• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zagubieni na wyspie lęków - o "Wyspie niczyjej. Mapping"

Łukasz Rudziński
31 sierpnia 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 

Punkt wyjścia do spektaklu Jarosława Tumidajskiego "Wyspa niczyja. Mapping" jest bardzo ciekawy. Bohaterowie spektaklu znajdują się w przestrzeni zdegradowanej, gdzie sami muszą odnaleźć swoje cele i motywacje. Jednak chaos, w jakim się znajdują, niepostrzeżenie rozprzestrzenia się na cały spektakl.



Michał Jaros jako Trent nie tylko wyróżnia się aktorsko, ale też buduje najciekawszą postać spektaklu - niespójną, popękaną, z niezaspokojonymi aspiracjami i wielką potrzebą posłuchu. Michał Jaros jako Trent nie tylko wyróżnia się aktorsko, ale też buduje najciekawszą postać spektaklu - niespójną, popękaną, z niezaspokojonymi aspiracjami i wielką potrzebą posłuchu.
Konflikty w niewielkiej społeczności rozbitków zarysowują się już na początku spektaklu. Szybko zaczyna dochodzić do aktów przemocy. Konflikty w niewielkiej społeczności rozbitków zarysowują się już na początku spektaklu. Szybko zaczyna dochodzić do aktów przemocy.
Akcja spektaklu rozgrywa się w wymownej, symbolicznej przestrzeni wyspy, zbudowanej za pomocą kilku przestrzennych brył i porozrzucanych beczek z paliwem (scenografia Mirka Kaczmarka). Akcja spektaklu rozgrywa się w wymownej, symbolicznej przestrzeni wyspy, zbudowanej za pomocą kilku przestrzennych brył i porozrzucanych beczek z paliwem (scenografia Mirka Kaczmarka).
Najbardziej zagadkową postacią, z pogranicza świata realnego i fikcyjnego, jest Zola (Magdalena Boć) - wylękniona dziewczynka, która nie rozstaje się z lalką (jak jedna z bohaterek "Battle Royale"), a z czasem zaczyna ingerować w losy bohaterów. Najbardziej zagadkową postacią, z pogranicza świata realnego i fikcyjnego, jest Zola (Magdalena Boć) - wylękniona dziewczynka, która nie rozstaje się z lalką (jak jedna z bohaterek "Battle Royale"), a z czasem zaczyna ingerować w losy bohaterów.
"Władca much" Williama Goldinga, serial "Lost", film "Battle Royale" w reżyserii Kinji Fukasaku oraz gra komputerowa Fallout - tak przedstawia się zestaw inspiracji, które reżyserowi gdańskiego przedstawienia, Jarosławowi Tumidajskiemu (wcześniej w Teatrze Wybrzeże zrealizował "GŸupę Laokoona", "Onych" i "Pana Tadeusza") posłużyły za główne komponenty "Wyspy niczyjej. Mappingu". Co je łączy? - motyw gry, elementy rywalizacji i hazardu oraz fabularna zadaniowość, na szali której finalnie znajduje się ludzkie życie.

Tumidajskiego nie interesuje wierne inscenizowanie jakiegokolwiek ze wspomnianych dzieł. Wprawdzie na podstawie fabuły najsłynniejszej książki Goldinga zbudowano scenariusz spektaklu, a popularny serial "Lost" praktycznie wyznacza strukturalne ramy przedstawienia, to każda z inspiracji służy tu raczej jako punkt odniesienia, przestrzeń eksperymentu, w którym na pierwszym miejscu znajdować się ma kondycja współczesnego człowieka. Reżyser sięga po figurę dziecka: wszyscy bohaterowie spektaklu są dziećmi, dorosłych nie ma - w ten sposób nakreślony zostaje symboliczny upadek kultury. Co więcej, zdarzenie, które wyrzuca nieletnich rozbitków na wyspę, jest prawdpodobnie powiązane z wybuchem bomby atomowej. Dawny świat być może uległ więc zagładzie.

Bohaterowie-rozbitkowie starają się utrzymać zasady i wzorce wyniesione z domów rodzinnych. Wybierają wodza, starają się zachowywać odpowiedzialnie (utrzymywanie ognia, organizowanie zebrań, wprowadzanie zasad konwersacji podczas zgromadzeń etc.), jednak brak dyscypliny i potrzeba zabawy biorą górę. Ten nowy-stary ład rozsypuje się na naszych oczach. Nad porządkiem zaczyna dominować chaos. Ograniczenia kulturowe i cywilizacyjne ustępują miejsca popędom i instynktom.

