• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kultura Rumunii przegrała z pogodą. O Tygodniu Rumuńskim w Teatrze Szekspirowskim

Łukasz Rudziński
10 czerwca 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Największe wydarzenie festiwalu - "Edyp" w reż. Silviu Purcarete z Teatru Narodowego w Sibiu - okazało się świetną wizualnie i scenograficznie, ale bardzo klasyczną opowieścią o tragedii mitycznego rodu Labdakidów. Największe wydarzenie festiwalu - "Edyp" w reż. Silviu Purcarete z Teatru Narodowego w Sibiu - okazało się świetną wizualnie i scenograficznie, ale bardzo klasyczną opowieścią o tragedii mitycznego rodu Labdakidów.

Tydzień Rumuński to pierwszy wymagający sprawdzian dla Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, który w realizacji niezwykle ambitnego programu tygodni narodowych musiał wcześniej czy później napotkać na trudności. Frekwencja podczas niemal dwutygodniowej imprezy jest pierwszym sygnałem ostrzegawczym.



Impreza poświęcona Rumunii to trzecia odsłona planowanego cyklicznie (co roku w czterech aktach) odkrywania i przybliżania mieszkańcom Trójmiasta teatru i kultury państw europejskich. Funkcjonowanie Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego zainaugurował we wrześniu ubiegłego roku Tydzień Brytyjski, po nim zaś w marcu zorganizowano Tydzień Flamandzki, którego rozmach (dzięki zaangażowaniu Flamandów) przerósł najśmielsze oczekiwania organizatorów i stał się okazją do zacieśnienia współpracy kulturalno-gospodarczej między Gdańskiem a miastami Flandrii - Gandawą i Mechelen. Tydzień Rumuński to trzecia próba artystycznego przybliżenia mieszkańcom aglomeracji trójmiejskiej kultury wybranych regionów Europy, ale pierwsza, której nie towarzyszy duża kampania promocyjna, nie związana stricte z twórczością artystyczną.

Najważniejszym wydarzeniem imprezy był pokaz "Edypa" w reżyserii Silviu Purcarete z Teatru Narodowego w Sibiu. Światowej sławy reżyser, znany i ceniony inscenizator m.in. dzieł Szekspira, tym razem wziął na warsztat mroczną historię rodu Labdakidów, posiłkując się "Edypem z Kolonos" i "Królem Edypem". Prezentowana jest ona w spektaklu najokazalej dzięki historii Edypa, który przez klątwę rzuconą na jego rodziców, miał zgładzić ojca i ożenić się z matką. Edyp, nieświadomy swojego pochodzenia, wypełnił przepowiednię i spłodził z matką/żoną potomstwo (Polinejkesa, Eteoklesa, Antygonę i Ismenę). Poznajemy tę opowieść z perspektywy starego Edypa, przeklinającego siebie i wyszydzanego przez innych. Jak w filmie wraz z głównym bohaterem, w formie reminiscencji z przeszłości, zanurzamy się w losy Edypa, Jokasty i ich dzieci.

Ten statyczny spektakl pełen jest świetnych rozwiązań inscenizacyjnych (niezwykle efektowna, imponująca scenografia - stanowiąca raz potrzask, innym razem schronienie czy dwór Edypa i posiadająca głębię, gdzie odbywa się efektowna uczta pod koniec spektaklu). Cała ta historia została przez Purcarete potraktowana zadziwiająco dosłownie, wręcz staroświecko, choć niektóre rozwiązania sceniczne (praktycznie wszyscy aktorzy stanowią tu bezimienny, nawiązujący do antycznego chór, modelowany do kolejnej sceny wedle uznania reżysera) dawały nadzieję na dużo więcej niż rzetelnie przedstawiona opowieść.

