- 1 5 wystaw, na które warto wybrać się w maju (5 opinii)
- 2 Sztuczna inteligencja w sztuce - tak czy nie? (58 opinii)
- 3 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (16 opinii)
- 4 Maj miesiącem festiwali (7 opinii)
- 5 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 6 Komiksy, polityka i SF. Lektury na wiosnę (20 opinii)
Warszawa da się lubić. Wywiad z Jackiem Dehnelem
- Niektórzy odmienność uwielbiają i doceniają. Ale jest silna grupa "plemiennych", którzy chcą, żeby wszystko było tak, jak oni uznają za stosowne, bo "tak jest normalnie" - mówi Jacek Dehnel, gdański poeta i prozaik, laureat nagrody Kościelskich, Paszportu Polityki i Splendor Gedanensis. Dwukrotnie nominowany do nagrody Nike. Mieszka w Warszawie. Właśnie ukazała się jego najnowsza powieść pt. "Saturn".
Borys Kossakowski: Chodziliśmy do tego samego ogólniaka - "Piątki" w Oliwie. Jak go wspominasz?
Jacek Dehnel: Bardzo dobrze. Przyzwoita szkoła przede wszystkim nie przeszkadza w edukacji. I "Piątka" nie przeszkadzała.
Już wtedy twoimi nieodłącznymi towarzyszami były laska i cylinder. Ludzie mówili, że zadzierasz nosa. Zadzierałeś?
Oj, jak ci pamięć zabawne figle płata. Starość nie radość, Borysie. Nie miałem wtedy ani cylindra, ani laski. A co ludzie mówili czy mówią, to sprawa ludzi, nie moja.
Może faktycznie mnie poniosło z tym cylindrem. Dlaczego ludzi wkurzają inni, odmienni? Skąd napisy w stylu: "Wrzeszcz nie lubimy obcych"?
Niektórzy odmienność uwielbiają i doceniają. Ale jest silna grupa "plemiennych", którzy chcą, żeby wszystko było tak, jak oni uznają za stosowne, bo "tak jest normalnie". To z reguły słabe charaktery, które potrzebują silnej, homogenicznej grupy, w której będą miały wsparcie - grupa za nich myśli, grupa rozwiązuje ich dylematy i głosi jedyne słuszne prawdy. Zasklepiają się w swoich "oczywistych oczywistościach" i szukają wzajemnie ich potwierdzenia. Odmienność ich z tego bezpiecznego poczucia wytrąca, więc reagują agresją. We Wrzeszczu, oczywiście, ten napis jest dodatkowo jeszcze groteskowy, bo ludzie, którzy tam mieszkają, są w dramatycznej większości obcy, napływowi. Im bardziej wątpliwy status, tym większy strach przed obcością.
Byłeś cudownym dzieckiem, chwalony przez dyrekcję, wysoka średnia. Wielu takich wzorowych uczniów ma problemy z wejściem w dorosły świat - do matury wszystko przychodziło łatwo i bez problemu. Nagle pojawiają się schody. Jakie są twoje doświadczenia?
Nie mam poczucia, żeby w życiu istotne sprawy przychodziły mi "bez problemu", a okres dojrzewania wspominam jako jeden z najtrudniejszych w życiu. Powiedziałbym nawet, że w czasie studiów było mi w sumie łatwiej i przyjemniej niż wcześniej. Przez pięć lat, które upłynęły od mojego debiutu do drugiej książki, usilnie pracowałem, nie bacząc na to, że mimo wielu prób nie znalazłem wydawcy. I kiedy przyszło co do czego, miałem całą stertę tekstów w szufladzie i, co ważniejsze, kilka lat rozwoju literackiego za sobą.
Znam cię jako miłośnika muzyki klasycznej. W swoich wierszach chętnie sięgasz po zjawiska popkulturowe - słuchasz tzw. muzyki popularnej?
Nie ma czegoś takiego jak jednorodna muzyka popularna. Są różne muzyki popularne - niektóre bardziej, niektóre mniej. Czy Rufus Wainwright, The Pierces, Adele, Antony and the Johnsons to muzyka popularna? Zapewne. Ale to nie Lady Gaga, Bieber albo Shakira. Albo Krzysztof Krawczyk i Bajer Full. I między tymi poziomami i typami popularności też są rozmaite przesunięcia, przejścia, awanse i upadki. Słucham rozmaitości - bez sztywnych ram czasowych czy stylowych.
Okiem gdańszczanina w Warszawie: Jak wypada "Montelansino" w porównaniu z "Projektem Warszawiak"?
Mało mnie rajcują te terytorialne ambicje, ale przyjrzyjmy się sprawie. Hm, punkt wyjścia jest zupełnie inny. "Projekt Warszawiak" to szeroko skrojony zamysł, docelowo - cała płyta. Pierwsza piosenka to stary szlagier ze znakomitym tekstem, który siedzi głęboko w tradycji miasta. Wydobycie go i błyskotliwe oszlifowanie na nowo, w nietypowy sposób, odzierający go z warsiaskio-praskiej cepelii, było świetnym pomysłem. W wersji trójmiejskiej widzę tylko jakąś odpowiedź na warszawski klip, coś w rodzaju peerelowskiego "Turnieju Miast".