Na poziomie konceptu to spektakl bardzo udany. Wydźwięk scenicznego laboratorium form i postaw podkreśla sugestywna, przestrzenna, biała scenografia Mirka Kaczmarka z porozrzucanymi po scenie beczkami z olejem, świetnie "pokolorowana" grą świateł i wyjątkowo ciekawymi wizualizacjami (przygotowanymi również przez Kaczmarka). Większość z bohaterów wnosi do przedstawienia jakąś historię - Alphex (Piotr Chys) poszukuje brata, Magdalena (niezły debiut Katarzyny Z. Michalskiej w Wybrzeżu) pragnie uchodzić za zwyczajną dziewczynę, Gruby (świetny Robert Ninkiewicz) zmaga się z kompleksami na punkcie swojego wyglądu, a Ben (Krzysztof Matuszewski) usiłuje dojrzeć do oczekiwanej przez innych roli przewodnika stada. Minimalnymi środkami, niemal bez słów, swojego bohatera buduje najstarszy w zespole Krzysztof Gordon (gra jednego z maluchów, Kurta). Najciekawszą postać kreśli jednak Michał Jaros (kolejna bardzo dobra rola tego aktora), którego Trent to urodzony lider, pozbawiony siły perswazji. Dlatego sięga po argument siły.

Spektakl jest zdecydowanie przekombinowany formalnie. Niektóre ze środków, po jakie sięga Tumidajski, są wręcz kuriozalne (jak maszerujący z miejsca w miejsce za półprzezroczystymi ścianami dekoracji techniczni w jaskrawych kombinezonach, mający, zdaje się, wzmocnić nastrój osaczenia i zagrożenia, z jakim zmagają się bohaterowie), czy desant białych kukieł z nieba. Szkoda też, że reżyser przyspiesza akcję na skróty, wprowadzając ni stąd, ni zowąd pistolet, który staje się narzędziem zbrodni.

W teatrze najbardziej cenisz:

Obok tanich chwytów znajdziemy też błyskotliwe - dzięki muzyce, drażniąco niskim tonom i grze świateł czy wizualizacjom, udaje się zbudować aurę niesamowitości i tajemniczości wyspy rządzącej się własnymi prawami. Świetnym w swojej prostocie pomysłem jest umieszczenie w przestrzeni gry zdekompletowanych lalek, przywodzących na myśl słynną, upiorną Wyspę Lalek w Meksyku. Jako ironiczny komentarz do stanu bohaterów traktuję do bólu kiczowatego, posrebrzanego jednorożca, symbol czystości i niewinności choćby w kulturze średniowiecznej. Dobrze wypada też filmowy montaż scen.

Nadmiar tropów i pomysłów nie służy jednak przedstawieniu, które rozpada się na pojedyncze wątki, a tych - w odróżnieniu choćby od serialu "Lost", na którym są wzorowane - reżyserowi nie udaje się zebrać ponownie w całość. Przyglądanie się postawom bohaterów w różnych kontekstach (czyli tytułowe mappowanie, jak chce Tumidajski) nie prowadzi nas do niczego poza garścią komunałów w stylu - świat pogrążony jest w kryzysie, a natura dominuje nad kulturą. Sądzę jednak, że "Wyspa niczyja. Mapping" warta jest uwagi jako propozycja niezłego teatralnego fantasy w stylu "Zagubionych". Jak się nie ma co się lubi...

Spektakl

6.1
27 ocen

Wyspa niczyja. Mapping

spektakl dramatyczny

Miejsca

Opinie (36) 2 zablokowane

  • Veni, vidi ... i ciesze sie, ze juz wrocilem (1)

    Nie jestem recenzentem, lecz zwyklym teatralnym widzem i prawde mowiac byla to jedna z najgorszych sztuk, na ktorych bylem. Do gry aktorskiej nie mam uwag - robili co rezyser kazal. Scenografia oddawala dobrze charakter wyspy. Udzwiekowienie ... straszne. Jezeli ktos podnieca sie sprzezeniami w glosnikach na pelen regulator - goraco polecam. Tylko jedna piosenka wspomniana przez przedmowcow byla bardzo mila dla ucha. Niestety jest to kolejna zdemolowana sztuka przez tego rezysera. Jedni powiedza, ze gole piersi i gwalty na scenie sie zdarzaja i co w tym zlego. W tym przypadku niestety przybralo to niesmaczna forme, ktora zupelnie nie pasuje do teatru. Myslalem, ze po Panu Tadeuszu gorzej nie bedzie. Szkoda, ze sie pomylilem, ale sztuki tego "rezysera z odlotami", bede omijal szerokim lukiem. Moze to w pewnym stopniu wyjasnia czemu aktorzy uciekaja z tego teatru? Nie mnie to oceniac...

