• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Trzeci spór zbiorowy w Operze Bałtyckiej. Dyrektor Kunc komentuje

Łukasz Rudziński
25 sierpnia 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Po kilku miesiącach względnego spokoju znów rośnie temperatura konfliktu między pracownikami Opery Bałtyckiej a dyrektorem. Znów pracownicy związków zawodowych weszli w spór zbiorowy z dyrektorem tej placówki. Po kilku miesiącach względnego spokoju znów rośnie temperatura konfliktu między pracownikami Opery Bałtyckiej a dyrektorem. Znów pracownicy związków zawodowych weszli w spór zbiorowy z dyrektorem tej placówki.

Nie zgadzam się na dyktat niektórych związkowców, ani też na dyktat poszczególnych osób, które od lat działają na szkodę instytucji. Próby zmian, choćby samego budynku, w takiej atmosferze nigdy nie spotkają się z poparciem decydentów i społeczeństwa - mówi w rozmowie z Trojmiasto.pl Warcisław Kunc, dyrektor Opery Bałtyckiej w Gdańsku.



Co myślisz o konflikcie na linii dyrektor - pracownicy w Operze Bałtyckiej?

Łukasz Rudziński: Jeden z pana pracowników w poniedziałek zabarykadował się w Operze i przez przeszło dwie doby nie chciał jej opuścić, informując o proteście głodowym i oskarżając pana oraz Urząd Marszałkowski o łamanie praw pracowniczych. Jak rozwiąże pan tę sytuację?

Warcisław Kunc: Jest mi bardzo przykro, że pracownik zatrudniony jako etatowy chórzysta oraz na pół etatu jako bibliotekarz rozpoczął swoisty manifest, do tego głodowy. Poinformował o tym media, natomiast nie poinformował o tym pracodawcy. Dzień po rozpoczęciu protestu wpłynęło pismo ze związku zawodowego "Solidarność", które próbuje to w jakiś sposób tłumaczyć. Oczywistym jest, że działanie pana wiceprzewodniczącego NSZZ "Solidarność" w Operze Bałtyckiej było niezgodne z prawem. Nie miałem innego wyjścia, jak tylko wystąpić o opinię w sprawie jego dyscyplinarnego zwolnienia, co też uczyniłem. Po wyznaczonym prawem okresie będę niestety zmuszony podjąć dalsze kroki w tym kierunku. Tego typu protest trudno jest traktować w sposób odpowiedzialny.

Przeczytaj oświadczenie Krzysztofa Rzeszutka w sprawie protestu.

To nie koniec problemów. Od końca czerwca jest pan ponownie w sporze zbiorowym z pracownikami...

Spór został wszczęty 26 czerwca przez trzy związki zawodowe: NSZZ "Solidarność", ZZ PAMO (Związek Zawodowy Polskich Muzyków Orkiestrowych) i Związek Zawodowy Pracowników Nieartystycznych.
To trzeci spór, który mamy w operze. Spór został wszczęty 26 czerwca. O ile pierwszy był wszczęty za mojego poprzednika przez NSZZ "Solidarność" w 2014 roku, kolejny również przez ten związek, o tyle ten został wszczęty przez trzy związki zawodowe - NSZZ "Solidarność", ZZ PAMO (Związek Zawodowy Polskich Muzyków Orkiestrowych) i Związek Zawodowy Pracowników Nieartystycznych. Do protestu nie przystąpił Związek Zawodowy Pracowników Opery. Postępujemy w tym zakresie w sposób określony ustawą. Wyznaczyłem związkowcom spotkanie na początku września. W swojej odpowiedzi odrzuciłem wszystkie żądania jako niemożliwe do spełnienia.

Czego konkretnie dotyczy ten spór zbiorowy?

