• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nowatorski "Hamlet" ozdobą pierwszej części Festiwalu Szekspirowskiego

Łukasz Rudziński
7 sierpnia 2009 (artykuł sprzed 14 lat) 
"Hamlet" The Wooster Gropu zaskakuje wykorzystaniem kilkunastu nośników obrazu, przesterowanym dźwiękiem i przede wszystkim tym, jak wiele mówi o współczesnym, często powierzchownym, odbiorze dzieł Williama Szekspira, stając się jego ponurą karykaturą. "Hamlet" The Wooster Gropu zaskakuje wykorzystaniem kilkunastu nośników obrazu, przesterowanym dźwiękiem i przede wszystkim tym, jak wiele mówi o współczesnym, często powierzchownym, odbiorze dzieł Williama Szekspira, stając się jego ponurą karykaturą.

Za nami połowa Festiwalu Szekspirowskiego. Arcydzieła jeszcze nie było, ale przynajmniej jeden spektakl zasługuje na szczególne uznanie.



Festiwal zainaugurował niezbyt udany "Kupiec wenecki" angielskiego The Watermill Theatre. Ciekawy pomysł na scenografię (wszyscy bohaterowie umieszczeni są w więzieniu) ograny jednak został w ciągu kwadransa, a reżyser Edward Hall nie zaproponował niestety autorskiej interpretacji tekstu. Dlatego trwający 2,5 godziny spektakl oprócz niezłej gry aktorskiej nie oferuje właściwie niczego godnego zapamiętania.

Podobne środki Edward Hall zastosował w drugim przywiezionym do Gdańska spektaklu - "Sen nocy letniej". Efektowna scenografia stanowi przestrzeń dla wydarzeń dwóch światów - ludzi i elfów (świetny pomysł, by niezwykłość elfów podkreślić zawieszonymi dwa metry nad ziemią krzesłami, na których zasiadają Tytania i Oberon). Tym razem talent komediowy zespołu Watermill Theatre przeważa nad prostotą, nierzadko też banałem zabiegów reżyserskich i licznych rubasznych gagów, dzięki czemu powstała zgrabna inscenizacyjnie i dobra aktorsko komedia.

Z pewnością największym dotychczas wydarzeniem Festiwalu jest jak dotąd "Hamlet" słynnej The Wooster Group, wyreżyserowany przez Elizabeth LeCompte. Jest on próbą zmierzenia się z broadwayowską realizacją "Hamleta" w reżyserii Johna Gielguda z 1964 roku. Tamto, przeniesione na ekran i oglądane na telebimie i kilkunastu monitorach przez cały czas spektaklu przedstawienie, stanowi punkt wyjścia wszelkich działań aktorów. Odtwarzają oni możliwie wiernie każdy gest, czy zachowanie aktorów, grających w realizacji "Hamleta" 45 lat temu, ale też sposób sfilmowania spektaklu (perspektywę ujęcia, "skaczący" obraz etc.). Dzięki zaawansowanej technologii i niezwykłym rozwiązaniom inscenizacyjnym ich spektakl wykracza daleko poza kopiowanie leciwej ekranizacji spektaklu Gielguda.



Największą wartością tego "Hamleta" nie jest jednak jego oryginalna forma (która przez prawie trzy godziny przedstawienia nie zmienia się jednak ani trochę i po pewnym czasie zwyczajnie nuży), a podjęta przez zespół The Wooster Group próba sformułowania zupełnie nowego języka teatralnego. Jest on budowany gdzieś na pograniczu tradycyjnego teatru, nowych mediów i nadrzędnej, determinującej wszelkie działanie projekcji filmowej. Skrajne, karykaturalne wręcz podporządkowanie obrazowi wyświetlanemu na telebimie i telewizorach stanowi wysiłek z góry skazany na niepowodzenie.

Przy największym zaangażowaniu i zaawansowanej technologii nie da się przecież skopiować tradycyjnymi (teatralnymi) środkami raz powstałego, ale skończonego już dzieła. Między innymi dlatego artyści budują ogromny dystans między sobą, obrazem, sceną, a przytłoczonymi nadmiarem podjętych środków widzami.

Pozostałe przedstawienia były mniej udane - monodram "Hamlet, albo koniec dzieciństwa" Grupy Teatralnej Naxos jest zbyt naiwną i infantylną realizacją "Hamleta", aby zdolny aktor Thomas Marceul mógł pokazać coś więcej, niż umiejętność animowania przedmiotów - np. poduszki "grają" królewską parę Klaudiusza i Gertrudę oraz Poloniusza, a Laertesem jest czerwona rękawiczka.

