Izolacja pomogła poznać sąsiadów (niestety)
Zdarzyło się kilka falstartów, jednak artyści szybko zrozumieli, że choć działalność przeniosła się do sieci, to wysoka jakość powinna zostać zachowana, bo kryteria oceny się nie zmieniły. Orkiestra Kameralna Progress za swoje wielkanocne "Alleluja" zasłużyła na najwyższe noty.
Od blisko dwóch miesięcy życie kulturalne toczy się w sieci. Melomani otrzymali możliwość delektowania się koncertami i spektaklami z najbardziej prestiżowych scen bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów finansowych. Jak ta z pozoru komfortowa sytuacja wpłynie na zmianę naszych upodobań muzycznych? Jak bardzo zmienią się nasze oczekiwania względem twórców? Czy po miesiącach obcowania ze sztuką najwyższych lotów staniemy się jeszcze bardziej wymagający wobec lokalnych artystów, czy wręcz przeciwnie - staniemy się bardziej pobłażliwi, bo docenimy wagę muzyki wykonywanej na żywo?
Wydarzenia online w Trójmieście
Czy brakuje ci udziału w koncertach?
Są ludzie, którzy uczestniczą w wydarzeniach kulturalnych tak rzadko, że odwołanie imprez w żaden sposób ich nie dotknęło. Mnie dotknęło bardzo. Od co najmniej 10 lat nie miałam tak długiej koncertowej przerwy. Wielu moich znajomych również. Dotyczy to osób zarówno po jednej, jak i drugiej stronie sceny.
Kiedy odwołano koncerty, wielu melomanów zostało wybitych z naturalnego trybu życia. Starannie zaplanowany harmonogram rozsypał się jak domek z kart. Bo ci, którzy gustują w wydarzeniach z najwyższej półki, podobnie jak artyści, udział w nich planują z dużym wyprzedzeniem. Dlaczego? Odpowiedź poznali już z pewnością ci, którzy spontanicznie próbowali "wbić się" na którąś z głośnych premier do Opery Wiedeńskiej, Teatro alla Scala w Mediolanie czy Royal Opera House w Londynie. W terminach poprzedzających te wydarzenia nie ma biletów nawet u koników.
4 maja: częściowe odmrożenie kultury
W obecnym czasie wydarzeń kulturalnych nie ma. Nie oznacza to jednak, że koneserzy zostali pozbawieni możliwości obcowania ze sztuką. Przeciwnie - tak dużej dostępności pierwszorzędnego "towaru" chyba nigdy nie było. Z racji tego, że sceny teatralne czy koncertowe świata udostępniają projekcje w internecie, w większości przypadków zupełnie za darmo, dostęp do nich ma każdy internauta. Czy to nie cudowne? Nie trzeba wydawać pieniędzy na bilety, przeloty, noclegi, ale też na szałową kreację - na premierę w MET czy w Operze Wiedeńskiej przecież w byle czym nie wypada się pokazać. We własnym domu, który teraz pełni rolę kulturalnego salonu, mogę sobie oglądać transmisję z Wiednia czy z MET w ulubionych kapciach i szlafroku.
Natalia Walewska - koncertmistrz Orkiestry PFB oraz Massimiliano Caldi - wieloletni pierwszy dyrygent gościnny Orkiestry PFB zastanawiają się nad tym, jak będą wyglądały koncerty po przestoju spowodowanym pandemią koronawirusa.
Początkowo myślałam, że transmisje, pozbawione blichtru, jaki towarzyszy imprezom organizowanym na żywo czy możliwości wymiany zdań z innymi uczestnikami, będą bez wątpienia wartościowym, choć mizernym zamiennikiem. Z czasem jednak to zaglądanie do MET z wygodnej sofy, w szlafroku i puchatych kapciach, nawet zaczęło mi się podobać. Realizowałam się również towarzysko i społecznie, bo nigdy w tych transmisjach nie uczestniczyłam sama - zawsze w mediach społecznościowych zbierała się konkretna grupa osób, które w przerwach między aktami wymieniały się wrażeniami.
Za powrotem do normalności tęsknią nie tylko melomani, ale też artyści. Nawet najlepsze spotkanie wirtualne nie zastąpi emocji, jakich dostarcza próba chóralna w realu.
Tylko jaka wyda się nam ta muzyka, kiedy znowu posłuchamy jej na żywo? Po tak długiej przerwie wypełnionej słuchaniem dopracowanych nagrań cyfrowych? Czy będzie nam brakowało tych transmisji z MET bądź Wiednia, czy może jednak będziemy woleli za te same pieniądze (bo darmowy dostęp to opcja czasowa) kupić bilet do Opery Bałtyckiej? Czy ci, którzy nigdy wcześniej z różnych przyczyn nie mieli kontaktu z kulturą wysoką, ale poznali ją dzięki tym darmowym transmisjom z najbardziej prestiżowych scen, dołączą na widowni Filharmonii Bałtyckiej do grona stałych bywalców? O tym przekonamy się, kiedy organizacja wydarzeń kulturalnych zostanie wznowiona. Mam nadzieję, że nastąpi to możliwie jak najszybciej.
Na ten moment czeka zresztą też druga grupa melomanów, która gustuje przede wszystkim w muzyce wykonywanej na żywo. Osoby, które np. po wielogodzinnym siedzeniu w biurze po prostu chcą się wyrwać, zrobić na "bóstwo" i zrelaksować. Którym wystarczy bilet za kilkanaście złotych, bo nie liczą się dla nich miejsca i gwiazdorska obsada - dla nich ważna jest sama możliwość obcowania ze sztuką. Ich transmisje internetowe nie zadowalają, niczego im nie rekompensują. Osoby te z pewnością podglądają nagrania, jakie muzycy zamieszczają w mediach społecznościowych, ale najmocniej wyczekują możliwości posłuchania ich na żywo. Tę grupę kulturalna kwarantanna dotknęła najbardziej.