Pierwotnie składał się z dziewięciu punktów. Pierwszy - wyrównanie każdemu pracownikowi za występy ponadnormowe i dodatku repertuarowego do wysokości obowiązującej w 2015 roku i w pierwszej połowie 2016, za okres od 1 września do 31 grudnia 2016 roku, zgodnie z zaleceniem Państwowej Inspekcji Pracy. To po naszej sugestii skierowane zostało do sądu i przestało być przedmiotem sporu zbiorowego. Związkowcy chcą bezwzględnego respektowania zaleceń PIP, co przecież czynimy. Była teraz u nas kontrola, dostaliśmy kolejne zalecenia, ale nie stwierdzono nieprawidłowości w realizowaniu poprzednich zaleceń. W sporze znalazło się też żądanie obecności przedstawiciela związku podczas rozmów z dyrekcją, czy podanie szczegółowego (z rozpiską dniową i godzinową) repertuaru na cały kolejny sezon artystyczny, najpóźniej do 31 sierpnia. Bardzo chciałbym mieć taką możliwość, ale zaciąganie zobowiązań, na które nie mamy środków, jest niemożliwe. Na razie mamy repertuar do końca roku.

Chcę podkreślić, że zarzuty związkowców, że jest tu łamane prawo czy że nie respektujemy zaleceń Państwowej Inspekcji Pracy, są nieprawdziwe. To niepotrzebne podgrzewanie emocji wokół instytucji, która powinna iść do przodu i spełniać oczekiwania swoich czasów - mówi dyrektor Warcisław Kunc. Chcę podkreślić, że zarzuty związkowców, że jest tu łamane prawo czy że nie respektujemy zaleceń Państwowej Inspekcji Pracy, są nieprawdziwe. To niepotrzebne podgrzewanie emocji wokół instytucji, która powinna iść do przodu i spełniać oczekiwania swoich czasów - mówi dyrektor Warcisław Kunc.
Związki chcą też, by zmiany zwykłe w planach pracy nie dotyczyły zmian zapisanych w godzinach, a zmiany w planach pracy w terminie krótszym niż dwa tygodnie, mogły się odbyć tylko za zgodą pracowników lub na ich prośbę - co innego mamy w regulaminie pracy. Domagają się również wypisywania indywidualnej pracy artystycznej w planach pracy zespołów chóru i orkiestry zgodnie z zarządzeniem Marka Weissa z 2011 roku (dotyczy ono kosztów uzysku). Nie wypisuję indywidualnej pracy artystycznej, bo nie jest ona zdefiniowana ani w planie pracy, ani w regulaminie pracy, więc nie istnieje formalnie. Występujemy do Urzędu Skarbowego o interpretację tego zarządzenia.

Mam w myśl pisma związkowców zaprzestać też rzekomego stosowania kar i anulowania już udzielonych za zajęcia podczas branych zgodnie z prawem urlopów na żądanie oraz respektować porozumienia z 7 marca w zakresie zawartych wcześniej umów o pracę, które respektujemy i nic w tym względzie się nie zmienia. Mam również przywrócić do pracy w "Nabucco" koncertmistrzów - Annę Sawicką i Halinę Jastrzębską. Nie wiem, na jakiej podstawie związki się tego domagają. Przewiduję inne osoby do pełnienia tych funkcji w tym spektaklu.

W Operze Bałtyckiej nastąpią w najbliższym czasie zmiany na stanowiskach kierowniczych?

Związkowcy chcą bezwzględnego respektowania zaleceń PIP, co przecież czynimy. Była teraz u nas kontrola, dostaliśmy kolejne zalecenia, ale nie stwierdzono nieprawidłowości w realizowaniu poprzednich.
Wystąpiłem do zarządu województwa o zmianę zastępcy dyrektora do spraw technicznych i inwestycji. I to się stanie z dniem 1 września. Na miejsce pana Mariusza Napierały przychodzi pani Jolanta Nowokrzewska, związana dotąd z Teatrem im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. Musimy usprawnić działalność działu technicznego, szczególnie jeśli chodzi o zakres czasu pracy. Nasza scena jest bardzo niewydolna technicznie - np. wąskie gardło zascenia powoduje, że dekoracja nie może wyjechać ze sceny, trzeba ją wcześniej rozebrać na kawałki. To generuje określone problemy. Musimy sobie z tym poradzić tak, aby koszty i obciążenia pracowników były mniejsze.

