• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tam, gdzie statki przechodzą reinkarnację. Wywiad z Michałem Szlagą i Maxem Cegielskim.

Natalia Wiśniewska
23 listopada 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
"Global Prosperity" to projekt mający na celu pokazać m.in. związek Stoczni Gdańsk z jednym z największych złomowisk statków na świecie w Alang w Indiach. "Global Prosperity" to projekt mający na celu pokazać m.in. związek Stoczni Gdańsk z jednym z największych złomowisk statków na świecie w Alang w Indiach.

Do Alang w Indiach pojechali po to, by odwiedzić miejsce, gdzie okręty wybudowane w Stoczni Gdańskiej im. Lenina zakończyły swój żywot. Znaleźli coś więcej niż jedno z największych złomowisk statków na Świecie - historie o biedzie, bogactwie płynącym ze sprzedaży metalu i ciężkich warunkach pracy. Z fotografem Michałem Szlagą i dziennikarzem Maxem Cegielskim rozmawiała Natalia Wiśniewska. Zdjęcia z ich wyprawy można oglądać do 30 listopada w IS Wyspa w Gdańsku.



Tytuł "Global Prosperity" pochodzi od nazwy okrętu, którego łódź ratunkową autorzy projektu znaleźli w Alang. Tytuł "Global Prosperity" pochodzi od nazwy okrętu, którego łódź ratunkową autorzy projektu znaleźli w Alang.
Robotnik w Indiach za cały dzień pracy na złomowisku dostaje 2-4 dolary. Robotnik w Indiach za cały dzień pracy na złomowisku dostaje 2-4 dolary.
Natalia Wiśniewska: Jak było w Indiach?

Michał Szlaga: To był bardzo męczący wyjazd. Nie pojechaliśmy na taki bananowy indyjski szlak, gdzie podziwiasz zapachy i kolory, ale do zanieczyszczonej strefy przygranicznej. Miasto, w którym żyliśmy, było wielkości Kartuz, a żyje w nim 500 tysięcy osób. Akumulacja biedy i bogactwa. Byłem bardzo szczęśliwy, że wróciłem do Polski. Tam nikt nie słyszał ani o przepisach BHP, ani o ideałach Solidarności. Strasznie wszyscy marudzimy na nasz kraj, ale dobrze jest czasami zobaczyć inną rzeczywistość, by docenić to, gdzie żyjemy.

Czego szukaliście na jednym z największych złomowisk statków na Świecie?

MS: Mnie interesowała taka "chłopacka" historia. Chłopaki w Indiach, którzy nazywają się stoczniowcami złomowymi, rozbierają statki, a chłopaki w Polsce je budują. Są na tym samym poziomie, ale mają różny kolor skóry, kulturę i doświadczenia. Polacy mają dużą historię stoczniową, a z kolei ci z Indii dopiero od niedawna siedzą w tym biznesie. Poza tym fascynują mnie statki i wszystkie historie z nimi związane. Gdy widzę statek w stoczni wyciągnięty z wody, to jest to dla mnie kawał dobrej roboty. Z estetycznego punktu widzenia jego rozbiórka jest jeszcze fajniejsza.

Max Cegielski: Chcieliśmy się dowiedzieć, gdzie kończy się historia okrętów zbudowanych w Gdańsku. Wielokrotnie jeżdżąc do Indii, myślałem sobie, że coś musi łączyć Polskę z tym krajem. Już w 2000 roku okazało się, że w okolicach Indii pływają promy zbudowane w Polsce. Potem się dowiedziałem, że w ramach porozumienia o współpracy między rządem Indii i rządem sowieckim Polska budowała okręty dla Indii. Ja stworzyłem do tego projektu background, ale wyprawa nie udałaby się bez zaangażowania Michała, który jest nie tylko świetnym fotografem, ale osobą zafascynowaną Stocznią.

A co znaleźliście?

MC: Myślałem, że przyjedziemy tam na teren cmentarza, gdzie statki znikają. Okazało się, że tak nie jest. Każda najmniejsza część jest tam wykorzystywana, dostaje jakby drugie życie. Z jednej strony duże przedsiębiorstwa sprzedające metal na tym zarabiają, a z drugiej pojedynczy ludzie. W gruncie rzeczy cała okolica się z tego utrzymuje. Te okręty jakoś paradoksalnie przechodzą tam reinkarnację. Między innymi dowiedzieliśmy się od stoczniowców z Gdańska, że kupowano części z Alang do budowy naszych statków.

Jak stoczniowcy reagują na wasz projekt?

MC: Jeden stoczniowiec powiedział nam, że się denerwuje, jak widzi te fotografie. Trochę się tego obawialiśmy - przecież pokazujemy im coś potwornie smutnego. Oni coś tworzą, a ktoś inny to niszczy.

