- 1 Zaginione dzieła na wiadukcie i budynku (42 opinie)
- 2 Iwona, ofiara hejtu. O premierze T. Wybrzeże (9 opinii)
- 3 5 wystaw, na które warto wybrać się w maju (7 opinii)
- 4 Pogrzeby, które chcemy zapomnieć (107 opinii)
- 5 Tłum gości i kolejka po autografy (91 opinii)
- 6 Sztuczna inteligencja w sztuce - tak czy nie? (60 opinii)
Mecz do jednej bramki. Recenzja filmu "Bad Boy" Patryka Vegi
Zwiastun filmu "Bad Boy" Patryka Vegi:
"Siła, Duma, Unia, My!" - wykrzykują wściekle piłkarscy fanatycy, którym w pozaboiskowych rozróbach i gangsterskich krucjatach towarzyszy kamera Patryka Vegi. Brutalna demonstracja siły w filmie "Bad Boy" przybiera kolosalne rozmiary, powodów do dumy zbyt wielu jednak nie ma. Najnowszą produkcją najbardziej zapracowany reżyser w kraju udowadnia, że jego filmy są jak mecze "okręgówki" rozgrywane na wypełnionych po brzegi ekstraklasowych stadionach. Oprawa robi wrażenie, impreza na trybunach trwa w najlepsze, poziom gry warto przemilczeć.
Tak w telegraficznym skrócie można zrelacjonować "Bad Boya", w którym futbol stanowi tylko przykrywkę do eskalacji ekranowej przemocy i niekontrolowanej wulgarności. Nadzieje na sumienne i rzetelne kino szybko okazują się płonne niczym coroczne aspiracje polskich klubów do gry w europejskich pucharach.
Tymczasem w swojej własnej lidze od lat z powodzeniem występuje Patryk Vega, którego awans do wyższej klasy rozgrywkowej nie za bardzo interesuje, a widmo spadku jednocześnie wydaje się dość odległe. Frekwencja na trybunach się zgadza. Zysk temperuje ambicję. Schemat gry z widzem pozostaje więc żelazną zasadą, której reżyser - bez względu na skutki uboczne - stara się być wierny niczym ekranowi "ultrasi" ukochanej Unii. Przemoc ma bulwersować, golizna szokować, a język jak brzytwa ciąć powietrze lub rozładowywać napięcie niewybrednym żartem. W "Bad Boyu" chodzi dokładnie o to samo. I niech nikogo nie zmyli zielona murawa, po której biegają Peszko z Grosickim. Piłka jest okrągła, ale bramka jest jedna. Ta sama, do której od lat strzela Vega.
Czytaj także: Sławomir Peszko zagrał w filmie "Bad Boy". Piłkarz Lechii Gdańsk na planie u Patryka Vegi
Epizod z udziałem reprezentacyjnych pomocników idealnie zresztą ilustruje proporcje prawdziwego futbolu w "Bad Boyu". Są nawiązania do głośnych piłkarskich afer, są stadionowe burdy, których obrazki wielokrotnie widzieliśmy w mediach, są wątki korupcyjne, a nawet mafijne, ale to wszystko stanowi jedynie zasłonę dymną, która dość szybko się ulatnia. Gdy powietrze się rozrzedzi, widać naznaczoną traumą z dzieciństwa rywalizację dwóch braci, których dzieli niemal wszystko, a łączy kobieta. "Pablo" (Antoni Królikowski) pnie się w kibicowskich strukturach Unii, Ola (Katarzyna Zawadzka) pod przykrywką pani adwokat próbuje go rozpracować, a w całej operacji macza palce również Piotr (Maciej Stuhr), policjant i zarazem brat "Pabla".
