- 1 Wręczono Pomorskie Nagrody Artystyczne (18 opinii)
- 2 Wystawa trójmiejskiej malarki w Wenecji (69 opinii)
- 3 Pogadaj o książkach... przy piwie (57 opinii)
- 4 Spektakle z Trójmiasta w Teatrze Telewizji (10 opinii)
- 5 Jak zarobiłem 2 mln USD na giełdzie (70 opinii)
- 6 Prawdziwy hit na scenie Teatru Muzycznego (10 opinii)
Profanum w świątyni. Recenzja spektaklu "Świątynia Sztuk Wszelkich"
Historia Centrum św. Jana jako fabuła spektaklu? Brzmi zaskakująco, ale dla ekipy Transgatunkowego Teatru Sfinks po prostu prawdziwie. Losy kościoła przekazanego przez protestantów katolikom, który ostatecznie trafił w ręce artystów, to, jak się okazało, gotowy pomysł na spektakl. Efekt jest zaskakujący.
Monumentalne, obejmujące tylko ołtarz albo ołtarz i pobliskie kolumny wizualizacje, stanowią wprowadzenie do plastycznego teatru ruchu w wykonaniu sopockich artystów z grupy Sfinks. Znajdziemy tu charakterystyczne dla Teatru Sfinksa elementy pokazu mody i parady, a wśród bohaterów zobaczymy m.in. figury paradujące pomiędzy widzami w kostiumach z "Performance'u na dwa okna" Florczaka, inaugurującego działalność gdańskiego Teatru w Oknie w marcu 2009 roku.
Historia właściwie zatoczyła koło i chociaż w Centrum św. Jana odbywały się już projekty artystyczne, to spektakl "Świątynia Sztuk Wszelkich" przygotowany został na (drugie) otwarcie Centrum św. Jana. Duchy minionych czasów wracają w niezwykle sugestywnych obrazach wideo (ożywiające kamienny ołtarz Centrum św. Jana bajecznymi freskami) lub materializują się w postaciach zagubionych, bezpańskich szkieletów - jakichś strzępów przeszłości przedstawionych w konwencji danse macabre.
Na banalnym w swojej prostocie i zarazem odważnym pomyśle, by przybliżyć w ekspresowym, metaforycznym skrócie historię Kościoła św. Jana, ekipa Sfinksa nie poprzestaje. Choć kościół, dzięki wizualizacjom, przeżywa najazd wojsk niemieckich w czasie II wojny światowej, bombardowanie i pożar, a potem, na fali powojennego entuzjazmu w socjalistycznym duchu ("daj pan cegłę") zostaje odbudowany przez pionierów, to jest po chwili świadkiem kolejnych ważnych zdarzeń. "Runą mury" w erze Kaczmarskiego i Solidarności, ktoś zostanie wywieziony na taczkach. Momentami infantylny, nachalny rys historyczny scenariusza reżyser puentuje karnawałowo-satanistyczną procesją barwnych postaci, wpisanych w tę przedziwną historię.
Robert Florczak skorzystał z możliwości, by wspólnie z choreografem Krzysztofem "Leonem" Dziemaszkiewiczem i autorką kostiumów Alicją Grucą pokazać performance utrzymany w duchu wcześniejszych projektów ich autorstwa. Całość, przesycona najprzeróżniejszymi odniesieniami, oscyluje na granicy kiczu, groteski, punku (gra na gitarze w wykonaniu Piotra Pawlaka) i karykatury (absurdalny pomysł wżenienia w spektakl wątku czarnego i białego łabędzia z filmu "Czarny łabędź").
Bardzo efektowne, niekiedy zapierające dech w piersiach wizualizacje są zdecydowanie najmocniejszym elementem spektaklu, który poprzez zaawansowaną technikę mówi o sprawach niezwykle prostych. Tak jak tytule spektaklu - świątynia otwarta na sztukę, także tą spoza głównego nurtu, to w Trójmieście ewenement. Po "Świątyni Sztuk Wszelkich" nie mam wątpliwości, że taka świątynia jest nam bardzo potrzebna.
Spektakl
Świątynia Sztuk Wszelkich
Miejsca
Spektakle
Opinie (32) 10 zablokowanych
-
2011-08-27 15:02
spektakl satanistyczny (1)
Jeśli chcesz zobaczyć jak się bawią sataniści to idź na ten spektakl. Tylko dlaczego Ks. Niedałtowski godzi sie na takie performance w Kościele?
- 5 1
-
2011-08-29 21:34
czy ludzi już pokręciło, że wszędzie widzą satanizm? co to za poziom....
- 0 2
-
2011-08-30 07:48
Profanacja
Masakra...okropność, przecież to Kościół! Kto na taką profanacje pozwala!!! Gdzie są katolicy?
- 3 0
-
2011-08-30 12:29
nie ma profanacji!
to miejsce przestało być kościołem-to już jest cyrk!I tak dobrze, że nie przekształcili w hotel!Psuje się nam, Naród, oj psuje!
- 3 0
-
2011-09-02 17:39
Skąd się bierze potrzeba brzydoty?
Sztuka to stan ducha, który porusza nasze wnętrze poprzez zmysły... przede wszystkim wzroku i słuchu... I tu możemy narzucać pojęcie piękna. Jeśli artysta "animator" nie potrafi zachwycić używa metod ataku. Przerażające wizje, szarpanie słuchu i do tego prelekcja o wyższości podawanego gatunku. Znamy bajkę "Król jest nagi". Kto nie potrafi stworzyć piękna, wywleka brzydotę. W imię sztuki przyzwalamy na profanowanie piękna. Byleby nie zarzucono nam, że jesteśmy nienowocześni lub co gorzej NIE ROZUMIEMY...Mamy jeszcze zmysł powonienia - ten prymitywny organ nie da się oszukać i jeśli śmierdzi - uciekamy "gdzie pieprz rośnie". Nie pomogą tytuły naukowe - nie odejdziesz, to upadniesz. Możesz odurzyć się na śmierć... Trupie znaki ostrzegawcze idą... a więc, jak napisał któryś z przedmówców. Patrz człowieku i myśl, i nie oszukuj się, nie naginaj się do modernistycznych rytuałów propagowanych w "imię sztuki"...
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.