• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Żołnierskie serce" Tomasza Betchera. Nowa książka specjalisty od trudnych tematów

Magdalena Raczek
9 lutego 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
"Żołnierskie serce" to czwarta powieść Tomasza Betchera, w której udowadnia, że ma on talent do opisywania trudnych tematów w obyczajowym wydaniu. "Żołnierskie serce" to czwarta powieść Tomasza Betchera, w której udowadnia, że ma on talent do opisywania trudnych tematów w obyczajowym wydaniu.

Misja w Afganistanie, żołnierska rzeczywistość, zespół stresu pourazowego, rodzinne tajemnice, trudne relacje z ojcem, życie na prowincji, wykluczenie społeczne, tragiczne śmierci, alkoholizm i żądne krwi media. To tylko wybrane problemy, które porusza w swojej nowej powieści Tomasz Betcher. Książka "Żołnierskie serce", wydana w listopadzie przez oficynę W.A.B. (Grupa Foksal), jest kolejnym tytułem tego autora, w którym udowadnia, że ma on talent do opisywania trudnych tematów.



Recenzje książek z Trójmiasta



Podobnie jak w przypadku debiutu tego autora, z którym zetknęłam się ponad dwa lata temu - mowa o książce "Tam, gdzie jesteś" - "Żołnierskie serce" nie do końca jest tym, na co jest kreowane marketingowo (okładka, tytuł, opis wydawniczy i ogólne zaliczenie jej do gatunku powieści obyczajowych). Pod tym obyczajowym sztafażem kryje się bowiem wiele ważnych i trudnych wątków, które Tomasz Betcher umiejętnie przedstawia na kartach swoich powieści.

Specjalista od wykluczeń społecznych



Nie jest to bowiem pierwsza taka książka tego autora. We wspomnianym debiucie (na początku 2019 r.) - pisarz podjął dwa mocne zagadnienia: były to kwestie związane z sytuacją kobiet i ich zależności od mężczyzn oraz problematyka bezdomności, którą Betcher opisał bardzo wnikliwie, stwarzając swoiste studium bezdomności.

Przeczytaj także: Nigdy nie oceniaj książki po okładce - o debiucie Tomasza Betchera

Pod koniec 2019 r. ukazała się druga książka tego autora pt. "Szczęście z piernika", w której z kolei bohaterem uczynił on byłego więźnia. Pod przykrywką świątecznej historii otrzymaliśmy opowieść o samodzielnym rodzicielstwie, powrocie do społeczeństwa i socjalizacji, a także kolejny raz rzecz o trudnych rodzinnych relacjach, a wszystko to na przykładzie pełnokrwistych postaci. Dodatkowym atutem tej powieści był ponadto portret Torunia, który jawił się jako miejsce niezwykłe, magiczne i bardzo ciepłe. Wielbiciele grodu Kopernika na pewno nie będą zawiedzeni, czytając "Szczęście...".

Trzecia powieść Betchera wydana w maju 2021 r. pt. "Szeptun" również podejmuje niełatwe tematy: przede wszystkim wykluczenia społecznego i środowiska Romów (do którego częściowo należy jeden z bohaterów) oraz samotnego macierzyństwa, ale w tle mamy wiele innych, ciekawych motywów, jak choćby związki człowieka z naturą, wiara w ziołolecznictwo, ludowość. Tym razem wartością naddaną także jest miejsce akcji, czyli urokliwie odmalowany Beskid Niski.

Ostatnio opublikowane "Żołnierskie serce" potwierdza, że Tomasza Betchera śmiało można nazwać autorem-specjalistą od społecznych wykluczeń. Każdą z wymienionych powyżej postaci, będącą przedstawicielem jakiejś konkretnej "wyklętej" społeczności, opisał bowiem nie tylko ze znawstwem i wnikliwością, ale i z dużą dozą sympatii oraz empatii: bezdomnego, więźnia, Cygana czy - w przypadku tej ostatniej powieści - weterana wojennego.

Syndrom Da Costy, czyli czym jest żołnierskie serce



"Żołnierskie serce" to czwarta powieść Tomasza Betchera. "Żołnierskie serce" to czwarta powieść Tomasza Betchera.
Z przyjemnością obserwuję, jak rozwija się pisarsko autor "Żołnierskiego serca". Cieszy mnie to, że wciąż idzie swoją drogą - widać, że podejmowanie trudnych tematów jest w jego naturze i robi to w każdej swojej kolejnej książce. Przyznać muszę, że nie przepadam za literaturą obyczajową, nie kręcą mnie romanse i happy endy, ale sięgając po powieść Tomasza Betchera, wiem, że mogę liczyć na coś ponad to.