W tym niestabilnym emocjonalnie trójkącie aż kipi od agresji, gniewu, niepohamowanych ambicji, seksualnych pragnień i niezaleczonych kompleksów. Vega nad instynktami postaci nie potrafi jednak zapanować. Fizyczną żądzę ilustruje jak prostytucję, chorobę psychiczną traktuje niczym wymówkę niekontrolowanej brutalności, a impotencję jednego z braci (wątek co najmniej absurdalny i zbędny) wręcz ośmiesza. Trudno więc sympatyzować z bohaterami, bo po prostu niewiele o nich wiemy, a ich motywacja jest ledwie zlepkiem luźnych sugestii ze strony reżysera, którego znacznie bardziej interesuje skutek, a nie przyczyna.
"Bad Boy" to ponadto festiwal obsesyjnie wręcz potęgowanej na ekranie brutalności. Łamanie kości, podpalanie ludzi, przepiłowywanie im kończyn to modus operandi Vegi, do którego miłośnicy jego twórczości zdążyli się już przyzwyczaić. Podobnie jak do odważnie eksponowanej golizny czy zapętlanych wulgaryzmów. W "Bad Boyu" wszystkie te elementy w pewnym momencie pozbawione zostają jakiejkolwiek kontroli. Przemoc staje się językiem filmu, a niecenzuralne epitety nie są już przecinkami, a całymi zdaniami. Filmowy erotyzm natomiast odpycha, a wręcz odraża.
Bez zaskoczeń. Jedną z niespodzianek jest natomiast dyscyplina, którą w końcu wykazał się reżyser "Bad Boya". Bodaj po raz pierwszy odpuścił sobie wielowątkową strukturę dzieła i skupił się na jednej historii. Banalnie poprowadzonej, przewidywalnej i właściwie pozbawionej zakończenia, ale jednak względnie spójnej i w miarę logicznej.
Vega nie byłby sobą, gdyby jednak nie zaburzył tej wypracowanej w pocie czoła harmonii. Stąd kuriozalne sceny z Andrzejem Grabowskim (policjant Adam) wizytującym siłownię i uprawiającym jogging (miało być zabawnie, wyszło dziwacznie). Nie pomaga też fatalny montaż przypominający wertowanie komiksu (w końcu kino Vegi to głównie obrazki bez nadmiaru tekstu), w którym ktoś powyrywał strony lub poprzyklejał je w losowo wybranych miejscach.
Należy z kolei przyznać, że Vega nie oszczędza na filmowych produktach, które potrafi elegancko opakować. Nareszcie ktoś wykorzystał prawdziwe stadiony i zaprosił na plan tysiące statystów. Atmosferę meczową czuć doskonale. Gorzej z obrazowaniem tego, co dzieje się na murawie. Bez dynamiki i naturalności nie da się pokazać esencji futbolu. Typowo piłkarskich scen jest jednak zaledwie kilka, więc zbyt mocno nie rażą w oczy. Parę razy skutecznie zafunkcjonuje humor (jedna kwestia nawiązująca do polityki to istna perełka), za to kilkukrotnie "siada" tempo filmu, co w przypadku Vegi jest raczej niemiłą niespodzianką.
W "Bad Boyu" zaskoczyć aktorsko (ale już na plus) może za to Antoni Królikowski. Co prawda jego intensywność, eksplodująca ekspresja i nieco histeryczna maniera mogą na dłuższym dystansie irytować, lecz poziom zaangażowania należy docenić. Posiada zadatki na świetną postać psychopatycznego czarnego charakteru lub znerwicowanego stróża prawa. Pod warunkiem że znajdzie się chętny na angaż aktora reżyser inny niż Vega.
Na dalszym planie świetnie radzi sobie Małgorzata Kożuchowska (jako oschła i bezkompromisowa pani prokurator), błyszczy Piotr Stramowski (permanentnie odurzony lider "kiboli"). Postać Katarzyny Zawadzkiej jest tak groteskowa, że ciężko ocenić jej odtwórczynię. Maciej Stuhr natomiast gra jedną z najsłabszych ról w karierze.
