• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Klasyka tylko dla abstynentów?

Ewa Palińska
11 sierpnia 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Koncerty muzyki klasycznej nie są rozrywką zarezerwowaną wyłącznie dla melomanów. Jeżeli komuś przeszkadza "luźny" charakter imprezy, może powinien zrezygnować z udziału w niej? Koncerty muzyki klasycznej nie są rozrywką zarezerwowaną wyłącznie dla melomanów. Jeżeli komuś przeszkadza "luźny" charakter imprezy, może powinien zrezygnować z udziału w niej?

Czytając komentarze pod relacjami z masowych tudzież plenerowych koncertów muzyki klasycznej, można odnieść wrażenie, że większość uczestniczących w nich osób jest z kulturą mocno na bakier - nie dość, że "masowy" słuchacz piwkiem nie pogardzi, to jeszcze przyjdzie słuchać Mozarta czy innego Gershwina w skarpetach do sandałów, krótkich spodenkach i koszulce z napisem "F*ck everything". Podczas gdy melomani wołają o pomstę do nieba, ja zadam jedno krótkie pytanie: a dlaczego mielibyśmy słuchać klasyki głodni i o suchym pysku, skoro organizatorzy sami podsuwają nam "bufet" pod nos?


Picie alkoholu podczas koncertów muzyki poważnej/klasycznej:

- Niestety, wchodzenie z piwem w kubkach na koncert muzyki klasycznej mówi o klasie ludzi, którzy się tam znaleźli chyba przypadkowo. Ja rozumiem, że są wakacje i ktoś jest na urlopie, ale piwo można sobie darować lub ewentualnie jak ktoś musi, to wypić w barze. Kilku gadaczy tez wokół mnie było. Podobnie było z wychodzeniem jeszcze w trakcie trwania koncertu - na hura, bo muszą być pierwsi przy aucie. Trochę jeszcze trzeba się nauczyć, co by mówić, że mamy kulturalny naród - pisze pod relacją z Energa Sopot Classic internauta o pseudonimie Christo Gdynia.
Zapytałam znajomych o opinię na temat tego, czy podczas koncertów pić, czy też nie i zdanie mieli podobne, jak cytowany powyżej internauta:

- Rozumiem, że miejsce kojarzy się z przaśnymi imprezami, jednak nie o samo miejsce przecież tu chodzi, a o charakter wydarzenia. Ale cóż "Polaczek - cebulaczek" w sandałach i skarpetach to nasz chleb powszedni. Skąd ma wiedzieć, jak należy się zachować? Może ze szkoły, w której nie uczy się szacunku do sztuki? Może z telewizji, która raczy nas przaśnymi pseudokulturalnymi widowiskami muzycznymi? Może wreszcie z książek, których nie czyta? Sam już nie wiem. Przecież najlepiej iść na łatwiznę, odbijać kartę w fabryce i siedzieć z piwskiem przed telewizorem, a potem przenosić takie zachowania na "salony" - skomentował mój kolega Kamil.
Dla wielu osób muzyka klasyczna to wciąż sacrum, pragną zatem doświadczać jej z należytą powagą i atencją. Tymczasem muzyka klasyczna coraz częściej funkcjonuje w sferze profanum - motywy klasyczne interpretują artyści przeróżnej maści, najpopularniejsze tematy rozbrzmiewają z naszych telefonów komórkowych, gier komputerowych, reklam telewizyjnych czy dziecięcych zabawek. Dla wielu osób te często karykaturalne przeróbki stanowią jedyną okazję do kontaktu z klasyką. I nawet jeśli któryś z motywów spodoba im się tak bardzo, że będą chcieli posłuchać go w oryginale, do filharmonii się raczej nie wybiorą, bo krępuje ich to całe stereotypowe "ą i ę".

Koncerty masowe to dla nich zatem często jedyna możliwość posłuchania klasyki na żywo w znacznie przyjemniejszej, luźniejszej atmosferze. W odróżnieniu od melomanów, dla których muzyka jest wartością samą w sobie, dla słuchaczy masowo-plenerowych istotny jest całokształt. Zamierzają nie tylko posłuchać muzyki, ale i spotkać się ze znajomymi, coś przekąsić i napić się piwka. Czemu by nie, skoro organizatorzy oferują im taką możliwość?

Choć wielu osobom nie podoba się mieszanie klasyki z alkoholem, pamiętajmy, że prohibicja nie obowiązuje ani w operze, ani w filharmonii. Przed koncertami/spektaklami czy w przerwach do barku ustawia się długa kolejka miłośników wszelakich trunków, w tym piwa. Ok, nie pijemy go z plastikowych kubków i na umór, ale czy dzięki temu jesteśmy bardziej "elitarni"?

