• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Esperanza znaczy nadzieja. Relacja z widowiska

Borys Kossakowski
17 sierpnia 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
  • Esperanza Spalding zachęcająca publiczność do klaskania.
  • Leszek Możdżer klaszcze z uwagą nieparzysty rytm (na 9/8) kompozycji Zbigniewa Namysłowskiego,
  • Alex Han i Zbigniew Namysłowski podczas koncertu finałowego.
  • Skupiony Marcus Miller gra kompozycję Zbigniewa Namysłowskiego.
  • Esperanza Spalding i Kapela Ze Wsi Warszawa zagrali "Dolo moja" z płyty "NORD".
  • Czarujący uśmiech Esperanzy Spalding i skupienie mistrza - Wayne'a Shortera.
  • Publiczność - (nie tak znowu) cichy bohater widowiska.
  • Niezwykły duet: Zohar Fresco i Ingrid Jensen.
  • Herbie Hancock gra kosmiczny, syntezatorowy wstęp do "Mayden Voyage".
  • Dwie "siostry": Esperanza Spalding i Oumou Sangare.
  • Człowiek-orkiestra Mateo Pospieszalski.

- Jesteście państwo niesamowici - mówił na zakończenie koncertu Esperanza + do widzów reżyser Krzysztof Materna i miał rację. Publiczność znów okazała się (nie tak znowu) cichym bohaterem widowiska na Ołowiance: mimo chłodu stworzyła gorącą atmosferę dla grających ponad cztery godziny artystów. A ci odwdzięczyli się świetną muzyką płynącą bez przerwy z trzech scen. Nie zawiodła oczekiwań Esperanza Spalding, której imię po hiszpańsku znaczy "nadzieja". Spełniona nadzieja.



Tego wieczora wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie. Na trzech scenach artyści zaprezentowali niezwykłą mieszankę stylistyczną, w której usłyszeliśmy kubańskie rytmy, słowiańskie harmonie, muzykę współczesną, funk, góralszczyznę, jazzową zadumę i afrykański ogień.

Wszystko zaczęło się od krótkiej introdukcji zagranej przez trójkę basistów: Pawła Pańtę, Krzysztofa ŚcierańskiegoEsperanzy Spalding, którzy wspólnie improwizowali stojąc na... trzech różnych scenach. Po chwili do bohaterki wieczoru dołączyli Terri Lyne Carrington, Leo Genovese oraz Wayne Shorter, aby zagrać z udziałem Orkiestry Symfonicznej Polskiej Filharmonii Bałtyckiej pod batutą Clarka Rundella ponaddwudziestominutową suitę "GAIA". Ten skomplikowany utwór został napisany specjalnie na tę okazję dla Esperanzy Spalding przez Wayne'a Shortera i dał pole do popisu dla możliwości wokalnych Esperanzy. Zaskakująco niewiele miejsca miał w nim sam Wayne Shorter, który ograniczał się do krótkich wstawek saksofonowych.

Kolejna na scenie pojawiła się Pedrito Martinez Group, która zaprezentowała pieśni oparte na niezwykle gęstych kubańskich rytmach, w których rolę pierwszoplanową grały instrumenty perkusyjne obsługiwane przez lidera. Esperanza Spalding dołączyła do nich w charakterze wokalistki, by zaśpiewać utwór pt. "Conciencia".

Widowisko Esperanza + było:

Chwilę później symfoniczną wersję "Nim stanie się tak" zaprezentował zespół Voo Voo z towarzyszeniem Orkiestry PFB. Piosenkę zaaranżowano z hollywoodzkim rozmachem, co mogło nieco zdziwić fanów Wojciecha Waglewskiego przyzwyczajonych do nieco bardziej oszczędnych aranżacji preferowanych ostatnio przez "Wagla". Tradycji stało się zadość, gdy na scenę wskoczył niezwykle energiczny Mateusz Pospieszalski, który zaserwował swoją popisową solową partię wokalną i zaangażował do śpiewania całą publiczność. Widzowie zareagowali głośnym aplauzem. W następnym utworze Mateusz Pospieszalski stanął przy pulpicie dyrygenckim i poprowadził orkiestrę, która napędzała rockową, gitarową solówkę Wojciecha Waglewskiego. Po chwili Pospieszalski chwycił za saksofon barytonowy, by potwierdzić, że w pełni zasługuje na miano: "człowiek-orkiestra". Jaki utwór zaśpiewała z Voo Voo Esperanza? Odpowiedź może być tylko jedna: flagową "Flotę sił zjednoczonych" ze słynnym zaśpiewem łobi dabi.

