• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

O mieszkaniu z duszą na Dolnym Mieście i niezwykłej kolekcji

Alicja Olkowska
19 stycznia 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
  • "Przez ostatnie dwa lata zajmowałam się przede wszystkim remontem. Mieszkanie jest w kamienicy z początku wieku i bardzo szybko okazało się, że status 'gotowe do zamieszkania' zmienił się na 'niekończący się remont generalny'".
  • "Zaczęliśmy zdzierać farbę ze ścian na sucho, małymi szpachelkami i w pewnym momencie odsłonił się fragment wzoru odbitego z szablonu. Na początku widać było jedynie kolorowe kółka. Po oskrobaniu całego pomieszczenia zobaczyliśmy wspaniały, szalony szablon składający się z kubeczków ze słomką i bąbelków na jasnozielonym tle. Cały pokój w latach 60. ktoś wymalował w lemoniady!".
  • Ściana z szablonem po odsłonięciu, na jej tle Kora Kowalska.

Jest takie miejsce na Dolnym Mieście, gdzie czas... zawrócił. W mieszkaniu, które Kora Kowalska remontuje własnoręcznie wraz z mężem, nie znajdziecie nowoczesnych rozwiązań architektonicznych, modnych trendów i bezpiecznych szarości. Jest za to ukłon w stronę modernizmu i art deco, pieczołowicie odnawiane wnętrze, by zachować ducha starej kamienicy i tajemnic, jakie w sobie kryje. Pośród tego wszystkiego znajduje się zdumiewająca kolekcja przedmiotów z duszą sprzed kilkudziesięciu lat. Możecie ją podglądać na stronie "Od rzeczy skład".



Wystawy i spotkania w Trójmieście


Alicja Olkowska: Na twojej stronie od miesięcy pojawiały się zdjęcia dokumentujące przebieg remontu mieszkania na Dolnym Mieście. Remont trwał długo, ale jak widać, mieszkanie też nie jest zaaranżowane w typowy sposób.

Kora Kowalska: Rzeczywiście, przez ostatnie dwa lata zajmowałam się przede wszystkim remontem. Mieszkanie jest w kamienicy z początku XX wieku i bardzo szybko okazało się, że status "gotowe do zamieszkania" zmienił się na "niekończący się remont generalny". Mam to szczęście, że rodzina i mąż mają wykształcenie artystyczne i umiejętność pracy z materią, więc zdecydowaną większość prac wykonaliśmy sami, zaczynając od zrywania wieloletnich nawarstwień starej farby, linoleum, płytek pcv i paneli, przez naprawianie legarów, kładzenie wylewek i płytek, na cyklinowaniu stuletniej podłogi kończąc.

Najcenniejsze są dla mnie te, z którymi wiąże się jakaś ciekawa historia albo przygoda. Np. kobaltowy wazon Asteroid projektu Jana Sylwestra Drosta, poszukiwany przez kolekcjonerów, wystawiany na aukcjach Desy za niebotyczne kwoty, a ja swój znalazłam na śmietniku.
Zależało mi, by odzyskać jak najwięcej z oryginalnej tkanki, więc praca była mozolna. Uważam, że należy słuchać architektury, w której się mieszka, więc pewne rozwiązania, choć atrakcyjne, po prostu nie pasują do miejsca - przerobienie mieszkania w skromnej kamienicy na marmurowy pałac, betonowy loft albo skandynawski domek to według mnie przerost formy nad treścią.

Dlatego zdecydowaliśmy się na podkreślenie tego, co w tym mieszkaniu można było wydobyć - drewniane stuletnie drzwi i ościeża, drewniane podłogi, ukryte pod tymi warstwami późniejszych podłóg, a także to, co odkrywaliśmy przypadkowo; zaczęliśmy zdzierać farbę ze ścian na sucho, małymi szpachelkami i w pewnym momencie odsłonił się fragment wzoru odbitego z szablonu. Na początku widać było jedynie kolorowe kółka. Po oskrobaniu całego pomieszczenia zobaczyliśmy wspaniały, szalony szablon, składający się z kubeczków ze słomką i bąbelków na jasnozielonym tle. Cały pokój w latach 60. ktoś wymalował w lemoniady!

