• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Weiss-Grzesiński: Bez przymusu nie byłoby sztuki

Marek Weiss - Grzesiński, dyrektor POB
16 marca 2009 (artykuł sprzed 15 lat) 
Marek Weiss-Grzesiński: - Nie ma w panteonie najlepszych dyrygentów świata artysty, którego główną cecha jest grzeczność i układność wobec muzyków. Pomiędzy reżyserem, choreografem i dyrygentem z jednej strony, a artystami, którym narzucamy naszą wizję, trwa nieustająca walka, która jest solą każdego wspólnego przedsięwzięcia. Marek Weiss-Grzesiński: - Nie ma w panteonie najlepszych dyrygentów świata artysty, którego główną cecha jest grzeczność i układność wobec muzyków. Pomiędzy reżyserem, choreografem i dyrygentem z jednej strony, a artystami, którym narzucamy naszą wizję, trwa nieustająca walka, która jest solą każdego wspólnego przedsięwzięcia.

To, że powszechnie mówi się o niebywałym skoku jakościowym naszej orkiestry nie bierze się stąd, że Florencjo macha batutą z większym wdziękiem niż inni dyrygenci, tylko stąd, że cały swój talent i energię bez reszty oddaje muzykującym z nim ludziom - na opublikowany przez nas w piątek list członka orkiestry odpowiada Marek Weiss-Grzesiński, dyrektor Państwowej Opery Bałtyckiej.



Z reguły nie odpowiadam na anonimowe ataki w Internecie, ale czasami wydaje mi się, że warto to i owo sprostować, jeśli już ktoś nie tylko rozładowuje swoje frustracje, ale powołuje się na konkretne fakty. Szczególnie, jeśli wiem, że autorem listu jest ktoś z moich pracowników, za których czuję się odpowiedzialny nawet wtedy, jeśli mnie z jakiegoś powodu nienawidzą. Zacznę więc od końca.

1. Nie jest prawdą, że "wolność słowa nie jest mile widziana w Operze Bałtyckiej". Nigdy nie wyciągnąłem konsekwencji wobec kogoś, kto krytykował moje decyzje. Bardzo często wykłócam się z moimi współpracownikami o różne rozwiązania i próbuję ich przekonać do swoich opcji. Wie to nie tylko kadra kierownicza, ale i szeregowi pracownicy, z których każdy może do mnie wejść i rozmawiać, bo drzwi do gabinetu są zawsze otwarte. To, że cytuję na próbie komentarz internetowy nie jest ograniczaniem wolności, tylko polemiką z napaściami, za którymi tchórzliwie ukrywają się ludzie małoduszni, jakże skłonni do kłamstw i opowiadania plotek wyssanych z palca.

2. Taką wyssaną z palca plotką jest informacja o zakupie sosnowych desek za pół miliona. Dekoracja do "Don Giovanniego" kosztowała nie więcej, niż inne spektakle tej klasy w Operze Bałtyckiej i w innych teatrach tej wielkości. Nie jest też prawdą, że honoraria dla artystów wynoszą 6 tysięcy za spektakl. Taka suma może się zdarzyć wyjątkowo dla wybitnego solisty, ale warto wiedzieć, że w innych operach ten sam solista śpiewa za stawkę dużo wyższą, tak jak i pozostali, których stawki są zawsze indywidualnie długo negocjowane, zróżnicowane w zależności od wielkości partii i rangi danego artysty. Nasze honoraria mieszczą się w granicach średniej krajowej i poczytuję sobie za zaszczyt, że coraz częściej otrzymujemy zgłoszenia od solistów z całej Polski, że pragną u nas wystąpić nawet za mniejsze wynagrodzenie, byle by wziąć udział w naszych z Florencjem produkcjach.

3. Atmosfera na naszych próbach i za kulisami spektakli jest znakomita i koleżeńska. Krążą o tym legendy po innych teatrach przekazywane przez goszczących u nas solistów. Ale w procesie tworzenia często dochodzi do sprzeczek i nawet awantur. Traktujemy naszą pracę ze śmiertelną powagą i nienawidzimy chałtur, bylejakości i lenistwa.