Tak jest i tym razem. "Żołnierskie serce" wbrew mylnemu tytułowi, który jest swego rodzaju grą słów, nie oznacza jedynie wątku miłosnego z udziałem żołnierza (i jego serca), lecz także znacznie więcej. Żołnierskie serce to z angielskiego soldier's heart, a w zasadzie irritable heart, czyli tzw. syndrom Da Costy - zaburzenia obserwowane u żołnierzy powracających z wojny, objawiające się kłującym bólem w klatce piersiowej, uczuciem niepokoju i zmęczenia, kołataniem serca, dusznością, zawrotami głowy, hiperwentylacją oraz parestezjami kończyn. Zaburzenie to zostało opisane po raz pierwszy przez amerykańskiego kardiologa Jacoba Mendesa Da Costę w XIX wieku.

Przeczytaj także: Zaczytane Trójmiasto. Nowości z literatury obyczajowej

Z Gdańska przez Afganistan do Sielna



Na kartach powieści Tomasza Betchera mamy do czynienia właśnie z tym zaburzeniem, które diagnozowane jest także jako PTSD (zespół stresu pourazowego), na które cierpi główny bohater - Piotr Walczak, były żołnierz, który brał udział w misji w Iraku oraz Afganistanie i wrócił stamtąd nie tylko bez jednej nogi, ale i z tajemnicą ostatniej akcji, podczas której zginęli jego koledzy, z wyjątkiem jednego, który zapadł w śpiączkę. Co się tam wydarzyło? Dowiemy się pod koniec - powiem tylko, że warto czekać.

Piotr, zaszczuty przez żądne krwi media, ucieka z rodzinnego Gdańska na prowincję - do starego domu po dziadku, mieszczącego się w małej miejscowości Sielno gdzieś na Kociewiu (w okolicy Tczewa i Sztumu). Sielno, zupełnie niesielskie, okazuje się żyć swoim życiem, a jego mieszkańcy to barwna i ciekawa społeczność na czele z przebojowym proboszczem Adamem Zarębą, lokalnymi pijaczkami, a także włącznie z trójką rodzeństwa, które zamieszkuje dom Walczaków: Emilią, Natalią i Jasiem. Warto tu nadmienić, że Sielno zostało przez autora stworzone na potrzeby książki, nie znajdziecie tego miasteczka na mapie.

Tomasz Betcher po raz kolejny udowadnia, że ma talent do opisywania trudnych tematów w obyczajowym wydaniu. Tomasz Betcher po raz kolejny udowadnia, że ma talent do opisywania trudnych tematów w obyczajowym wydaniu.

Wielowątkowa powieść z romansem w tle



Nie będę zdradzać wielowątkowej fabuły, która została rozpisana na kilka planów czasowych i wiele miejsc akcji. Przede wszystkim poznajemy głównego bohatera w czasach liceum, potem śledzimy jego karierę wojskową od poboru do służby w polskiej armii, a na misjach zagranicznych skończywszy. Jednak nie przebiega to wszystko chronologicznie - z Piotrem zaznajamiamy się od momentu wyjazdu z Gdańska i towarzyszymy mu w tej przeprowadzce, a pozostałe motywy wplatane są w bieżącą akcję.

Oczywiście - jak na powieść obyczajową przystało - możemy liczyć również na wątek miłosny, nawet niejeden. Sporo w tej książce też scen bijatyk (jak się godzi stereotypowej prowincji), wiele intryg związanych z relacjami mieszkańców, a także retrospekcji do czasów życia dziadka - Stefana Walczaka oraz dzieciństwa Emilii.

Jednak to, co jest niewątpliwie najbardziej atrakcyjne w "Żołnierskim sercu", to właśnie sceny dziejące się w Afganistanie. Muszę przyznać, że opisy - zarówno życia żołnierskiego w polskim wojsku, jak i sceny misji afgańskiej - robią niesamowite wrażenie. To jest zdecydowanie najmocniejsza strona tej książki. Powiem więcej - mogłabym przeczytać całą taką powieść skoncentrowaną na tym wątku. Nie chce się wręcz wierzyć, że opisał to ktoś, kto nie zna tych realiów z autopsji - autor przyznaje w posłowiu, ile pracy to od niego wymagało. Chapeau bas!

