• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wywrotka na Dostojewskim - o "Dwóch nocach miłości" w Off de BICZ

Łukasz Rudziński
5 czerwca 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 

Uwspółcześniona wersja fragmentów "Zbrodni i kary" Fiodora Dostojewskiego (a raczej resztek, które z oryginału pozostały) zatopiona została przez Jerzego Wójcickiego w nachalnym psychologizmie. W efekcie "Dwie noce miłości" to jeden z najsłabszych spektakli tego reżysera.



Monika Markowc oprócz roli Sonii, niespodziewanie wciela się w żonę Swidrygajłowa, Marfę Pietrowną, podżegającą męża do zabójstwa samej siebie. Monika Markowc oprócz roli Sonii, niespodziewanie wciela się w żonę Swidrygajłowa, Marfę Pietrowną, podżegającą męża do zabójstwa samej siebie.
Najbardziej rozbudowaną i pełnowymiarową rolą w spektaklu Jerzego Wójcickiego jest Swidrygajłow, grany przez Piotra Chysa (na zdjęciu). Najbardziej rozbudowaną i pełnowymiarową rolą w spektaklu Jerzego Wójcickiego jest Swidrygajłow, grany przez Piotra Chysa (na zdjęciu).
"Dwie noce miłości" to dwa damsko-męskie spotkania bohaterów "Zbrodni i kary" Fiodora Dostojewskiego. Swidrygajłow zaprasza do siebie Dunię, siostrę Raskolnikowa i ujawnia przed nią zbrodnię jej brata, by - o czym wiemy z książki - ponownie ją uwieść i szantażować. Z kolei do Sonii przychodzi jej ukochany, Rodion Raskolnikow, przyznając się do zbrodni, podsłuchanej przez Swidrygajłowa.

Te dwa wątki miłosne, z bardzo różnym w powieści Dostojewskiego zakończeniem, służą za pretekst do opowiedzenia historii toksycznych miłości. Są czułe wyznania, łzy, rozpacz, krzyk, namiętność, przemoc i seks. Nie ma za to odrobiny prawdopodobieństwa w pokazywanych scenach, podzielonych przez reżysera na zamknięte etiudy.Bohaterowie w okamgnieniu zmieniają swoje nastawienie do byłych lub obecnych kochanków. Wystarczy moment, by zimna i obojętna na zaloty Swidrygajłowa Dunia, sprowokowana rzuciła się na niego, bijąc go po twarzy. Chwilę później dziewczyna tuli się do znienawidzonego kochanka, w pośpiechu ściągając ubranie, aby po minucie miłosnych uścisków z odrazą zrzucić go z siebie.

Papierowe, nienaturalne emocje towarzyszą wszystkim bohaterom spektaklu. Przydługie, rozwleczone sceny obfitują w nagłe i irracjonalne zwroty akcji, co przy usilnie forsowanym przez reżysera psychologizmie 'a la Stanisławski daje efekt niezamierzonej, jak sądzę, groteski. Nie pomaga pełna niepotrzebnych uwspółcześnień adaptacja Mariusza WięckaJerzego Wójcickiego (bohaterowie jedzą sushi, Swidrygajłow nagrywa rozmowę Raskolnikowa i Sonii na dyktafon, a narzędziem zbrodni nie jest już siekiera tylko pistolet), którą broni jedynie wybór uniwersalnych fragmentów ze "Zbrodni i kary".

Na szczególną uwagę zasługują jednak dwa monologi: wyświetlone w formie projekcji wideo zwierzenie Sonii z rodzinnej traumy, spowodowanej chorobą alkoholową jej ojca, Marmieładowa (wytłumiona, przekonująca Monika Markowc) oraz skierowana wprost do widzów wypowiedź Rodiona Raskolnikowa (Piotr Biedroń), informującego o tym, że "wszyscy jesteśmy przestępcami". Oba monologi to zdecydowanie najlepsze momenty spektaklu. Niestety Jerzy Wójcicki z uporem godnym lepszej sprawy misternie układa pełne patosu i sztuczności dialogi kochanków.