Na jednej ścianie doskrobaliśmy się też do wzoru wcześniejszego, prawdopodobnie z lat 20., i są to liście winorośli odbite z szablonu, na pięknym szarozielonym podkładzie - typowe art deco. Oczywiście oba wzory zachowaliśmy, zabezpieczając ściany sposobem konserwatorów zabytków. To chyba moje ulubione znalezisko podczas remontu.

Cykl Ludzie Trójmiasta - poznaj niezwykłych lokalnych bohaterów



  • Na zdjęciu: kanapa Jitona, lampa Polam, stolik z akrylu, fotel ze śmietnika.
  • "Kupiłam kiedyś za grosze taką prostą, modernistyczną toaletkę, która po zamknięciu lustra staje się zgrabnym biurkiem. I ma żółte wnętrze! Nic nie wiem o jej pochodzeniu, ale bardzo mi się podoba. Wreszcie doczekała się złożenia".
  • "Zaprojektowaliśmy i własnoręcznie wykonaliśmy witraże w drzwiach do pokoi - są to abstrakcyjne kompozycje nawiązujące do Mondriana i De Stijl z ręcznie prasowanego szkła w intensywnych barwach i o różnych strukturach. Bardzo lubię tę grę z kolorem i nawiązania do historii sztuki, myślę też, że życie jest za krótkie, by bać się koloru i mieszkać w bezpiecznych szarościach".
  • "Zaprojektowaliśmy i własnoręcznie wykonaliśmy witraże w drzwiach do pokoi - są to abstrakcyjne kompozycje nawiązujące do Mondriana i De Stijl z ręcznie prasowanego szkła w intensywnych barwach i o różnych strukturach. Bardzo lubię tę grę z kolorem i nawiązania do historii sztuki, myślę też, że życie jest za krótkie, by bać się koloru i mieszkać w bezpiecznych szarościach".
  • Podłoga w sypialni jest w kolorze IKB, czyli ultramarynie Yvesa Kleina.
  • "Z łazienki jestem szczególnie dumna, bo dzięki położeniu drobnych kafli mozaikowych i tradycyjnej armatury, łazienka wygląda jak żywcem wyjęta z lat 30.".
  • "Biblioteczka Lejkowskiego i Leśniewskiego z Bydgoskich Fabryk Mebli, po dwuletnim osamotnieniu na strychu wreszcie się doczekała, by być kuchenną szafą. Jeszcze pusta, ale już niedługo!"
  • "Mam to szczęście, że rodzina i mąż mają wykształcenie artystyczne i umiejętność pracy z materią, więc zdecydowaną większość prac wykonaliśmy sami, zaczynając od zrywania wieloletnich nawarstwień starej farby, linoleum, płytek pcv i paneli, przez naprawianie legarów, kładzenie wylewek i płytek, na cyklinowaniu stuletniej podłogi kończąc".
Widać w mieszkaniu więcej nawiązań do przedwojennych motywów architektonicznych.

Jako że jestem wielbicielką modernizmu i art deco, starałam się zaprojektować mieszkanie w taki sposób, by dać upust swoim fascynacjom, a jednocześnie uszanować "ducha" kamienicy. I tak, po osiach diagonalnych mieszkania, w jednej osi mam nawiązania do typowej kolorystyki i rozwiązań artdekowskich: złamany łososiowy róż przeplata się ze złamanym seledynem zarówno w pokoju dziennym, gdzie jest odkryta ściana ze wzorem, jak i w łazience, z której jestem szczególnie dumna, bo dzięki położeniu drobnych kafli mozaikowych i tradycyjnej armatury łazienka wygląda jak żywcem wyjęta z lat 30. Z kolei w drugiej osi sypialnia i kuchnia to szaleństwo kolorów podstawowych. Kuchnia jest w kolorach neoplastycyzmu, a podłoga w sypialni jest w kolorze IKB, czyli ultramarynie Yvesa Kleina.