Afrykański puls po Voo Voo przejęła Oumou Sangare ze swym wielonarodowym zespołem. Wywodząca się z Mali wokalistka zaprezentowała swą wersję pieśni z dorzecza Nigru. Charakterystyczne brzmienie dla tego regionu kojarzy się z instrumentem kora, który także w Gdańsku stanowił siłę napędową dla zespołu nagradzanej Grammy zjawiskowej wokalistki. Sangare na żywo okazała się wokalistką obdarzoną potężnym głosem i kosmiczną charyzmą - słowem oczarowała publiczność w mgnieniu oka. "Oto moja siostra" - wołała ze sceny Malijka, gdy Spalding dołączyła do zespołu by wykonać wspólnie ostatnią pieśń pt. "Yala".

Nie wybrzmiały jeszcze ostatnie dźwięki afrykańskiego tańca, gdy na głównej scenie Herbie Hancock rozpoczynał kosmiczny wstęp do granego solo "Maiden Voyage". Kosmiczne, syntezatorowe dźwięki towarzyszyły też gwiazdorskiemu kwintetowi, który nieco później stworzyli Herbie Hancock, Wayne Shorter i trio Esperanzy Spalding. Nerwowy, kwaśny utwór "Wargames", a także kolejne utwory grane przez ten wyjątkowy skład grane były pod dyktando dwóch wielkich mistrzów: Hancocka i Shortera, których wyczucie harmonii, kompozycji i improwizacji daleko wykracza poza tradycyjne pojmowanie jazzu. - "Gry wojenne to okres wielkiego cierpienia, ale też lekcja dla nas wszystkich" komentowała utwór Spalding.

Między solowym popisem Herbiego Hancocka, a koncertem ww. kwintetu, w tak zwanym międzyczasie przepięknej urody duet stworzyli Ingrid Jensen (trąbka) z Zoharem Fresco. Ich intymne, akustyczne i oszczędne improwizacje przywodziły na myśl najwybitniejsze dzieła wytwórni ECM. Oby ten krótki występ był wstępem do dłuższej i owocnej współpracy. Świetnie też zaprezentowała się Kapela Ze Wsi Warszawa, koncertująca po całym świecie od lat i doskonale znana trójmiejskim widzom. Do utworu pt. "Moja dolo" Esperanza Spalding dorzuciła swoją wokalną solówkę przywodzącą na myśl popisy (obecnej na trybunach) Urszuli Dudziak.

Koncert finałowy.



Występ finałowy to popis mistrzowskiej grupy pod wodzą Marcusa Millera, w której skład weszli m.in. Zbigniew Namysłowski, Leszek Możdżer, Zohar Fresco i Ingrid Jensen. Zespół zagrał m.in. trudne, góralskie utwory autorstwa Zbigniewa Namysłowskiego, które niezwykle przypadły do gustu Marcusowi Millerowi (choć podobno na próbach nietypowe rytmy sprawiły muzykom sporo trudności - ale to nic dziwnego, powtarzają to wszyscy muzycy grający ze Zbigniewem Namysłowskim). Na koniec do tego gwiazdorskiego septetu dołączyła Esperanza Spalding, by wykonać nieco luźniejszy, popowy program, w którym usłyszeliśmy m.in. kompozycję Steviego Wondera pt. "Sir Duke".

Ponadczterogodzinny koncert był niezwykle różnorodny, ale miał świetnie dopracowaną dramaturgię. Trudne, współczesne kompozycje przeplatały się z utworami tanecznymi, melancholijne z radosnymi, wszystko zaczęło się od trzęsienia ziemi (potężną i skomplikowaną suitą GAIA), a zakończyło gwiazdorskim koncertem finałowym. Mimo chłodu publiczność dzielnie oklaskiwała muzyków, a ci odwdzięczyli się profesjonalnie wykonaną pracą. Na mnie największe wrażenie zrobił króciutki występ Ingrid Jensen i Zohara Fresco oraz niezwykle energetyczny show w wykonaniu Voo Voo. Majestat i siłę pokazali dwaj wielcy mistrzowie: Herbie Hancock i Wayne Shorter, choć ich kompozycje lepiej by się sprawdziły pod dachem, choćby w budynku filharmonii. Esperanza Spalding potwierdziła swoją wielką klasę i umiejętności, towarzysząc niemal wszystkim zaproszonym gościom. Jej czarujący uśmiech, spontaniczność, świetnie wyszkolony głos i nieziemski talent zachwyciły z pewnością wielu fanów jazzu w tę sobotnią noc.