Druga podziwu godna kwestia to opis relacji i charakterów straumatyzowanego rodzeństwa Emilii Sadowskiej, w tym niepełnosprawnego Janka. Myślę, że doświadczenia autora wyniesione z pracy z młodzieżą i dziećmi znajdującymi się w trudnej sytuacji życiowej zostały tu wykorzystane znakomicie.

Na zakończenie powiem jeszcze, że kilka scen dzieje się także w Gdyni i w Gdańsku, choć wydają mi się sztucznie stworzone i są w zasadzie niepotrzebne do dramaturgicznego rozwoju akcji (scena w Akwarium gdyńskim oraz scena w kawiarni nad Motławą). Przypominają bardziej widokówki z pięknym, ale pustym obrazkiem. Trochę zresztą takich zbędnych momentów w całej powieści się nagromadziło, niepotrzebnie rozciągając ją wzdłuż i na boki, przez co spadało napięcie budowane świetnie prowadzoną akcją rozpartą między Sielnem i Afganistanem. Mimo to całość czyta się bardzo dobrze. Warto spędzić z tą pozycją wolny czas. Polecam wszystkim szukającym ambitniejszej lektury.

Tomasz Betcher - rocznik 1981. Pochodzi z Grudziądza, mieszka w Gdańsku, pracuje w Gdyni. Pedagog, socjoterapeuta, praktyk Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach, trener umiejętności społecznych. Pracuje w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Na co dzień jest tatą dwóch żywiołowych chłopców i pełnoetatowym mężem. Autor powieści obyczajowych: "Tam, gdzie jesteś", "Serce z piernika", "Szeptun", "Żołnierskie serce" oraz opowiadania w tomie "Wigilijne opowieści".

Opinie (29) 1 zablokowana

  • (3)

    O sercu mordercy bez serca. Ciekawy temat

    • 8 9

    • OK Julka...

      • 4 4

    • (1)

      A czemu mordercy? Mowa jest o żołnierzu a nie mordercy, to nie jest jednoznaczne...

      • 1 1

      • Jest.
        Alternatywnie, może być mowa o trupie.

        • 0 0

  • Kiedyś się mówiło

    Pójdź do woja, znajdziesz sobie boya.

    • 3 2

  • Nie misja ale udział w wojnie

    A na wojnie są zabici, ranni itp.

    • 10 1

  • (17)

    Żołnierz służy do zabijania i do bycia zabijanym.
    Im wcześniej kandydat na żołnierza sobie to uświadomi - tym lepiej. Uniknie wówczas wielu rozczarowań.
    A nam - oszczędzi się kontaktu z wątpliwej jakości literaturą.

    • 9 9

    • (16)

      Zebys nie musiał nigdy
      Szukać jaj w d**ie, bo Cię to przerośnie. A żołnierz nie służy do zabijania, tylko do obrony ojczyzny, honoru. Ale ty nie masz pojęcia dziecko o czym w ogóle mowa. Dziadek się w grobie przewraca :) ten który wywalczył dla ciebie wolność, zebys mógł pi******ic głupoty w internecie!

      • 5 8

      • A konkretnie, to jak broni tej ojczyzny i honoru? Realizując twoje wymarzone poszukiwania?
        Analfabeto publikujący...
        Fakt, kiedyś trzeba było umieć pisać. I to podobne tobie pochlasty powinny być wdzięczne, że teraz mogą p****ić głupoty publicznie.
        I nie napinaj się, bo popuścisz.

        • 3 6

      • (2)

        A czego szuka Amerykanin lub jego "sojusznik Polak" w Afganistanie ?.Obrony ojczyzny przed agresją ?.A może pojechali tam aby testować sprzęt do zabijania i strategie wojenne na zlecenie prywatnych koncernów zbrojeniowych podobnie jak w wielu innych sztucznie wywołanych konfliktach ?.A czemu służą prowokacje organizowane przez nieformalne grupy dywersantów na Białorusi, Ukrainie, Rosji - czy nie podobnym celom na zlecenie tych samych bossów biznesowych z USA dla zapotrzebowania na zyski z handlu bronią ?.

        • 7 3

        • (1)

          Nie pogadamy! Po raz kolejny prawda jest niewygodna :)

          • 1 1

          • Dla ciebie.

            • 0 0

      • pojechac gdziestam i tam zabijac...to jest ochrona ojczyzny i honoru? (5)

        bo po zabitych afganczykach nie placza rodzice i dzieci?
        bo tak sie tobie wydaje, bo honor najczesciej zastepuje rozum?