Kora Tea Kowalska - gdańszczanka, absolwentka archeologii i kulturoznawstwa, wykładowczyni, kolekcjonerka. Od 2013 r. prowadzi projekt "od rzeczy skład", gdzie codziennie opisuje przedmioty z własnej kolekcji. Kora Tea Kowalska - gdańszczanka, absolwentka archeologii i kulturoznawstwa, wykładowczyni, kolekcjonerka. Od 2013 r. prowadzi projekt "od rzeczy skład", gdzie codziennie opisuje przedmioty z własnej kolekcji.
Zaprojektowaliśmy i własnoręcznie wykonaliśmy także witraże w drzwiach do pokoi - są to abstrakcyjne kompozycje nawiązujące do Mondriana i De Stijl z ręcznie prasowanego szkła w intensywnych barwach i o różnych strukturach. Bardzo lubię tę grę z kolorem i nawiązania do historii sztuki, myślę też, że życie jest za krótkie, by bać się koloru i mieszkać w bezpiecznych szarościach.

Remont robiony własnymi rękoma to gehenna i ogromne zmęczenie, ale też bardzo duża oszczędność funduszy oraz pewność, że będzie się miało dokładnie tak, jak się chce.

Dlaczego wybrałaś do życia Dolne Miasto? Co takiego ma w sobie ta dzielnica?

Na Dolnym Mieście mieszkam już 11 lat, od urodzenia mieszkałam na Starym Mieście i bardzo dobrze znałam Dolne - to tu przychodziliśmy na spacery z rodzicami. O wyborze tej dzielnicy zdecydowały więc sentymenty, ale też wygoda, bo to przecież bardzo blisko centrum, oraz kwestie finansowe.

Obecnie to bardzo modna dzielnica, a ceny nieruchomości rosną wraz z liczbą mieszkań na wynajem krótkoterminowy i rozrastającymi się inwestycjami deweloperskimi, na które akurat nie patrzę zbyt przychylnie, bo dzielnica w szybkim tempie zacznie się gentryfikować, co już zresztą ma miejsce.

Uważam, że należy słuchać architektury, w której się mieszka, więc pewne rozwiązania, choć atrakcyjne, po prostu nie pasują do miejsca - przerobienie mieszkania w skromnej kamienicy na marmurowy pałac, betonowy loft albo skandynawski domek to według mnie przerost formy nad treścią.
Mnie przyciągnęło do Dolnego Miasta to, że jest tu wciąż blisko do zieleni i wody, to właściwie taka dzielnica na uboczu, a jednak w centrum, z dużą liczbą problemów, ale też z wieloma pozytywami. Jest też w tym miejscu jakiś rodzaj wspólnoty i zaangażowania mieszkańców w sprawy dzielnicy, co sobie ogromnie cenię.

Posiadasz wielotysięczną kolekcję przedmiotów z duszą, które pokazujesz na "Od rzeczy skład". Czy znalazło się dla nich miejsce w nowym mieszkaniu? Jeśli tak, to czy było to duże wyzwanie aranżacyjne?

Przyznam, że nie do końca wiem, ile mam przedmiotów - bo jak policzyć kolekcję guzików, broszek, fotografii czy innych drobiazgów? Nie kolekcjonuję jakiejś konkretnej kategorii i nie skupiam się na pozyskiwaniu określonych przedmiotów do kolekcji, mój zbiór nie ma wymiaru merkantylnego, to raczej zbiór "gównidełek" (nasz rodzinny neologizm na określenie przedmiotów zbędnych, ale uroczych).

Jestem dopiero w trakcie przenoszenia wszystkiego i odrobinę się stresuję, ale i ekscytuję - gdzie to wszystko wyeksponować, jak ułożyć, które przedmioty posegregować na nowo, z których stworzyć nowe asamblaże... Dużo pracy, ale przyjemnej. Na końcowy efekt jeszcze trzeba poczekać. Zresztą chyba nigdy nie będzie efektu końcowego, kolekcja to proces, wszystko się zmienia, rozrasta się i przekształca.

