• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Monodramy w blokowisku

Łukasz Rudziński
3 maja 2010 (artykuł sprzed 14 lat) 
Nazwa Pomorskiego Festiwalu Monodramów MONOBLOK łączy charakterystykę festiwalu z miejscem, w jakim się odbywa, czyli Teatrem w blokowisku. Nazwa Pomorskiego Festiwalu Monodramów MONOBLOK łączy charakterystykę festiwalu z miejscem, w jakim się odbywa, czyli Teatrem w blokowisku.

Jeszcze w tym roku Gdańsk wzbogaci się o nowy festiwal. Po Windowisku oraz Trójmiejskich Spotkaniach Teatrów Niezależnych powstaje kolejny festiwal z nurtu offowego - Pomorski Festiwal Monodramów MONOBLOK. Wszystkie te inicjatywy związane są z postacią Marka Branda.



W czerwcu 2008 roku w Plamie zaczęła funkcjonować nowa scena teatralna - Teatr w Blokowisku. Od stycznia 2009 roku Marek Brand jest jej koordynatorem artystycznym.

- Pomyślałem wtedy, że skoro gramy repertuarowo i w każdy poniedziałek można do nas przyjść, obejrzeć jakieś przedstawienie, to dlaczego nie poszerzyć naszej oferty o festiwal teatralny? Jednak z uwagi na powierzchnię naszej sceny, muszą to być małe formy. Zdecydowaliśmy się na monodramy. Tym bardziej, że w ostatnim okresie w naszym regionie powstało kilka interesujących przedstawień w tej właśnie formie - m.in. "Umiłowania" w Off de BICZ, "Traumnovaile" w Słupsku, "Bon Voyage" w Chojnicach. Ponadto w Słupsku przestał funkcjonować Ogólnopolski Festiwal Monodramów "Sam na scenie" - tłumaczy Marek Brand, pomysłodawca i koordynator Pomorskiego Festiwalu Monodramów "MONOBLOK".

Nazwa nowego festiwalu nie jest przypadkowa. - Szukałem takiej nazwy, która określałaby zarówno charakter festiwalu jak i tego miejsca - tłumaczy Marek Brand. - Tak jak z Windowiskiem, które kojarzyć ma się z widowiskiem i nazwą klubu Winda, chciałem, aby festiwal, który dzieje się w Teatrze w blokowisku, jakoś do tego miejsca nawiązywał. "MONOBLOK" świetnie pasuje, bo jesteśmy ulokowani między blokami z wielkiej płyty, a festiwal poświęcony jest monodramom.

W zamyśle pomysłodawcy MONOBLOKU, program festiwalu miałby zawierać po trzy monodramy teatrów zawodowych i offowych. - Dałoby to możliwość ich porównania. Kiedyś teatr zawodowy nie wchodził w przestrzeń teatru offowego, co teraz jest nagminne. Obecnie teatry zawodowe niekiedy wręcz odbierają "offowość" teatrom niezależnym - chodzi o przestrzenie, sposób myślenia i gry aktorskiej, a nawet o literaturę. Ciekaw więc jestem co z takiej konfrontacji może wyniknąć - mówi inicjator festiwalu.

Festiwal będzie mieć charakter konkursu. Przedstawienia oceniać będzie jury, które przyzna nagrody finansowe: GRAND PRIX oraz (ewentualnie) nagrody w innych, ustalonych przez siebie kategoriach.

- Wierzę, że ten festiwal będzie bodźcem do tworzenia nowych monodramów, bo chcielibyśmy prezentować najświeższe - te, które powstają od stycznia 2010 roku - mówi Marek Brand. - Jeśli się tych sześciu nowych spektakli nie wyłuska, to sięgnę do tego, co już było i w ostatnim czasie powstało na trójmiejskich scenach. W ostateczności poszukam ich poza województwem, jednak pierwszeństwo w "rozważaniach" mają te teatry, które tworzą nowe przedstawiania. Nie chcielibyśmy również ograniczać zespołów do myślenia, że skoro to mała forma, to wystarczy tylko walizka i drabina.

