• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Weiss-Grzesiński: Bez przymusu nie byłoby sztuki

Marek Weiss - Grzesiński, dyrektor POB
16 marca 2009 (artykuł sprzed 15 lat) 
Marek Weiss-Grzesiński: - Nie ma w panteonie najlepszych dyrygentów świata artysty, którego główną cecha jest grzeczność i układność wobec muzyków. Pomiędzy reżyserem, choreografem i dyrygentem z jednej strony, a artystami, którym narzucamy naszą wizję, trwa nieustająca walka, która jest solą każdego wspólnego przedsięwzięcia. Marek Weiss-Grzesiński: - Nie ma w panteonie najlepszych dyrygentów świata artysty, którego główną cecha jest grzeczność i układność wobec muzyków. Pomiędzy reżyserem, choreografem i dyrygentem z jednej strony, a artystami, którym narzucamy naszą wizję, trwa nieustająca walka, która jest solą każdego wspólnego przedsięwzięcia.

To, że powszechnie mówi się o niebywałym skoku jakościowym naszej orkiestry nie bierze się stąd, że Florencjo macha batutą z większym wdziękiem niż inni dyrygenci, tylko stąd, że cały swój talent i energię bez reszty oddaje muzykującym z nim ludziom - na opublikowany przez nas w piątek list członka orkiestry odpowiada Marek Weiss-Grzesiński, dyrektor Państwowej Opery Bałtyckiej.



Z reguły nie odpowiadam na anonimowe ataki w Internecie, ale czasami wydaje mi się, że warto to i owo sprostować, jeśli już ktoś nie tylko rozładowuje swoje frustracje, ale powołuje się na konkretne fakty. Szczególnie, jeśli wiem, że autorem listu jest ktoś z moich pracowników, za których czuję się odpowiedzialny nawet wtedy, jeśli mnie z jakiegoś powodu nienawidzą. Zacznę więc od końca.

1. Nie jest prawdą, że "wolność słowa nie jest mile widziana w Operze Bałtyckiej". Nigdy nie wyciągnąłem konsekwencji wobec kogoś, kto krytykował moje decyzje. Bardzo często wykłócam się z moimi współpracownikami o różne rozwiązania i próbuję ich przekonać do swoich opcji. Wie to nie tylko kadra kierownicza, ale i szeregowi pracownicy, z których każdy może do mnie wejść i rozmawiać, bo drzwi do gabinetu są zawsze otwarte. To, że cytuję na próbie komentarz internetowy nie jest ograniczaniem wolności, tylko polemiką z napaściami, za którymi tchórzliwie ukrywają się ludzie małoduszni, jakże skłonni do kłamstw i opowiadania plotek wyssanych z palca.

2. Taką wyssaną z palca plotką jest informacja o zakupie sosnowych desek za pół miliona. Dekoracja do "Don Giovanniego" kosztowała nie więcej, niż inne spektakle tej klasy w Operze Bałtyckiej i w innych teatrach tej wielkości. Nie jest też prawdą, że honoraria dla artystów wynoszą 6 tysięcy za spektakl. Taka suma może się zdarzyć wyjątkowo dla wybitnego solisty, ale warto wiedzieć, że w innych operach ten sam solista śpiewa za stawkę dużo wyższą, tak jak i pozostali, których stawki są zawsze indywidualnie długo negocjowane, zróżnicowane w zależności od wielkości partii i rangi danego artysty. Nasze honoraria mieszczą się w granicach średniej krajowej i poczytuję sobie za zaszczyt, że coraz częściej otrzymujemy zgłoszenia od solistów z całej Polski, że pragną u nas wystąpić nawet za mniejsze wynagrodzenie, byle by wziąć udział w naszych z Florencjem produkcjach.

3. Atmosfera na naszych próbach i za kulisami spektakli jest znakomita i koleżeńska. Krążą o tym legendy po innych teatrach przekazywane przez goszczących u nas solistów. Ale w procesie tworzenia często dochodzi do sprzeczek i nawet awantur. Traktujemy naszą pracę ze śmiertelną powagą i nienawidzimy chałtur, bylejakości i lenistwa.

