniedziałkowy wieczór Diana Krall zagrała koncert w Operze Leśnej. Zaprezentowała przekrojowy repertuar uwzględniający jej ostatnie utwory. To była prawdziwa uczta dla ucha.
Pracowała i wciąż ciężko pracuje, utrzymując bardzo wysoką formę. Wszystkie wysiłki się opłaciły - wydała aż 16 albumów studyjnych, ma na koncie dwie statuetki Grammy, 10 Juno (kanadyjski odpowiednik Grammy) i jest dziś jedną z najciekawszych osobowości na scenie jazzowej.
Krall urzekła właściwie cały świat swoim autorskim podejściem do jazzu - wyjątkowo intymnym, czułym i dotykającym wszystkich zakamarków serca. Przy zachowaniu obowiązkowego dla nurtu wysmakowania i maksymalnego obycia technicznego eksploruje przede wszystkim jego emocjonalne strony. To taka muzyka, przy której można zaznać i ukojenia, i wszystkich stanów wzruszenia. W wielu przypadkach do zachwycenia słuchaczy wystarczy jej wyłącznie pianino oraz aksamitny głos, bo już przy tych dwóch elementach jest w stanie wykrzesać multum uczuć.
Artystka pojawiła się na scenie chwilę po 20:30 w czarnym garniturze i ciemnych okularach, które natychmiast zrzuciła, gdy tylko zaczęła grać. Czerwona kotara, ustawione na środku instrumenty, kameralna atmosfera... Krall na scenie jest niezwykle elegancka, stylowa, a przy tym niespieszna i naturalna. Zachwyca muzyczną erudycją. Podczas poniedziałkowego wieczoru wystarczyło kilka stuknięć w klawisze fortepianu, a publiczność już wydawała się wniebowzięta.
Trzeba przyznać, że kojący jazz Krall idealnie sprawdził się na początek lata. W leśnym anturażu sopockiej sceny brzmiał magicznie, jednak trzeba przyznać, że sporych rozmiarów amfiteatr niekoniecznie sprawdza się w przypadku takich kameralnych występów. Choc Krall bardzo się starała, ciężko było tu zbudować klimat koncertu w ciasnym klubie, gdzie muzyków ma się na wyciągnięcie ręki.
Diana Krall ma w zespole same gwiazdy. W Sopocie zagrał perkusista Matt Chamberlain, który odpowiadał za partie perkusyjne na dziesięciu studyjnych krążkach Tori Amos, a do tego uświetnił swoją obecnością materiały Lorde, Boba Dylana, Leonarda Cohena, Eltona Johna czy Davida Bowiego. Zgarnął szereg branżowych nagród i grał oraz gra prawie wszystko - ma background funkowy, ale sprawdzał się także w jazzie, wysmakowanym popie, folku czy... metalu. Dianie Krall towarzyszył też basista Sebastian Steinberg, członek nieistniejącej już formacji Soul Coughing, który po dziś dzień jest wziętym muzykiem sesyjnym. Grał choćby na "Fetch the Bolt Cutters" Fiony Apple czy uczestniczył w tworzeniu "The Sun Came Out" 7 Worlds Collide, gdzie towarzyszyli mu m.in. Ed O'Brien z Radiohead czy Johnny Marr z The Smiths. Obaj panowie wykonali podczas koncertu kilka solówek, które przyprawiały o gęsią skórkę.
Krall nie tylko fantastycznie brzmi, ale i wciągająco opowiada. Przez cały koncert pozostawała w kontakcie z publicznością. Zapowiadała utwory, opowiadała o nich, a także sprawdzała, jak się czują słuchacze. Gdy została sama na scenie, zeszła bliżej do publiczności, pytała, jakiego utworu chcą posłuchać, co jest stałą praktyką podczas jej koncertów.
Trzeba jednak przyznać, że publiczność - choć widać, że oddana i nieprzypadkowa, o czym świadczy choćby liczba miejsc, które zapełniły się w poniedziałkowy wieczór w Operze Leśnej, mimo że bilety do tanich nie należały (kosztowały od 319 do 520 zł) - pozostała dość sztywna przez cały koncert. Reagowała dość zachowawczo, klaskała jedynie po wykonanym utworze. Rzadko jednak w Operze Leśnej można się spotkać z taką dyscypliną i kulturą zachowania - poza przechodzeniem przez widownię spóźnialskich publiczność podczas koncertu nie opuszczała swoich miejsc. Nie nagrywała też koncertu, czego skrupulatnie pilnowała ochrona.
Wydarzenia
Miejsca
Zobacz także
Opinie wybrane
-
2024-07-02 11:47
Diana
Koncert był wspaniały ,nawet ptaki z lasu śpiewały z Dianą Krall . Publiczność reagowała entuzjastycznie .Wspianiali muzycy i cudowny klimat, znacznie lepiej niż w zamkniętej sali. Nadal jestem pod wpływem uroku Diany
- 11 3
-
2024-07-02 07:53
Opera Leśna i jazz trio (2)
Opera Leśna nie nadaje się do słuchania jazzu granego akustycznie w takiej formie jak to było na koncercie Diany Krall.
Brakowało kontaktu wzrokowego z artyską np poprzez telebim pokazujący Diane Krall w trakcie występu.- 31 2
-
2024-07-02 09:07
(1)
100 - procentowa zgoda! Akustyka tego obiektu pozostawia wiele do życzenia albo realizator dźwięku nie podołał. Za taką cenę biletu spodziewałbym się znacznie lepszej jakości. Ten koncert mógłby się odbył np w Teatrze Muzycznym z dużo lepszym skutkiem.
- 9 2
-
2024-07-02 10:50
Ajustyka jest ok . Raczej dźwiękowcy do d.....
- 0 2
-
2024-07-02 08:42
Spadek formy (1)
Słucham Diany od lat, byłem na kilku koncertach. Cóż, ten był najsłabszy. Bez emocji, atmosfery. Nie wiem czy to kwestia miejsca czy spadku formy. Utwory, raczej z tych nowszych, więc słabsze. Informacja ze zdobyła rozgłos albumem z 2020 roku to nieporozumienie. Rozgłos zdobyła jakieś 20 lat temu wcześniej, a jej ostatni album odstaje jakością.
- 18 6
-
2024-07-02 19:41
"Sławę zyskała za sprawą przełomowego wydawnictwa "All For You". Do Sopotu przybyła, aby promować wydany w 2020 r. album "This Dream Of You" " Czytaj ze zrozumieniem .Chyba,że nie wiesz,że "All for You" jest z 1996 roku....
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.