• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Prawie okręt czy drogi złom. Kto kupi Gawrona?

Wioletta Kakowska-Mehring, Robert Kiewlicz, Wioletta Kakowska-Mehring, Robert Kiewlicz
29 lutego 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Artyleria główna ORP Ślązak do naprawy
Projekt budowy Gawrona realizowano przez 10 lat. Gotową korwetę ilustrują jednak tylko wizualizacje. Projekt budowy Gawrona realizowano przez 10 lat. Gotową korwetę ilustrują jednak tylko wizualizacje.

Resort obrony narodowej zapowiedział, że rozpoczyna poszukiwania chętnego na zakup Gawrona. Zdaniem ekspertów, znalezienie klienta na "najdroższą motorówkę świata" - jak ten niedokończony okręt nazwał sam Minister Obrony Narodowej - nie będzie łatwe.



Czy dobrze, że przerwano projekt budowy Gawrona?

W miniony piątek premier Donald Tusk poinformował, że program budowy Gawrona zostanie przerwany, a szef MON Tomasz Siemoniak zapowiedział, że resort będzie szukał nabywcy na kadłub korwety. W proces pozyskania klienta włączony zostanie też resort spraw zagranicznych. O opinię na temat szans sprzedaży Gawrona poprosiliśmy ekspertów z branży. Ich zdaniem, okręt w tym stanie będzie trudno sprzedać.

- Szkoda majątku. Ten okręt jest przecież prawie gotowy. Nie ma jedynie systemów uzbrojenia i trzeba go zapewne wyposażyć w nowoczesne systemy łączności - mówi Marek Błuś, dziennikarz i publicysta morski. - Świetnie może służyć jako okręt zwiadu elektronicznego lub okręt szkoleniowy. Wykończony Gawron zastąpić może nawet trzy obecnie służące jednostki Marynarki Wojennej. Gawron może palić tyle samo, co te kutry wojskowe stojące w Gdyni. Można także powołać specjalną instytucję do jego eksploatacji. Przykład mamy w Australii, gdzie straż graniczna eksploatuje okręty marynarki wojennej. Pieniądze nie obciążają resortu obrony i wszyscy są zadowoleni. Gawron to przecież kawał majątku. Jeśli ktoś buduje dom, to nie po to, aby go następnie zburzyć. Jeśli sam w nim nie zamieszka to go wynajmuje lub szuka innych możliwości.

Czy jednak takie są? Kto mógłby być zainteresowany niedokończonym okrętem wojennym, powstałym w oparciu o projekt sprzed 11 lat? Budowa Gawrona rozpoczęła się w 2001 roku. Projekt realizowała Stocznia Marynarki Wojennej. Budowa pochłonęła ok. 400 mln zł. Według tych, którzy decyzję premiera popierają, Gawron to tylko kadłub, którego dokończenie pochłonęłoby kolejne ogromne kwoty. Według MON, dokończenie projektu kosztowałoby jeszcze ok. miliarda złotych. Jednak według przeciwników wygaszenia projektu Gawron to praktycznie gotowy okręt - kadłub wraz z maszynownią, któremu brakuje tylko uzbrojenia.

- Ten kadłub jest dobrze zrobiony, jest wysokiej jakości i do tego jest zadbany. Można zmienić jego funkcję, może nawet na cywilną. Trudno jednak powiedzieć czy da się go sprzedać - twierdzi Andrzej Szwarc, prezes Stoczni Remontowej Nauta - Państwa zachodnie nie będą zainteresowane, bo ich marynarki wojenne mają całe dywizje korwet czy fregat jednego typu i nie uzupełniają floty o pojedyncze jednostki. Czy rynek cywilny może być zainteresowany? Okręt wojenny ma duży napęd. Za duży dla jednostek cywilnych, które nie potrzebują aż takiej mocy, która wiążę się z większym zużyciem paliwa. Sprzedać go nie będzie łatwo, ale na pewno barbarzyństwem byłoby pociąć go na żyletki.

- Gawron jest jednostką wojskową i podlega zupełnie innym wymogom niż jednostki cywilne, więc trudno mi powiedzieć co można by z nim zrobić - mówi z kolei Krzysztof Kulczycki, współwłaściciel Stoczni Crist - Najprostszym rozwiązaniem byłaby chyba sprzedaż. Należy jednak znaleźć dobrego brokera. Istnieją rynki, na których można próbować wcisnąć go klientowi. Myślę tu głównie o Azji i takich krajach jak Malezja czy Indie.

- O wartości okrętów wojennych decyduje uzbrojenie. Gawrona nie można w ten sposób ocenić, bo jest tylko kadłubem. Czy ten kadłub stanowi jakąś wartość? Trudno ocenić. To tak jakby zbudowano karoserię samochodu i potem próbowano by ją sprzedać, a nie każdy silnik udałoby się w nią zamontować - twierdzi Grzegorz Landowski, redaktor naczelny miesięcznika "Nasze Morze". - Czy jakaś armia byłaby tym zainteresowana? Wydaje mi się, że żadnego z europejskich państw to nie interesuje. Może jakiś kraj z Azji bądź z Afryki? Na rynek cywilny w ogóle bym nie liczył. Tu kolejne porównanie. To tak jakbyśmy próbowali ze skorupy czołgu, zrobić autokar. Pewnie by się dało, ale nakłady uczyniłyby ten proces niedorzecznym.

Innego zdania jest z kolei Łukasz Kister, Ekspert Instytutu Jagiellońskiego, współautor publikacji "Stocznia Marynarki Wojennej jako element racji stanu Rzeczypospolitej Polskiej. Aspekty prawne, gospodarcze, militarne i polityczne".