To, że powszechnie mówi się o niebywałym skoku jakościowym naszej orkiestry nie bierze się stąd, że Florencjo macha batutą z większym wdziękiem niż inni dyrygenci, tylko stąd, że cały swój talent i energię bez reszty oddaje muzykującym z nim ludziom. Jednocześnie wymaga od nich maksymalnego wysiłku i umiejętności. To kosztuje i boli. W momencie, kiedy coś nie wychodzi, a tak się właśnie stało na omawianym w liści spektaklu "Wesela Figara", nasz maestro wpada w rozpacz i nie panuje nad nerwami. Jego klasa polega na tym, że następnego dnia potrafi ludzi za obelżywe słowa przeprosić i pracować z nimi dalej. Tak też właśnie się stało.

Kiedy rozmawialiśmy jakiś czas temu o niepokojach Rady Orkiestry w związku z nieparlamentarnymi odzywkami dyrygentów, powiedziałem nie tylko to, że "wszyscy znają Florencja i jego temperament", ale i to, że nie ma w panteonie najlepszych dyrygentów świata artysty, którego główną cecha jest grzeczność i układność wobec muzyków. Pomiędzy reżyserem, choreografem i dyrygentem z jednej strony, a artystami, którym narzucamy naszą wizję i zmuszamy ich do wykonania zadań często przekraczających na pierwszy rzut oka ich możliwości, trwa nieustająca walka, która jest solą każdego wspólnego przedsięwzięcia. Nikt nie lubi być kierowany, sterowany, manipulowany i zmuszany do wysiłku. A jednak bez tej dozy przymusu nie byłoby na świecie ani jednej wybitnej produkcji. Jeśli się jest miłym i ustępującym wszystkim człowiekiem, to można być wybitnym malarzem, czy poetą, ale bardzo przeciętnym realizatorem dużych spektakli.

4. Pogardliwa nazwa "podgrzewane kotlety", jakiej internauta użył wobec naszych produkcji nie licuje ani z ich jakością, ani wysiłkiem, jaki został w nie włożony. Zrealizowałem w swoim życiu prawie wszystkie ważne tytuły operowe. Wiele z moich kilkudziesięciu inscenizacji operowych było realizowanych w różnych teatrach i nikomu do głowy nie przyszło porównanie ich z "kotletami". Ale skoro tak się stało w Gdańsku, to chcę wyjawić, ze "Wesele Figara" było koprodukcją z Operą Wrocławską. Wspólnie sfinansowaliśmy budowę dekoracji i szycie kostiumów. Przyniosło to spore oszczędności, bez których nie stać by nas było na tej jakości realizację.

Oszczędności przyniosła również zgoda na znacznie niższe stawki za reżyserię i scenografię. Więc nie wziąłem za to drugie tyle pieniędzy, jak sugeruje internauta, chociaż miałem do tego prawo, bo ilość prób w Gdańsku z innymi przecież solistami była taka sama jak we Wrocławiu. "Eurazja" w Gdańsku była i scenograficznie i choreograficznie innym spektaklem niż ta w "Capitolu". Miał to rozstrzygnąć sąd, ale przedłużające się procedury i zapowiedź, że proces potrwać może latami, skłoniły mnie do zawarcia ugody, żeby jak najszybciej grać ten znakomity spektakl u nas i cieszyć się wraz z publicznością kreacjami naszych artystów baletu, wśród których kilka wybitnych postaci na zawsze zapisze się w annałach tej sceny. Również i za ten spektakl Izadora wzięła honorarium o połowę mniejsze, niż uprawniały ją do tego przepisy. Ale to nie ma żadnego znaczenia dla naszej publiczności. Ona rozlicza nas tylko i wyłącznie z tego, czy wychodząc z naszego spektaklu do domu czuje, że warto się było do nas wybrać, czy nie.

Teatr, nawet operowy, nie może być w moim przekonaniu tylko "przeglądarką" różnych stylów, tendencji, gustów i światopoglądów. Jeżeli jest miejscem osobistych wypowiedzi twórców odpowiedzialnych za przesłanie, jakie kierują do widowni, jeżeli chce, by jego głos miał swoją rangę i wyrazistość, to musi być firmowany przez grono ludzi o zbliżonych systemach wartości i poglądach na uprawianie sztuki.