Czy teatr latem to dobry pomysł?



Aktorsko wyróżnia się Piotr Chys, kreujący najciekawszą, choć trzeba przyznać, że też najdokładniej nakreśloną w scenariuszu postać Swidrygajłowa. Jego przeciwieństwem jest sceniczna partnerka Swidrygajłowa - Dunia Kamili Dziemian, która od początku do końca pozostaje zupełnie nijaka. Bardzo dobra podczas zwierzeń Sonii Monika Markowc w ducie z Raskolnikowem staje się nieco przerysowana. Z kolei Piotr Biedroń z mętnym, nieobecnym wzrokiem czyni z Raskolnikowa trochę niegroźnego szaleńca, trochę niebezpiecznego fanatyka, jednak jego bohater na tle Sonii okazuje się bezbarwny.

Kolejny raz Jerzemu Wójcickiemu brakuje pomysłu na kontynuację akcji i płynną zmianę dekoracji - po zakończeniu scen następują irytujące przerwy w spektaklu, podczas których pracownicy Off de BICZ dokonują podmiany rekwizytów.

"Dwie noce miłości" to z jednej strony ambitne w zamierzeniach, trudne w odbiorze przedstawienie, pełne miłosnych rozterek, egzystencjalnego bólu i cierpienia porzuconych kochanków, z drugiej zaś strony przekombinowany, źle wyreżyserowany spektakl. Największym jego plusem jest uniwersalizm treści, która w jakiejś mierze dotyczy każdego z nas, minusem - cała reszta.

Spektakl

3.6
5 ocen

Dwie noce miłości

spektakl dramatyczny

Miejsca

Opinie (21) 2 zablokowane

  • Wyłozyć jak na patelni widzowi (przed spektalem) dlaczego ten gniot....... (1)

    ...ma mu się koniecznie podobać budzi odruch litości.Desperacja lub samookłamywanie......

    • 2 2

    • Odpuść sobie kolego.

      Aż tak Cie to boli? Żal... Jakaś zawiść przez Ciebie przemawia. Nawet nie potrafisz konstruktywnie napisać co się tobie nie podobało. Na mnie też spektakl nie zrobił specjalnego wrażenia, ale nie był taki zły i może się komuś podobać. A tamtego komentarza nie napisał raczej reżyser, bo nie wyraziłby opinii, że aktorzy przy aktorkach wypadli blado. Może zamiast siedzieć przed kompem i krytykować idź na spacer się przewietrzyć. Dotlenisz i sam stworzysz coś dobrego jak taki mądry jesteś.

      • 1 1

  • to jak tego nie widziałaś, panie reżyserze, to czemu się pienisz.

    • 4 1

  • czyli jak komus sie podobalo to nie ma prawa tutaj tego napisac?! pieknie! komuno wroc! cenzura i te sprawy!
    Ja tego nie widzialam, ale z checia zobacze co to za spektakl wzbudza tak skrajne emocje w ludziach.......

    • 3 6

  • ok,stworzyliście g...no, przyznajcie się do porażki i po prostu przestańcie molestować nim publiczność, a nie że podszywacie się pod jakąś Magdę i Pawła. Wstyyyyd.

    • 5 6

  • a my polecamy!!!:-) (1)

    (...)"Wystarczy moment, by zimna i obojętna na zaloty Swidrygajłowa Dunia, sprowokowana rzuciła się na niego, bijąc go po twarzy. Chwilę później dziewczyna tuli się do znienawidzonego kochanka, w pośpiechu ściągając ubranie, aby po minucie miłosnych uścisków z odrazą zrzucić go z siebie(...)"

    Czy właśnie tak nie wygląda miłość?Pełna namiętności i spontanicznego działania pod wpływem emocji? Wszak od miłości do nienawiści jeden krok. A pan Rudziński widocznie kochając, traktuje wszystko na zimno i jest w stanie zaplanować każdy gest i słowo. W takim razie pełen szacunek jeśli wydaje się panu, że takie sytuacje nie mają miejsca w rzeczywistości.