- Nikt znający sytuację polskiej Marynarki Wojennej nie powie, że projekt Gawron był zły, albo że dobrze iż go zamknięto - twierdzi Kister. - Ten projekt był źle prowadzony, a to jest już zupełnie inna sprawa. Pieniądze - z barku decyzji - szły na utrzymywanie w gotowości i konserwację, a nie na realizację. Problem w tym, że bez floty za kilka lat nie będziemy mieli Marynarki Wojennej. Kto mógłby kupić Gawrona? A chociażby Niemcy, bo wbrew obiegowym opiniom, Gawron nie jest polskim projektem, a niemieckim. Cała flota wojenna jest oparta o dwie technologie - niemiecką i francuską, więc zainteresowanych mogłoby być wielu. Nie jest też projektem przestarzałym. Niemcy do dziś budują takie jednostki. Gawron nie był też drogi. Takie jednostki na świecie kosztują nawet 300 mln i to euro. Szkoda, że dla polskich władz Gawron stał się kawałkiem złomu.

- Nic nie można z tym zrobić. To był projekt szyty na miarę i do tego przez 10 lat - ostro sytuację ocenia z kolei Władysław Jaszowski, prezes zarządu Promare, wydawcy magazynu "Namiary na Morze i Handel". - Jest on więc dość stary, jak na dzisiejsze standardy w tej dziedzinie. Można więc go sprzedać ewentualnie w cenie złomu, drogiego złomu. Można go jedynie dokończyć, ale jak wiemy w międzyczasie zmieniła się koncepcja dotycząca naszej Marynarki Wojennej. Gawron swoją rolę spełnił. Przez 10 lat żywił Stocznię Marynarki Wojennej.

Tu pojawia się kolejny problem, czyli co dalej ze Stocznią Marynarki Wojennej. Stocznia znajduje się obecnie w upadłości likwidacyjnej. Agencja Rozwoju Przemysłu, czyli właściciel zakładu (ARP ma ponad 99 proc. akcji, pozostałymi dysponuje Ministerstwo Obrony Narodowej) nie udziela informacji na temat sytuacji stoczni, podobnie jak syndyk i władze SMW. Załoga przede wszystkim liczyła na pomoc MON i przywrócenie finansowania budowy korwety Gawron.

- Dziesięć lat temu była mowa o całej serii. Najpierw pięć, potem trzy, a teraz nawet jednej nie dano nam skończyć - twierdzi Tadeusz Mirkiewicz, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Wojska SMW. - Nam brakuje pracy. Nie wykorzystujemy naszych mocy produkcyjnych. Tylko od czasu do czasu menedżerowie podłapią jakiś kontrakt na remont, naprawę czy regulację silnika. A to za mało. Wówczas tylko część stoczni pracuje. Potrzebne są kontrakty, które zaangażują cały stoczniowy cykl produkcyjny

- Stocznia Marynarki Wojennej jest w bardzo trudnej sytuacji, którą komplikuje dodatkowo upadłość likwidacyjna - mówi Tadeusz Aziewicz, poseł PO i wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Skarbu Państwa. - Myślę jednak, że właściwe resorty pracują obecnie nad rozwiązaniem tej sytuacji, nad planami dla stoczni. Jest to nieodzowne w kontekście decyzji dotyczącej korwety Gawron. Istnienie stoczni było przecież w dużej mierze zależne od Gawrona i nowych zamówień z Ministerstwa Obrony Narodowej.

Korwety typu Gawron (projektu 621) - seria korwet wielozadaniowych dla Marynarki Wojennej RP zaprojektowanych według koncepcji MEKO A-100 w niemieckiej stoczni Blohm und Voss w Hamburgu.

W projekcie uwzględniona została technologia "stealth". Napęd polskiej korwety zbudowano w oparciu o system CODAG (Combined Diesel And Gas turbine). Okręt wyposażony w turbinę gazową o mocy 25000 Kw i dwa silniki wysokoprężne o mocy 3200 kW każdy. Prędkość maksymalna Gawrona to 30 węzłów.

W listopadzie 2001 roku Polska Marynarka Wojenna i Stocznia Marynarki Wojennej w Gdyni podpisały umowę na budowę siedmiu korwet typu Gawron. W lutym 2012 r. projekt został oficjalnie zarzucony.

Miejsca

Opinie (238)

  • Pieniądze poszły na wojnę w Afganistanie, a nasza MW i stocznia MW idą na dno!Gdzie ten rząd ma głowę?!

    • 2 1

  • Pieniądze poszły na wojnę w Afganistanie, a nasza MW i stocznia MW idą na dno!Gdzie ten rząd ma głowę?!

    • 1 1

  • Fajny jacht

    dla miliardera można by zbudować

    • 0 0

  • Okręt

    Dać okręt do stoczni zagranicę w celu dokończenia jednostki bo Polska Marynarka powinna mieć taki nowy okręt tak jak nowe samoloty

    • 1 0

  • gawron

    tak musiało sie skonczyc, czego sie spodziewac gdy decydenci to ludzie o poziomie umysłowym zdrajcy z Techno Nauty

    • 0 0

  • Nikt nie kupi.

    Nie należy go sprzedawać, tylko wykończyć. Ale najpierw pozbyć się różnych ludzi, którzy robią krecią robotę.
    Marynarka Wojenna nie jest tania i trzeba wybierać: albo kościółki, papieżyki, Rydzyki - albo porządny kraj na europejskim poziomie.

    • 1 0

  • dobrze ze sie Pollacy wycofali bo te niemieckie maja wady ,

    • 0 0

  • Polak Bodowniczy

    Zrobi samochód - nie jeździ, zrobi samolot -spadnie, zrobi statek - zatonie, zrobi drogę - ta od razu popęka. A najlepiej to robi bimber.
    Taki naród...

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Ile oddziałów ma Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia?

 

Najczęściej czytane