• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Oko-uchem. Gdy sąsiad kocha muzykę zbyt głośno

Jerzy Snakowski
19 maja 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Oko-ucho. Pożegnanie z tytułem i czytelnikami
Tam za ścianą nie istnieje zjawisko pauzy czy ciszy. Podejrzewam, że nawet gdy sąsiad-meloman opuszcza mieszkanie, to muzyka tam pozostaje. Budzę się z sąsiedzką muzyką i z nią zasypiam - pisze Jerzy Snakowski w kolejnym felietonie z cyklu "Oko-uchem". Tam za ścianą nie istnieje zjawisko pauzy czy ciszy. Podejrzewam, że nawet gdy sąsiad-meloman opuszcza mieszkanie, to muzyka tam pozostaje. Budzę się z sąsiedzką muzyką i z nią zasypiam - pisze Jerzy Snakowski w kolejnym felietonie z cyklu "Oko-uchem".

W tym momencie jestem rozdrażnionym, łaknącym ofiary potworem, który kolejny dzień wyje z powodu muzyki. I nowego sąsiada. Choć mieszka w klatce obok, to łączy nas, choć dzieli, wspólna ściana.



Czy masz zbyt głośnych / hałaśliwych sąsiadów?

Piątek, godzina 23:45
"Muzyka łagodzi obyczaje." Akurat! Proszę mnie nie drażnić ludowymi mądrościami. Jak uczyniła to Joanna Schopenhauer, bohaterka widowiska "Schopenhauer była kobietą", które właśnie obejrzałem w świętym Janie. Przywołuje ona wydarzenie, które jest niemal baśnią, o wiolonczeliście Umbachu.

To opowieść o magicznej funkcji muzyki, w którą tak trudno mi dziś uwierzyć. Umbach znalazł się nocą na Wyspie Spichrzów. A w wieku XVIII, o tej porze była to kraina straszliwa. Wprawdzie nie tak straszna jak dziś, gdy lęk wzbudzają złowieszcze ruiny, ale nie było wiolonczeliście do śmiechu, gdy otoczyła go nagle sfora wygłodniałych bestii. Spuszczano je po zmierzchu z pełną premedytacją - by na strzępy rozszarpywały tych, którzy zagrażali łatwopalnej i pełnej kupieckich skarbów enklawie.

Umbach nie chciał ani podżegać, ani kraść. Umbach się spił. I - niebaczny niebezpieczeństwa - zuchwale wyzywając los wdarł się na strzeżoną przez stado cerberów wyspę. Otoczony krwiożerczą watahą, w obronie własnej, zasłonił się wiolonczelą i w panice zaczął grać. I o dziwo - psy Baskerwillów nastawiły uszu, przysiadły na zadach i przemieniły się w gromadę łagodnych Reksiów.

Nie ze mną jednak takie numery. W tym momencie jestem rozdrażnionym, łaknącym ofiary potworem, który kolejny dzień wyje z powodu muzyki. I nowego sąsiada. Choć mieszka w klatce obok, to łączy nas, choć dzieli, wspólna ściana. Pomimo, że tęga, bo nośna, to nie na tyle gruba, by tłumić dźwięki muzyki. A nowy sąsiad słucha jej non stop. Non stop! Tam za ścianą nie istnieje zjawisko pauzy czy ciszy. Podejrzewam, że nawet gdy sąsiad-meloman opuszcza mieszkanie, to muzyka tam pozostaje. Budzę się z sąsiedzką muzyką i z nią zasypiam. Sąsiad jest muzycznym wszystkożercą, acz już się zorientowałem, że unika skrajności - na jego playliście brakuje disco polo i klasyki.

Och! Jakaż jest we mnie pokusa, by przyjąć starotestamentową zasadę "oko za oka", włączyć płytę i uraczyć go gromkim zawołaniem Wagnerowskiej Walkirii - tymi nutami najwyższymi, którym towarzyszy armia puzonów, trąb i waltorni! A tym samym pomścić wszystkie krzywdy, jakich ja i wszyscy na świecie kiedykolwiek doznali od sąsiadów zbyt często i głośno imprezujących w środku tygodnia, wiercących z udarem w niedzielę, zbijających płytki w łazience o 6 rano!

