• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Szekspirowscy "stinkards"

Sebastian Łupak
4 sierpnia 2009 (artykuł sprzed 14 lat) 
Dawniej klientów teatrów, a  zarazem klientów jarmarków,  nazywano czasem "Stinkards" -  śmierdziele! Dawniej klientów teatrów, a  zarazem klientów jarmarków,  nazywano czasem "Stinkards" -  śmierdziele!

Myślałem, że obcowanie ze sztuką, z teatrem uwrażliwia i pozwala zobaczyć w ludziach nie motłoch, ale właśnie ludzi, bez niechęci i odrazy do bliźniego.



Wybrałem się niedawno z rodziną na jarmark św. Dominika. Do Gdańska dojechałem SKM-ką. Przejrzeliśmy stoiska, pospacerowaliśmy uliczkami, wypiłem piwo, synek pojeździł samochodzikiem na akumulator. Można powiedzieć - w miarę udane popołudnie.

Dlatego z przerażeniem przeczytałem felieton "Kolorowe jarmarki" Wojciecha Owczarskiego (GW, 30 lipca 2009), felietonisty "GW Trójmiasto", historyka literatury, krytyka teatralnego UG. Okazało się bowiem, że tacy ludzie, jak ja i moja rodzina, a raczej - jak nazywa nas Owczarski - "motłoch" - przeszkadzamy mu cieszyć się Festiwalem Szekspirowskim. Dlaczego?

Jak pisze Owczarski festiwal odbywa się w tym samym czasie, co jarmark. W efekcie - cytuję - "chcąc nie chcąc wsiadam w samochód, bo przecież nie pojadę lepiącą się od potu SKM-ką!, i zmierzam w kierunku okupowanego przez motłoch centrum".

Tam Owczarski trafia na tłumy "zarażone dominikańskim obłędem" (mają coś z głową?), które "biegają wściekle" między stoiskami, piją piwo, jedzą kiełbasy, wymiotują na karuzele ("strumienie rozbryzgujących się rzygowin pijanych utracjuszy") i ryczą "zadowolone z siebie".

No proszę, cała moja rodzina brała rano prysznic, staraliśmy się zachować zdrowy rozsądek podczas zakupów, ani ja, ani moja żona czy dziecko nie zarzygaliśmy na karuzeli i byliśmy w miarę cicho.

Po pierwsze - generalizowanie nie popłaca, bo można urazić setki, ba, tysiące przyzwoitych, dbających o higienę ludzi, którzy co roku jadą SKM-ką na jarmark.

Po drugie - myślałem, że obcowanie ze sztuką, z teatrem trochę bardziej uwrażliwia i pozwala zobaczyć w ludziach nie motłoch, ale właśnie ludzi, bez niechęci i odrazy do bliźniego.

Po trzecie wreszcie - z tego co się orientuję, choć moja wiedza ma się nijak do wiedzy Owczarskiego w zakresie teatrologii - szekspirowski teatr, The Globe, był teatrem i dla szlachty, i dla gawiedzi, czy jak woli Owczarski - motłochu, który płacił najniższą stawkę, 1 pensa, nie za wygodne miejsca na balkonach, wyściełane poduszeczkami, ale za przywilej obejrzenia sztuki na stojąco, tuż pod sceną ("the yard").

Zdaje się, że między tym - często nie potrafiącym czytać i pisać - pospólstwem w czasie antraktów chodzili sprzedawcy napojów i jedzenia, a wokół teatru stały stoiska z pieczonym mięsiwem, jajami, pasztetami i trwał tam regularny jarmark! Tych, którzy w letnie dni stali w tłumie przed sceną nazywano nawet "stinkards" - śmierdziele! A jednak stali w tej spiekocie po 3 godziny, płacąc duże jak na swoją ubogą kieszeń sumy. Biedota, jak zawsze, piła poślednie piwo, bogaci - najlepsze wina.

Owczarski powinien być więc wdzięczny, bo ten motłoch, na który się natknął na jarmarku, ci śmierdziele z SKM, mogą mu pomóc lepiej zrozumieć, jak oglądało się Szekspira w XVI wieku.