To, że powszechnie mówi się o niebywałym skoku jakościowym naszej orkiestry nie bierze się stąd, że Florencjo macha batutą z większym wdziękiem niż inni dyrygenci, tylko stąd, że cały swój talent i energię bez reszty oddaje muzykującym z nim ludziom. Jednocześnie wymaga od nich maksymalnego wysiłku i umiejętności. To kosztuje i boli. W momencie, kiedy coś nie wychodzi, a tak się właśnie stało na omawianym w liści spektaklu "Wesela Figara", nasz maestro wpada w rozpacz i nie panuje nad nerwami. Jego klasa polega na tym, że następnego dnia potrafi ludzi za obelżywe słowa przeprosić i pracować z nimi dalej. Tak też właśnie się stało.

Kiedy rozmawialiśmy jakiś czas temu o niepokojach Rady Orkiestry w związku z nieparlamentarnymi odzywkami dyrygentów, powiedziałem nie tylko to, że "wszyscy znają Florencja i jego temperament", ale i to, że nie ma w panteonie najlepszych dyrygentów świata artysty, którego główną cecha jest grzeczność i układność wobec muzyków. Pomiędzy reżyserem, choreografem i dyrygentem z jednej strony, a artystami, którym narzucamy naszą wizję i zmuszamy ich do wykonania zadań często przekraczających na pierwszy rzut oka ich możliwości, trwa nieustająca walka, która jest solą każdego wspólnego przedsięwzięcia. Nikt nie lubi być kierowany, sterowany, manipulowany i zmuszany do wysiłku. A jednak bez tej dozy przymusu nie byłoby na świecie ani jednej wybitnej produkcji. Jeśli się jest miłym i ustępującym wszystkim człowiekiem, to można być wybitnym malarzem, czy poetą, ale bardzo przeciętnym realizatorem dużych spektakli.

4. Pogardliwa nazwa "podgrzewane kotlety", jakiej internauta użył wobec naszych produkcji nie licuje ani z ich jakością, ani wysiłkiem, jaki został w nie włożony. Zrealizowałem w swoim życiu prawie wszystkie ważne tytuły operowe. Wiele z moich kilkudziesięciu inscenizacji operowych było realizowanych w różnych teatrach i nikomu do głowy nie przyszło porównanie ich z "kotletami". Ale skoro tak się stało w Gdańsku, to chcę wyjawić, ze "Wesele Figara" było koprodukcją z Operą Wrocławską. Wspólnie sfinansowaliśmy budowę dekoracji i szycie kostiumów. Przyniosło to spore oszczędności, bez których nie stać by nas było na tej jakości realizację.

Oszczędności przyniosła również zgoda na znacznie niższe stawki za reżyserię i scenografię. Więc nie wziąłem za to drugie tyle pieniędzy, jak sugeruje internauta, chociaż miałem do tego prawo, bo ilość prób w Gdańsku z innymi przecież solistami była taka sama jak we Wrocławiu. "Eurazja" w Gdańsku była i scenograficznie i choreograficznie innym spektaklem niż ta w "Capitolu". Miał to rozstrzygnąć sąd, ale przedłużające się procedury i zapowiedź, że proces potrwać może latami, skłoniły mnie do zawarcia ugody, żeby jak najszybciej grać ten znakomity spektakl u nas i cieszyć się wraz z publicznością kreacjami naszych artystów baletu, wśród których kilka wybitnych postaci na zawsze zapisze się w annałach tej sceny. Również i za ten spektakl Izadora wzięła honorarium o połowę mniejsze, niż uprawniały ją do tego przepisy. Ale to nie ma żadnego znaczenia dla naszej publiczności. Ona rozlicza nas tylko i wyłącznie z tego, czy wychodząc z naszego spektaklu do domu czuje, że warto się było do nas wybrać, czy nie.