Nowy festiwal klubu Plama (organizatora festiwalu FETA) to jeden z kilku festiwali teatru niezależnego i zaledwie drugi (po Windowisku) o charakterze konkursowym w Trójmieście. - Pomorskie w porównaniu z Zachodniopomorskim czy Śląskim, jeśli chodzi o działania teatralne, jest terenem wyjałowionym. Jeden festiwal więcej na pewno tutaj nie zaszkodzi, a może nawet pomoże odkryć jakieś zespoły, czy interesujące zjawiska, które dzieją się gdzieś w okolicy, a my o nich nie wiemy? - zastanawia się Marek Brand.

Zwycięski spektakl otrzyma nagrodę Marszałka Województwa Pomorskiego i Nagrodę Prezydenta Miasta Gdańska.

Oświadczenie

Po publikacji tekstu otrzymaliśmy od ogranizatorów informację, że formuła festiwalu MONOBLOK ulegnie modyfikacji. Możliwe było też przesunięcie terminu festiwalu na późniejszy lub nawet rezygnacja z całego przedsięwzięcia. Ostatecznie festiwal odbędzie się we wskazanym terminie, ale w skromniejszej oprawie.

Redakcja portalu Trojmiasto.pl

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (10)

  • Teatr w blokowisku; małżeńskie kryzysy - akt pierwszy (3)

    Koniec uczuć - najpierw jest to najczęściej jednostronne. Druga osoba cierpi, męczy się, próbuje walczyć, a kiedy widzi, że nie ma szans zwycięstwa, zaczyna nienawidzić. Im bardziej nienawidzi, im silniej daje tę nienawiść odczuć, tym głębszą niechęć ku sobie ściąga, powoduje coraz większe oddalenie tamtej, ba, daje tej drugiej osobie argumenty usprawiedliwiające jej zdradę. Później jest już wszystko jedno - jesteśmy dla siebie niczym. Może w tym jest największa tragedia. Bo kiedyś kochaliśmy się - zabiliśmy najpierw miłość, potem przyjaźń i szacunek, a wreszcie samych siebie, bo każde odejście to kawałek śmierci... własnej. Zwłaszcza w małżeństwie nasze życie jest splotem paradoksów: "Hosanna Synowi Dawida" i "Ukrzyżuj Go", obietnica wytrwania nawet za cenę śmierci i zdrada przy pianiu koguta... I znowu zabrakło miłości rozdającej, zwyciężyła miłość własna. Nie wolno wtedy wypowiadać tego najstraszniejszego polskiego słowa - "za późno". Zawsze jest czas na to, aby powstać, musi jednak pęknąć, złamać się sumienie, bo bez przeobrażenia w nas w tym egoizmie przeżyjemy życie, często nie zdając sobie z tego sprawy.

    • 11 3

    • trzymajcie się za kieszenie artysty atakują

      • 0 0

    • (1)

      A egoizm przeważnie zwycięża i nie zdajemy sobie z tego sprawy,ponieważ tego nie chcemy.Wygodniej jest o tym nie wiedziec,obarczyc winą zły los,albo tę drugą...I pielęgnujemy tę miłośc własną do następnego razu byc może do następnego i znów następnego...