Proszę, Czytelniku, przyznaj, że i Ty ulegasz czasem tym niskim instynktom i chęci dokonania samosądu. Że, gdy dręczy Cię aspołeczny sąsiad - kolejną bibką, awanturą, remontem nie w porę i innymi głośnymi zdarzeniami - żądasz jego krwi i głowy. To, co powstrzymuje mnie teraz przed sięgnięciem po śmiercionośnego Wagnera to świadomość, że niewinnymi ofiarami staną się moi inni, na ogół przesympatyczni, sąsiedzi. Załatwię to inaczej - pójdę do niego i cichutko, tak by nikomu nie przeszkadzać, rozszarpię go. Nie będzie miał tyle szczęście co Umbach! Ale w poniedziałek - przecież w weekend nie będę nachodził człowieka.

Poniedziałek, godzina 09:15
W niedzielę nastąpiło apogeum. Heavy metal po... chińsku? Japońsku? Mało tego - z chórkiem słodko śpiewających nastolatek! Co to jest ?! To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że w obronie własnej i heavy metalu (koniec świata - ja bronię metalu!) muszę rozszarpać!

Poniedziałek, godzin 09:35
Byłem. Nie rozszarpałem. Miły, drobnej postury, młody człowieczek. Wyłuszczam sprawę.
- A! To sorry. Ściszę. Spoko. Jak będzie za głośno to wal w ścianę. Maciek jestem. To ty prowadzisz "Opera? Si!"?. Byłem dwa razy z babcią. Jeszcze raz sorry. Też lubię ciszę. [W to akurat nie wierzę!]
- Nie, no ok. Aż tak bardzo nie przeszkadza. Podobało się babci? Że super, tak? A to do widzenia! Nie chciałem przeszkadzać. Ja tylko tak...

Marzenie o rozszarpaniu i pomszczeniu ludzkości nie zostało zrealizowane. Okazuje się, że to, co mnie porusza, to - oprócz cierpiących dzieci - szczera ekspiacja. Czasem od muzyki lepsza jest mowa. Wszystkim złym na świat i innych ludzi polecam pokojowy dialog. U mnie, póki co, pax i cisza.

O autorze

autor

Jerzy Snakowski

- Oko-uchem to rubryka, w której autor, wykładowca Akademii Muzycznej w Gdańsku, autor show popularyzującego teatr operowy pt. "Opera? Si!", dzieli się z naszymi czytelnikami swoimi spostrzeżeniami na temat trójmiejskiej kultury i nie tylko. Więcej o autorze: www.snakowski.pl

Opinie (54) 1 zablokowana

  • hmu

    jeszcze jeden megaloman ktory pisze bzdury kiedy sie nudzi,moze za duzo Opery albo za malo dystansu do siebie

    • 2 3

  • ah jak fajnie generalizowac i i się powywyższać (1)

    Gdyby sąsiad słuchał na maksa Wagnera non stop byłoby lepiej? Nie lubie szufladkowania ludzi .
    Moja play lista z soboty- koło południa w domu Metalica, Oberschliessen i Ramstein , wczesnym popołudniem Cohen a wieczorem Mozart i Bach na koncercie w Filharmonii - to jestem metalowym młotkiem czy wyrafinowanym melomanem według pana Snakowskiego ?
    Poza tym czemu te felietony zmierzają w stronę starczego narzekactwa - a to wieżowiec gwiżdże, a to sztorm szumi, a to sąsiad decybeluje- z taką wrażliwością na dzwięki sugeruję wyprowadzkę w mniej akustyczne rejony.