Teatr, nawet operowy, nie może być w moim przekonaniu tylko "przeglądarką" różnych stylów, tendencji, gustów i światopoglądów. Jeżeli jest miejscem osobistych wypowiedzi twórców odpowiedzialnych za przesłanie, jakie kierują do widowni, jeżeli chce, by jego głos miał swoją rangę i wyrazistość, to musi być firmowany przez grono ludzi o zbliżonych systemach wartości i poglądach na uprawianie sztuki.

Grono realizatorów, którym mogę oddać we władanie scenę i zespoły artystyczne jest starannie dobrane. Ich współpraca ze mną była warunkiem przyjęcia propozycji kierowania Operą Bałtycką. Należy do tego grona maestro Florencjo, z którym pracuję kilkanaście lat i którego uważam za najwybitniejszego dyrygenta, nie tylko w tym kraju. Należy do tego grona Izadora Weiss, z którą realizuję spektakle od kilkunastu lat i którą uważam za najbardziej utalentowanego choreografa, nie tylko w tym kraju. To, że ona jest moją żoną, a on według niektórych idiotów moim kochankiem nie ma najmniejszego wpływu na naszą pracę i na jakość ich artystycznych osiągnięć. Gdyby według kryteriów rodzinnych podważyć wszystkie tego typu związki w teatrach, zrobiłoby się w nich dość pusto.

Należy do naszego grona kierownik baletu i choreograf Roman Komassa. Należy doń również nasz kierownik chóru Darek Tabisz. Do tego grona powoli dołączać będą inni, ale z pewnością będą to ludzie o podobnych do naszych ideałach. Współpracuje z nami wybitny dyrygent Wojciech Michniewski, jeden z najciekawszych choreografów polskiego baletu współczesnego Jacek Przybyłowicz, legenda Teatru Ekspresji z Wybrzeża Wojciech Misiuro, węgierski reżyser Peter Telihay autor sukcesu "Gwałtu na Lukrecji", reżyser Andrzej Woron, który przez wiele lat prowadził swój teatr i szkołę w Berlinie, a teraz pracuje na scenach operowych w Niemczech.

Będą i inni realizatorzy, ale przecież nie mogą się tu zjawiać co miesiąc i urozmaicać naszej oferty tylko dlatego, by straciła swój jednorodny charakter. Wręcz odwrotnie - będziemy dbali o jednorodność naszego teatru aż się Państwu znudzimy i weźmiecie sobie zamiast nas kogoś innego. Z pewnością nie będziemy się tu trzymać desek scenicznych najdłużej jak się da, by pobić krajowy rekord długowieczności poprzedniej dyrekcji. Ale dopóki tu jesteśmy, będziemy budowali ten teatr najlepiej jak umiemy ciesząc się z pełnej widowni i aplauzu po spektaklach.
Marek Weiss - Grzesiński, dyrektor POB

Miejsca

Opinie (94) 6 zablokowanych

  • pani izadora jest jednym z najslabszych choreografow z jakimi pracowalem (3)

    mialem przyjemnosc w swoim zyciu pracowac z wieloma choreografami zarono w polsce jak i za granica i ja jak i wielu moich znajomych nie mamy najlepszego zdania o tej osobie. Jestem tancerzem na szczescie nie opery poniewaz jako absolwent gdanskiej szkoly baletowej szerokim lukiem omijam ta instytucje i nie tylko ja ale 90% absolwentow szkoly z ostatnich 20 lat. Chcialbym zauwazy ze opera ma wciaz problem z tancerzami i musza przyjmowac amatorow poniewaz zaden tancerz, ktory cos juz w swoim zyciu osiagnal i ma swoje zdanie nie chce tam przyjsc.

    PS. mam pytanie w takim razie do dyrektora czemu porownujac 2 najwieksze teatry na wybrzezu Opere i Teatr Muzyczny w Gdyni to opera od ponad 20 lat wypada o wiele slabiej i czemu tam gra sie 20 przedstawien w miesiacu na duzej scenie i 10 na malej scenie i zawsze jest komplet widzow a w Gdansku 8 poniewaz reszte trzeba odwolac ze wzgledu na brak zaintersowania publiczonsci?

