Gdyby wyzwolenie Florestana zależało od sukcesu "Fidelia", który miał swoją premierę w piątek 10 września w Operze Bałtyckiej, to Beethovenowski bohater konałby w męczarniach od pierwszych minut uwertury. Ciężkostrawna, chaotyczna, a chwilami wręcz kuriozalna koncepcja reżysera Michaela Sturma sprawiła, że spektakl najpierw nużył, a potem jednych widzów wprawiał w zażenowanie, innych - mimo z założenia podniosłego charakteru - bawił do łez. Nie pomogło nawet zaangażowanie znakomitych artystów, bo ci dość oszczędnie eksponowali swoje talenty, nie wychylając się poza przeciętność.
Kalendarz imprez - zobacz, co dzieje się w Trójmieście
Wrzesień melomana: Intensywny początek sezonu
"Fidelio" z opowieściami uchodźców zakończył Solidarity of Arts
Każdy projekt to prototyp. Rozmowa ze scenografką Katarzyną Zawistowską
2021-09-11 22:41
Słaba,słaba ,nudna
2021-09-11 22:46
2021-09-11 23:05
Gdzies w srodku sezonu to bym rozumial. Najlepiej odbiera sie je podczas sezonu zimowego.
2021-09-11 23:36
Na pracy zdalnej lepiej im wychodziło i kasa ta sama
2021-09-11 23:58
Premiera skończyła się o 22-giej. Tak obszerna recenzja już o 7-mej rano? Najwyraźniej pani Palińska nie może spać po nocach. A może recenzja napisana dużo wcześniej na zamówienie???
2021-09-12 05:28
2021-09-12 08:32
a o co chodzi?
2021-09-12 01:55
Co
2021-09-12 02:16
nie każdy, kto gra, tworzy muzykę. Dla mnie to oczywiste.
2021-09-12 11:28
2021-09-12 08:15
Język jakim pani napisała tę recenzje jest fatalny. Mam wrażenie, że pisała to osoba bez doświadczenia, która nie ma pojęcia o budowaniu zdań.
2021-09-12 08:37
więc było dużo czasu na dokonanie korekt. A kto to pisał, to zupełnie inna historia.
2021-09-12 15:25
I tak jest lepiej niż jak pisał Rudziński :)
2021-09-12 15:42
Więcej jej nie zaproszą : )
2021-09-12 09:36
(),, Dobrze, że recytatywy były przetłumaczone na język polski - można było zdjąć wzrok z wyświetlacza, na którym pojawiało się tłumaczenia partii śpiewanych i na chwilę dać oczom odpocząć.
2021-09-12 10:37
Kicz to kicz, ale najgorsze jest to, że reżyser, a za nim oczywiście aktorzy, artyści, przemycili na deski sceny operowej po raz kolejny fałsz historyczny powielany przez komunistów, liberałów politycznych, kulturowych, czy moralnych. Przed wszystkim holokaust obejmował Polaków i Żydów, i jeszcze innego nacje, ale w mniejszych wymiarach, a nie tylko Żydów, następnie mur berliński został zburzony tylko dlatego, bo w Polsce Polacy walczyli najpierw z bronią w ręku o wolną Polskę i Europę od roku 1939 do roku 1952, a potem już pokojowo od roku 1956 do 1990, a Niemcy przyszli na gotowe i tylko sobie obili fizycznie mur, który sami zresztą sobie postawili przez swoją szatańską ideologię w latach 30 tych XX wieku łącząc się zaraz z inną sowiecką szatańską ideologią. Lech Wałęsa nie był przywódcą strajku w sierpniu 1980 roku, a raczej wydelegowano go na przewodniczącego, bo nie wybrano, i to też różnica. Przywódcami strajku byli wszyscy ludzie, którzy przystąpili to protestu, w tym takie główne postaci jak A. Walentynowicz, A. Gwiazda, i wiele osób mocno zaangażowanych w samo przygotowanie protestu i rozgłaszanie go wśród pracowników stoczni i w inny h zakładach pracy Gdańska, Gdyni, a potem w całej Polsce. Ikoną duchową strajku był już dziś św. JPII, bo on dał nam moc i siłę duchową do rozpoczęcia strajku i walkę z komunizmem, zniewoleniem sowieckim, i zniewoleniem moralnym, a potem dopiero przyszły postulaty płacowe i ekonomiczne, bytowe. L. Wałęsa to tchórz, choć by być uczciwym i sprawiedliwym, to trzeba przyznać, iż on odegrał w tym strajku też ważną rolę. Taka jest prawda i ją należszy głosić.
2021-09-12 11:50
Litości...To jest wizja reżysera a nie przekaz historyczny.
Dla mnie (widza próby generalnej) spektakl był jasny i spójny. Od początkowej, sielankowej, wręcz "anielskiej" sceny w której młode pokolenie w pokoju i spokoju jest kształcone i przygotowywane do dorosłego życia, przez piekło tyranii, wojen, mordu i ciemnoty jawi się szansa powrotu do spokoju i miłości z pierwszej sceny. I ta symbolicznie podniesiona kładka nie kojarzy mi się z gdańskim "widoczkiem", ale wyborem, jaki świat zbudujemy. W którą stronę pójdziemy. I żadna z politycznych postaci przewijająca się w kadrach nie miała tu dla mnie żadnego znaczenia. Była tylko elementem najprostszego przekazu, że życie każdego pokolenia, to tworzenie historii i od nas zależy jaki świat po sobie zostawimy. I tyle.
Przy wielu zastrzeżeniach, dłużyznach i niedoskonałościach muzycznych nie uważam czasu spędzonego na widowni za czas stracony.
2021-09-12 12:27
Bravo,bravo!!Dla dyrygenta i solistow,jestem pod ogromnym wrazeniem!
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Filmy
W ilu językach można wysłuchac opowieści o historii Katowni, siedzibie Muzeum Bursztynu w Gdańsku?