Najlepiej sprawdził się piknik na dziedzińcu Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, który, przy rumuńskich tańcach ludowych i muzyce, był okazją do degustacji specjałów rumuńskiej kuchni. Najlepiej sprawdził się piknik na dziedzińcu Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, który, przy rumuńskich tańcach ludowych i muzyce, był okazją do degustacji specjałów rumuńskiej kuchni.
Wśród najciekawszych artystycznie zdarzeń wymienić należy także niezwykle nasycony treścią, taneczny "Zic Zac" w reżyserii Andrei Gavriliu oraz pokaz filmu "Aferim!" w reżyserii Radu Jude (nagrodzonego Srebrnym Niedźwiedziem za reżyserię tego filmu na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie). "Zic Zac" jest taneczną, szaloną i żartobliwą wariacją na temat relacji damsko-męskich. W spektaklu występuje dwoje tancerzy (w tym reżyserka spektaklu) i didżej-performer, początkowo mający na sobie maskę jeża, potem zaś imponujący kostiumem a'la kula dyskotekowa. Jednak na pierwszym planie obserwujemy dwójkę niezwykle sprawnych tancerzy, którzy w formie miniscenek opowiadają historię pewnej znajomości - jest tu miejsce na flirt, odrzucenie, fascynację, namiętność, seks, kłótnie, bliskość, agresję, przemoc. Wszystko to zatańczone w niesamowitym tempie, z szeregiem pomysłów inscenizacyjnych, z utrzymaniem napięcia między dwójką bardzo dobrych technicznie tancerzy.

Z kolei kostiumowy, czarno-biały film "Aferim!" to zaskakujące kino drogi, ni to western, ni kino obyczajowe, rozgrywające się w 1835 roku na ziemiach Wołoszczyzny. Dwójka bohaterów, policmajster i jego syn, przemierzają na koniach okolicę, szukając zbiegłego Cygana - niewolnika lokalnego bojara (w tamtych czasach Cyganie byli ludem niewolniczym). Gdy go znajdują, syn policmajstra zaprzyjaźnia się z nim, więc wraz z ojcem stają przed dylematem, czy oddać go bojarowi, który z pewnością surowo go ukaże, czy puścić wolno. To stateczne, kontemplacyjne kino reżyser prowadzi do niezwykle drastycznego i kontrowersyjnego finału.

Jednak po raz pierwszy organizatorom przyszło mierzyć się z sytuacją, w której naprawdę atrakcyjne wydarzenia cieszyły się znacznie mniejszym zainteresowaniem niż na to zasługują. Dlaczego tak się stało?

Nietypowy, energetyczny, pełen zaskakujących rozwiązań scenicznych, taneczny "Zic Zac" należał do najciekawszych wydarzeń imprezy. Nietypowy, energetyczny, pełen zaskakujących rozwiązań scenicznych, taneczny "Zic Zac" należał do najciekawszych wydarzeń imprezy.
Stereotypy

Rumunia funkcjonuje w świadomości Polaków z różnych powodów, ale próżno szukać w nich kultury wyższej. Nawet wielbiciele kina raczej nie zwrócą w pierwszej kolejności uwagi na cieszące się uwagą specjalistów i nagradzane na festiwalach kino rumuńskie, którego sporą dawkę mieliśmy także podczas Tygodnia Rumuńskiego (pokazywano je w Klubie Żak i Instytucie Kultury Miejskiej, a wspomniany pokaz "Aferim!" odbył się w Teatrze Szekspirowskim). Regularni bywalcy spektakli teatralnych kojarzyć mogą Silviu Purcarete, wybitnego rumuńskiego reżysera i autora efektownych inscenizacji teatralnych, zapraszanych dość często na Festiwal Szekspirowski. Jednak dla szerszego odbiorcy Rumunia to nie spektakle Purcarete czy dobre, europejskie kino, tylko bieda, żebractwo i Romowie, niesłusznie utożsamiani z całą społecznością rumuńską.

Pod tym względem program imprezy przygotowany był bardzo dobrze. Spektakle "Nauczyciel religii""Clear history" kreślą obraz współczesnej Rumunii, niezwykle bogata merytorycznie (szkoda, że tak mało efektownie prezentowana w podziemiach teatru) wystawa "Rumunia wielu narodów w fotografii XX wieku" pozwala odkryć wielokulturowość kraju, w którym współistnieją Rumuni, Węgrzy, Romowie, Ukraińcy, Niemcy, Rosjanie, Turcy, Słowacy, Serbowie, Chorwaci, Grecy, Włosi, a nawet Polacy, będący oficjalnie uznaną mniejszością narodową w Rumunii i mający jednego przedstawiciela w rumuńskim parlamencie. Niewielkie offowe przedstawienie "Wyjścia" Aleksandry Kugacz w reżyserii Jerzego Weltera opowiada o doświadczeniu Rumunii z perspektywy turysty, zaś wykłady: "Wolność i demokracja we współczesnej Rumunii" Adama Burakowskiego i "Trzy kolory. O sztuce Rumunii" Łukasza Galuska (odbędzie się w środę 10 czerwca) nakreślają szerszą perspektywę społeczno-artystyczną współczesnego państwa rumuńskiego.