Kajko i Kokosz w... tramwaju. Niecodzienna wystawa na Dolnym Mieście



  • Broszki celuloidowe z lat 40.-50.
  • Misie celuloidowe polskie z lat 60.
  • "Najcenniejsze są dla mnie te, z którymi wiąże się jakaś ciekawa historia albo przygoda. Np. kobaltowy wazon Asteroid projektu Jana Sylwestra Drosta, poszukiwany przez kolekcjonerów, wystawiany na aukcjach Desy za niebotyczne kwoty, a ja swój znalazłam na śmietniku."
  • Jeszcze raz zabytkowy wazon Asteroid w pełnej krasie.
  • Torebka z winylu i kosmetyki z lat 60.
  • Rzeczy z Danzig.
  • Tzw. gównidła z plastiku (lata 30.-70.).
  • Kosmiczne zabawki blaszane z lat 70.
Ogarnięcie takiej kolekcji musi być nie lada wyzwaniem. Jak się odnajdujesz wśród tylu przedmiotów? Prowadzisz katalog? Grupujesz je według jakiegoś systemu?

Ja po prostu żyję w rzeczach. Nie prowadzę katalogu, ale wiem, gdzie co mam. A że dla mnie kolekcja w pudełkach to martwa kolekcja, to staram się wszystko trzymać na wierzchu. No i moja pierwsza zasada kolekcjonerstwa brzmi: wszystko lepiej wygląda pod szkłem (śmiech). To jest pewnego rodzaju system, ale myślę, że tylko ja się w nim odnajduję.

Ja po prostu żyję w rzeczach. Nie prowadzę katalogu, ale wiem, gdzie co mam. A że dla mnie kolekcja w pudełkach to martwa kolekcja, to staram się wszystko trzymać na wierzchu. No i moja pierwsza zasada kolekcjonerstwa brzmi: wszystko lepiej wygląda pod szkłem (śmiech).
Czy wzbogacasz swoją kolekcję o kolejne przedmioty? Jeśli tak, to gdzie je wynajdujesz?

Tak jak mówiłam wcześniej, kolekcja dla mnie to proces, więc co chwilę pojawia się coś nowego. Wynajduję nowe rzeczy praktycznie wszędzie - w internecie, na rynkach, pod śmietnikami, w kontenerach, czasem wystarczy uważnie patrzeć pod nogi, zwłaszcza w takim mieście jak Gdańsk, gdzie na każdym kroku mamy ślady po mieście wcześniejszym.

Wszystko też zależy od aktualnej "fazy zainteresowań" - mam oczywiście tematy, które interesują mnie cały czas, np. pierwsze techniki fotograficzne albo stare zabawki, polskie wzornictwo czy plastikowa przedwojenna biżuteria i staram się co jakiś czas dorzucić coś nowego do kolekcji, ale też nie za wszelką cenę, w końcu moja druga zasada kolekcjonerstwa to "Wszystko za 5 zł albo za darmo".

Gdybyś miała wskazać trzy najcenniejsze i trzy niepokojące/dziwne obiekty - byłabyś w stanie to zrobić?

Tylko trzy?! Z tymi najcenniejszymi to mam problem, bo nie lubię przeliczać rzeczy na pieniądze, nie ma to dla mnie większego znaczenia, stąd bardzo często trafiają do mnie rzeczy uszkodzone, które nie mają rynkowej wartości, ale przecież nadal są piękne.

Najcenniejsze są dla mnie te, z którymi wiąże się jakaś ciekawa historia albo przygoda. Np. kobaltowy wazon Asteroid projektu Jana Sylwestra Drosta, poszukiwany przez kolekcjonerów, wystawiany na aukcjach Desy za niebotyczne kwoty, a ja swój znalazłam na śmietniku. A właściwie w kontenerze pełnym wyrzuconych po kimś przedmiotów, w ostatnim worku, na samym dnie tego kontenera, który dzielnie przeszukiwałam z mężem w deszczu.