Zmieni się też osoba na stanowisku kierownika sceny - będzie to Andrzej Białous, on też będzie miał za zadanie usprawnić działanie czasu pracy w technice. Zmienił się też kierownik Chóru, którym został prof. Waldemar Górski. Chcę, by nowy kierownik Chóru wprowadził inną, lepszą jakość tego zespołu. Chciałbym, by Chór Opery Bałtyckiej był marką samą w sobie, był "zespołem do wynajęcia".

Wprowadził pan nowy regulamin organizacyjny, ale nie spotkał się on z akceptacją zespołu?

Nie ukrywam, że regulamin, który był negocjowany przeszło pół roku, nie zdobył opinii pozytywnej związków zawodowych, choć w wielu kwestiach go wspólnie modyfikowaliśmy. Ustawodawca nie przewiduje uzgodnienia regulaminu, tylko opiniowanie. Ten wymóg formalny został spełniony. Urząd Marszałkowski z kolei zaopiniował regulamin pozytywnie, z jedną uwagą, budzącą wątpliwość, którą obecnie wyjaśniamy i dokonujemy koniecznych zmian.

Regulamin organizacyjny wprowadziliście, a inne regulaminy?

Chcę, by nowy kierownik Chóru wprowadził inną, lepszą jakość tego zespołu. Chciałbym, by Chór Opery Bałtyckiej był marką samą w sobie, był "zespołem do wynajęcia".
Musimy pochylić się nad regulaminem pracy i regulaminem wynagradzania, by stanowiska określone w regulaminie wynagradzania były zgodne z regulaminem organizacyjnym. Proces porządkowania stanowisk pracy jest jeszcze przed nami. Chcę podkreślić, że zarzuty związkowców, że jest tu łamane prawo czy że nie respektujemy zaleceń Państwowej Inspekcji Pracy, są nieprawdziwe. To niepotrzebne podgrzewanie emocji wokół instytucji, która powinna iść do przodu i spełniać oczekiwania swoich czasów. Nie zgadzam się na dyktat niektórych związkowców, ani też na dyktat poszczególnych osób, które od lat działają na szkodę instytucji. Próby zmian, choćby samego budynku, w takiej atmosferze nigdy nie spotkają się z poparciem decydentów i społeczeństwa. Ta historia się wciąż powtarza od lat.

Pismo wyjaśniające działania protestującego pracownika Opery Bałtyckiej, przygotowane dzień po rozpoczęciu przez niego protestu. Pismo wyjaśniające działania protestującego pracownika Opery Bałtyckiej, przygotowane dzień po rozpoczęciu przez niego protestu.
Moim obowiązkiem jest dostosować działalność teatru do wymogów Ustawy o finansach publicznych i umowy, jaką podpisałem z zarządem województwa. Muszę zrealizować trzy premiery rocznie, muszę zrealizować określoną liczbę spektakli, osiągnąć określoną frekwencję i muszę przestrzegać wewnętrznego prawa i dostosować działalność instytucji do przydzielonych środków. Nie jest tajemnicą, że mamy podpisane porozumienie, w którym świadomie nałożyłem na siebie zobowiązanie, jeśli chodzi o zatrudnienie pracowników. To 243 etaty. Dotrzymam porozumienia, w którym zobowiązałem się do końca tego roku kalendarzowego ten stan utrzymać.

Czyli nie wyklucza pan ograniczenia liczby etatów w 2018 roku?