MS: Ja uważam, że powinni wiedzieć. Z jednej strony jest to smutna historia, a z drugiej bardzo prosta. Taki sprzęt ma dość krótką żywotność, około 30 lat. Poza tym Azja potrzebuje stali i taniej jest pozyskać ją ze złomu niż wydobyć.

W Gdańsku stoczniowcy od lat tracą pracę, zaś w Alang, gdzie się statki niszczy, wciąż ma pracę 20 tysięcy osób. Czy nie wydaje się to wam ironiczne?

MC: Nie ma co ukrywać, w Azji praca jest po prostu o wiele tańsza.

MS: Europejczycy mówią o miniaturyzacji stoczni, a nie o upadku. Rynki azjatyckie przejmują masowe produkcje, zaś w Europie następuje specjalizacja. Tam warunki pracy są bardzo ciężkie. Nie używa się dźwigów, nie ma podstawowego BHP pracy. Do wyciągania kilkuset tonowych elementów statku z wody używa się stalowych lin. Jak taka lina pęknie, to wszyscy znajdujący się w pobliżu mogą zginąć. Poza tym najbogatsi przemysłowcy zbierają najlepsze kąski, czyli części wyposażenia okrętowego. Mieszkańcy otaczających złomowisko slumsów zbierają resztę. Dzieci, aby odzyskać metal wypalają kable. Raz byłem świadkiem poruszającej sceny, której niestety nie zdążyłem sfotografować. Po polach chodziły dziewczyny z zawieszonymi na sznurkach magnesami z kolumn głośnikowych, które wyłapywały opiłki metalu. Tak wielkie jest zapotrzebowanie na stal w Indiach, ale i bieda.

Wystawa zdjęć to pierwsza faza projektu. Co będzie kontynuacją?

MS: Chcemy zebrać grupę stoczniowców z Gdańska i pojechać z nimi do Alang. Chcemy, żeby robotnicy z Polski mogli zobaczyć gdzie i jak kończą się ich dzieła, a także spotkali się z tamtejszymi stoczniowcami. Marzy nam się też film dokumentalny. Oczywiście wszystko zależy od pieniędzy.

Wydarzenia

Global prosperity

Miejsca

Opinie (9)

  • 250$ za dzień pracy?

    W którym kraju płacą dolarami? I gdzie dokładnie można dostać ich równowartość?
    Wygląda na to, ze można zarobić 5tyś dolarów miesiecznie na zlomowisku :)

    • 5 1

  • 250$ ??

    "Robotnik w Europie za pracę na złomowisku zarobiłby dziennie 250 dolarów, w Indiach dostaje 2-4 dolary."
    Chyba pora się przekwalifikować... Proszę o wskazanie rzeczonego złomowiska w Europie.

    • 7 1

  • Robotnik w Polsce za pracę na złomowisku zarabia dziennie

    60-70zł. Jeśli zrezygnuje ze świadczeń, zarobi 80-90zł/dzień.

    • 3 0

  • Ten placzek z polskiej stoczni

    Niech jedzie pracowac do Indii za 4 USD - moze nie bedzie mu tak smutno??

    • 3 2

  • Oto historia

    Niesamowity "dalszy ciag" produkcji naszej Stoczni. Zawsze myślałam, że stare statki są cięte "na żyletki" i to w Polsce, a one aż tam wędrują...
    Bardzo ciekawe!

    • 3 0

  • lepiej na skorzanej kanapie

    siedziec i h..a udawac

    • 1 0

  • W Latach

    osiemdziesiatych pływałem przez prawie dwa lata na Inowrocławiu a teraz już nie istnieje .............. szok

    • 1 1

  • Max Cegielski - opowiadasz brednie !

    W ramach porozumienia pomiedzy rządem Indii w z rządem sowieckim Polska budowała okręty dla Indii. Większej bzdury nie czytałem !
    Owszem - stocznia MW w Gdyni wybudowała kilka okrętów desantowych dla Indii ale na bazie umowy z którą Rosjanie nie mieli nigdy nic wspólnego. We wczesnych latach 90-tych SMW starała się o kontrakt na transfer technologii i projekt trałowca /niszczyciela min dla Marynarki indyjskiej, ale nic z tego nie wyszło dzięki nieudolności naszych "handlowców". Pewnie za ileś lat jakiś mędrzec napisze , że to Ruscy storpedowali taki świetlany kontrakt ?

    • 1 0

  • Alang

    Zobaczcie na Google Earth jak to wygląda. Z daleka bezpiecznie. Z bliska, to hinduskie piekło.

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Który tytuł jest najdłużej wystawianą sztuką na świecie?

 

Najczęściej czytane