Grono realizatorów, którym mogę oddać we władanie scenę i zespoły artystyczne jest starannie dobrane. Ich współpraca ze mną była warunkiem przyjęcia propozycji kierowania Operą Bałtycką. Należy do tego grona maestro Florencjo, z którym pracuję kilkanaście lat i którego uważam za najwybitniejszego dyrygenta, nie tylko w tym kraju. Należy do tego grona Izadora Weiss, z którą realizuję spektakle od kilkunastu lat i którą uważam za najbardziej utalentowanego choreografa, nie tylko w tym kraju. To, że ona jest moją żoną, a on według niektórych idiotów moim kochankiem nie ma najmniejszego wpływu na naszą pracę i na jakość ich artystycznych osiągnięć. Gdyby według kryteriów rodzinnych podważyć wszystkie tego typu związki w teatrach, zrobiłoby się w nich dość pusto.

Należy do naszego grona kierownik baletu i choreograf Roman Komassa. Należy doń również nasz kierownik chóru Darek Tabisz. Do tego grona powoli dołączać będą inni, ale z pewnością będą to ludzie o podobnych do naszych ideałach. Współpracuje z nami wybitny dyrygent Wojciech Michniewski, jeden z najciekawszych choreografów polskiego baletu współczesnego Jacek Przybyłowicz, legenda Teatru Ekspresji z Wybrzeża Wojciech Misiuro, węgierski reżyser Peter Telihay autor sukcesu "Gwałtu na Lukrecji", reżyser Andrzej Woron, który przez wiele lat prowadził swój teatr i szkołę w Berlinie, a teraz pracuje na scenach operowych w Niemczech.

Będą i inni realizatorzy, ale przecież nie mogą się tu zjawiać co miesiąc i urozmaicać naszej oferty tylko dlatego, by straciła swój jednorodny charakter. Wręcz odwrotnie - będziemy dbali o jednorodność naszego teatru aż się Państwu znudzimy i weźmiecie sobie zamiast nas kogoś innego. Z pewnością nie będziemy się tu trzymać desek scenicznych najdłużej jak się da, by pobić krajowy rekord długowieczności poprzedniej dyrekcji. Ale dopóki tu jesteśmy, będziemy budowali ten teatr najlepiej jak umiemy ciesząc się z pełnej widowni i aplauzu po spektaklach.
Marek Weiss - Grzesiński, dyrektor POB

Miejsca

Opinie (94) 6 zablokowanych

  • wersja cenzurana :)

    patrząc na drugą stronę medalu, warto zauważyć, ze skoro Florek był wkurzony, to znaczy, że mu zależy, nie ma nic gorszego niż dyrygent - ciepłe kluchy - tu zgadzam się z dyrektorem
    to go niemniej jednak nie usprawiedliwa przed obrażaniem muzyków

    • 5 2

  • Czyli Pan Dyrektor twierdzi, że tworzenie PRAWDZIWEJ SZTUKI nie jest możliwe bez poniżania ludzi! A chamstwo to inaczej brak grzeczności i układności wobec muzyków... Zabawne:)

    • 11 3

  • żałosne

    Pracownicy Opery Bałtyckiej litości, skoro nie potraficie rozmawiać inaczej niż anonimowo, załóżcie sobie gadu gadu, a nie wylewajcie pomyj na forach

    • 4 15

  • operowe gadu gadu hehehhe dobre

    • 3 1

  • do niebywalca

    ale jak się nie doswiadczy to się tak naprawdę nie wie naprawdę :)

    • 0 2

  • Panie Weiss , scenografia i rezyseria "Wesela Figara" była tak tragiczna że pierwszy raz w życiu oglądałam operę zamykając oczy. Jak by nie było scenografii to było by jeszcze taniej i może mniej kiczowato:)
    Ale muzycznie mi się podobało.

    • 6 4

  • (1)

    przyjrzyjcie się spojrzeniu P. Weissa na zdjęciu to wiele mówi.

    • 10 2

    • Podobny do Nikosia.