Analizujemy to. Warto w tym miejscu podkreślić, że miasto Gdańsk bardzo wyraźnie wspiera naszą działalność. Dostaliśmy od miasta 1 mln 80 tys. zł. A od ministerstwa kultury ponad 300 tys. zł. To bardzo nam pomaga w realizacji planów artystycznych. Przypomnijmy, że przygotowanie premiery operowej od początku do końca kosztuje około 700 tys. zł. Wywiązujemy się ze wszystkich płatności wobec naszych pracowników. Nie jest tajemnicą, że Opera najmniej kosztuje, kiedy nie gra, ale przecież nie o to chodzi. Poza "Pinokiem" w październiku nie zobaczycie państwo do końca roku żadnego z wyprodukowanych przez nas dotąd spektakli ("Cyganeria", "Nabucco" - przyp. red.), będą za to dwie premiery ("Sąd ostateczny" i "Dziadek do orzechów"). Spektakle premierowe poprzedniego sezonu wrócą do nas w nowym roku.

Miejsca

Opinie (161) ponad 20 zablokowanych

  • Zamknąć ale ...

    Budynek dość duży to otworzyć złomowiec.

    • 5 13

  • Znikają komentarze!!! (1)

    Jak zwykle znikają stąd opinie niepochlebne panu dyrektorowi, a zostają wulgarne oczerniające załogę i związkowców. Nieładnie portal trojmiasto.pl, wstyd po prostu taką cenzurę i kumoterstwo stosować.

    • 33 6

    • Potwierdzam, znikają komentarze

      Nie pierwszy raz zresztą i nie tylko pod tym artykułem.

      • 16 2

  • Panu dyrektorowi bardzo przykro? (1)

    że nie został poinformowany o proteście, oj biedulko?. Kunc ty nas nauczyłeś, że z tobą się nie negocjuje, bo jesteś niewiarygodny , wielokrotnie oszukiwałeś ludzi i generalnie wszystko co mówisz ma wartość łajna.

    • 43 8

    • racja

      j/w

      • 0 0

  • 20 lat ciężkiej nauki (3)

    Moja przyjaciółka gra na skrzypcach, 25 lat ciężkiej nauki,sporo osiągnięć, a później idziesz do pracy, ciężkiej pracy,laikom się wydaje pewnie, że to przyjemność, ale to są dziesiątki godzin ćwiczeń, stresu, za 1800 zł?! a na struny, które musi oczywiście kupić sama wydaje kilkaset złotych, do tego instrument, który też co jakiś czas trzeba konserwowac, naprawiać, podobnie smyczek to też setki złotych. Miło się słucha prawdziwych muzyków, ale trzeba było zostać gwiazdą disco polo

    • 28 5

    • Coś tu nie gra

      Jeśli przeszła modelowe kształcenie to było to maksymalnie do ukończenia studiów 17 lat. 6 lat szkoły muzycznej pierwszego stopnia, 6 drugiego i studia 5 lat. Oczywiście można uczyć się dalej, ale to wystarczająca droga to osiągnięcia wybitnej techniki i umiejętności muzycznych.

      • 6 2

    • To po cholerę było się pchać na skrzypce? Trzeba było zostać informatykiem. (1)

      Sam kończąc liceum i wybierając kierunek studiów zmieniłem swoje zainteresowania na coś co może dać mi w przyszłości chleb. I powiem szczerze, że nie żałuję.

      • 8 5

      • Ci ludzie nie zdecydowali sami

        tylko w wieku 6-7 lat rodzice posłali ich do szkół muzycznych. Który 6-7 latek decyduje sam do jakiej szkoły chodzi, no ludzie.

        Nie da się zdać na skrzypce na Akademię Muzyczną nie przechodząc kształcenia w szkołach muzycznych wcześniej. To nie są studia takie, jak Twoje, że dopiero tam Cię uczą jak trzymać instrument i grać. Widać trochę edukacji i Tobie by się przydało.

        • 6 2

  • Potwierdzam opinię związkowców!!!

    w Operze Bałtyckiej było wielokrotnie łamane prawo pracownicze i w nawiązaniu do tego założonych jest dużo pozwów przeciwko Dyrektorowi Kuncowi w sądzie pracy. Sytuacja jest naprawdę poważna, bo Marszałek Struk lekceważy sytuację.
    UPUBLICZNIĆ USTALENIA POKONTROLNE PIP w tym także sytuacje z nagminnym zatrudnianiem pracowników bez umowy o pracę !!!!!!!!!