- We Wrocławiu na operowych superwidowiskach jest i piwo, i kiełbaski. Może niektórych wykonań na trzeźwo nie da się wysłuchać? - śmieje się moja koleżanka Kinga.
Z podobnego założenia wychodzą najwyraźniej organizatorzy koncertów muzyki klasycznej nie tylko w Polsce, ale i za granicą, ponieważ alkohol serwuje się w najbardziej renomowanych salach koncertowych. Który meloman oparłby się lampce wina czy szampana serwowanych w Wiener Musikverein, Operze Wiedeńskiej, Metropolitan Opera czy Carnegie Hall? Pić i jeść bez oporów można również np. podczas koncertów wirtuoza i showmana Andre Rieu - ci z bardziej zasobnym portfelem mogą wykupić sobie miejsca w strefie objętej obsługą gastronomiczną, tak więc Rieu z własnej inicjatywy gra im do przysłowiowego kotleta.

- Odbiór klasyki wymaga skupienia, ciszy, w której będzie słychać wszystkie niuanse, zawieszenia dźwięku i pianissima - raczej to nie idzie w parze z urlopowym nastrojem biesiadników - zabrała głos w zainicjowanej przeze mnie dyskusji Renata.
Przypomniało mi się kultowe "4'33" Johna Cage'a. Choć przyjęło się mówić, że pianista siedzi w ciszy, kompozytor przeciwnie - chciał przez to dzieło pokazać całe bogactwo dźwięków, jakie towarzyszą wykonywaniu muzyki - ciszę absolutną można przecież uzyskać wyłącznie w warunkach laboratoryjnych. Nawet w filharmonii trudno o idealne skupienie, bo zawsze ktoś przerwie ciszę - zakaszle, kichnie, poruszy krzesłem. Tak więc "4'33" Cage'a nie jest de facto ciszą, a unikatową kompozycją, która, kiedy dobrze się wsłuchamy, za każdym razem brzmi inaczej.

Podczas koncertów wirtuoza i showmana Andre Rieu można pić i jeść bez oporów - ci z bardziej zasobnym portfelem mogą wykupić sobie miejsca w strefie objętej obsługą gastronomiczną, tak więc Rieu z własnej inicjatywy gra im do przysłowiowego kotleta.


Takich unikatowych doznań muzycznych dostarczają nam właśnie koncerty masowo-plenerowe. Czy to nie cudowne móc posłuchać znakomitej muzyki w Operze Leśnej w ciepły letni wieczór, gdzie subtelne pianissimo zagłuszają cykady? Ok, sąsiad gada, bo pierwszy raz w życiu słucha klasyki i chce całemu światu ogłosić, że mu się podoba, małe dziecko płacze, bo upuściło lizaka, ktoś jeszcze robi zdjęcie z fleszem, bo chce mieć na pamiątkę fotkę wielkiej gwiazdy. Najcudowniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że kilka tysięcy osób przyszło po to, żeby posłuchać muzyki klasycznej.

Warto również docenić fakt, że masowe koncerty muzyki klasycznej dla mieszkańców w Sopocie organizuje się regularnie i zawsze jest to produkt wysokiej jakości za bardzo niską cenę. Co więcej, większość z tych imprez odbywa się przy pełnej widowni. Która z trójmiejskich instytucji kulturalnych może poszczycić się podobną frekwencją? Który z magistratów przeznacza podobne fundusze na organizowanie koncertów muzyki klasycznej dla własnych mieszkańców?

A jeśli chodzi o piwo, kiełbasę i skarpety do sandałów, to jeśli komuś to tak bardzo przeszkadza, to po co w ogóle uczestniczy w takich imprezach?
Przecież wie, na co się pisze! Kupując jedzenie w foodtrucku, też nie oczekuję, że zostanie podane na porcelanowej zastawie, a jednak choć muszę jeść z papierowego talerza siedząc na trawie, delektuję się smakiem tak samo, jakbym konsumowała kawior w którejś z dobrych, francuskich restauracji.

Ci, którzy muzycznych foodtrucków nie lubią, niech po prostu z nich zrezygnują. Po co szargać nerwy na hałaśliwych, niezdyscyplinowanych i podpitych współtowarzyszy imprezy, jeśli można uczestniczyć w kulturalnej imprezie odbywającej się w tradycyjnej sali koncertowej? Tych na szczęście również w Sopocie nie brakuje - weźmy za przykład finał festiwalu Energa Sopot Classic - na poziomie, pod dachem i bez piwa, choć również w Operze Leśnej.

Znajomi, których pytałam o zdanie, wypytywali również o moją opinię na temat picia piwa podczas koncertów. Szczerze? Nie tylko mi to nie przeszkadza, ale i sama w upalny wieczór chętnie napiłabym się piwa podczas dobrego koncertu. Nie przeszkadzałoby mi również, gdyby orkiestra wystąpiła w mniej oficjalnych, letnich strojach. Najważniejsza jest przecież muzyka, a ta brzmi równie dobrze, gdy muzyk zamiast we fraku występuje w szortach. Muzyka klasyczna jest zbyt piękna i wspaniała, żeby kisić ją w ciasnych salach koncertowych i zamykać w dybach kulturalnego savoir-vivre'u, dlatego pozwólmy sobie od czasu do czasu na odrobinę szaleństwa. Mozart podobno też był niezłym figlarzem.