    • 12 3

    • najgorsi są tzw. gdańszczanie napływowi z Iławy, ostródy czy innej mławy

      mieszkali na wsi gdzie krowy i kury za ścianą, a teraz wpadają o 17tej do sąsiada bo muzyki słucha

      • 4 3

  • ludzie najzwyczajniej

    nie zdaja sobie sprawy, ze to nowe budownictwo "przepuszcza" przez sciany doslownie wszystko? :/ przeciez tez slysza rozne odglosy od innych sasiadow i to im nie przyjdzie na mysl ze od nich tez tak slychac? ja mam za sciana sypialni schody na klatce schodowej. wiem wszystko kto kiedy z kim dlaczego i po co i o ktorej wchodzi wychodzi przechodzi zbiega wbiega. z psem czy bez ... okropne. nikt nie wpadl na to ze skoro na klatce schodowej slychac cholernie glosno kazdy stuk i puk obcasem to tak samo slychac za sciana :/ i panie pop... w szpilach o 3,4,5 6 nad ranem majac to serdecznie w d... ze ktos spi :/

    • 9 1

  • sąsiad meloman (1)

    ja na takiego upierdliwego sąsiada znalazłem skuteczny sposób - po prostu otwieram jego skrzynkę z bezpiecznikami wykręcam je i mam spokój. Polecam

    • 5 0

    • Re: sąsiad meloman

      ja mam nad głową hołotę która wali mi basami w sufit po 20 godzin dziennie (niestety pracuje w domu :( przez co nie mam minuty spokoju) nawet jak im się wydaje ze jest cicho to u mnie słychać same basy albo uciążliwe drżenie, które przenosi się po podłodze i kładąc głowę na poduszce nie da się wytrzymać (jak pod transformatorem) .... do tego walenie piętami, (odpowiedz sąsiada na prośbę żeby mi nie tupał - "no przecież nie przestanę chodzić" !) bieganie po schodach o rożnych porach, - nie mam pojęcia co zrobili z mieszkaniem ale słychać nawet jak skrzypi im łóżko że o innych ohydnych dźwiękach nie wspomnę - rozmowy przez telefon słychać co do słowa nawet jeśli właśnie oglądam telewizor.

      Walenie drzwiami wejściowymi do mieszkań to akurat w tej klatce jakaś tradycja bo co najmniej 3 sąsiadów tak robi.
      Pralkę w środku nocy u jednych już przewalczyłam (a zdarzało się ze o godzinie 6 rano w niedzielę włączała się i przez godzinę próbowała zaciągnąć wodę ale nikomu nie chciało się wstać żeby ją odkręcić) o za to inni "mądrzy" tym się nie przejmują i potrafią włączyć pralkę o 23.

      ... są bezkarni, zrelaksowani bo mogą robić robią co chcą i kiedy chcą bo maja szczęście mieszkać na ostatnim piętrze i taki upierdliwy sąsiad jak oni sami im nie grozi, a nawet gdyby było inaczej to i tak ciężko byłoby znaleźć kogoś bardziej pozbawionego kultury i rozumu. Ja muszę zasypiać w stoperach i słuchawkach, a o drzemce czy relaksie w środku dnia w ogóle mowy nie ma.

      od 3 lat się z nimi męczę od 2 funkcjonuje w stoperach prawie całą dobę. najlepiej czuje się poza domem i powoli mój organizm zaczyna się buntować jak tylko zbliżam się do klatki - nienawidzę tych ludzi , a o przeprowadzce na razie nie ma mowy.

      prośba do Osoby, która załatwiła sprawę sądownie - bardzo proszę o szczegóły.
      Czy są jakieś przepisy prawne, które mogą wskazywać takie zachowanie za karalne?

      DLACZEGO DRĘCZĄ MNIE LUDZIE , KTÓRYM NIC NIE ZROBIŁAM A NAWET ICH NIE ZNAM.!?!? - NIE JESTEM W STANIE TEGO POJĄĆ!

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

W 2015 r. oficjalnie otwarto:

 

Najczęściej czytane