- 1 Co robić w długi weekend w mieście? (39 opinii)
- 2 Maj miesiącem festiwali (2 opinie)
- 3 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (13 opinii)
- 4 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (69 opinii)
- 5 Komiksy, polityka i SF. Lektury na wiosnę (17 opinii)
- 6 Wręczono Pomorskie Nagrody Artystyczne (20 opinii)
Wyzwolenie: demitologizacja Polski według Jana Klaty
Jak mówić o Polsce? Współczesnej, skłóconej, podzielonej, pełnej wszechobecnego "my" i "oni", i do tego takiej, którą każdy odbiera inaczej? Wiedział to Stanisław Wyspiański, pisząc "Wyzwolenie", wie też Jan Klata, że najlepszym do tego miejscem jest teatr, gdzie racje przedstawić można na wiele sposobów, dać ideałom wybrzmieć i sprawdzić, gdzie nas zaprowadzą. "Wyzwolenie" Teatru Wybrzeże to dzieło niezwykłe, godne otwarcia Dużej Sceny po wielomiesięcznym remoncie.
Stanisław Wyspiański swoje "Wyzwolenie" napisał po wielkim sukcesie "Wesela" i okrzyknięciu go "czwartym wieszczem". Ofiarowano mu m.in. wieniec z symbolicznym z napisem "44", nawiązującym do "Widzenia Księdza Piotra" z "Dziadów" Adama Mickiewicza. W ten sposób uhonorowano go tytułem zapowiadanego przez Mickiewicza mesjasza, wizjonera mogącego poprowadzić naród w trudnym czasie.
Wyspiański rzecz potraktował jako zobowiązanie i napisał na wskroś narodowy arcydramat, poruszający sprawę polską, przywołujący nasze narodowe wady i zalety, wizje i fantazje, na temat kraju, którego przecież na przełomie XIX i XX wieku ciągle jeszcze nie było na mapach świata.
Głównym bohaterem autor "Wyzwolenia" uczynił Konrada z "Dziadów". To on usiłuje wskrzesić ideały narodowe o tym, jaka ma być Polska, często w "rozmowach" z Maskami popadając w moralizatorski czy wręcz dyktatorski ton. Nieprzypadkowo cała rzecz dzieje się w teatrze, bo przecież tam można stworzyć iluzję, że wszystkim zależy na tym samym. A jaka jest prawda?
Jan Klata niezwykle uważnie wczytał się w tekst "Wyzwolenia" Wyspiańskiego. Co warte podkreślenia, wszystkie kwestie, które padają ze sceny, to tekst Wyspiańskiego, który oczywiście uległ pewnym skrótom (skrócone zostały dysputy Konrada z Maskami, których jest kilkanaście, a nie 22, w bardzo dużym stopniu zredukowano III akt, zwłaszcza w części, w której na scenę wracają postaci z aktu I). Dzięki temu rozważania bohatera wyłożone są w sposób prostszy, chociaż nie sposób uznać, że podano je w sposób łatwy i zrozumiały.
Dlaczego? Ponieważ w wizji reżysera Jana Klaty oraz scenografa Mirka Kaczmarka bohaterowie wyglądają jak postaci z horroru, to półnagie ludzkie larwy z pobielonymi ciałami i podkreślonymi czerwoną farbą oczami, dłońmi, stopami i genitaliami. Ich wygląd nieprzypadkowo zestawiono z wizerunkiem Potępieńców z "Sądu ostatecznego" Hansa Memlinga, którego fragmentaryczne projekcje towarzyszą bohaterom (świetne wizualizacje Natana Berkowicza). Od początku do końca spektaklu są to więc biało-czerwone kreatury - niczym polskie fobie, obsesje, fantazje, wyrażone słowami Wyspiańskiego.
W tle, na ruchomej platformie, cały czas towarzyszy im nieruchoma, trzymająca pochodnię Muza (Katarzyna Dałek) w charakteryzacji na topielicę - Śmierć. Ucharakteryzowany tak samo jak pozostali Konrad (Piotr Biedroń) tylko na początku wydaje się inny niż postaci zaklęte w letarg, stanowiące anonimową masę (znakomity ruch sceniczny nie tylko w tej scenie przygotował Maćko Prusak).
Konrad wkracza na scenę z obcą im energią, wiarą i nadzieją, by obudzić ducha narodu, i rozpętuje całą inscenizacyjną machinę. Tak silna forma bardzo utrudnia wsłuchanie się w sam tekst.
"Wyzwolenie" Jana Klaty, tak jak rojenia Konrada, to teatr na wskroś współczesny i aktualny. Sięga po polskie mity, lęki i fobie, posiłkuje się literaturą (chociaż Klata w dużo mniejszym stopniu niż Wyspiański). Po efektownym początku, gdy scenę wypełniają tylko ludzkie larwy, pojawiają się na niej na chwilę kolejne elementy scenografii wywiedzione z "Wyzwolenia". Twórcy wykorzystują do tego również niezwykle efektowny system zapadni Dużej Sceny.