Wydarzenia

Opinie (104) 4 zablokowane

  • Wielkie rozczarowanie (5)

    Muzycy byli wybitni i na ten koncert czekałem od dawna. Podkreślam - bardzo lubię Esperanzę, jej nagrania, lubię Shortera, lubię Hancocka, Możdżera, Ścierańskiego i innych muzyków grających tego wieczora.

    Ale - co to niby miało być? To wyglądało jak chałtura po jednej próbie (z małymi wyjątkami), czy Shorter w ogóle zagrał tam jakieś porządne solo?

    Gdyby dać tym muzykom po pół godziny regularnego koncertu ze swoimi składami (ew. na końcu z Esperanzą), to by było coś, a tak to jest wielkie rozczarowanie roku. Było kilka momentów, ale jak już ktoś napisał, czadu dawali ci mniej znani, którym się chciało (np. Kubańczycy). Wyszedłem w czwartej godzinie zniesmaczony, podobnie jak wielki tłum ludzi, którzy opuszczali od 23 Ołowiankę.

    Muzycy (nawet ci wielcy jak się okazuje) po macoszemu traktują tego typu koncerty, bo nie ma technicznej możliwości się normalnie przygotować.

    Wiele dłużyzn i utworów "na jednym akordzie" bez jakiegoś sensownego budowania. To nie był koncert ani dla słuchaczy jazzu, ani dla mas.

    • 14 7

    • 'To nie był koncert ani dla słuchaczy jazzu, ani dla mas.' (4)

      To słuchacze jazzu nie są z mas? A z czego są?

      • 0 2

      • Znasz jakieś masy ludzi słuchające Jazzu? Chętnie je poznam bo większość woli disco-polo, pop i MTV.

        • 0 0

      • (1)

        Chodzi mi o słuchaczy RMFu (masy), których tam nie brakowało. Chciałbym, aby jazz był masowy, ale nie jest niestety.

        • 0 0

        • A ja bym nie chciał, żeby był masowy.

          • 0 0

      • toć wiadomo, że masy słuchają disco polo, a nie jazzu...

        • 2 0

  • rozumiem, że to żart Panie Borysie? (3)

    "Publiczność znów okazała się (nie tak znowu) cichym bohaterem widowiska na Ołowiance: mimo chłodu stworzyła gorącą atmosferę dla grających ponad cztery godziny artystów."
    W rzeczywistości publika była drętwa jakby wszyscy połknęli kije, co zdziwiło nawet mojego niemieckiego przyjaciela. Skomentował to w następujący sposób: "Ludzie w Gdańsku chyba są mniej liberalni niż w Gdyni." :D
    Mimo wszystko był to koncert plenerowy i jestem przekonana, że artystom byłoby przyjemniej, gdyby widzieli zaangażowanie ze strony publiczności, a nie sztywniaków co chwila uciszających tych, którzy dobrze się bawili. Kto chce ciszy i sztywniactwa powinien pójść do opery lub teatru. Tymczasem zapraszam lubiących się bawić do Gdyni!

    • 2 8

    • (2)

      Co to znaczy cisza i sztywniactwo? Byłaś kiedyś w teatrze albo w operze? To, że ktoś jest elegancki i nie podryguje przy każdym uderzeniu w werbel, nie znaczy, że nie ma luzu.

      • 2 0

      • (1)

        Regularnie bywam we wspomnianych miejscach i gdy trzeba zachowuję powagę. Koncert plenerowy jest miejscem gdzie każdy może się bawić tak jak lubi dopóki nie przekracza pewnych norm. Niektórzy jednak pomylili koncert plenerowy z wizytą w operze.

        • 0 2

        • Wybacz, ale nie każdy lubi gibać się w rytm muzyki. Niektórzy, jak ja, wolą posłuchać po prostu stojąc. Małpie ruchy są tu moim zdaniem niepotrzebne, aczkolwiek nie mam nic przeciwko jeśli ktoś je lubi. O ile oczywiście nie oznacza to wchodzenia mi na buty i szturchania łokciami albo wylewania piwa na ubranie.

