- 1 Sztuczna inteligencja w sztuce - tak czy nie? (54 opinie)
- 2 Maj miesiącem festiwali (7 opinii)
- 3 Komiksy, polityka i SF. Lektury na wiosnę (20 opinii)
- 4 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (16 opinii)
Szalona podróż po śpiącą królewnę. O "Zaczarowanej królewnie" Teatru Wybrzeże
10 lutego 2019 (artykuł sprzed 5 lat)
Zła Hulababula rzuciła czar na piękną królewnę, który przemóc może tylko pocałunek prawdziwego chwata. Michał Derlatka świetnie wkomponował bajkę Artura Oppmana i jej archaiczne już słownictwo we współczesną, błyskotliwą, bardzo dynamiczną inscenizację. "Zaczarowana królewna" Teatru Wybrzeże grana będzie w Starej Aptece w Gdańsku i na Scenie Kameralnej w Sopocie.
Szkielet dramaturgiczny "Zaczarowanej królewny" Artura Oppmana stanowi baśń "Śpiąca królewna". Autor uzupełnił ją szeregiem wątków lokalnych i innych, znanych nam z literatury opowieści.
Co grają w Teatrze Wybrzeże?
Poznajemy bohatera wyraźnie inspirowanego "Kotem w butach", monstrualnych Waligórę i Wyrwidęba, czy mieszkającego na Księżycu Pana Twardowskiego. Akcja przeniesie się między innymi na krakowski jarmark, na którym prosty, dobry chłopak, Staszek, dowiaduje się o pięknej, śpiącej królewnie i zapragnie ją uratować.
Michał Derlatka o "Zaczarowanej królewnie"
Po chwili rozlega się dzwonek na lekcję. Pan dyrektor ma problem, bo szkolne przedstawienie musi zostać odwołane wskutek kontuzji jednej z nauczycielek. W ostatniej chwili znajduje się zastępstwo, więc "Zaczarowaną królewnę" czas zacząć.
Dowcip, również związany ze szkolnym ilustrowaniem wypowiadanego tekstu, obecny jest tutaj od pierwszej chwili. Teatrzyk szkolny wraz z dźwiękiem dzwonka na przerwę szybko się jednak ulotni, a akcja "Zaczarowanej królewny" nabierze tempa i od razu wywoła poruszenie wśród młodych widzów, bo na scenie pojawia się kotek. Po chwili kot okaże się nie do końca zwyczajny... Teatralne sztuczki umiejętnie pobudzają wyobraźnię kilkuletnich widzów i od razu wciągają publiczność w opowieść, która zaskakuje kreatywnością i rozmachem inscenizacyjnym.
Przez półtorej godziny na scenie dzieje się bardzo wiele. Bohaterowie pojawiają się i znikają, czasem zamienieni w inną postać - jak pijus Walek (Piotr Łukawski) przybierający postać pająka. Aktorzy dwoją się i troją - raz są wielkimi, groźnymi szponiastymi zwierzakami, innym razem kosmicznymi krasnoludkami na usługach księżycowego królewica (Katarzyna Michalska) lub roztańczonym ludem Krakowa na krakowskim jarmarku. Wśród wielu ról drugoplanowych i epizodycznych jest kilka, które szczególnie zapadają w pamięć - mnie ujęły najbardziej przezabawne króliki w wykonaniu Katarzyny Michalskiej, Jerzego Gorzko i Moniki Chomickiej-Szymaniak. Bawi też Marcin Miodek jako Gwiazda.
Jednak i w pierwszym planie aktorzy mają okazję do popisu wpisanego w inscenizację Derlatki. Doskonale prezentuje się Małgorzata Oracz jako zła wiedźma Hulababula, która tak gra tę straszną dla pozostałych bohaterów postać, że nie sposób jej nie polubić. Z wdziękiem po scenie porusza się zaczarowany Kot (Michał Jaros) wraz z towarzyszącym mu Palipiecą (Maciej Konopiński) - obaj są przewodnikami publiczności po bajce, w której towarzyszą w podróży dzielnemu Staszkowi (bardzo udana rola Jakuba Nosiadka).
Z morza pomysłów i rozwiązań inscenizacyjnych wiele wywołuje zachwyt najmłodszych widzów. Szmer niedowierzania wywołuje pojawienie się ogromnych zwierzaków z puszczy (Dzik jest nieobecny, bo "chory"), które toczą mrożący krew w żyłach bój ze Staszkiem. Jednak to pomysł na groźnego smoka i jego walka ze Staszkiem z pewnością będzie tym, co dzieci zapamiętają najbardziej.
Spektakl Michała Derlatki ma rozmach i finezję, pełen jest pomysłowych rozwiązań scenicznych, ale zachowuje też wymiar zabawy formą i grą aktorską. Na wyróżnienie zasługują wszyscy wymienieni wcześniej aktorzy - dzięki nim humor spektaklu ani przez moment nie traci autentyczności. Swoje zrobiła świetnie wpisująca się w dowcip spektaklu scenografia i piękne, bardzo plastyczne kostiumy Michała Dracza oraz dynamiczne, efektowne układy taneczne, przygotowane przez Wioletę Fiuk. Warstwę muzyczną, zrośniętą wręcz z akcją sceniczną, zapewniła Joanna Sówka Sowińska.
W momentach zmiany dekoracji dzieci mają też chwilę, by porozmawiać z niektórymi bohaterami spektaklu. Nowoczesna forma przedstawienia świetnie współgra z językiem bajki Oppmana, dziś już archaicznym, pełnym staropolszczyzny i zwrotów, które wyszły z użycia. Jednak w kontekście tej szalonej opowieści są one dla dzieci w pełni zrozumiałe, co jest oczywiście kolejną zasługą reżysera i zespołu aktorskiego. Teatr Wybrzeże ma więc kolejną po "Arabeli" sprzed kilku lat doskonałą, dynamiczną bajkę, która porywa młodych widzów.
Terminy grania "Zaczarowanej królewny" w Gdańsku i Sopocie
Warto mieć jednak na uwadze, że dla dziecka w wieku przedszkolnym niektóre sceny mogą być zbyt straszne, chociaż aktorzy nawet te momenty ogrywają z dużym wdziękiem i już sześciolatek nie powinien się ich bać. Szkoda tylko, że drugi akt spektaklu trwa zaledwie kwadrans i nie ma takiej dynamiki, jak część pierwsza, bo chciałoby się, by "Zaczarowana królewna" trwała dużo dłużej.
Spektakl
8.0
20 ocen
Zaczarowana królewna
Miejsca
Spektakle
Opinie (14) 2 zablokowane
-
2020-08-15 14:11
Rewelacja!!!
Brawo Wybrzeże!!!
- 1 0
2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.