    • 47 9

  • kształcene artystyczne (8)

    rozumiem, czemu nie ma juz szkół rycerskich - rycerze nie są już po prostu potrzebni. nie rozumiem natomiast dlaczego, jest tak nieprzyzwoicie duzo szkół muzyczych! powinno być jak najwięcj ognisk i zajęć, które będą edukować młodych ludzi muzycznie i czynić z nich wytrwnych SŁUCHACZY róznych gatnków muzycznych. Ale tylko garstka powinna być kształconych na profesjonalnych muzyków! najpierw prywatnie za pieniadze rodziców. Skoro katuja dzieci i pozbawiaja je dzieciństwa (czesty argument muzyków) to niech będą za to odpowiedzialni rodzice. Dla najzdolniejszych system stypednialny, żeby nie zmarnować wybitnych talentów. Szkoła drugiego stopnia, a zwłaszcza akademia powinna być tylko dla najzdolniejszych wybrańców! to instytucje powinny sie bić o muzyków i obiecywać im stabilne etaty, a nie muzycy twierdzić, że etat się należy jak psu buda. Bo się nie należy! NADRPRODUKCJA muzyków! Zbyt wielu artystów, którym się należy! Zeby być artystom trzeba się najpierw wykazać talentem. Po 20 latach nauki każdy sie w końcu nauczy porusszać palcami po klawiaturze, zaden to talent, tylko rzemiosło! Problemem jest fatalnie, komunistyczne szkolnictwo artystyczne, które daje nieppotrzebne nadzieje rodzicom i dzieciom zmuszonym do grania od dziecinstwa. Jesli od siodmego roku zycia żyją w kieracie, to nie ma się co dziwić, że potem mają skrzywiony obraz rzeczywistości. i nawet trudno ich za to wynić.
    To samo się tyczy chórzystów. jaki procent spoleczeństwa zarabia zawodowo swpiewajac w chorze? na etatach? to można robić po pracy, w ramach hobby, oczywiśćie za wynagrodzeniem, ale nie z zusem i emerytura. za speiwanie 4 godziny dziennie, bo dluzej nie mozna. to kto im dal osmio godzinne etaty, skoro wiadomo ze nie mozna spiewac dluzej niz cztery godziny?? Chory system! przywileje jak z komuny.

    przepraszam, ponioslo mnie troszkie...

    • 21 15

    • O nadprodukcji marnych dyrygentów się zapomniało (6)

      Chmara słabych dyrygentów. Produkowanych na kolejnych uczelniach. Jak do tego dołożyć psychopatyczne skłonności, pazerność i pogardę i nienawiść dla orkiestry czy chóru to pozostaje jedno. Uciekać z tego główna I jest to specjalności polska. Brak ogólnopolskiego ukladu zbiorowego. IPA była i będzie. Kunc zaraz wytlumaczy, że orkiestra to pracuje na pół etatu. Indywidualne ćwiczenie się nie liczy. "Nie wiem co to jest?" Marszałek jest w zmowie z Kuncem. Szkoda. Pod sądem to PO taka święta, że prawo, konstytucja. A sami tu na co pozwalają???

      • 15 3

      • Mam dyplom Akademii Muzycznej z wyróżnieniem (5)

        i nikt mi etatu nie proponował. Mimo, że należę do grona najzdolniejszych. Etaty dostali inni, ale nie będę pisać dlaczego. Najzdolniejszych to to środowisko często eliminuje.

        Wszystkie złośliwe komentarze ludzi będą nietrafione, bo prawa jest też taka, że Ci niektórzy ludzie boją się, że jak ktoś jest zdolny, to będzie widać ich niekompetencje. Znany mechanizm nie tylko z artystycznego świata.