          • 4 0

  • Tylko dzieci żal... (2)

    Drodzy rodzice, opiekunowie... To NIEPOROZUMIENIE, że zabieracie ze sobą dzieci (zwłaszcza niemowlaki, 1-2 roczne) na tak duże koncerty. Dzieci bez słuchawek!! Stałam blisko sceny bocznej. Dudniło mi w piersiach, a 3-4m dalej rodzice w wózku z dzieckiem (ok. rocznym). Nie zapomnę przerażonego wzroku tego maluszka i zesztywnienia jego ciała! Nie, nie płakało (niemal do północy). Mówił całym swoim ciałem, co czuje. Okrutni byliście dla swoich dzieci! Drogi tato, pamiętam pana koszulkę z napisem "tata ma zawsze rację".. Proszę teraz wykazać się "mądrością Polaka po szkodzie" i pójść wraz z małżonką do pediatry i laryngologa i posłuchać, co powiedzą specjaliści. Polecam też literaturę o szkodliwości dB dla naszych uszu i progu odczuwalności u dzieci

    • 29 3

    • Niestety, to taki teraz trend, zabierania z sobą wszędzie małoletnich.
      Kiedyś jak się chciało wyjść na koncert, do kina czy po prostu gdzieś wyskoczyć, to się dzieci podrzucało dziadkom.
      Ale skoro teraz są rodzice mądrzejsi, to cóż im podpowiadać.

      • 3 0

    • Dziecko w wózku około półroczne, chciałam napisać. Nie roczne.

      • 3 0

  • esperanza oznacza wiosnę w portugalskiej kulturze (8)

    a ona jest portugalką/ brazylijką? o ile mi wiadomo.

    • 6 3

    • esperanza sprawdzilaby sie takze w punkowym bandzie (3)

      tam wiadomo ze bas to podstawa (jak w jazzie).

      • 9 1

      • haha

        nie porównujmy jazzu do punku :D Esperanza by się zanudziła :D

        • 0 1

      • ahh... (1)

        ahhh... cudowny głos ma...

        • 6 0

        • a mnie sie podobała jej talia

          tylko ją objąć

          • 13 4

    • dobrze ze mozdzer gwiazdorzyl w tym roku mniej niz w poprzednich. (1)

      to na plus zaliczam.

      • 11 25

      • A ja wolę żeby gwiazdorzył Możdżer zamiast ludzi, którzy nic nie potrafią a mimo to są pokazywani w mediach ;)

        • 13 1

    • masz złe inforamcje

      jest Amerykanką. A portugalski zwyczajnie lubi, bo ładnie brzmi i dobrze jej się śpiewa w tym języku.

      • 1 1

    • szkoda ze nie ma nic o kapeli ze wsi warszawa

      dzieki tej kapeli nie zasnalem przed koncem :)

      • 8 2

  • Koncert - super, ale w porównaniu do poprzednich lat - słabo (5)

    Wydarzenie oczywiście niesamowite, jedno z najlepszych nie tylko w regionie, ale i w Polsce - obowiązkowy punkt mojego programu od kilku lat (nie było mnie tylko na Możdżer+). W tym roku zapowiadało się WYJĄTKOWO dobrze - wszak iście gwiazdorska obsada..

    Niestety, ja się zawiodłem. Oczywiście - Pedrito Martinez Group, Omou Sangare, VooVoo.. właściwie wszyscy zarażali pozytywną energią, a Esperanza czarowała swoim głosem i uśmiechem. Natomiast Herbie Hancock i Wayne Shorter.. nie dali z siebie wszystkiego (a właściwie było do tego daleko). Osoby towarzyszące mi, mniej obyte w Jazzie, przyznały jednogłośnie - co tam Herbie, to Możdżer pokazał, że potrafi grać na klawiszu.. i mieli rację.

    Moim zdaniem, największe gwiazdy postanowiły nie udowadniać swojego poziomu.. bo wszyscy i tak mają go za pewnik. To właśnie te "mniejsze" dawały z siebie wszystko i, jak się okazało, w rezultacie dały dużo lepszy występ, niż ci "najwięksi".

    Całość uratował występ finałowy, złożony w większości ze znanych nam już z poprzednich edycji muzyków. Bardzo gorąco przyjęty Marcus Miller z Louisem Cato, Leo Genovese, Możdżer, Namysłowski, Ingrid Jensem, Zohar Fresco i Wayne Shorter. Na taki Jazz czekałem właściwie od początku wieczoru.. i na szczęście się doczekałem. Szkoda, że tak późno. Bawiłem się świetnie.. ale może po fenomenalnym Marcus+ i McFerrin+ miałem zbyt wygórowane oczekiwania?

    • 40 10

    • a według mnie ten był lepszy niż Bobby +

      • 1 1

    • Ja też początkowo

      miałam dość mieszane uczucia. Co do finału - pełna racja. Początkowa suita średnia.

      • 3 0

    • sam jestes słabo (2)

      po prostu byl przeciagniety. Ale sa dobre momenty. wystarczylo wszystko nagrac i zrobic montaz filmowy. A wtedy koncert bedzie najlepszy z mozliwych.