      • 2 0

      • Zagrożenia miłości w języku ludzkim mają nazwę: egoizm

        W "Liście do Rodzin Ojca Świętego Jana Pawła II" czytamy, że mężczyzna i kobieta łączą się z sobą tak ściśle, że stają się "jednym ciałem" (Rodz.2,24). Ta miłość, której Paweł apostoł poświęcił słowa swego hymnu - ta, która jest "cierpliwa" i "łaskawa" ta, która "wszystko przetrzyma" (Kor.13,4-7), jest z pewnością wymagająca. Będąc wymagająca kształtuje prawdziwe dobro człowieka oraz promieniuje prawdziwym dobrem. Miłość jest prawdziwa wówczas, gdy tworzy dobro osób i wspólnot, gdy tym dobrem obdarowuje drugich, co więcej - znajduje w tym radość!!! Tylko zaś człowiek, który umie wymagać od siebie samego w imię miłości, może także wymagać miłości od drugich. Bo miłość jest wymagająca; w każdej sytuacji...
        Zagrożenia miłości w języku ludzkim mają jedną nazwę: egoizm; nie tylko jednostki, ale również egoizm we dwoje, również - w szerszym zakresie - egoizm społeczny; na przykład klasowy lub płci.
        Swoich wad (przyzwyczajenia do myślenia tylko o sobie, lekceważenia zła, skłonność do zaniedbań dobra i myślenia o innych, przywiązania do własnych przywilejów, do wszystkiego, co nas obciąża i zniewala) z reguły nie znamy. Ludzie wygodni, egoiści wolą żyć w błogiej nieświadomości, wiemy jednak, że granicę świadomości można przekroczyć świadomie. Zło zaczyna się wtedy, gdy łamię swoje sumienie, naruszając zasady, reguły, Boże prawa. Pół biedy, kiedy "boli wtedy w środku" zmuszając do refleksji. Znacznie gorzej jest, kiedy np. w wyniku powtarzającej się sytuacji lub powszechności zjawiska ten wewnętrzny głos cichnie. Ale to milczenie krzyczy, tylko my słuchamy głośnej muzyki, oglądamy film - spróbujmy się wyciszyć i usłyszeć GŁOS. Liczmy na pomoc Boga, a nie np. terapii.

        • 0 0

  • Słuchajcie swojego serca (1)

    Do To Ja: Naprawdę warto wsłuchać się w siebie by usłyszeć GŁOS, ale głos swojego serca. To nie jest egoizm ale instynkt samozachowawczy. Tam w środku nas jest cała prawda o nas i naszych uczuciach. Nie dajmy się zmanipulować tej naszej drugiej połowie i częściej słuchajmy siebie, a wtedy będziemy szczęśliwi. Kochajmy, ale nie zmuszajmy do miłości...nie wolno nam bawić się uczuciami innych... i nie warto ratować nic na siłę.

    • 1 3

    • "Kochaj Boga i rób co chcesz!"! "Nie szukaj miłości - kochaj"!

      Pomyłkowo odpowiedź na Twój post zamieściłem osobno... no to jeszcze jedna myśl. Wszyscy ludzie dążą do MIŁOŚCI i w tym znaczeniu można powiedzieć, że wszyscy jej pragną. Biada nam, jeśli pomylimy się co do sensu porywu, który wypływa z głębi naszego bytu i weźmiemy na cel naszego uwielbienia stworzenie, a nie STWÓRCĘ, co jest pograniczem bałwochwalstwa. Bo miłość często mylą z zakochaniem. Jemu jest dobrze z nią i jej z nim. Bo się kochają? Tak naprawdę, to ona kocha siebie, a on siebie. Zaprzeczeniem miłości jest egoizm, który często drogą manipulacji jest zakamuflowany i udaje miłość. Późniejsze rozczarowanie będzie na miarę siły tego porywu. Ileż ono zniszczyło istot, takich jak Julia de Lespinasse, zakochana w człowieku płytkim, okrutniku, który skazał ją na śmierć z miłości igrając z sercem tej kobiety. Ileż współczesnych kobiet i mężczyzn przez swój egoizm igra z sercem swoich bliskich, również tych najmłodszych!

      Dlatego tą chrześcijańską szkołę życia trzeba propagować; te Chrystusa nauki na dachach głosić.