    • 15 3

    • fatalne porówmanie (1)

      wszystko ok, tylko nie porównuj Teatru Muzycznego w Gdyni, gdzie nie ma drugiej takiej instytucji z Operą w Gdańsku, gdzie jeszcze masz Filharmonię, Capellę Gedanensis,Teatr Wybrzeże, Teatr Miniaturę, Akademię Muzyczną z jej różnymi koncertami i koncercikami,jest to raczej kwestia porównania miast, a to raczej temat nie na tutejsze forum.

      • 4 2

      • fatalne porownanie a jednak wlasciwe

        mozna do tych instytucji dopisac jeszcze Teatr Miejski w gdyni Teatr miniature , klub Zak, a Opera Balytcka wciaz bedzie gdzies na szarym koncu jezeli chodzi o zainteresowanie i ilosc granych przedstawien. Porownujac srodki jakimi dysponuje wielkosc i mozliwosci zespolu oraz scene i cale zaplecze

        • 1 3

    • Zemsta?

      Jesteś jedną z tych sfrustrowanych osób zwolnionych z uwagi na niedostateczne umiejętności??

      • 1 5

  • Pół-prawdy dyr.Weissa (3)

    1. Nie jest prawdą, ze drzwi do gabinetu dyrektora sa zawsze otwarte! Na rozmowę (jeżeli jest w operze) trzeba się zapisać u sekretarki i czekać!
    2. Jeżeli wyssana z palca jest informacja o deskach sosnowych,to dyrektor ma rację. Tyle tylko,ze deski nie są sosnowe tylko modrzewiowe!(cena znacznie wyższa).
    3. Jeżeli honorariamieszczą sie w sredniej krajowej, to ile wynosi ta średnia? Znakomici soliści z Gdańska dostaja znacznie mniej!
    4. O sielankowej atmosferze nie będe pisała. Wystarczy przeczytać niektore wpisy na forum!
    5. Skoro Wesele Figara przyniosło spore oszczędności, to dlaczego nie jest wystawiana HALKA? Dlaczego balet ROMEO i JULIA ma być bez orkiestry????

    • 15 2

    • Romeo i Julia bez orkiestry? (1)

      A orkiestra POB zagra hip hop albo inne dziwadła, które wiążą się z gdańskim baletem?

      • 4 2

      • A orkiestra POB zagra hip hop albo inne dziwadła?

        dobra orkiestra tak jak dobry tancerz powinna zagrac wszystko. Przeciez te dzwieki da sie zapisac na pieciolini i ktos je przeciez zarga - nagra na plyte, skoro Pan Dyrektor uwaza ze ma jednego z najlepszych drygentow na swiecie to powinnien on sobie poradzic z takim wyzwaniem ;p

        • 3 2

    • "Dlaczego balet ROMEO i JULIA ma być bez orkiestry????"

      Dlatego, że ma on tyle wspólnego z muzyką Prokofiewa, co Gdańsk z Nowym Jorkiem. Nie przeczytałaś, że to "kolejny, autorski spektakl"? Więc możesz spodziewać się Eurazji III lub 4&4 bis...

      • 8 1

  • Czas sie temu przyjrzec

    Przymus i sztuka ?
    Przymus i kreatywna zespolowa praca z artystami jakiej wymaga opera??? Czyzby to bylo mozliwe w dziejszych czasach?
    Czy spektakl jest dobry, czy zly jest indywidualna ocena kazdego widza, ale jezeli tworzy sie go pod przymusem, to cos sie komus pomylilo. Mysle, ze w Afganistanie sa wolne stanowiska dyrektorskie i tam bylby pan, panie Weiss "urozmaiceniem" (wywiad z 30 stycznia 2008).