Cykl "Pasjonaci z Trójmiasta"



  • Kobaltowa kieszonkowa spluwaczka z początku XX wieku, rzecz idealna na czasy pandemii - została opatentowana przez dra Dettweilera pod koniec XIX wieku jako rozwiązanie dla gruźlików, by nie odkrztuszali zarazków na ulice.
  • "Lubię wszelkie obszary dziwności, kurioza i obiekty pozornie nienadające się do kolekcji, więc ostatnio trafiła do niej zmumifikowana mysz, którą znaleźliśmy pod podłogą podczas remontu. Biedaczka musi mieć już ze sto lat i zdecydowanie należy jej się szacunek, więc po oprawieniu w gablotkę, wraz z innymi drobiazgami spod podłogi, trafi na ścianę nowego domu, by przypominać o historii tego miejsca".
  • "Wśród poruszających przedmiotów mam także dewizki do zegarków uplecione z ludzkich włosów. To charakterystyczne ozdoby epoki wiktoriańskiej, w której żałoba i świat umarłych był pewnego rodzaju modą".
  • Zabawki kioskowe, tzw. bootlegi.
  • Plastik z lat 60.
  • "Kolekcja dla mnie to proces, więc co chwilę pojawia się coś nowego. Wynajduję nowe rzeczy praktycznie wszędzie - w internecie, na rynkach, pod śmietnikami, w kontenerach, czasem wystarczy uważnie patrzeć pod nogi, zwłaszcza w takim mieście jak Gdańsk, gdzie na każdym kroku mamy ślady po mieście wcześniejszym".
Kocham stary plastik, celuloid i bakelit, więc każda broszka z tych materiałów albo torebka to też bardzo cenne dla mnie rzeczy. Z kolei z tych najbardziej frapujących historii to ostatnio moją ulubioną jest kobaltowa kieszonkowa spluwaczka z początku XX wieku, rzecz idealna na czasy pandemii - została opatentowana przez dra Dettweilera pod koniec XIX wieku jako rozwiązanie dla gruźlików, by nie odkrztuszali zarazków na ulice. Model, który posiadam, pojawił się także w literaturze - bohater "Czarodziejskiej Góry" Tomasza Manna używa właśnie takiego utensylium.

Wśród poruszających przedmiotów mam także dewizki do zegarków uplecione z ludzkich włosów. To charakterystyczne ozdoby epoki wiktoriańskiej, w której żałoba i świat umarłych były pewnego rodzaju modą. Lubię wszelkie obszary dziwności, kurioza i obiekty pozornie nienadające się do kolekcji, więc ostatnio trafiła do niej zmumifikowana mysz, którą znaleźliśmy pod podłogą podczas remontu. Biedaczka musi mieć już ze sto lat i zdecydowanie należy jej się szacunek, więc po oprawieniu w gablotkę, wraz z innymi drobiazgami spod podłogi, trafi na ścianę nowego domu, by przypominać o historii tego miejsca.

Kora Tea Kowalska - gdańszczanka, absolwentka archeologii i kulturoznawstwa, wykładowczyni, kolekcjonerka. Od 2013 r. prowadzi projekt "od rzeczy skład", gdzie codziennie opisuje przedmioty z własnej kolekcji.

Opinie (143) ponad 10 zablokowanych

  • Ładnie

    Pamiętam takie wnętrza.

    • 7 6

  • Opinia wyróżniona

    (2)

    Nie mój styl ale spoko, coś innego niż biała kuchnia z połyskiem i ogromny TV na środku :D Też kupiłem mieszkanie do "mieszkania od zaraz" i remont się dłuży :) pozdrawiam!