Natomiast "Sen nocy letniej" Akademii Teatralnej w Warszawie jest jedynie reinterpretacją wątku Tytanii i Oberona z tej komedii. Oberon jest surowym, bezwzględnym mężem, najprawdopodobniej z przestępczego półświatka, który za chwilową niesubordynację skazuje swoją małżonkę na upokarzający wieczór o charakterze sado-maso. Z kolei "Burza" tandemu Parrabolla i Lightworks - niegotowy jeszcze spektakl (w fazie "work in progress") - oparta została o efektowne, ale mało wnoszące do przedstawienia nowe media.

Przed nami jeszcze m.in. obie prezentacje wyróżnione w konkursie na najlepszą polską inscenizację Szekspirowską oraz węgiersko-rumuńska inscenizacja Ryszarda III.

Miejsca

Wydarzenia

Opinie (9)

  • Serio?

    Edward Hall nie zaproponował autorskiej interpretacji tekstu? A o Holokauście pomyślał Pan???
    Poza tym Hamlet Woosterów wcale nie nuży, przeciwnie - dominuje widza przez cały spektakl i nie pozwala się zwyczajnie "odprężyć". Uważam że forma inscenizacji jest właśnie szalenie ciekawa i jej nowatorstwo przewyższa tradycyjne inscenizacje.

    • 1 1

  • niezbyt udany "Kupiec wenecki" ???

    Szkoda, że teatry w Trójmieście nie są w stanie wystawić przedstawień 'niezbyt udanych' na poziomie The Watermill Theatre.
    O ostatnich premierach TW lub Teatru Miejskiego można powiedzieć 'niezbyt udane'.

    Moim zdaniem spektakl był przyzwoity, a nawet dobry. Należy docenić również świetną grę aktorów.
    Spodobał mi się również ciekawy, spójny pomysł na inscenizację dramatu Szekspira.

    • 3 1

  • "Hamlet" The Wooster Group to świetny spektakl właśnie z uwagi na to, co z tym dramatem się dzieje. Forma jest mniej istotna, jak zauważył p. Rudziński.

    Zespół Watermill Theatre wygląda na jeźdźca bez głowy - nie wiem kim jest Edward Hall, ale w moim odczuciu znacznie lepszym insceniozatorem niż rezyserem. Aktorzy są zawodowcami, ale spektakle interpretacyjnie bardzo ubogie.
    Zgadzam się z widzem zdzichem, że inscenizacje te są spójne - to chyba ich największa zaleta.

    • 2 0

  • Eeeee no nie wiem (2)

    Hamlet w interpretacji amerykańskiej strasznie mi się ciągnął jak toffi, zabieg rekonstrukcyjny, ciekawy pomysł, ale spektakl dla mnie był strasznie zimny, odegrany, nie zagrany. I korespondencja sztuk już była, nic nowego, nic zaskakującego. Za to ' Warum ,warum' tyle pytań fundamentalnych zadano w ciągu 70 minut, że wciąż staram się po nim pozbierać. A wszystko to proste, bez wymyślnych scenografii

    • 0 0

    • Te pytania też nie były ani nowe, ani zaskakujące.

      • 2 0

    • zgadzam się!

      • 0 0

  • a ja nie wiem

    nie bylem na zadnym wystepie i nie zaluje.ja to bym do teatru nigdy nie poszedl wolem jarmark

    • 0 4

  • Znawca ale czego

    Tytuł za cały komentarz. Jedzą piją lulki palą tańce hulanka swawola, też to lubię ale teatru nie demonizujmy. Na wszystko jest czas i miejsce

    • 1 0

  • ...

    Dziwię się,że nie ma nic o "Śnie Nocy Letniej" w wykonaniu The Globe z Wlk.Brytanii...Lekko, miło, ciekawa interpretacja,gra w plenerze i świetni aktorzy (zwłaszcza William Mannering), którzy mieli fajny kontakt z publicznością.

    I nie zgodzę się z opinią na temat "Kupca Weneckiego" w wykonaniu The Watermill Theatre wg. mnie był to bardzo dobrze zrealizowany, świetnie zagrany, oryginalnie zinterpretowany i przedstawiony również dekoracją i dźwiękami na żywo, co dodało przedstawieniu jakości.

    • 2 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Kto jest patronem Teatru Muzycznego w Gdyni?

 

Najczęściej czytane