    Z spektaklu wyszliśmy zdruzgotani, zmasakrowani emocjonalnie, a to właśnie dlatego, że wszystko było takie prawdziwe, jakby nie zagrane. Aktorzy nie grali, tylko byli na scenie, a to chyba największa sztuka. Zapomnieć się, przestać kontrolować i pozwolić roli mówić.

    Ogromne gratulacje dla pani Moniki Markowc i Kamili Dziemian. Pięknie stworzone role, rozbuchane do skraju możliwości, prawdziwe kobiety, które są w stanie walczyć. Mężczyźni na ich tle wypadli dość blado, chociaż bardzo podobał nam się monolog pana Piotra Biedronia skierowany do publiczności. A i znów do autora recenzji- pani Monika grała Sonię, a nie Dunię, proszę się nie ośmieszać.

    Dziękujemy za ten spektakl, cieszę się, że nie zasugerowaliśmy się recenzją pana Rudzińskiego. Polecamy ten spektakl wszystkim którzy lubią myśleć i uciekają od taniej rozrywki.

    Ps. A scena z policjantami- mistrz!!

    • 6 8

    • Nie ma jak reżyser i scenarzysta sami sobie piszą komentarz.

      • 5 0

  • w zasadzie się zgadzam z autorem recenzji

    Chociaż w tym konkretnym spektaklu wolę "bezbarwność" Biedronia od jaskrawości Chysa. Ten pierwszy wydał się o wiele bardziej autentyczny, emocji tego drugiego w ogóle nie kupiłem...

    • 5 0

  • ogromna szkoda. (1)

    Po spektakularnym Weselu Figara szykowaliśmy się z moim mężem na kolejny fajerwerk. Moim zdaniem niepotrzebna ingerencja w tekst i poprawianie rzeczy wybitnych.. Szkoda, szkoda. Ale i tak trzymamy za reżysera kciuki, bo jest zdolny , ambitny i świetnie rokujący.

    • 7 0

    • ...

      na Wesele Figara składała się przede wszystkim praca korepetytorów muzyki, dyrygenta, samych studentów! a dopiero daleko, daleko... pan W...

      • 5 3

  • "UWSPÓŁCZEŚNILI " -znaczy omijaj szerokim łukiem

    Znaczy- brak talentu trzeba zasłonić bełkotem,trzecim ,piątym dnem i udawać że szmira ma coś wspólnego z geniuszem Dostojewskiego.Przykład Teatru Wybrzeże
    jest zaraźliwy.....

    • 8 3

  • Ratunku! (1)

    W jakim to "tłumaczeniu" powieści Swidrygajłow uwiódł Dunię ?? (Jesli ma ją uwieść ponownie:( A Swidrygajłow "podsłuchał zbrodnię" Raskolnikowa?? Panie Łukaszu, nie uchodzi!!

    • 5 4

    • w żadnym

      ale to takie "uwspółcześnienie" dramaturgów opisanych. Ja to tak samo odebrałem jak recenzenyt. Więc albo absolutna ignorancja piszących scenariusz albo nieudolność reżyserska.

      • 5 0

  • :( (1)

    Niestety, pierwszy raz muszę w pełni zgodzić się z recenzją pana Rudzińskiego... Po "Śmierci i dziewczynie", która wywołała na mnie ogromne wrażenie, miałam większe oczekiwania. Duet Wójcicki/Więcek chyba zbyt wysoko podniósł sobie poprzeczkę.

    • 17 0

    • hm

      trzeba najpierw oddać pierwszy skok prawidłowo żeby można było podnosić poprzeczkę...na razie widziałem tylko spalone skoki tej pary...

      • 6 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Co odpędzało wszelkie zło w czasach wpływów rzymskich, czyli w pierwszych wiekach naszej ery?

 

Najczęściej czytane