Ray Cooney uważany jest za jednego z najlepszych komediopisarzy na świecie. Jego przepisy na udaną farsę sprawdzają się na każdej długości i szerokości geograficznej. Gdyński "Mayday. Run For Your Wife" z serca Londynu przeniesiony został w ścisłe centrum Gdyni. I w trójmiejskim kontekście sztuka Cooneya wypada bardzo przyzwoicie.
Trudne jest życie bigamisty, gdy ma przy sobie zaprzyjaźnionego sąsiada. W "Mayday" doskonale sprawdza się powiedzenie, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Na zdjęciu Jan Kowalski grany przez Michała Cyrana (po lewej) i Stanisław Ogrodnik w wykonaniu Sławomira Mandesa (po prawej).
fot. Aleksandra Bober / trojmiasto,pl
|
Autor tekstu przedstawia główną myśl sztuki już na początku i "gra" świadomością zdarzeń i faktów, widzianych przez widzów i bohaterów sztuki zupełnie inaczej. Główny bohater jest bigamistą - prowadzi podwójne życie, posiada dwie żony, na dodatek mieszka w dwóch domach oddalonych od siebie o kilka minut drogi. Gdyby nie przypadkowy wypadek, który wytrąca go z codziennego rytmu, dalej prowadziłby szczęśliwe życie podwójnego małżonka. Jest jednak "ale" w postaci zaprzyjaźnionego, naprzykrzającego się sąsiada z góry. No i dwaj podejrzliwi policjanci...
Fenomen jednej z najlepszych fars na świecie postanowił sprawdzić w realiach gdyńskich debiutujący w roli reżysera aktor Dariusz Majchrzak. Dlatego zamiast perypetiom Johna Smitha przyglądamy się kłopotom Jana Kowalskiego, jego męczący sąsiad to już nie Stanley Gardner a Stanisław Ogrodnik, zaś londyńskie Streatham i Wimbledon zamieniono na dzielnice Gdyni - Śródmieście i Wzgórze św. Maksymiliana. To spolszczenie "Mayday" po początkowej konsternacji szybko przestaje przeszkadzać, umożliwiając łatwiejszą identyfikację postaci i miejsca, co w natłoku zmieniających się jak w kalejdoskopie sytuacji często bywa jedyną słabszą stroną inscenizacji tekstu Cooneya.
Spektakl Sceny Studenckiej nakreślony jest grubą kreską, bazuje na najprostszych skojarzeniach (np. postać geja), bez inscenizacyjnych fajerwerków, ale i bez niepotrzebnych udziwnień (do tych drugich zaliczyć można jedynie króciutki koszykarski epizod, który, jak rozumiem, nawiązuje do hasła "Gdynia - stolica polskiej koszykówki"). Chociaż prosta, ciekawa kolorystycznie scenografia Anny Grabowskiej z pięcioma drzwiami oraz kanapą pośrodku sceny umożliwia rozgrywanie przedstawienia w błyskawicznym, farsowym rytmie, spektakl tylko momentami nabiera farsowego impetu. Spowolnione i nierówne tempo sytuuje go zdecydowanie bardziej po stronie udanej komedii salonowej niż brawurowej farsy.
Majchrzak przygotował spektakl wspólnie ze studentami i absolwentami Studium Wokalno-Aktorskiego w Gdyni, które młodych aktorów kształci przede wszystkim wokalnie i ruchowo. Tym samym niezbędnego do rozegrania tak dynamicznego spektaklu wyrazu dramatycznego aktorzy "Mayday. Run For Your Wife" poszukują na własną rękę, z różnym zresztą skutkiem.
Najswobodniejszy, nawiązujący świetny kontakt z widownią jest Sławomir Mandes, który jako nieznośny sąsiad państwa Kowalskich z wdziękiem nakręca spiralę absurdu. Bohaterem drugiego planu staje się Piotr Plichta w roli Aspiranta Pasikonika, w każdym swoim epizodzie wnoszącego ożywienie w wydarzenia na scenie. Dobre momenty ma też Piotr Srebrowski jako Aspirant Żądło. W drugim akcie znacznie lepiej niż w pierwszym wypadają obie żony Jana Kowalskiego - Maria (Karolina Żuk) i Barbara (Katarzyna Wojasińska). Na ich tle bezbarwnie prezentuje się główny bohater sztuki, czyli Jan Kowalski grany podczas premiery przez Michała Cyrana, ale uczciwie trzeba oddać, że to rola trudna i niewdzięczna, bo aktor praktycznie nie schodzi ze sceny i znajduje się w centrum wydarzeń przez ponad dwie godziny.
Nowym gdyńskim zwyczajem cała obsada spektaklu jest podwójna (podobnie jest w "Shreku" Teatru Muzycznego), więc widzowie kolejnych spektakli oglądać mogą zupełnie innych wykonawców. Ci jednak, zbiorowo, zasłużyli na duże brawa. Razem z Dariuszem Majchrzakiem przygotowali spektakl, który nie jest wprawdzie inscenizacyjną perełką (jak "Run For Your Wife" Teatru Wybrzeże w reżyserii Grzegorza Chrapkiewicza sprzed kilku lat), ale dzięki spontaniczności i żywiołowej fantazji całego zespołu ogląda się go z przyjemnością. O frekwencję podczas kolejnych wieczorów z "Mayday. Run For Your Wife" w Centrum Kultury w Gdyni mogą być spokojni.