      • 3 0

  • Jaki donos!!!! (3)

    Z treści listu do redakcji wynika,ze autor(ka)nie zamieścił go na forum, tylko przesłala do redakcji z prośba o anonimowość! Redakcja nie musiała tego publikować! Nie widzę tutaj żadnej winy autora listu! Jeżeli chodzi wypowiedż dyrektora< że Florencio przeprosił i jest wszystko OK,to trzeba przypomieć:nie jest to pierwszy incydent związany z p.Florencio. Praktycznie na każdej próbie obraża ludzi!
    Było juz przygotowane pismo do dyrektora w sprawie nagannego zachowania p. Florencio, ale jakoś nie dotarło do p. Weissa.
    Tłumaczenie dyrektora jest śmieszne i niezgodne z prawdą.Na zebraniach mówi ładnie tylko o sztuce, wszystko dla sztuki, teatru, a o pracownikach wcale.Jeszcze nie zostal do końca zakończony konflikt z pracownikami technicznymi, a mamy już następny.
    Dla Dyrekcji musimy byc dyspozycyjni przez caly czas, nawet urlopy na żądanie, które należa się nam z racji kodeksu pracy sa nam odmawiane.Owszem poziom może mamy lepszy, ale przedstawienia nasze nie sa nagradzane przez wladze lokalne i środowiskowe.
    W poprzednich latach był wiele nagród za cale przedstawienia jak i nagrody dla realizatorów.Na koniec myślę, ze wszystko idzie w dobrym kierunku.Ostatnie 3 przedstawienia bardzo fajne,spokój,dyrygent opanowany(nawet czasami sie usmiechał!),aż miło grać.Oby tak zawsze!

    • 16 4

    • Ano donos

      Po pierwsze:Przesłanie do redakcji listu,nawet z prośbą o anonimowosc nie oznacza,ze list zostanie odłożony (badz wyrzucony) na bok.I bynajmniej nie tego oczekuje autor(ka) .Zapewniam. Po drugie:Pismo nie było przygotowane bo na to nie zgodziła się orkiestra-drogą debaty stanęło na rozmowie-więc zbędne jest twoje zdziwienie w temacie "jakiegoś nie-dotarcia pisma do dyrektora" Po trzecie:Twierdzenie ogólnikowe ,że tłumaczenie dyrektora jest niezgodne z prawdą wymaga konkretnych ,udokumentowanych przykładów i autentycznego ich wyraziciela-anonim ,w dodatku bez rzeczowych argumentów będzie zawsze niewiarygodny.Po czwarte:prawdą jest kwestia urlopów na żądanie i to niestety bolączka wszystkich nas ,pracowników.Po piąte:mam nadzieję ,że sprawa nagród za przedstawienia z lat poprzednich nie jest li-tylko twą tęsknota za post-nawotkowskimi rządami-no tego bym nie zdzierżyła!!!! P.S. Na koniec-ja tez myślę,baa-jestem pewna ,że wszystko idzie w dobrym kierunku.

      • 4 5

    • nawet urlopy na żądanie, które należa się nam z racji kodeksu pracy sa nam odmawiane

      nie ma to, jak znajomość prawa pracy.

      • 6 1

    • Florencio jest swietnym dyrygentem i jednym z niewielu,ktorzy potrafia przeprosic.Przypomnijcie sobie Przybylskiego-cham i cienias.W Olsztynie czlowiek umarl przez niego na zawal serca

      • 0 1

  • Zwierzenie szefa kuchni w PANTEONIE SZTUKI

    z których dowiadujemy się ,że :
    1. grono realizatorów jest " starannie dobrane"
    2. oferta jest jednolita " aż do znudzenia"
    3. mamy najwybitniejszych "nie tylko w tym kraju" Florencja i Izadorę

    Oj Szanowny Panie a ja marzę o tym byście zagrali czysto tylko uwerturę.

    • 16 1

  • Maria fajny ,uprzejmy troche nerwowy.Izadora choreograf wiec "niezona"-nie ma mowy o nepotyzmie.Wszyscy szczesliwi i usmiechnieci tylko dlaczego tyle negatywnych wpisow na forum?

    • 19 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Teatr zlokalizowany w podziemiach głównego dworca kolejowego w Gdyni nosi nazwę:

 

Najczęściej czytane