    • 50 3

    • Mi nie nie podoba (1)

      Ale nie musi, nie ja tam będę mieszkał.
      Niemniej szanuję, gust innych i jeżeli samym zainteresowanym się podoba to nie mam zamiaru krytykować :)

      • 22 2

      • Dokładnie, niech sobie każdy po swojemu robi jak chce. To wolny kraj.

        • 7 0

  • Fajne pamiątki ;)
    Ale wnętrza dołujące, łazienka piwnica.

    • 24 5

  • Wszystko fajnie ale : (7)

    Pani ma mieszkanie po remoncie zakładam że, wymieniła instalacje elektryczne wodne kanalizacyjne u siebie..jednak blok w którym mieszka to pewnie ruina ..stare piony kanalizacji, stara instalacja elektryczna , zawilgocone tynki , dziurawy dach ogólny syf wokoło budynku i sąsiedzi u których remontu nie było...potencjalny pożar... Chyba jednak bezpieczniej i taniej w jakimś nowszym budynku mieszkać..może nie odrazu Szadółki...ale coś nowszego..

    • 21 23

    • (6)

      Drogi widzu - te stare instalacje często są bardzo porządnie wykonane i nie zawsze trzeba wszystko wymieniać.
      Sam mieszkam w domu mniej więcej z roku 1927. Instalacja kanalizacyjna kanalizacyjna w większości oryginalna i nie sprawiająca żadnych problemów - więc po co zmieniać trwałe żeliwo na PCV? Instalacja wodociągowa też funkcjonuje dobrze.
      Pamiętaj też, że często stary budynek w założeniu był budowany tak, by przetrwać długo - stąd solidne mury, porządne elementy drewniane czy ciężkie stropy dobrze tłumiące dźwięki.

      • 5 5

      • (1)

        Łooo matko, tak, z pewnością stuletnia kanalizacja się świetnie sprawdza. Elektryki tez pewnie nie warto wymieniać, w chwili podciągnięcia jej do kamienicy było spoko :D

        • 9 1

        • A tak - dobrze zaprojektowana i wykonana stuletnia kanalizacja się sprawdza. U mnie jest trwała, przewidziano w niej otwory rewizyjne (o czym często się teraz zapomina), ma dobrze zaprojektowane spadki i przekroje.
          Wiek nie może być jedynym kryterium wymiany instalacji w budynku.

          • 4 3

      • Odpowiedz

        Nie rozśmieszają mnie ..akurat jestem elektrykiem..stara instalacja elektryczna porządnie wykonana ..żarty.. nie zapewnia żadnych obecnie standardów..ani mocy ani połączeń ani ochrony ...przeważnie Alu lub stalowe ...kanalizy żeliwne zawsze popękane i nieszczelnie ..szczególnie na łączeniach na kielichu o estetyce nawet nie mówię ...stare budynki zazwyczaj mają problem z izolacją fundamentów ...no i ogrzewanie ...piec kaflowy , może elektryczne ...może Junkers...czasem z gpcu ale piony w domku i brak ciepłomierzy ..za to podzielniki ...nie polecam ...okna drewniane to wypaczone okna i jednoszybowe ..elewacja bez izolacji...droga eksploatacja ...

        • 12 2

      • A czy z tych stuletnich rur nie płynie aby woda wraz ze rdzą? (2)

        To nie jest złośliwe pytanie, takie mam doświadczenia z pracy w przedwojennym budynku.

        • 7 0

        • Woda z opilkami

          W sitkach baterii gromadzi mi się tyle metalowo kamiennego syfu że nie pijam tej wody bez filtracji w dzbanku. Woda może i czysta ale tylko w momencie opuszczania gdańskich wód.

          • 6 0

        • I jeszcze drewniane stropy. Jak sąsiad za głośno chodzi to lampa mi się trzęsie... dobrze, że wynajmowane, nie kupiłabym takiego starocia. Klatka wyremontowana i wszyscy wzdychają, ale konstrukcyjnie kamienica za kilka lat do generalnego remontu.