To wszystko jednak za mało, by zainteresować niezainteresowanych - w Teatrze Szekspirowskim pojawiali się przede wszystkim ci, którzy są regularnymi bywalcami trójmiejskich wydarzeń artystycznych oraz publiczność Teatru Szekspirowskiego.

Dobrym akcentem muzycznym był koncert Bach in ShowBiz, przygotowany przez Zoli TOTH Project, czyli instrumentalistów (w tym Zoli Totha, na zdjęciu), grających na cymbałach, instrumentach perkusyjnych, skrzypcach i wiolonczeli, wykonujących (czasem z podkładem muzycznym) utwory Jana Sebastiana Bacha. Dobrym akcentem muzycznym był koncert Bach in ShowBiz, przygotowany przez Zoli TOTH Project, czyli instrumentalistów (w tym Zoli Totha, na zdjęciu), grających na cymbałach, instrumentach perkusyjnych, skrzypcach i wiolonczeli, wykonujących (czasem z podkładem muzycznym) utwory Jana Sebastiana Bacha.
Termin i pogoda

Organizacja Tygodnia Rumuńskiego na przełomie maja i czerwca, z przypadającym w tym czasie długim weekendem, nie była pomysłem zbyt fortunnym. Zwłaszcza że pogoda wyraźnie pozwala nam odetchnąć po zimnych, deszczowych miesiącach przedłużających nam przedwiośnie i od razu dała nam prawdziwe lato. Doskonała pogoda nie dała z kolei większych szans teatrowi z niesłusznie niedocenianego zakątka Europy. Jednak to, co się udało najlepiej, to właśnie otwarty piknik na dziedzińcu Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, gdzie promocja kultury zmieszana została z degustacją wyrobów kuchni rumuńskiej i win oraz niezwykle popularnym ostatnio gotowaniem na żywo.

Niezobowiązująca atmosfera biesiady, ubarwionej występami rumuńskiego zespołu ludowego, grającego i wykonującego ludowe tańce, wraz z loterią nagród związanych z Teatrem Szekspirowskim, okazała się kilkugodzinną, nieustającą fetą, skupiającą porównywalną liczbę osób, co wszystkie pozostałe wydarzenia Tygodnia Rumuńskiego razem wzięte. To wyraźny sygnał dla organizatorów imprezy, bo przed nimi nie mniej wymagające zadanie, by wypromować jesienny tydzień narodowy Tydzień Gruziński (planowano początkowo również jesienią Tydzień Bułgarski zostanie przeniesiony na dalszy termin). Szkoda byłoby oglądać kolejne wartościowe wydarzenia przy niewielkiej publice.

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (23) 3 zablokowane

  • Kultura Rumunii przegrała z pogodą. O Tygodniu Rumuńskim w Teatrze Szekspirowskim

    A może problemem nie jest temat tylko sam Teatr Szekspirowski w Gdańsku. Po pierwszej wizycie i próbie obejrzenia spektaklu festiwalowego (zakończonej wyjściem w trakcie przedstawienia, gdyż niewiele mogliśmy z galerii zobaczyć) obiecaliśmy sobie, że więcej tam nie pójdziemy. Pomimo, iż od lat jesteśmy wiernymi widzami Szekspira i nie przeszkadza nam piękna sierpniowa pogoda. Teraz wybieramy tylko te spektakle, które odbywają się w innych miejscach. Ten gmach to w środku zupełna pomyłka a jeszcze przyjezdni pytają czy Gdańsk ma nowe więzienie.

    • 7 4

  • Lipa ...

    Limona ...

    • 2 2

  • Kto Wam płaci?

    Za pisanie takich pochlebstw? Schrzanili sprawę, nie ma ludzi, a Wy ich tłumaczycie.

    • 3 2

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Słynne ilustracje "Porysunki" tworzy:

 

Najczęściej czytane