A co sądzisz o tekstach?
Oryginalny jest swojski, wymierzony po prostu "w obcych, którzy stolicy nie lubią". Trójmiejski wymierzony jest "w warszawkę". A to już słabe i zakompleksione, w końcu "Projekt Warszawiak", jeśli w kogoś boksuje konkretnie, to wyłącznie w Hitlera. Problem polega, z grubsza, na dwóch rzeczach. Po pierwsze "Projekt Warszawiak" jest twórczy, a "Montelansino" jest tylko jego klonem; po drugie - Gdańsk po prostu, z powodów historycznych, nie ma swojej gwary, swojego knajackiego folkloru. Niby jest gdański Bówka, ale to jest, w gruncie rzeczy, kulturowa proteza, postać należąca do miasta, które nie istnieje, bo jego mieszkańców wypędzono.
Jak ci jest w Warszawie? Nie brakuje ci morskiej bryzy, krzyku mew? Morskiej piany i wysmażonych ciał na plaży?
Bardzo mi w Warszawie dobrze. Lubię to miasto, uważam, że znakomicie się w nim mieszka, że bardzo dużo oferuje; przez tych jedenaście lat Warszawa zmieniła się diametralnie i wciąż zmienia, cały czas na lepsze. Począwszy od wielkich rozwiązań komunikacyjnych, projektów, i tak dalej, a kończąc na zupełnie prywatnych sprawach: dobrej piekarni, wianuszku miłych knajpek w okolicy i tak dalej.
Wywiady
Opinie (84) ponad 10 zablokowanych
-
2011-04-12 17:14
Trudno nie chwalić "warszwskiego okienka kasowego" z którego pobiera się cylkiczne wypłaty
Pan Jacek ze swoją"szpadą na chłopców" ukrytą w gustownej lasce zapewne skuteczniej rusza na łów Marszałkowską czy Nowym Światem, mając przed sobą pełen przegląd ambitnych młodzieńców z całego kraju,niźli robiłby to w marynarskiej Gdyni,post stoczniowym Gdańsku,czy grajdołkowatym Sopocie.
Warto też zaskarbic sobie sympatię tamtejszych miejscowych co by skromnemu chłopakowi z Gdyni(?) nie przefasonowali sztywnego od natłoku wrażeń cylindra,chwaląc ich żenującą i prostacką ,bynajmniej nie oryginalną produkcję bezlitośnie zerzniętą z Grzesiuka.Bywając w Trójmieście od przypadku do przypadku,tak jak mniej wiecej skaczą małpy po gałęziach z wyżyn swej estetyki krytykuje projekt trójząb -rzeczywiście nie jakiś najcudowniejszy ale i tak lepszy od warszawskiego współczesnego bełkotu troglodytów-jako wtórny i nieciekawie napięty.
Warto jednak zauważyć ze w trójmiejskiej produkcji jest lekkość,niezła oprawa plastyczna,satyra i humor brak za to pałek,psów obronnych,łysych neandertali.
Co do elementów napływowych to większość warszawiaków pewnie nawet się tam nie urodziła w przeciwieństwie do mieszkańców Wrzeszcza- 3 3
-
2011-04-12 21:54
modnie jest byc gejem gdy talentu brak (2)
watpie czy ten pan w ogole robi to z kolegami. po prostu chcial byc modny.
- 1 1
-
2011-04-13 09:40
pozwoliłem sobie przekleić ten komentarz na Facebook (1)
żeby cieszył nie tylko mnie, ale i moich kolegów. I koleżanki.
- 1 1
-
2011-04-14 00:13
bardzo prosze
kto z kultura to ja do niego z tym samym.
- 0 0
-
2011-04-13 09:54
hmmm (3)
wywiad rzeczywiscie rodem z Gali. Komentarze w duzej wiekszosci ponizej krytyki. Wzruszylo mnie szczegolnie pokolenie przymusowego poboru:))) Poziom absurdu niesamowity:) Pozdrawiam pana Jacka za cierpliwosc i dystans
- 3 0
-
2011-04-13 10:00
Cierpliwość to moje drugie imię, a dystans - trzecie ;) (2)
- 0 1
-
2011-04-13 10:50
a pierwsze? nijakosc? mialkosc? (1)
cierlpiwi to musza byc czytelnicy tych ksiazek zeby sie nie zaudzic gdy sprobuja oprocz kupowania jeszcze je czytac. Podejrzewam ze dlatego tak wyglada ten wywiad. Wywiadujacy zwyczajnie nie mogl przebrnać.
- 0 1
-
2011-04-14 10:00
a tak z ciekawości
Wiele ich Pan czytał, Podejrzliwy Anonimie? ;)
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.