        • 5 0

        • (1)

          Żebyśmy nigdy nie potrzebowali sojusznika do walki :( tego tobie życzę i sobie. Bo jak będzie nam potrzebny, to będziesz błagać o pomoc

          • 1 1

          • Bo ty, żołnierzu, zgodnie z tradycją przodków, wydalisz się "na Zaleszczyki"?

            • 0 0

        • (2)

          W książce jest właśnie to opisane, jaka jest sytuacja Afgańczyków. Jest też motyw przyjaźni Polaka i Afgańczyka. Może warto najpierw przeczytać książkę, zanim się wypowie opinie na jej temat...?

          • 2 1

          • Wacuś Krzeptowski też zaprzyjaźnił się z Hansem Frankiem.
            Konfidenci są wszędzie...

            • 0 0

          • mieszkancy afganistaniu chetnie by sie zrzekli takiej mozliwosci nawiazywania przyjazni

            ja tej, ktora wynika z inwazji na ich kraj.
            Przyjazn rzeczywista czy tez beletrystyczna powstaje tutaj na skutek agresji na wolny kraj na skutek klamliwych oskarzen usa (wieksza czesc zamachowcow na WT pochodzila z AS).
            Nie kolorujmy agresji przyjaznia i wyrozumialoscia dla sytuacji afganczykow

            • 1 1

      • obrony ojczyzny? afganistan planowal inwazje na europe i dlatego tam siedzieli tyle lat? dzieki nim to teraz mamy inwazje uchodzcow. US-amni i polscy wasale codziennie tam mordowali rodziny z dziecmi.

        • 3 2

      • (2)

        Co ten żołnierz bronił a Afganistanie? Czyich interesów?

        • 3 0

        • Interesów Polski ! (1)

          • 0 4

          • Walnąłeś jak łysy o beton. Warkoczem.

            • 0 0

      • Nie dyskutuj z małpą! (1)

        Sprowadzi Cię do swojego poziomu(czytaj-dna) i pokona doświadczeniem.

        • 1 1

        • Argumentum ad personam.
          Może coś ad meritum?
          Poguglaj sobie, biedaczku...

          • 1 1

  • (2)

    Tak się kończy napadanie na suwerenny kraj chcąc zaprowadzić rządy "po naszemu". Że też Polacy jeżdżą pomagać amerykamom podbijać inne kraje poddając się klamliwej retoryce Waszyngtonu. Te ich *misje " niszczą inne kraje.

    • 8 2

    • "po naszemu" troche tu nie pasuje, polscy wasale pomagali wprowadzic rzadu po ichniemu :)

      • 3 1

    • Nawet nie wiesz o co jest ta wojna ! Może lepiej zebys nie wiedział, bo wpadniesz w kolejna fobie!

      • 0 0

  • ksiazka jako dzielo moze i dobra, promuje jednak natowski terroryzm

    bo czymze innym jest/byla obecnosc obcych wojsk na terenie afganistanu?

    A zapomnialem, jak byli tam rosjanie to bylo nader zle, jak byli tam polacy oraz reszta agresorow z nato to byla to misja pokojowa, och przepraszam, nie zrozumialem

    • 7 1

  • Przede wszystkim obecność wojsk NATO byla tam kompletnie b-zprawna

    Afganistan i Afgańczycy nikomu z NATO nic nie zrobili, żyli w swoim kraju, tak jak chcieli i umieli. A że nieliczni goście niektórych Afgańczyków coś tam "nawywijali" 21 lat temu - to było tę grupkę wyeliminować. Polska w Afganistanie w interesie USA wydała wielkie pieniądze, o czym ani w Afganistanie ani w USA już nikt nie pamięta. A "w zamian" mamy to, że w wyniku braku tychże pieniędzy od 21 lat NIE zostały wprowadzone do służby żadne okręty wojenne (ani jeden) ani też nowoczesne systemy obrony przeciwlotniczej. A choćby trzy, do obrony Trójmiasta, Warszawy i jakieś wybranej bazy wojskowej, Giżycko czy Krzesiny. Tak porządzili "polscy" prezydenci, trzech kolejnych; premierzy - tu lista dłuższa. To, co nam pozostało z obecności w AFG, to są byli żołnierze bez ręki, nogi czy nerwów.

    • 4 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Który słynny polski reżyser rozpoczynał karierę teatralną w Teatrze Wybrzeże?

 

Najczęściej czytane