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (41) 1 zablokowana

  • tzw. piwko

    pite z plastikowego kubka na widowni - obrzydliwość.
    Wolę ze znajomymi pójść na piwo PO koncercie, usiąść wygodnie w piwiarni, pubie czy piwogródku, i dostać kufel czy szklankę dobrze schłodzonego napoju...
    "To chce klid" mówią Czesi o piciu piwa - czyli "to wymaga spokoju" i, co jest dla nich oczywiste, komfortu, fizycznego i psychicznego. Myślę, że warto ich naśladować.

    • 8 1

  • Kieliszek wina

    albo dobra whisky pasuje

    • 2 2

  • Muzyką klasyczną, nie poważną

    I jest zasadnicza różnica między tymi dwoma stwierdzeniami. Niech muzycy przed wejściem na scenę też nie piją alkoholu, nie ważne czy występują w Filharmonii, Operze czy w Sopocie.

    • 2 1

  • DCD (3)

    Dead Can Dance w Operze Leśnej - najgorszy, najbardziej bolesny koncert w moim życiu. Piwko, kurczak z rożna, czipsy, jak na odpuście.

    • 7 2

    • Zgadza się. (2)

      Choć trzeba przyznać, że zespół też zagrał rzemieślniczo, bez jakiegokolwiek polotu. Odbębnili swoje i do widzenia.

      • 2 0

      • Może (1)

        Myślę, że to działało w obie strony. Zobaczyli jarmark, to i zagrali rzemieślniczo. Śledziłem ich wpisy podczas tournee i generalnie po każdym koncercie było zdjęcie, podziękowania etc. Po Sopocie nie było nawet jednego słowa.

        • 0 0

        • to działa w dwie strony

          tylko w słabych kapelach, inni grają to za co im płacą

          • 0 0

  • jak ktoś nie może wytrzymać kilkudziesięciu minut bez alkoholu

    To ma problem.

    • 28 1

  • z przyjemnością czytałam artykuł... nie dajmy się zwariować :)

    zamiast się denerwować że coś nie działa, delektujmy się tym piękne :)

    • 6 4

  • (2)

    Czy osoby na zdjęciach wyraziły zgodę na publiczne wykorzystanie ich wizerunku ?

    • 9 15

    • Nie musiały. (1)

      Zapoznaj się z przepisami zanim zaczniesz lamentować.

      • 19 2

      • para z kubeczkami ma na 100% kawę...

        a podpsano ich jak ostatnich buraków, z piwskiem

        • 4 0

  • W czasach dawniejszych w parkach były muszle czy altanki, w których zasiadali muzycy i grali ludziom, którzy przychodzili na spacery, pobawić się z dziećmi, pogadać czy też zrobić sobie piknik na trawniku. Grali tę/taką samą muzykę, o której mowa w artykule. Równocześnie grywali w zamkniętych salach koncertowych, gdzie już zasady ubioru czy zachowania był zupełnie inne. Dlaczego więc teraz ma być inaczej? Niechże będą koncerty pod chmurką dla każdego i w luźnych warunkach, niech będą także w miejscach gdzie obowiązuje frak czy smoking. Że co? Że pod chmurką to tylko disco polo czy inne hałaśliwe wynaturzenia? Bo Brahms czy Dvorak to nie pod strzechy? Bo w tych przywołanych dawnych czasach to nie była muzyka zwana dziś klasyczną? Litości...

    • 22 1

  • tyle ze taka bylejakosc tworzy z zycia jescze wieksza bylejakosc !

    potem sie pytacie .. dlaczego chleja na ulicy ? ..dlaczego dra pyski przed blokami ? dlaczega sa wulgaryzmy , alkohol wszedzie itd ... bo stopniowo akceptujecie kazde dziadostwo mowiac ..a dlaczgo nie ! .zaakceptowaliscie brak czytania ksiazek i tez 20 lat temu mowiono ..e tam ! .. a dzis co drugi to patol umyslowy . .Z jakichs powodow Wieden nadal kultywuje pewne standardy bo sztuce wysokiej ktora nalezy do naszych zdobyczy cywilizacyjnych nalezy sie szacunek i pewna celebracja. .Jak wszystkim bedzie wszystko jedno to sobie pety rzucajcie w domu na podloge bo przeciez tez to nic takiego , czy pijani lezcie w kosciele bo niby dlaczego nie , to i w dresie mozna isc do opery a za 20 lat sie znowu bedziecie pytac .kto zrobil chlew z zycia , kto niszczy przystanki butelkami po gorzale itd . bo takie sa nastepstwa .

    • 38 3

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Najstarszym zabytkiem w Sopocie, będącym jednocześnie oddziałem Muzeum Archeologicznego w Gdańsku jest:

 

Najczęściej czytane