- 1 André Rieu znów porwał publikę w Ergo Arenie (60 opinii)
- 2 Dokąd na spektakl w plenerze? (3 opinie)
- 3 Książki: kto zdobędzie 50 tys. zł? (9 opinii)
- 4 Gdańskie artystki w Budapeszcie (14 opinii)
- 5 Arcydzieło włoskiej opery w Gdańsku (21 opinii)
- 6 Piękny młodzieżowy spektakl Muzycznym (16 opinii)
Wstydzisz się, że jesteś Polakiem? Recenzja "Niepokoju" Teatru Wybrzeże
Przewrotny wywiad z amerykańską pisarką, ukrywającą swoje polskie pochodzenie, to punkt wyjścia najnowszego spektaklu Teatru Wybrzeże. W piątek, 23 lipca na remontowanej właśnie Scenie Kameralnej w Sopocie odbyła się prapremiera sztuki "Niepokój" Iwana Wyrypajewa w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego. W roli głównej znakomita Dorota Kolak.
Na co warto wybrać się do teatru? Sprawdź repertuar na najbliższy miesiąc
Fascynacja twórczością rosyjskiego dramaturga, który najpierw porzucił odległy Irkuck na Syberii dla awangardowych scen moskiewskich teatrów, potem pojawił się na deskach najbardziej prestiżowych polskich teatrów, nie tylko jako autor, ale także jako reżyser, a niedawno ogłosił, że otwiera w Polsce szkołę teatralną trwa w najlepsze. Gdzie leży fenomen twórczości Wyrypajewa? Przede wszystkim w prostocie - sile opowieści rozumianej nie jako zdarzenia, lecz emocje, z jakimi na nie reagujemy. Żelazna konstrukcja dramatów, mieszanie absurdu z twardym realizmem i poruszanie uniwersalnych, odwiecznych tematów, dotyczących kondycji współczesnego świata i człowieka to nieodzowne tropy jego twórczości.
W meandrach świadomości głównej bohaterki
"Niepokój" to przewrotna historia pewnego wywiadu. Polskiemu dziennikarzowi, Krzysztofowi Zielińskiemu (Robert Ciszewski) po prawie rocznym oczekiwaniu udaje się spotkać ze światowej sławy pisarką, Ullą Richte (Dorota Kolak). Kobieta ukrywa swoje polskie korzenie, a niedawny skandal, związany z zarzutami o antysemityzm, tylko potęguje zainteresowanie mediów. Najnowsza, poświęcona Polsce książka ma stanowić niejako "odkupienie win" i argument do ponownych starań o przyznanie nagrody Nobla. Dla młodego dziennikarza z Polski jest to z kolei szansa na "wywiad życia", mogący okazać się trampoliną do amerykańskiej kariery. Jego skrzydła szybko jednak zostają podcięte przez agenta pisarki (Michał Jaros) i jej córkę, prawniczkę (Katarzyna Dałek). Nic nie idzie tu według planu - choć Krzysztof nie daje się złamać, szybko okazuje się, że Ulla ma własny pomysł na tę rozmowę.
Przeważająca część spektaklu ma formę wywiadu. To niezwykle szeroka struktura, która pozwala zadać pytanie na każdy temat. Poruszone więc zostają kwestie związane z korzeniami, poczuciem przywiązania do kraju, wstydem wobec świata zachodniego, antysemityzmem, rozliczeniami z wojną, ale też znacznie bardziej osobiste tematy - poszukiwania bliskości, miłości i relacji z rodziną. Pomiędzy słowami zaś wybrzmiewają zasadnicze pytania - o granice pomiędzy fikcją a prawdą, rolę artysty, kreowanie świata za pomocą słów, a także manipulację.
Zanim jednak rozpoczyna się wywiad i poznajemy główną bohaterkę całego show, mamy możliwość przyjrzeć się pozostałym postaciom: bezkompromisowemu agentowi Ulli, któremu przyświeca zasada "po trupach do celu", rozedrganej córce pisarki, mierzącej się z niedookreślonymi lękami i aroganckiemu fotografowi (Jan Napieralski). Każdy z nich został przedstawiony prze pryzmat stereotypów, przez co wypadają oni dość płasko, jednowymiarowo. Są raczej figurami, przez relacje, z którymi mamy możliwość poznać bliżej pisarkę. Ciekawym zabiegiem są wypowiadane z offu przez Ullę swoiste didaskalia, dotyczące zgromadzonych w pomieszczeniu osób. W ten sposób widz od początku przyjmuje perspektywę głównej bohaterki.
