• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wspomnienia i paradoksy Kolonii Artystów

Łukasz Stafiej
10 kwietnia 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Ta książka to bezcenny zapis wspomnień i emocji osób, które tworzeniu gdańskiej Kolonii Artystów poświęciły kawałek swojego życia. Ta książka to bezcenny zapis wspomnień i emocji osób, które tworzeniu gdańskiej Kolonii Artystów poświęciły kawałek swojego życia.
"Kolonia Artystów w Stoczni Gdańskiej 2001-2011" to książka obowiązkowa dla wszystkich, którzy pamiętają nocne spacery po stoczni w celu dotarcia na kolonijną imprezę. "Kolonia Artystów w Stoczni Gdańskiej 2001-2011" to książka obowiązkowa dla wszystkich, którzy pamiętają nocne spacery po stoczni w celu dotarcia na kolonijną imprezę.

Właśnie została wydana książka opisująca jeden z najważniejszych ruchów artystycznych ostatnich lat w Gdańsku. "Kolonia Artystów w Stoczni Gdańskiej 2001-2011" pod redakcją Jolanty Woszczenko nie jest jednak wyczerpującą monografią, a zbiorem subiektywnych opinii osób, które przez lata współtworzyły tę artystyczną społeczność. Z jednej strony wyłania się z niej obraz fascynującego i pełnego artystycznych napięć środowiska, z drugiej - smutna prawda o braku ludzkiej solidarności.



Jolanta Woszczenko na co dzień pracuje jako kuratorka w CSW Łaźnia. Z gdańską Kolonią Artystów związana jest jednak od kilku lat. Znała to środowisko od środka, przez pewien czas była również jego częścią. Być może właśnie dlatego jej kilkudziesięciostronicowa broszura pt. "Kolonia Artystów w Stoczni Gdańskiej 2001-2011" nie jest autorską próbą wyczerpującego opisania fenomenu tego zjawiska. Woszczenko postawiła na spojrzenie z boku, przyjęła rolę obserwatorki zbierającej niekiedy bardzo osobiste opinie i wspomnienia osób związanych z Kolonią w różnych okresach jej istnienia.

Książeczkę otwiera historyczny rys obecnych terenów postoczniowych autorstwa Aleksandry Dibowskiej. Warto przerzucić te kilka stron choćby w celu przypomnienia sobie burzliwych losów tego miejsca od połowy XV wieku aż do czasów najnowszych. Przyda się to przed przystąpieniem do kolejnego rozdziału - bardzo ciekawej rozmowy z Romanem Sebastyańskim, osoby, od której zaczęło się całe zamieszanie.

Sebastyński, gdański artysta i urbanista (sam określa się mianem "urbartysty"), na początku XXI wieku doradzał ówczesnemu właścicielowi terenów stoczniowych, spółce Synergia 99 w strategii przekształcenia tego miejsca w nowoczesną nadwodną dzielnicę Gdańska. Jego koncepcja zaproszenia do stoczni artystów bardzo różnych dziedzin (od malarstwa po muzykę) miała być pierwszym krokiem w oswajaniu przed mieszkańcami tej przestrzeni. Artystyczną społeczność, która od 2001 roku zasiedlała kolejne obiekty (budynek centrali telefonicznej oraz później - siedziby IS Wyspa, Teatru Znak, Teatru Wybrzeże czy Modelarnię) Sebastyański ochrzcił mianem Kolonii Artystów.

Rozmowa z urbanistą to cenne wspomnienie złotych lat Kolonii aż do 2007 roku, gdy nowy właściciel terenów zabrał artystom pracownie. To również zapis emocji - od euforii budowania czegoś nowego, po rozgoryczenie brakiem - nomen omen - solidarności wśród osób tworzących to środowisko, co, według rozmówcy, częściowo doprowadziło do zniknięcia tego ruchu ze stoczniowej mapy.

Trudności i paradoksy funkcjonowania Kolonii Artystów świetnie obrazuje również artykuł Agnieszki Kozik, która przez wiele lat uczestniczyła w jej życiu, a teraz swoje badania terenowe przekłada na język naukowy, próbując opisać ten fenomen w pracy doktorskiej. Kozik wskazuje na najważniejszą zaletę tego środowiska - niepowtarzalne twórcze napięcie, które napędzało rezydentów i prowadziło do wzajemnego inspirowania się. Wspominając rozmowy z artystami, nie oszczędza jednak opisów silnej chęci wyróżnienia się przez wielu z nich, co często prowadziło do wewnętrznych konfliktów i chęci podkreślenia swojej odrębności. Ta prawda to brutalne zderzenie z ideałami artystycznej wspólnoty, które w swojej koncepcji proponował Sebastyański.

