• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nieudane Wolne Miasto Gdańsk?

Natalia Wiśniewska
29 listopada 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
Formacja Mitch&Mitch wystąpiła na samym końcu, czyli przed północą. Ci, którzy jej doczekali, nie pożałowali - zespół dał z siebie wszystko. Formacja Mitch&Mitch wystąpiła na samym końcu, czyli przed północą. Ci, którzy jej doczekali, nie pożałowali - zespół dał z siebie wszystko.

Słaba organizacja, za późno, bez szału - takie głosy można było usłyszeć w Klubie Parlament podczas niedzielnego festiwalu Wolne Miasto Gdańsk, który miał w założeniu zintegrować fanów literatury i muzyki. Wydarzenie uratował performance literacki Jakuba Żulczyka oraz występ formacji Mitch&Mitch, którego jednak mało kto doczekał.



Karol Biernat postawił się w roli osoby poszukującej pracy. Podczas swojego literackiego performance m.in. przeczytał prześmiewczy list motywacyjny. Karol Biernat postawił się w roli osoby poszukującej pracy. Podczas swojego literackiego performance m.in. przeczytał prześmiewczy list motywacyjny.
Do jednych z najciekawszych, ale i najkrótszych występów niedzielnego wieczoru należał performance Jakuba Żulczyka. Do jednych z najciekawszych, ale i najkrótszych występów niedzielnego wieczoru należał performance Jakuba Żulczyka.
Grupa Variete zadomowiła się na scenie - nieliczna publiczność żywo reagowała na ich występ. Na tyle żywo, że zagrali aż dwa bisy. Grupa Variete zadomowiła się na scenie - nieliczna publiczność żywo reagowała na ich występ. Na tyle żywo, że zagrali aż dwa bisy.
Festiwal rozpoczął się ponad 45 minutowym opóźnieniem. Jako pierwszy wystąpił poeta Mariusz Więcek, który aby ułatwić przyswajanie recytowanej przez niego poezji, przygotował dla uczestników rozłożone na podłodze materace-pianki, poczęstunek ze świeżych owoców, a także dwóch masażystów z jednego z sopockich SPA. Cały zabieg został dobrze przyjęty przez publiczność, choć niewielu odważyło się skorzystać z oferowanych wygód. Bohaterami jego wierszy są ludzie z jego otoczenia - dziewczyna, babcia, tata, czy też "Pan Wata", którego Więcek pamięta z dzieciństwa. Po recytacji zostały wyświetlone filmy, na których każda z tych osób wypowiada się na temat autora i swoich wrażeń po usłyszeniu wiersza o sobie.

Bydgoski zespół Ranoc, opisujący się jako psycho-poetycki, nie zdołał rozruszać rozproszonej po kątach publiczności. Być może to z powodu słów - artyści raz śpiewali o tym, że chcą "czuć", a za chwilę, że "jak tego serca nie zechcesz, to wyrzucę je do śmieci".

Występ Karola Biernata ożywił część publiczności. Performer w ironiczny sposób przedstawił przemyślenia osoby poszukującej pracy. Wyszedł na parkiet ubrany w biały szlafrok, po czym przeczytał swój list motywacyjny, w którym przekonywał do siebie pracodawcę. "Uwielbiam niskie zarobki", "jestem dyspozycyjny całą dobę", "uwielbiam telefony od szefa po osiemnastej" czy "po co mi dom? mogę spać w biurze!" to tylko nieliczne przykłady ironicznych zdań, które wywoływały śmiech wśród uczestników. Następnie Biernat przybrał rolę terapeuty i namówił małą grupkę ludzi do wykrzyczenia swojego bólu (dosłownie!).

Koncert zespołu Variete, który zagrał piosenki ze swoich dwóch ostatnich płyt, był oczekiwany przez publiczność, o czym świadczyły głośne oklaski i podwójny bis.

Ciekawym występem był krótki, acz treściwy performance literacki Jakuba Żulczyka, pod tytułem "Instytut". Autor odczytał fragment swojej najnowszej książki do demonicznych dźwięków generowanych przez Kamila Antosiewicza. W tle wyświetlono film budujący dodatkowe napięcie i uczucie osaczenia.

Najbardziej oczekiwana przez większość przybyłych formacja Mitch&Mitch, z powodu dużego opóźnienia wystąpiła dopiero przed dwunastą. - Przyszliśmy tu specjalnie dla Mitch&Mitch, ale tak nas wymęczyły poprzednie zespoły i literaci, że idziemy do domu - powiedziała para studentów, zanim na scenie pojawiła się formacja.