Chyba, że Owczarski wolałby, by na czas Festiwalu Szekspirowskiego motłoch wysłać do centrów handlowych za obwodnicą, gdzie jego miejsce, a centrum miasta zarezerwować dla wyrobionej, uniwersyteckiej publiczności.

Niech, broń Boże, widz chodzący do teatru na Szekspira nie styka się z pijanym jarmarkowym pospólstwem. Szekspir, jak powszechnie wiadomo, w swoich sterylnych sztukach, zwłaszcza komediach, stronił od przedstawiania życia takim, jakie naprawdę było, z jego pijaństwem, rubasznością i smrodem włącznie.

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (38) 4 zablokowane

  • a prawda...

    ...leży pośrodku
    nie przesadzajmy.

    • 0 0

  • (3)

    Pseudointelektualiści to prawdziwa plaga. Przecież można się bawić kulturalnie ruwnież na jarmarku. Ja tam byłam dwa dni z moim chłopcem i kurtularnie jedliśmy kiełbaski i piliśmy piwo (nie mam jeszcze 18 lat to mój chłopiec musiał mi kupić hihi).Nie wiem czemu mielibyśmy się bawić mniej kulturalnie niż ludzie któży oglądali Szekspira (pzecież on jusz dawno umarł a trzeba cieszyć się rzyciem)

    • 3 5

    • Proszę, ... (2)

      ...powiedzcie że to troll!

      Ale to doprawdy znak czasów, kiedy nie da rady odróżnić grubymi nićmi szytej prowokacji od toku "rozumowania" przeciętnego przedstawiciela motłochu.

      Jak to było z tym Lemem? "Nie wiedziałem że na świecie jest tylu idiotów dopóki nie odkryłem Internetu"?

      • 0 0

      • Nawet jeśli prowokacja to na pewno nie trollowanie.
        Raczej próba przejaskrawionego ukazania niektórych opinii uczestników dyskusji.
        Zwłaszcza tropicieli pseudointelektualistów:)

        • 0 0

      • to bez watpienia prowokacja, srednią (w miojej opinii) nicią dziergana

        • 0 0

  • Teatr ma widzów

    nie klientów...

    • 3 0

  • To wszystko słychać...

    Prawda jest taka, że teatr jest źle wyciszony i to co się dzieje na jarmarku słychać podczas spektakli. Proszę sobie wyobrazić, że np. aktor ma monolog, albo któryś z bohaterów umiera na scenie, a w tle słychać... jej piękne czarneee oczyyy...
    No czy to nie jest lekka przesada? Ale jeśli ktoś jest tak wrażliwy, to Teatr nie powinien wynajmować też Pięknych Młodych i Bogatych, bo muzykę od nich też słychać na Malarni.

    • 1 1

  • ...

    No może oprócz Czesława... ;)

    • 0 0

  • Choc Jarmark schodzi na psy...

    to właśnie na tę gdańską atrakcję liczą turyści.
    A Owczarski znany jest z zadrażniania ponad miarę i tym razem oczywiście też "poleciał". Goście Szekspirowskiego zadowoleni są, że trafili własnie na czas trwania Jarmarku i że miasto tętni życiem. Aby dotrzeć na spektakle, nie trzeba specjalnie ocierać sie o "motłoch", choć przyznaję - na Węglowym zawsze jest najgorsza szmira...

    • 1 1

  • Uderz w stół..

    Prawda w oczy kole?

    • 3 0

  • "ani ja, ani moja żona czy dziecko nie zarzygaliśmy na karuzeli i byliśmy w miarę cicho" (1)

    Co to znaczy "w miarę"?

    • 10 1

    • to znaczy tyle, że karuzela to nie kosciól cmentarz, muzeum i można sobie troche pokrzyczec ! ;-)

      • 2 0

  • Brawo

    BArdzo dobry tekst. Niewiele rzeczy tak wkurza, jak pseudointelektualiści uważający się za lepszych z powodu rzekomo artystycznej duszy.

    • 8 3

  • Ależ krytyk ma całkowitą rację.

    Stonka złażąca się na jarmark jak czerwie do padliny, tworzy motłoch i jak motłoch musi być traktowana.

    • 6 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdańska instytucja kulturalna zlokalizowana w zabytkowym budynku dawnej Łaźni Miejskiej nosi nazwę:

 

Najczęściej czytane