• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Co się wydarzyło w hotelu Grand?

Borys Kossakowski
15 czerwca 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 

W hotelach ludzie zachowują się inaczej. Uruchamia się ich alter ego, druga tożsamość, na co dzień skrywana przed rodziną i współpracownikami. Te hotelowe tajemnice tropi Janusz Leon Wiśniewski, autor książki "Grand" poświęconej jednemu z najsłynniejszych hoteli w Polsce - sopockiemu Sofitel Grand Sopot.



"Grand" Janusza Leona Wiśniewskiego został wydany przez wydawnictwo Wielka Litera. "Grand" Janusza Leona Wiśniewskiego został wydany przez wydawnictwo Wielka Litera.
Konstrukcja powieści "Grand" przypomina budowę samego hotelu. Książkę podzielono na kilka rozdziałów, a tytuł każdego z nich stanowi numer pokoju, w którym toczy się akcja. Tak jak w powieści szkatułkowej, kolejne rozdziały to miniopowiadania, a fabuła każdego z nich związana jest z fabułą poprzedniego.

*

Przeczytaj wywiad z Januszem Leonem Wiśniewskim.
*


Wyjątkiem jest rozdział pierwszy, a w zasadzie wprowadzenie do książki, którego akcja ma miejsce na plaży przed hotelem Grand. Wczesnym rankiem, na wilgotnym piasku spotykają się dwie postaci z zupełnie innych światów. Polująca na celebrytów dziennikarka z Warszawy i sopocki kloszard o wdzięcznym pseudonimie Lichutki. To oni wprowadzają czytelnika przez niedostępne drzwi ekskluzywnego hotelu.

Jak pisze Wiśniewski: "Hotele przemieniają (...). Kuszą, prowokują i popychają do przekraczania granic i robienia rzeczy nienormalnych. Niekoniecznie szlachetnych lub godziwych. Są to rzeczy obsesyjnie dla ludzi istotne, ale takie, na które nie pozwoliliby sobie nigdy w swoich domach. Ze strachu, ze wstydu, z obawy przed utratą reputacji." I to właśnie te "dziwne" zachowania "przeciętnych" ludzi stanowią oś książki.

Czytelnik przenosi się z pokoju do pokoju poznając po kolei historie życia gości hotelowych oraz obsługi. Janusz Leon Wiśniewski nie trzyma się przy tym jednego miejsca i czasu akcji. Bohaterowie z ochotą zagłębiają się w przeszłość opowiadając historie z życia swojego oraz przodków.

Dziadek Lichutkiego miał okazję pracować w Hotelu Grand podczas wizyty samego Adolfa Hitlera, który miał tu przybyć we wrześniu 1939. Przodek bezdomnego miał też osobiście poznać sekretarkę i kochankę fuhrera. Dziadek innego gościa hotelowego - Maksymiliana von Drewnitza, niemieckiego pastora, dostarczał do obozu w Sztutowie cyklon B. Postaci historyczne mieszają się tu z wymyślonymi, a prawda z fikcją. Janusz Leon Wiśniewski potrafi przy tym pisać przekonująco, a jego spekulacje na temat przeszłości czyta się z zaciekawieniem i wiarą, że tak mogło się wydarzyć naprawdę.

Konstrukcja powieści przynosi czytelnikowi wiele ciekawych anegdot i faktów historycznych. Mam wrażenie jednak, że sam Hotel Grand nie sprawdza się w roli protagonisty. Tym bardziej, że autor znacznie więcej miejsca poświęca mieszkającym w nim ludziom. Wprawdzie w ich opowieściach hotel jakoś się odbija, ale czytelnik musi głównego bohatera widzieć w całej okazałości, a nie w lustrzanym odbiciu. Gdyby akcję przenieść do innego hotelu nad morzem - niewiele by to zmieniło.

Żonglerka bohaterami (w każdym rozdziale główną rolę gra ktoś inny) sprawia, że czytelnik nie ma z kim się związać emocjonalnie, komu kibicować (lub źle życzyć). Gdy po kolejnym rozdziale znów zmienili się główni "aktorzy", odczułem zawód. Co się z nimi stało? Jak potoczyły się ich losy? Historie opowiadane przez Janusza Leona Wiśniewskiego kończą się zawieszeniem, niedopowiedzeniem. Nie są to jednak frapujące miniatury, jak opowiadania Etgara Kereta, ale dość proste powiastki, z których każda mogłaby być ciekawym wstępem do większej całości. Niestety, wszystkie tropy poruszane prowadzą donikąd.

Choć niezupełnie - na koniec autor pokrótce podsumowuje losy wszystkich swoich postaci. Te kilkunastozdaniowe epilogi nie są jednak w stanie zaspokoić apetytu czytelnika na porządne rozwinięcie i zakończenie. Poczucie niedosytu pozostaje. Z drugiej strony - takie zakończenie paradoksalnie burzy starannie budowaną przez większość książki konstrukcję owych niedopowiedzeń. Zamiast jako spójną całość, lepiej więc potraktować "Grand" jako wakacyjny zbiór sopockich anegdot do poczytania na plaży. Na przykład przed Grandem.

Miejsca

Opinie (28) 7 zablokowanych

  • moj punkt widzenia

    Ksiazke przeczytalam ...........i stwierdzam,ze autor jest niezwykle interesujacym mezczyzna , ale srednim pisarzem - niestety !

    • 4 2

  • do komentujących

    Przeczytajcie książkę o której mowa , a potem krytykujcie autora. To, że się panu piszącemu artykuł nie bardzo podobało to nie znaczy , że jest zła. Przeczytałam.Nie czuję "niedosytu"

    • 12 2

  • Uziom

    Nie potafisz /P.Wisniewski/ nie pchaj sie na afisz!!!

    • 7 4

  • panie wiśniewski nie bierz sie pan za coś na czym siem nie znasz

    hitler cyklon B cloczarde sopocki i do tego hotel Grand. Ech szkoda gadac

    • 11 8

  • czuję się jak społeczna kaleka

    z całą pewnością piszę nie gorsze recenzje niż Borys, a kasy nie mam z tego żadnej. smutek i rozgoryczenie.

    • 21 2

  • rany boskie

    czy tę recenzję pisał Panu jakiś licealista?

    • 54 2

  • W Sopocie

    nie ma kloszardów,oni posprzedawali mieszkania i żyją sobie spokojnie,mamy tu tylko tych na gościnnych występach

    • 30 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Pierwszą sceną zawodową w Gdyni, wystawiającą spektakle jeszcze przed II wojną światową był:

 

Najczęściej czytane