    • 19 1

  • Odwracanie kota ogonem (1)

    Ale gadane, to on ma, musiscie przyznać... szkoda tylko, że z tych gadek nic nie wynika.
    A jak widać po ukazaniu się artykułu "Upiór w operze - kogo straszy" maestro przez ostatnie 3 przedstawienia mógł się "powstrzymać od rozpaczy", która to rozpacz "zmusiła go" do mieszania z błotem wszystkich wokół.
    Dla autora "donosu" zatem 5+.

    • 10 6

    • 5 + nie dla autora donosu -tylko dla protestu orkiestry.Donosami z zasady się brzydzę.

      • 5 1

  • NIE DAJCIE SIE

    Pozdrawiam wszystkie kolezanki i kolegów z orkiestry POB.Przepracowałem z Wami dużą część mojego życia zawodowego.Nie dajcie się.Trzymam za Was kciuki

    • 16 0

  • do ludu (2)

    Ludzie po pierwsze Weiss sam jest kiepskim reżyserem, dyrektorem to juz dno. Ponoć dwa teatry juz wykonczył.
    Na mieście mówią, że opera ma już długi !!! Za Nawotki długów nie było.Przedstawienia jego to są odgrzewane kotlety wystarczy po necie poszperać, ta sama dekoracja, soliści nawet maestro poprostu jak szarańcza przenoszą sie po teatrach i trzepia kase.. Eurazja ma nawet tych samych tancerzy.. Jesli Gdańsk się nie obudzi to juz nigdy nie bezie klasycznych przedstawień lub tych dla dzieci bo to ich trzeba sobie wychować na nastepne pokolenia ale poco dla Weissa edukować dzieci przeciez za pare lat wyniesie sie gdzieś z tymi swoimi premierami..Co do izadory to jest dno..zna muze lorensa czy jak mu tam i pakuje go w z nieba, eurazje itp..zero juz widze romea i julie w stylu hip hop bo przeciez nie klasyka, bo kim zatańczyc samym Irkiem sie nieda...(tak wiem sa jeszcze dziewczyny ). Opera to Klasyka to coś wyjątkowego a nie scena hip hop czy ciągle to samo.
    Czy juz niema w Gdańsku innych artystów ? są ale nie z rodziny.. Czy ktos widział Wesisa na premierze w drzwiach ? Nawotek stał..Witał się ze wszystkimi, budował marke.. Opera kiedys to było cos !teraz te same afisze...nuda i Snakowski na bramce..moze i lepiej...

    • 17 5

    • no...kiedyś to rzeczywiście towarzysze stali-zawsze i wszędzie,a i witać się umieli,oj umieli.....ty lepiej zostań tam w tym grobie bo tamte czasy dzięki bogu już minęły-miejmy nadzieję bezpowrotnie!!

      • 1 2

    • potrzep i ty,zazdrościsz?

      • 0 0

  • brak autorytetu

    No tak, jak sie nie ma autorytetu i odpowiedniego podejscia do ludzi to sie pęka z nerwów i próbuje zastraszyć co jest oczywiście oznaką słabości bo czego?! Prawdziwa klasa dyrygenta polega na tym że powie jedno, dwa zdania i orkiestra wie od razu co i jak ma grać. A ten Leoncio ma aspiracje Toscaniniego a posłuch wodzireja... Poza tym w wywiadzie TV mówił że "Polska to jeszcze komuna" bo ludzie żadali ludzkich warunków pracy - jak mu nie pasuje to po co tu siedzi tyle lat?!?!

    • 10 2

  • Szczerość w naszym klubie to norma!

    Scena 73: (w gabinecie prezesa)


    Jarząbek (do szafy): Czasem, aż oczy bolą patrzeć jak się przemęcza, dla naszego klubu, prezes Ochudzki Ryszard, naszego klubu “Tęcza”. Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy wtykają mu szpilki. To nie ludzie - to wilki! To mówiłem ja - Jarząbek Wacław, trener drugiej klasy. Niech żyje nam prezes sto lat !!!
    Jarząbek (do szafy): To jeszcze ja - Jarząbek Wacław, bo w zeszłym tygodniu nie mówiłem, bo byłem chory. Mam zwolnienie. Łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu. Niech żyje nam. To śpiewałem ja - Jarząbek.