Kilkoma plusami nie da się wyzerować licznika. Ciężar minusów jest zbyt duży. "Bad Boy" to sterta pożółkłych już prasowych nagłówków (patrz: Dino Baggio), które nie zastąpią scenariusza. Patryk Vega rehabilituje się poniekąd po "Polityce", lecz tylko w oczach swoich najbardziej zagorzałych kibiców. Jego filmowa taktyka traci skuteczność, a sam reżyser zaczyna coraz bardziej gubić się w wydawałoby się nieźle opanowanych dryblingach.
Żółtą kartkę już przy okazji poprzedniego filmu pokazała mu publiczność. Za chwilę może się skończyć "czerwem". Tymczasem zamiast "Bad Boya" lepiej zagrać w sprawdzony i wciąż niedościgniony w tematyce "Piłkarski poker". W ostateczności można nawet obejrzeć mecz polskiej ekstraklasy.
OCENA: 3/10
Film
Opinie (121) ponad 20 zablokowanych
-
2020-02-21 11:50
W końcu nowy film Vegi! (1)
Ileż można było czekać? ;)
- 5 26
-
2020-02-21 14:39
Głupi taki od urodzenia ?
- 1 1
-
2020-02-21 11:50
Prymitywna rozrywka (2)
Przerysowane sytuacje, prymitywne dowcipy, płytkie historie, wulgaryzmy niepotrzebnie wrzucane tam gdzie nie pasują. Świetna rozrywka dla Sebków i Karyn oraz snobistycznych bananków z warszawki (sam Vega jest dobrym przykładem), którzy prawdziwe życie znają tylko z TV. Każdy kolejny film to coraz większe dno. Botoks był beznadziejny a Polityka zniżyła się już poziomem do polskich komedii romantycznych. A to jest naprawdę wyczyn. Pieniądze na bilet lepiej przeznaczyć na 6 pak harnasia i top czipsy. Pozdrawiam prawdziwych wielbicieli kina.
- 49 4
-
2020-02-21 13:50
(1)
Ty musisz być z PiSu . Tylko Pisiory pija harnasia .
- 0 3
-
2020-02-21 13:58
Tylko Porter!!
- 1 0
-
2020-02-21 11:55
Dziwi mnie pozytywna opinia o grze Królikowskiego (1)
widziałam tylko zwiastun, ale co się w nim w oczy rzucało, to drewniana gra Królikowskiego właśnie.
- 11 4
-
2020-02-23 00:42
Drewniana?? Ja patrzyłam jak zahipnotyzowana.. skąd on wziął taką energię ? Myślałam, że to raczej taki pituś, plastuś, a tu miłe zaskoczenie.
- 2 0
-
2020-02-21 11:57
Filmy Vegi byłyby dobre... gdyby miały lepszy scenariusz, lepszego reżysera, lepsze zdjęcia i montaż.
Nie przeszkadzałaby jeszcze lepsza gra aktorska i montaż dźwięku. W zasadzie można by rzec, że filmy Vegi ogólnie byłyby lepsze, gdyby Vega ograniczał się tylko do ich finansowania.
- 34 0
-
2020-02-21 12:02
To jakiś trójmiejski film? (1)
- 6 3
-
2020-02-21 12:17
To film grany w trójmiejskich kinach.
- 4 0
-
2020-02-21 12:03
Może warto zrobić dział na raporcie
Na kinie
- 3 1
-
2020-02-21 12:04
film
jakie spoleczenstwo takie kino jprosze spojrzec na jakie filmy jest duza frekwencja np 365 dni
- 10 1
-
2020-02-21 12:16
Kumpel nagrał film w kinie
Już oglądałem ale za darmo. Grosza nie dałbym na wypociny Vegi. Chciał mnie oszukać, a to ja oszukałem jego :)
- 15 3
-
2020-02-21 12:18
Może film o reżyserach
Przytulają sporą kasę a film to zwykle "kaszan" :)
- 8 0
-
2020-02-21 12:19
jak wszystkie
filmy vegi 3/10
- 20 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.