Dorota Kolak wraca w dużej roli
Ulla cały czas gra, łączy w swoich opowieściach bolesną prawdę z fikcją literacką. Pokazuje, że nic nie jest takie, jak z pozoru się wydaje. Bohaterka wodzi widzów za nos, szokuje i zmusza do zajęcia wyraźnego stanowiska, a także zastanowienia się, co jest prawdą, a co nie. Osobiste pytania stają się przyczynkiem do refleksji na temat poprawności politycznej, moralnych problemów artystów, kłamstwa i manipulacji w drodze do twórczego sukcesu. Dorota Kolak, w pierwszej tak dużej roli teatralnej od czasu "Trojanek", wypada znakomicie. Jej Ulla jest z pozoru zimna, arogancka i niedostępna, chowa się za maskami tworzonych na swój temat legend. Za pomocą prostych, oszczędnych w ruchach środków kreuje nieodgadnioną i nieoczywistą bohaterkę, która bawi i wzrusza, jednocześnie wzbudzając współczucie i irytację. Choć w trakcie zaledwie 75-minutowego spektaklu poznajemy całą jej biografię, do końca nie mamy pewności, co wydarzyło się naprawdę.
Czytaj także: Sztuka to czy sztuczka? Po premierze "Fausta" w Teatrze Wybrzeże
Ciekawą postać tworzy też Robert Ciszewski. Młody dziennikarz z idealistycznym podejściem do świata, jest zarówno stroną manipulowaną, co manipulującą. Nie godzi się na unikanie pewnych tematów, ale żeby przeprowadzić wywiad sam dopuszcza się pewnych manipulacji - w zawodzie dziennikarza czuje się artystą i chce być wolny.
Kim jest "Autor" i inne pytania bez odpowiedzi
Wywiad, pod wpływem nie do końca jasnego impulsu, staje się czymś w rodzaju rozliczenia ze swoim życiem. Choć humoru w błyskotliwych dialogach nie brakuje, poruszane tematy do komediowych nie należą. Sztuka stawia pytania o relacje pomiędzy artystą a dziełem, jak daleko można rozliczać twórcę z jego pracy i czy faktami z biografii można interpretować dzieło. Przez cały spektakl można poczuć ów tytułowy niepokój. Choć każdy z bohaterów mierzy się ze swoimi własnymi lękami, to z niepokojem wypisanym na twarzy Ulli zostajemy na sam koniec.
Tak jak Ulla z amerykańskiej perspektywy patrzy na żydowskie korzenie, tak Wyrypajew z dystansem wypowiada się o Polsce i Polakach. Nie brak tu odniesień do aktualnych nastrojów politycznych. Dramatopisarz nie stroni w tekście od złośliwości i uszczypliwości wobec naszego narodu. Ironicznie traktuje też polskie kompleksy. Kiedy na scenie pada pytanie do dziennikarza, czy wstydzi się, że jest Polakiem, bez wahania odpowiada: "W każdej minucie mojego życia".
Teatr oszczędny w środkach
W teatrze Wyrypajewa liczą się emocje, nie zdarzenia. Nie liczy się też efekciarstwo. Zgodnie z intencjami dramatopisarza, Grzegorz Wiśniewski pozwala wybrzmieć dialogom i stawia na zbudowanie więzi z głównymi bohaterami. Akcja rozgrywa się w umownej, oszczędnej scenografii Mirka Kaczmarka - bohaterowie poruszają się po pochyłych podwyższeniach ze sklejki w przestrzeni imitującej studio nagrań, z podwieszonymi do sufitu lampami i obiektywami. Również w kwestii kostiumów panuje prostota, doskonale podkreślająca charakter postaci.
Zobacz także: W połowie drogi ku zagładzie. O "Powarkiwaniach Drogi Mlecznej"
Wyrypajew od lat nie udaje, że w teatrze szuka obiektywnej rzeczywistości i chce odwzorować realny świat. Przeciwnie, podkreśla umowność sceny i używa narzędzi podkreślających dystans i sztuczność. Choć zawarł w tekście sporo niedomówień, dzięki specyficznej strukturze spektakl nie traci lekkości i jest dość przejrzysty. Przez cały czas autor bawi się naszą łatwością do wydawania osądów, wzrusza nas, aby za chwilę udowodnić, że daliśmy się jak dziecko nabrać na łzawą historyjkę, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Spektakl
Niepokój
Miejsca
Spektakle
Opinie wybrane
-
2021-07-25 07:37
Super warto!
Spektakl bez aktora który odpycha od tego teatru. Zawsze warto.
Poziom niski bo lokalizacja w mieście chłopsko robotniczym bez konkurencji ale i tak warto.- 5 12
-
2021-07-24 23:09
Krótko:
Z jednej strony jest stroną manipulowaną, z drugiej O tempora, o mores!
- 5 1
-
2021-07-24 14:50
Naprawdę świetna recenzja!
Otwiera ciekawe pole do spojrzenia na spektakl i trafnie określa poruszane tematy. Warto się wybrać :)
- 17 15
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.