    Scena 74: (w gabinecie prezesa)


    Miś (do Jarząbka): Zamknij za mną !
    Miś (do Hochwandera): Co ci się stało ?!
    Hochwander: Ssssłuchaj ! Jak ty wyszedłeś, wbiegł tu jakiś facet i zaczął gadać do szafy wierszem, a potem zaśpiewał piosenkę na twoją cześć.
    Miś: Piosenkę ?
    Hochwander: Gdybyś słyszał te bzdury…

    : Łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu. Niech żyje nam.
    Miś: To Jarząbek - dobry trener !
    Hochwander: To się nagrało ?!
    Miś: Nie tylko to !!!
    : Warunki na zgrupowaniach miałyśmy bardzo dobre! Wszystko to zasługa naszego prezesa i nie jest prawdą, że nad łóżkami dach przeciekał! Szczególnie, że prawie nie padało! Prezes dba o nas jak ojciec najlepszy! Pre…
    Hochwander: Po co to ?
    Miś: Chcesz zobaczyć z poprzednich lat ?
    Hochwander: Aha… a oni nie wiedzą, że to się nagrywa ?
    Miś: Oczywiście, że wiedzą ! Powiedziałem im o tym. Jeśli ktokolwiek chce przekazać jakąś krytyczną uwagę o mnie, o mojej pracy, jakąś skargę, a mnie akurat nie ma, może w każdej chwili wejść i nagrać ... co mu leży na wątrobie.
    Hochwander: Ale oni mogą kadzić ci, kłamać mogą, upiększać !
    Miś: A po co by mieli ? Przecież i im i mnie chodzi tylko o dobro naszego klubu. Szczerość w naszym klubie to norma !

    • 5 1

  • SUBIEKTYWNYM OKIEM

    Od kilku dni obserwuje co się tutaj dzieje i przypomina mi to walkę między sejmową "prawicą i lewicą".
    Lewicą nazywam tych, którzy zamieścili list. Z jednej strony były oskarżenia, BŁAGANIA O POMOC (napisał: Procownik POB), pytania i prośby o wyjaśnienia.
    Prawicą natomiast, nazywam tych, którzy tak naprawdę najgłośniej krzyczą...i tu już można przeczytać tylko obelgi, wyzwiska, oskarżenia, wymienianie imion ludzi, którzy są rozpoznawalni w POB i inne nieprzyjemne zdania.
    Powiedzmy, ze należę do tej tzw. Lewicy... i nie potrafię pojąć co tak bardzo mierzi "prawicę" w tym co zostało tu zamieszczone????
    Tak bardzo krzyczą na zadane pytania.
    Dlaczego nie potraficie spojrzeć na całą tą sytuację z perspektywy osób które faktycznie zabolało wielokrotne zachowanie J.M. Florencio?
    Argumentujecie tutaj swoje ataki faktem iż główny zainteresowany przeprosił orkiestrę za swoje zachowanie.
    Odpowiedzcie sobie na pytanie: co się dzieje z człowiekiem który wda się w bójkę na ulicy? Czy jeśli zostanie postawiony przed sądem, to czy wystarczy mu do obrony słowo "przepraszam"?
    Myślę, że nie.
    Oczywiście nie mam zamiaru sprowadzać Maestro do poziomu chłoptasia z ulicy który postanowił wyżyć się na przechodniu, niemniej jednak czyn zostaje czynem, a sąd sądem. Konsekwencje ponosi każdy kto w jakiejś mierze zawini.
    To proste jak budowa cepa.
    Słowo "przepraszam" jest tylko pierwszym etapem "załatwienia" problemu.
    Co do oskarżeń o donosicielstwo.
    Po pierwsze.
    Który z "prawicy", oskarżając o anonimowość podał swoje imię i nazwisko pod wypowiedziami? "...zapomniał wół jak cielęciem był...?"
    Jak możecie zwać się ludźmi "w porządku", wyskakując tak na tych, którzy postanowili wyrazić tutaj swoje rozgoryczenie?
    Ranga Maestra jest bezdyskusyjna. Myślę, że każdy się ze mną zgodzi...?
    To jak ten człowiek potrafi poprowadzić spektakl jest czymś tak rzadko spotykanym, że należą mu się laury zwycięstwa ale i także szacunek... jednak...bez nas, czyli orkiestry, chóru, baletu, zespołu technicznego, administracji i wszystkich innych, żaden spektakl nie mógł by się odbyć. Myślę, że ten naprawdę wielki dyrygent powinien o tym pamiętać.
    Na zakończenie kilka argumentów dlaczego nie podpiszę się imieniem i nazwiskiem, tak dla czystej formalności.
    Po pierwsze.
    Dyrektor podpisze się ponieważ ---- jego nikt nie zwolni.
    ---- mnie tak (a przynajmniej jest takie zagrożenie)
    "prawica" również nie zamieści tu swoich danych bo... ----- bo koledzy z lewicy ich "zlinczują", albo przynajmniej dadzą wyyyyraźnie do zrozumienia, że nie pragną obcować w ich towarzystwie.
    Można by tak wymieniać do rana wiec na tym poprzestanę.
    Do wszystkich mam jednak prośbę. Jeśli kogoś coś boli i wkurza, to może warto o tym powiedzieć wprost? Może warto stanąć za kolegą w zespole jeśli ten wyrazi swoją opinię i spotka się tym samym z atakiem przełożonego?
    Przemyślmy to wszyscy bo inaczej bez względu na to czy będziemy w "lewicy czy prawicy", wylecimy z tego miejsca, naszej Kochanej Opery, na zbity pysk.
    Jeśli brzmi to jak pusty slogan to wybaczcie, ale myślę ze chęci nigdy za wiele.