Książeczkę zamyka kalendarium wszystkich wydarzeń w Kolonii oraz krótkie teksty performera Jakuba Bielawskiego o jego stoczniowej galerii Klosz.Art oraz bardzo osobiste wspomnienie artystki Agaty Nowosielskiej o działalności grupy artystycznej PGR ART. Brak rozmowy z jej twórcami Mikołajem JurkowskimSylwestrem Gałuszką jest największym minusem tej książki. Po rozpadzie stoczniowej Kolonii, duet założył Fundację Kolonia Artystów i kontynuuje swoją artystyczno-edukacyjną działalność w nowej siedzibie we Wrzeszczu. Ich głos na pewno wniósłby sporo w rozumienie tego fenomenu, jednak artyści nie zgodzili się na wywiad.

"Kolonia Artystów w Stoczni Gdańskiej 2001-2011" to książka obowiązkowa dla wszystkich, którzy pamiętają nocne spacery po stoczni w celu dotarcia na kolonijną imprezę. Dla pozostałych może być ciekawym dokumentem opisującym jedno z najważniejszych zjawisk artystycznych ostatnich lat w Gdańsku. Wreszcie, to bezcenny zapis wspomnień i emocji osób, które tworzeniu tego miejsca poświęciły kawałek swojego życia.

Miejsca

  • Kolonia Gdańsk, ul. Al. Grunwaldzka 51

Opinie (35)

  • oto czasy cudaków, pokraków i id..ów!!!

    Produkcyjne społeczeństwo zmieniło się w pokolenie bezsensu.

    • 1 2

  • a ja tam spedzilem zarąbisty czas -nie raz!

    • 2 2

  • Zwykła melina pijacka z tego co widziałam tam była a nie kolonia. (1)

    No ale po pijanemu wielu ma wenę tylko czy twórczą?

    • 3 2

    • ja tam nie piłem

      tylko paliłem szlugi

      • 0 1

  • Kolonia to banda nierobów

    Ta Kolonia to była banda nierobów, którzy nie mieli gdzie mieszkać i imprezować i w związku z tym ochrzcili się mianem artystów. Nikt z nich nie zaistniał.

    • 1 6

  • nie dziwota ,że ludziska nie zasmakowali w sztuce jak podaje im sie barachło i sztuką nazywa.
    swoją drogą to nie czas dla tych co nie mają szerokich plecow czyt. wybranych

    • 1 2

  • najwiekszy sklot w Polsce (1)

    • 1 1

    • raczej nie

      trza było czynsz płacić

      • 1 0

  • Gałuszka & Jurkowski

    są mistrzami w robieniu problemów, generowaniu konfliktów. Mimo całego mojego szacunku do ich pracy, to nie rozumiem ich postawy. To NIE SĄ ludzie dobrej woli. Pocieszam się jednak słowami sp Czesława, że ludzi dobrej Woli jest więcej.
    Pozdrawiam Cię, Jolu.

    • 1 3

  • brak PGR ART to brak podstawowych twórców tego miejsca (2)

    uważam taki rodzaj pomijania za bardzo nieprofesjonalny i obniżający wartość tej publikacji. Tym bardziej,że autorka spotyka artystów PGR ART na codzień w pracy..
    Jeśli ktoś postanawia pisać o miejscu, powinien wykazać się rzetelnością, tym bardziej,ze ta publikacja jest formą stypendium marszałkowskiego.

    • 0 0

    • Zostali zaproszeni do wzięcia udziału w rozmowie o pgr art ale odmówili.

      • 0 0

    • Zostali zaproszeni do napisania tekstu bądź do wzięcia udziału w rozmowie ale niestety odmówili i z tego względu ukazał się jedynie esej Agaty Nowosielskiej o pgr art. w kalendarium również znalazły się wydarzenia, które zostały przez nich zorganizowane.

      • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

W 2018 roku powołano Pomorską Nagrodę Literacką dla twórców związanych czynnie z Pomorzem oraz tych, którzy piszą o naszym regionie. Jaką nazwę nosi ta nagroda?

 

Najczęściej czytane