        • 9 4

        • (4)

          Idz i zdaj egzamin a jak będziesz dobry to zapewne kazdy dyrektor Ciebie przyjmie

          • 2 5

          • Nie w Polsce (1)

            widać, że spoza środowiska. Wystarczy popatrzeć na historię Marzeny Diakun. Tylko, żebyś Ty wiedział kto to jest w ogóle, nie :)

            • 1 0

            • No tak w tym przypadku masz racje.Zycze sukcesòw i wtrafienia w zyciu na odpowiednich ludzi

              • 1 0

          • (1)

            Poprostu za słaby jestes

            • 1 0

            • Na co?

              Na granie w marnej orkiestrze nikt nie jest za słaby. Tylko, że studia muzyczne to nie tylko II wydział.

              • 0 2

    • Każde dziecko ma prawo do rozwijania talentów

      także w kierunku artystycznym. Wcale nie ma dużo szkół muzycznych. Niespełna 1% dzieci i młodzieży w ogóle uczy się w szkołach artystycznych wszystkich razem wziętych (plastycznych, muzycznych, cyrkowej). Trzeba wiedzieć o czym się pisze. A nie subiektywnie na podstawie emocji oceniać sytuacje.

      Gorzej jest z poziomem muzyki w szkołach powszechnych. O to ludzie powinni w końcu zacząć walczyć. Nie dlatego, że każdy ma być muzykiem, tylko dlatego, że brak rozwoju muzycznego skutkuje gorszym rozwojem ogólnym.

      • 8 2

  • Smutno (4)

    To wszystko jest bardzo smutne. Smutne, gdy muzyk-związkowiec nie rozumie, że jego podstawowym PRZYWILEJEM, ATUTEM, ale i nade wszystko OBOWIĄZKIEM jest bycie artystą, a nie permanentnym antagonistą. Smutne, gdy warunki finansowe instytucji ograniczają możliwości należytego, godziwego wynagradzania jej pracowników, o co absolutnie słusznie walczą. Smutne, gdy każda kolejna dyrekcja, zamiast móc zająć się budowaniem poziomu artystycznego i repertuaru, zmuszana jest do prowadzenia absurdalnej i samowyniszczającej walki z grupą zawsze tych samych ludzi, którzy broniąc swych interesów myślą, iż wiedzą wszystko lepiej, choć najwyraźniej nie są w stanie przejąć prawdziwej, bezpośredniej odpowiedzialności za prowadzenie tej instytucji i de facto paraliżują jej rozwój, a właściwie od lat prowadzą prostą drogą do jej zagłady. Smutne, gdy ludziom brakuje samokrytyki i pokory. I bardzo smutne, gdy czyta się komentarze, z których wynika, że publiczność najwyraźniej nie ma zbyt wielkiej potrzeby korzystania z takiej formy kultury, jaką jest opera. W obliczu takiego niknącego zainteresowania, konflikt wewnętrzny jest najgorszym, najbardziej nieodpowiedzialnym i kontraproduktywnym działaniem, jakie można wymyślić. Smutno i tyle.

    • 31 10

    • i smutno czytać (1)

      to co piszesz, bo wypowiadasz się nie znając życia instytucji od wewnątrz

      • 9 13

      • Chyba zna i dlatego mu smutno.

        • 5 2

    • Zasmucony czas na wizytę u psychiatry.

      • 3 12

    • W pełni zgadzam się

      • 1 5

  • Nuda nuda nuda

    • 7 3

  • Związkowiec

    który się zabarykadował, to trafił do wariatkowa, czy normalnego szpitala?

    • 16 9

  • Mam rozwiązanie dla dyr.Kunca

    Proponuję zlikwidować tak trudny dla Pana Dyrektora przymus dogadywania się z ludźmi i konieczność użerania się z PIP.Niech wszystkich zwolni, zarejestruje działalność gospodarczą /wtedy PIP nic do niego/ i razem z akompaniatorem działającym na takiej samej zasadzie przygotuje np. recital pieśni dziadowskiej. Będzie jak znalazł.

    • 30 4

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Przy wejściu do Parku Północnego wita nas rzeźba dżentelmena z cylindrem, siedzącego na kamieniu. Upamiętnia osobę związaną z historią Sopotu. Kto to jest?

 

Najczęściej czytane