    • 17 2

    • ja tez zapamietalam sobie to nazwisko i drugi raz nie dam sie nabrac.

      • 4 0

  • koniec swiata z ta sztuka

    pan autor jest ofiara wlasnej ignorancji. swiat, ktorego porzadek zdaniem autora sie sypie, jest wlasnie chaosem, ktory powstal po I wojnie swiatowej. to wtedy odtrabiono koniec starego porzadku. ale takich granicznych momentow w historii bylo duzo wiecej - powstanie cesarstwa rzymskiego, upadek cesarstwa rzymskiego, wprowadzenie chrzescijanstwa do europy, odejscie od religii, przewrot kopernikanski, wojny, rewolucja przemyslowa, rewolucja bolszewicka i tak dalej. takich koncow starego porzadku bylo bardzo wiele. moja diagnoza jest taka: autor ma 32 lata, zaczyna sie starzec, konczy sie jego mlodosc i to jest jego prywatny koniec (jego) swiata, a nie swiata w ogole.

    • 4 3

  • recenzje pana rudzińskiego łatwo przewidzieć

    na początku wstęp i inspiracje reżysera
    potem ogólna fabuła i to jak wypada
    potem scenografia/muzyka
    potem gra aktorska
    na końcu mini-podsumowanie
    i ocena

    przydałoby się bardziej problematyczne spojrzenie, pisanie w okół tematu, żeby z teatru wyciągnąć coś więcej niż aktorów, scenę i scenografię.

    łukasz, trochę wysiłku, nie pisz wszystkich recenzji według szablonu!

    • 5 4

  • NIE IDŹCIE NA TEN GNIOT

    Niedawno wróciłem z tego gniota... Równie dobrze można kazać aktorom biegać po scenie i wygłaszać np. instrukcję obsługi pralki, a do tego co jakiś czas ogłuszać widownię "muzyką" i czasem gasić światło... Żadnego sensu, żadnego przesłania, niczym nieuzasadnione wątki, postaci i przedmioty, np. nagle na scenę spuszczone są trzy manekiny, a na kilkanaście ostatnich minut wjeżdża srebrny koń czy jednorożec... Po co, dlaczego?! Jeśli aktorzy mieli grać dzieci, to nie zauważyłem... Tym bardziej jeśli mamy też scenę gwałtu... Stracony czas, stracone pieniądze... Trzeba było iść do kina...

    • 7 3

  • Nędza .Ten teatr zszedł na psy. (1)

    W Warszawie wybór między Szekspirem ,Molierem czy Gombrowiczem . a u nas kolejny gniot ,bo jakiś idiota ubzdurał sobie że nasze "Wybrzeże " ma być teatrem "antymieszczańskim ". Czyli kolejne g.......no dla frajerów

    • 6 2

    • ...

      Nie wciagaj w to psow.

      • 0 0

  • nie porusza...

    szkoda, ze takie gnioty wystawia NASZ TEATR...:(

    • 5 2

  • mieszane uczucia

    Byłam,widziałam...ale czy rozumiem?Pomysł na sztukę był,świetni aktorzy,Kaczmarek ze scenografią naprawdę dał radę(brawo)ale dlaczego wyszłam z teatru w głębokim stanie lękowym?Trochę reżyser odleciał,uważam że, szczególnie na koniec totalne pomieszanie z poplątaniem(ostre bardzo nieprzyjemne dźwięki, ostre zmieniające się światła...)no i ok,jednorożca jestem w stanie zrozumieć ale kto mi wyjaśni te kukły spadające z nieba?!?!

    • 1 1

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

W piwnicy którego ze słynnych gdańskich budynków Jan Heweliusz składował produkowane przez siebie piwo?

 

Najczęściej czytane