Starzec uczy swe córki patriotyzmu w okratowanym więzieniu z pleksi. Przy stole grupa kreatur zachłystuje się własnym partyjnym samouwielbieniem, a słowa Przewodnika "nie patrzmy poza nasz stół, nie patrzmy; jeno braterskie sprzęgnijmy ręce i krzyczmy, krzyczmy: Polska!" - brzmią jak narracja doskonale znana z ostatniej kampanii wyborczej.
Kolejne maski-kreatury wyłaniają się z muru ustawionego przed publicznością w poprzek sceny. Trudno nie skojarzyć go z barierą na granicy polsko-białoruskiej. I to właśnie z tego muru przenikają do nas symbolicznie kolejne lęki, fobie czy obawy, którym Konrad stawia czoło.
Jednak ani razu Jan Klata nie ucieka w dosłowność, każdy element inscenizacji wprost pochodzi z tekstu Wyspiańskiego. Za jego pomocą przyglądamy się Polsce współczesnej, a kwestie bohaterów bywają tak aktualne, że aż trudno uwierzyć, że powstały przeszło 120 lat temu. Choćby wtedy, gdy Konrad mówi o dzieleniu Polaków na tych, co mają prawo i nie mają prawa nazywać się polskim narodom, gdy odbiera kobietom jakiekolwiek prawa, zakazując "prostytuowania się" z obcymi, niszczenia polskiej krwi. Przecież te kwestie wciąż pojawiają się w licznych politycznych sporach.
Przeraża zaściankowość, małostkowość, egotyzm, ksenofobia, wykorzystywanie religii i zawłaszczanie patriotyzmu oraz poczucia dumy narodowej dla własnej doraźnej korzyści. Uderza łatwość w formułowaniu skrajnych opinii. Wszystko to bezlitośnie punktował Stanisław Wyspiański, a za nim robi to Jan Klata, mając do pomocy znakomity zespół aktorski, stanowiący tutaj wyśmienitą kreacją zbiorową. Każdy z 21 aktorów ma do wypowiedzenia jakąś kwestie, każdy z pełnym zaangażowaniem gra swoją rolę i stanowi istotny element inscenizacyjnej układanki.
Jednak niezwykle efektowna forma momentami bardzo silnie przytłacza treść, czyli wypowiadane kwestie. Bohaterowie dramatu wyglądają tak samo, co bardzo utrudnia percepcję - bo nie sposób odróżnić Harfiarki od Karmazyna czy Hołysza. Przez to wiele sensów się gubi, a spektakl najlepiej oglądać, mając przynajmniej blade pojęcie o sztuce Wyspiańskiego, choć warto znać ją co najmniej dobrze.
Tak wygląda Teatr Wybrzeże po remoncie
"Wyzwolenie" w reżyserii Jana Klaty to spektakl bardzo trudny w odbiorze, ale zachwycający rozmachem inscenizacyjnym. Zaproponowana przez Wyspiańskiego wizja Polski i polskości przeraża swoją uniwersalnością i tym, jak bardzo pasuje do naszych czasów. To Polska ze swoimi uprzedzeniami, marami, marzeniami czy aspiracjami. Dzięki brutalnej formie oddarta z pięknej powłoki - bliższa wizji Piekła z obrazu Hansa Memlinga niż jego Raju.
Okazuje się, że idee, nawet te najpiękniejsze, jeśli dotyczą sprawy narodowej, czeka bardzo bolesny upadek. Dlatego też sam finał to jedyne dopowiedzenie Jana Klaty do tekstu Wyspiańskiego, bardzo efektowne i równie smutne zarazem.
Spektakl
Wyzwolenie
Miejsca
Spektakle
Opinie wybrane
-
2023-10-15 19:14
Dobrze jest Panie Wyspiański!
Na ulicy Wyzwolenie - Polacy pokazują, że wiedzą co jest ważne stojąc w długich kolejkach dając świadectwo. Wykazali większą dojrzałość od samozwaczych sztukmistrzów. Wzięli Klatę na klatę napisali najlepszą recenzję bo pisanaą przez realne Życie.
- 21 15
-
2023-10-15 13:44
Idę dzisiaj zobaczyć. Ale się cieszę! (2)
- 26 32
-
2023-10-15 20:57
zawsze się cieszysz
jak kupę zobaczysz?
- 8 7
-
2023-10-15 21:00
kiedyś była taka piosenka
'ja to się cieszę byle czym'
- 7 5
-
2023-10-15 22:56
Trudna sztuka
Naprawdę trudna sztuka w odbiorze. A jednak nie sposób nie docenić pracy aktorów, wykonują bardzoe ciężką pracę, to rozebranie bo sa niemal nadzy i rozegdanie ich ciał robi wrażenie. Spektakl niepokoi a w wieczów wyborczy po prostu zasłużył na te owacje na stojąco.
- 24 22
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.