          • 3 3

  • Zapodaj numer Kasawa :)

    • 1 1

  • Hipsterzy myślą, że jak przez dwa lata zajrzą co drugi piątek na śmietnik, czy nie stoją tam meble (2)

    to znaczy, że "przez dwa lata robią remont".

    • 23 18

    • A widziałeś jej profil na fb/IG, czy piszesz z d*py? Ona od wielu lat gromadzi starocie i niechciany design

      • 10 6

    • Widzę tu kompulsywną potrzebę krytykowana, nawet bez przeczytania artykułu. Te witraże same się w jeden dzień nie zrobiły, kafelki nie położyły itd. Wykonując to wszystko w dwie czy trzy osoby, jednocześnie pracując w zawodzie - to jest przejaw prawdziwej pasji!

      • 8 6

  • (4)

    Może nie wszystkim będzie się podobać efekt końcowy, na pewno nie we wszystkie gusta komentujących trafi, to jest normalne. Ale wspaniałe jest to, że to mieszkanie bedzie miało swój charakter, ktoś podjął trud zrobienia wszystkiego sam, wedlug wlasnego planu, bez kompromisów. Świetnie ogląda się takie wnętrza, bo te robione przez architektów (takze te prezentowane na tym portalu) kręcą się wokół kilku nudnych już szablonów i wszystkie wyglądają podobnie, jak "apartamenty" na wynajem, nawet lampy i inne dodatki się powtarzają. To wnętrze już na starcie żyje. A za kolekcje brawa.

    • 31 3

    • Ale o jakim charakterze mieszkania mówisz..? (3)

      O takim, że ludzie przez smutne, szare i bure lata komuny panującej w kraju uciekali jak tylko mogli od błyszczących kredensów itp., bo nic innego nie było..? Sorry, ale mieszkanie tej Pani zalatuje infantylnością i kompletnym kiczem, które ktoś próbuje na siłę nazwać fajnym i super modnym.

      • 11 15

      • Tak jak pisałam: nie wszystkim trafi w gust :)

        • 11 1

      • Nikt nie próbuje niczego na siłę nazywać fajnym. To jest jej autentyczna pasja! To, że za komuny było jak było, nie przekreśla tego, że w tym okresie też powstawały ciekawe rzeczy. Za każdą z nich kryje się jakaś historia. Nie każdy musi się tym interesować ale nie przekreślajmy wszystkiego co kiedyś powstało, tylko dlatego że było to za takiego czy innego ustroju.

        • 6 1

      • Zastanawia mnie użycie słowa "infantylność" w tym kontekście

        Możesz wytłumaczyć?

        • 0 1

  • Bardzo ładne. A poza tym codziennie pisać o sobie? Dziś ja, jutro - ja, pojutrze - ja, ja, ja, ja...

    • 9 9

  • Mam jedno pytanie - czy w mieszkaniu mozna właczyc jednoczesnie suszarke i zmywarkę? (5)

    • 16 6

    • Niestety nie, grozi to zwarciem gdyż instalacja nie była wymieniana wiec moze się tlić

      • 7 2

    • Można. Instalacja wymieniona. (1)

      • 6 4

      • W całym budynku jak rozumiem?

        • 4 1

    • Można

      Mieszkam w kamienicy z 1901 roku i wymieniłam instalacje elektryczną aż do samej skrzynki głównej przy wejściu, nowe kable, bezpieczniki, więcej amperów, od 7 lat wszytsko działa bez zarzutu. Co do ogrzewania we wcześniejszym komentarzu mam piec gazowy dwufunkcyjny. Zimą ogrzewanie + ciepła woda około 200 zł/mies. Pozdrawiam

      • 5 0

    • Nie

      • 0 0

  • mega klimatyczne mieszkanie.

    bardzo podoba mi sie taki styl. to tylko pokazuje, jak kiedyś potrafili fajnie projektować i jakie wykończenia wnętrz robili... :)

    • 15 9

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Która edycja Festiwalu Literatury dla Dzieci odbyła się w 2022r. Gdańsku?

 

Najczęściej czytane