Na sali pozostało tylko około trzydziestu osób, ale mimo tego zespół zdołał je namówić by podeszły pod samą scenę. Żywa muzyka, czasami przypominająca jazzową grupę prosto z Nowego Jorku, a czasem występ cyrkowców lub kabareciarzy rozruszała publiczność.

- Przyszedłem tu głównie dla Mitch&Mitch i uważam, że oni ratują to wydarzenie. Variete też mógł być, ale generalny poziom, szczególnie części literackiej, był żenujący. Także organizacja pozostawia wiele do życzenia, wszystko było zbyt rozciągnięte w czasie - skomentował Piotr, uczestnik festiwalu.

W tym samym czasie co występy na głównej scenie, w sali na drugim piętrze odbywał się pokaz filmów krótkometrażowych Moviemiento. Wiedzieli jednak o tym tylko nieliczni, ponieważ nie było informacji gdzie jest wyświetlany. Ani razu nie wspomnieli też o nim prowadzący imprezę.

Biorąc pod uwagę fakt, że festiwal zakończył się po pierwszej w nocy i że była to niedziela, trudno się dziwić małej frekwencji. Pozostaje mieć więc nadzieję, że kolejna edycja zostanie lepiej zaplanowana i przyciągnie więcej osób niż w tym roku, bo szkoda by się zmarnowała bądź co bądź słuszna idea festiwalu.

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (21)

Wszystkie opinie

  • Opłacało się przetrwać te senne dłużyzny dla koncertu M&M. Żulczyk/Antosiewicz też dali radę, poza tym faktycznie słabiutko.

    • 4 1

  • opis

    Pani Natalio- dobrze napisana relacja. Dziękuję.

    • 14 3

  • to napruta prowadząca uratowała imprezę :D

    • 5 1

  • Parlament dużo by pisać (3)

    dresy laski za kaske i szpan na porządku dziennym.
    Jeden ze słabszych klubów moim zdaniem i drogo

    • 19 7

    • ciasno i nudno

      • 5 2

    • tam są i takie, że nawet drinka nie trzeba stawiać...

      • 0 0

    • Po pierwsze to nie do końca prawda a po drugie co to ma do rzeczy.

      • 1 0

  • studenci organizowali

    konkretna relacja. Dzieki, dobrze ze nie poszedłem. A podali program godzinowy imprezy?

    • 8 1

  • tak niestety jest z większością imprez organizowanych w Gdańsku (2)

    • 12 6

    • z Gdyni piszesz by pisać?

      czy z Żukowa?

      • 3 3

    • niestety masz rację

      straszne dno w Gdańsku

      • 5 4

  • chcieliście Budynia to macie bardzo PO-wolne miasto (1)

    • 14 11

    • co ma budyń

      do kiepskiej młodej poezji?

      • 2 2

  • Brak w tej relacji jednego: KTO to zorganizował?

    a to chyba powinno tu być, jak sie stawia takie zarzuty.
    A druga rzecz: zapytać organizatorów, dlaczego było tak, a nie inaczej. Czy to nie rola dziennikarza?

    • 8 2

  • M&M jest OK, ale oni po prostu nie pasowali do tej imprezy, która chyba jednak ma wymiar dość literacki.

    • 0 0

  • Opinia wyróżniona

    Relacja jest ok

    Stanowi przyczynek do dyskusji i jest napisana z perspektywy przeciętnego odbiorcy. W tym przypadku to dobrze, ponieważ pozwala ocenić chaos i bezsens przedsięwzięcia o nazwie WMG. O co tu chodzi? Jak się ma skład wykonawców do nazwy wydarzenia? Po raz kolejny okazuje się, że jasnym punktem wydumanej imprezy może być tylko dobry koncert. Szkoda, że do Mitch&Mitch dotrwała tylko garstka osób. Organizatorzy powinni pamiętać, że Trójmiasto jest, czego by nie powiedzieć, duże i wiele rzeczy się dzieje. Minęły czasy, że ludzie cieszyli się z byle jakiej imprezy, teraz oczekują wydarzeń z klasą.

    • 5 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Co według pradawnych wierzeń robią zwierzęta w wigilię świąt Bożego Narodzenia?

 

Najczęściej czytane