- 1 Pogadaj o książkach... przy piwie (53 opinie)
- 2 Spektakle z Trójmiasta w Teatrze Telewizji (10 opinii)
- 3 Wystawa trójmiejskiej malarki w Wenecji (67 opinii)
- 4 Jak zarobiłem 2 mln USD na giełdzie (70 opinii)
- 5 (Przed)wyborcza gorączka w Pipidówce (18 opinii)
Cirque du Soleil, czyli przepis na sukces
Zobacz fragmenty "Quidam" Cirque du Soleil.
Jak wygląda świat Quidamu - magicznej, cyrkowej krainy, którą wymyśliła mała Zoé, by zająć sobie czas? Dla jednych uroczo, dla drugich zabawnie, a innym po prostu zapiera dech w piersiach. Familijne widowisko "Quidam" Cirque du Soleil, prezentowane w Ergo Arenie od 18 do 21 czerwca, ma wszystkie cechy produkcji skazanej na sukces.
Ten pochodzący z Kanady cyrk jest właściwie świetnie funkcjonującą fabryką, produkującą niezwykłe widowiska, budowane ze sprawdzonych komponentów, ze świetnym zapleczem technicznym i wyjątkowymi talentami artystów występujących w Cirque du Soleil, przez wielu uważanym za najlepszy na świecie. "Quidam" to przykład perfekcji i dbałości o każdy szczegół przedstawienia, a jednocześnie dobrego wyważenia proporcji między opowiadaną historią a występami artystów.
Tym razem poznajemy magię cyrku wraz z małą Zoé, spragnioną zabawy dziewczynką, której rodzice mają na głowie ważniejsze rzeczy niż nudząca się, pozbawiona towarzystwa córka. Przepustką do pełnego cyrkowych atrakcji świata jest kapelusz podarowany przez trio: Postać bez głowy oraz John i The Target - prawdziwi "mistrzowie ceremonii" i przewodnicy Zoé po magicznym Quidamie, wytworze dziecięcej wyobraźni. Kolejne wizyty dziewczynki na scenie, wraz ze wspomnianymi towarzyszami, stanowią przerywniki pomiędzy popisami cyrkowymi. W każdej części tego przeszło dwugodzinnego widowiska jest ich pięć.
Pierwsza część skupiona jest wokół występów kameralnych - podziwiamy Cory'ego Sylvestra perfekcyjnie poruszającego się w "niemieckim kole" (German Wheel), Wei Liang Lina bawiącego się "chińskim jojo", czyli Diabolo, jakby to była zwyczajna piłka, czy atletycznie przygotowanego akrobatę Francoisa Gravela, wykonującego bardzo trudne ewolucje na trapezie (Dance Trapeze). Bardziej żywiołowo jest podczas zbiorowego popisu na skakankach, w którym najefektowniej wypadają wybitni specjaliści tej profesji - Norihisa Taguchi i Kata Banhegyi. Tę część przedstawienia kończy poetycki, zmysłowy wystąp na "powietrznych obręczach" (Aerial Hoops) w wykonaniu pełnych gracji Danili Bim, Luis Camili oraz Lisy Skinner.
Pierwsza część spektaklu, podobnie jak początek drugiej (imponujący przygotowaniem gimnastycznym Baaski Enkhbaatar "balans na rękach" - Hand Balancing) to przede wszystkim popisy techniczne, ale nie tak efektowne, jak można by się spodziewać po Cirque du Soleil, specjalizującym się przecież w zapierających dech w piersiach ewolucjach. Również obecność Johna i Targeta raczej wypełniają czas między kolejnymi występami niż ożywiają show. Mała Zoé przez cały czas usiłuje wciągnąć w świat Quidamu rodziców, co okazuje się prawdziwym wyzwaniem (od strony inscenizacyjnej i wizualnej wątek ten poprowadzony został bardzo ciekawie i konsekwentnie).
Druga część jest bardziej efektowna. Pajęczą sprawnością w "hiszpańskich sieciach" (Spanish webs) wykazuje się piątka artystów, wykonujących ewolucje na linach. Bardzo precyzyjny, choć doskonale w Polsce znany (dzięki popisom m.in. duetu Melkart Ball, który wygrał pierwszą polską edycję "Mam talent", czy artystom Teatru Ocelot) był pokaz akrobacji opartych na harmonii, sile i równowadze ciał w wykonaniu Natalii Pestovej i Alexandra Pestova (Statue). Jednak największe i zasłużone brawa dostali wybrani z widowni wykonawcy klaunady w konwencji kręcenia filmu. Cała czwórka widzów wyciągniętych na scenę z zadaniami aktorskimi radziła sobie bardzo dobrze, z humorem i dystansem podchodząc do scenek wymyślonych przez klauna (świetny Toto Castineiras w minispektaklu Clown Cinema).
Na finał "Quidamu" przygotowano zdecydowanie najlepszy numer akrobatyczny - Banquine - układ złożony z ewolucji 13 artystów, wykonujących bardzo efektowne i niebezpieczne skoki, salta i piruety kilka metrów nad ziemią. Wszystko dzięki wyrzuceniu w powietrze dzięki sile mięśni partnerów.
Jak wszystko w produkcjach Cirque du Soleil, każdy element spektaklu jest doskonale zaplanowany. Głośna (momentami nieco zbyt głośna) muzyka, perfekcyjnie odpowiada emocjom na scenie, świetnie skomponowanej z pięknym wokalem Zoé (Alessandra Gonzalez). Imponuje dbałość o drugie i trzecie plany, na których często kontynuowany jest wątek rodziców dziewczynki. Sprawdza się wymyślna konstrukcja, oparta o cztery umieszczone pod sufitem hali zmechanizowane szyny, na których wieszane są niezbędne przyrządy do powietrznych ewolucji, a efektowna scena obrotowa największe wrażenie robi podczas numeru z "niemieckim kołem".
"Quidam" jest jak doskonała maszyna zaprogramowana na sukces. I co tu kryć, ten sukces osiąga. Jest on tym cenniejszy, że nie znajdziemy tu typowych cyrkowych gagów ani praktycznie jakiejkolwiek żonglerki. Reakcje zdecydowanej większości widzów przekonują jednak, że magia widowiska działa na widzów w każdym wieku.
Spektakl
Cirque du Soleil: Quidam
Miejsca
Spektakle
Opinie (47) 1 zablokowana
-
2015-06-20 20:47
Dzieci (1)
Uwaga,przestrzegam wszystkich ktorzy maja zmiar isc z dziecmi.to nie jest dla dzieci.mam na mysli mniejsze dzieci,my bylismy z 4 latka i mam pretensje ze sa sprzedawane bilety dla dzieci od 2 lat jak to.przedstawienie poprostu nie jest dla nich bo trzeba to ogladac ze zrozumieniem.dziecko.ziewalo,przysypialo i.sie pytalo kiedy koniec...cyrk.zalewski zrobil na mnie i na dziecku wieksze wrazenie niz c.d.s.to tak jak by sie poszlo.z.dzieckiem do.teatru na sztuke i oczekiwalo ze wszyscy sie beda swietnie bawic!
- 3 7
-
2015-06-21 06:50
dlatego nie byłem z dzieckiem na dwóch poprzednich spektaklach
zaczerpnąłem wcześniej informacji na temat CdS i przeczekałem na odpowiedni moment (dziecko 10 lat)
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.