      • 0 0

  • To prawda, że miłość nakazana nie będzie miłością prawdziwą, a szacunek wymuszony radości nie da

    Chrystus, który promieniował miłością, żył miłością, nigdy jej nie narzucał. Jeśli egoistyczna żona nie chce lub nie potrafi szanować, winniśmy przyjąć z pokorą ten krzyż. Możemy wtedy tylko modlić się i /co jest bardzo trudne/ czekać miłując bezinteresownie. Tak samo żona, po ludzku już "bezsilna" na egoizm męża, często alkoholika.

    Tylko z Bogiem jesteśmy w stanie usłyszeć głos SWOJEGO (a nie szatana, który prawdziwie na nas wpływa) serca. Nasz Boski Mistrz każe się modlić, a nawet głosi że "zawsze trzeba się modlić, a nie ustawać" (Łk 18, 1). Kiedy indziej zaś mówi: "Módlcie się, abyście nie weszli w pokuszenie" (Mt 26, 41; Mk 14, 38; Łk 22, 40), oraz "proście, a otrzymacie".

    Relacji dawniej się kochających, dziś się nienawidzących, potwierdzających prawdę że bez Boga nie uda się nic jest bardzo wiele. Moja rada - zmienić swoje postępowanie; widząc oznakę kryzysu to ja powinienem zmienić najpierw siebie po to, by potem własnym przykładem ukazywać dobro członom rodziny. Po co? Dla Boga, żeby Jemu się przypodobać (tutaj wiem, że niewielu rozumie istotę tych słów, które wymagałyby dość pokaźnego rozwinięcia).

    Podstawą normalnych relacji w związku jest ślub kościelny z udzielonym sakramentem po to, by ta nasza miłość rodzinna była także tą Miłością Bożą, czyli jedynie prawdziwą i wieczną.

    Wszyscy mamy większe lub mniejsze kłopoty z "dogadaniem się" a osobą ukochaną (lub dawniej kochaną), dlatego wszyscy winniśmy szukać Boga i prosić Go w modlitwie o pomoc, w tym o zrozumienie Jego /nie mojej/ woli. Bóg - MIŁOŚĆ o niewyobrażalnej mocy przyciągania - oczekuje odpowiedzi z mojej strony respektując zarazem moją wolność. Ja - miłość egoistyczna i marna, o słabej mocy przyciągania - oczekuję odpowiedzi z żony/męża strony starając się respektować jej/jego wolność. Żona/mąż jest dobrocią, ale - w przeciwieństwie do dobroci Boga - nie jest ona nieskończona, bez granic. Ale zrozumiejmy, że chociaż Boża dobroć - tak jak wszystkie Jego przymioty - jest bez granic, to jednak to, co jest w Nim, tylko odnośnie do Niego może być nieskończone. Bóg nie może mi dać doskonałości nieskończonej, ani szczęścia nieskończonego, nie może również okazywać mi nieskończonej dobroci.

    Wiedząc to, od żony/męża nie będę oczekiwał/a ideału. Dobroć nasza jest ograniczona. Oczywiście, dobroć współmałżonka pozostaje przedmiotem mojego uwielbienia, bodźcem mojej miłości, ale to ta dobroć sprawia, że miłujemy ją/jego nie tylko dlatego, że jest dobra/y dla mnie, ale że jest dobra/y SAM/a w SOBIE.

    • 0 3

  • chyba komuś się tu miejsca pomyliły

    to nie jest kącik pielgrzymkowo miłosny

    • 4 1

  • Niestety Gdańsk nie chce festiwalu (1)

    Z tego co wiem nie oficjalnie, to festiwalu nie będzie, bo miasto i marszałek nie da kasy na nagrody. Chciałem zgłosić swój monodram, ale niestety zdaje się, że już po zawodach.

    • 0 0

    • Panie Jurek

      Festiwal się odbędzie, w skromniejszej wersji, ale jednak.

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Piotr Jaworski, czyli Tuse, słynie z fotorealistycznych portretów. W Trójmieście znane są jego liczne prace, m.in. portrety upamiętniające sławy, takie jak:

 

Najczęściej czytane