    • 9 0

  • -ale familiarnie się porobiło :-))

    Pozwolę sobie cały ten "tort"udekorowac małą wisienką . Cieszy mnie fakt,iż nas pracowników POB tak wiele łączy i dzieli za razem. Przynajmniej praca nasza nie należy do najnudniejszych. :-) Myślę,że niezależnie czy ktoś jest z "prawicy",czy z "lewicy" przeważająca większość z nas artystów kocha tą instytucję. Nie wiem jak to się ma w dziale administracyjnym,czy technicznym. Skąd ta miłosc się wywodzi? -mianowicie z tego kim jesteśmy i co robimy na scenie,w orkiestronie,na salach baletu,chóru,czy orkiestry.Nie musimy kochac się wzajemnie by do sztuki podchodzic w sposób profesjonalny . Większosc z nas stara się tak czynic na wagę swoich indywidualnych możliwości i umiejętności. Ludzie tu pracujący należą do -można tak powiedziec- elity społeczeństwa. Człowiek jednak będzie zawsze jedynie człowiekiem. Każdy Ma prawo do niezadowolenia i frustracji. To jest jego podstawowe prawo jak oddychanie. Nie chciałbym zostac odebrany tu jako obrońca pana Weissa, absolutnie nie na tym mi zależy. To miniony system rządów PRLu (czyli również nasza poprzednia dyrekcja) spowodował,że człowiek boi się otwarcie powiedziec to co się mu nie podoba. W operze pracuję od ponad 10 lat i w gabinecie dyrektora byłem zaledwie dwukrotnie. Pierwszy raz u pana Nawotki, za drugim razem u pana Weissa . Muszę przyznac,że złe wspomnienia mam jedynie z pierwszej wizyty w dyrektorskim gabinecie. Łomoczące serce,nogi jak z waty,zimny pot oblewający czoło,tego nie życzę największemu wrogowi,a może życzę . Ufam,że wszyscy pracownicy POB włącznie z dyrektorem Weissem oraz Florencjo wyciągną z całej internetowej lektury należyte wnioski. Pozdrawiam wszystkich.

    • 12 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Znany trójmiejski zespół, który nagrał utwór "Ciągnik" to:

 

Najczęściej czytane