      • 6 6

      • Marcus+ trwał dłużej.. (1)

        ..a nie narzekałem na brak energii i dobrej zabawy. Każda minuta była warta przyjścia i nie było mowy o "przeciąganiu" czy nudzie. Nie wymagał montażu, wybierania, wycinania - po prostu był dobry jako całość.

        Tutaj, pisząc że wczorajszy koncert takich operacji wymaga, sam udowadniasz, że mogło być lepiej. Że faktycznie był "przeciągnięty", a dobre momenty "bywały". Tak, bywały, zdarzały się. Ja jednak wolałbym, by było tak przez cały koncert.

        • 13 1

        • bo widocznie rezyseria zawiodla

          sam calosc nagrywałem i wiem już co można wyciąc tak zeby bylo 100 procent OK

          • 2 3

  • co roku jest to najlepsze wydarzenie muzyczne (3)

    koncert fenomenalny - jak zawsze - a bywam regularnie od drugiej edycji. rzeczywiście - było chłodno ale czy to aż tak duży problem? natomiast życzę sobie (i innym również) by następne edycje oferowały miejsca siedzące wszystkim słuchaczom - nie tylko tym, którzy w jakiś sposób są "lepsi" lub "zasłużyli"...

    • 23 8

    • (1)

      niestety miejsca siedzące są tylko dla osób z zaproszeniami, tzn. nie da się ich kupić tylko trzeba mieć dobrych znajomych...

      • 1 1

      • ale gdyby było więcej miejsc siedzących, to nie zmieściłoby się tyle osób. zawsze można usiąść na trawce ;)

        • 0 1

    • komu bylo chlodno mogl ogladac w tv

      i po sprawie. Nawet wiecej bylo widac.

      • 10 1

  • Są gusta i guściki, (2)

    jednym się podobało bardzo, innym mniej a pewnie i sporej części zupełnie wcale. Impreza była nieobiletowana (bynajmniej w swej zdecydowanie większej części) stąd też jak w ubiegłych latach, sporo przypadkowych gapiów, podkreślam gapiów, którzy robili co prawda tłum ale permanentne gadanie, picie alkoholu czy wreszcie bezustanne przemarsze w te i nazad jak stada antylop na płaskowyżu Ngoro-Ngoro, wskazywały że mają w krwi jedynie tłoczenie się wśród ludzi i to sprawia im największa frajdę. Od lat zlewam ten rodzaj widzów, więc mimo ciągłego deptania mi po palcach, słuchałem muzyki, bo ta na szczęście docierała do mnie głośno i wyraźnie.
    Jeśli chodzi o całość, to koncert był lepszy jak w ub. roku i nawet lepszy jak dwa sezony temu. Co do dawniejszych, tu już tak zachwycać się bym za bardzo nie spieszył. Mimo świetnego grania, nie powaliła mnie Oumou Snagare, Esperanza świetna ale nie byłem przekonany czy aby na pewno dobrym pomysłem reżyserskim było jej podklejanie się pod kolejne występy, zamiast dania dużego, czadowego solowego popisu, bo potencjał ma ... wulkaniczny.
    VooVoo wypadło nieźle i Mateusz też (co jak widzę wielu krytykuje), natomiast cmokam i to wcale nie z zachwytu, nad występem Herbie'go. No cóż duży może więcej ale czy mu się chciało? Na pewno się chciało za to Pedrito Martinez Group i szczerze nie wiem czy jako całość nie był to najbłyskotliwszy występ wczorajszego wieczoru.

    • 14 3

    • Przynajmniej!

      A nie "bynajmniej"!

      • 1 1

    • bynajmniej czy przynajmniej?

      • 6 1

  • Esperanza słabiutko

    nie do rytmu, graj kobito a nie śpiewaj

    • 2 16

  • Wstęp wolny (2)

    tylk dlaczego nie wpuszczali po 21.30 .. tłum się kłębił... trzeba inaczej to rozegrać... część wróciła do domu zawiedziona...

    • 2 1

    • Spóźnianie się na wydarzenie kulturalne jest niedopuszczalne! Nie rozumiem zdziwienia, że nie wpuszczali..

      • 5 2

    • dziecko, względy bezpieczeństwa. Trzeba było przyjść wcześniej, a nie wiecznie narzekać!

      • 2 2

  • jazz

    w Polsce łatwo się robi koncerty jazzowe, wystarczy słowo jazz i można puścić disco polo i wszyscy będą sikać ..

    • 4 13

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Kiedy zgodnie z tradycją rozpoczynamy kolację wigilijną?

 

Najczęściej czytane