- Uczestnicząc w inaguracji Teatru Szekspirowskiego usłyszałam, że budowanie teatru to dla miasta wydarzenie podobne do budowania katedry. Jeśli to prawda, to nasza scenę nazwać można kapliczką - powiedziała Elwira Twardowska, otwierając nową trójmiejską scenę - Teatr w Blokowisku.
Nowe miejsce

Pierwszą realizacją teatralną inagurującą Teatr w Blokowisku było "Szaleństwo we dwoje" Eugene'a Ionesco. Reżyser, Marek Brand, postanowił wystawić tekst klasycznie, skupiając się przede wszystkim na dramacie zamkniętego w pokoju małżeństwa. Na scenie On i Ona, czyli starzejący się Don Juan i jego tandetna kochanka. A pomiędzy nimi bezsensowne utarczki, żałosne gdybanie "kim mógłbym być" i nieustająca walka o władzę.
Niedorzeczność toczonych sporów szybko okazuje się nie do zniesienia. Irytuje tym bardziej, że gdzieś w oddali trwa przecież prawdziwa wojna, giną ludzie i maszerują wojska. To jednak naszych bohaterów zdaje się obchodzić mniej więcej tyle, co segregacja śmieci, czy problem głodu w Afryce.
Całkowita degradacja humanistycznych wartości bohaterów mogła stać się ciekawym materiałem do przeprowadzenia skomplikowanej opowieści o emocjonalnym oddaleniu i ucieczce od rzeczywistości. Jeśli tak się nie stało, to przede wszystkim za sprawą kiepskiego aktorstwa odtwórców ról głównych.
Iwona Fijałkowska ograniczyła swoją rolę do prowadzonego w drażniącym tonie monologu. Sytuację próbował ratować aktor Teatru Wybrzeże, Maciej Szemiel. Na próżno. Aktorskie kreacje wypadły blado i nieprzekonująco. A szkoda, bo niewiele zabrakło, by powstał spektakl w interesujący sposób pokazujący kryzys cywilizacji opartej na braku zrozumienia, frustracji i nieufności.
Pełen sezon w Teatrze w Blokowisku ruszy dopiero jesienią. Najpierw w poniedziałki, a docelowo również w pozostałe dni tygodnia. Zanim to jednak nastąpi, spragnionych teatralnych atrakcji widzów Klub Plama zaprasza na kolejny, już 12. Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych FETA.