• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Marek Weiss: nie nakryjemy się prześcieradłem

Łukasz Rudziński
2 października 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Marek Weiss, dyrektor Opery Bałtyckiej w Gdańsku, w tym sezonie wyreżyseruje "Skrzypce Rotszylda", które pokazane zostaną razem z "Graczami" w reżyserii Andrzeja Chyry jako wspólny wieczór Szostakowicza. Premiera 26 stycznia. Marek Weiss, dyrektor Opery Bałtyckiej w Gdańsku, w tym sezonie wyreżyseruje "Skrzypce Rotszylda", które pokazane zostaną razem z "Graczami" w reżyserii Andrzeja Chyry jako wspólny wieczór Szostakowicza. Premiera 26 stycznia.

- W teatrze dramatycznym wystarczy wziąć starą kanapę, wybrać czwórkę niezłych aktorów i zagrać "Kto się boi Virginii Woolf?". Potem z dobrą aktorką przygotować monodram na podstawie bestselleru i w ten sposób tanim kosztem przetrwać kryzysowy rok. Opery nie da się w ten sposób realizować - mówi o planach artystycznych Opery Bałtyckiej w Gdańsku jej dyrektor, Marek Weiss.



Do Opery Bałtyckiej chodzę:

Wszyscy mówią, że nadchodzi ciężki czas dla kultury. Opera Bałtycka będzie szczęśliwą wyspą?

Niestety nic na to nie wskazuje. Budżet naszej instytucji to 13 milionów kosztów stałych, na które składają się etaty, podatki, utrzymanie gmachu. Ta niewielka reszta - aby wystarczyło na pięć premier i dziesięć spektakli w miesiącu - musi kształtować się na poziomie około sześciu milionów złotych. Jeśli w budżecie nie będzie w sumie 19 milionów, zakładanego planu nie uda się zrealizować. A my zawsze tych pieniędzy mamy za mało. Już wiem, że w tym roku na pewno nie mogę liczyć na taką kwotę.

Jeśli pieniędzy będzie znacznie mniej, to co?

Mamy przygotowany plan B. Wystawimy styczniową łączoną premierę "Graczy" w reżyserii Andrzeja Chyry"Skrzypce Rotszylda", które wyreżyseruję, jako wspólny wieczór Szostakowicza - jeszcze nie wiemy pod jakim tytułem. Środki już częściowo otrzymaliśmy, więc ta premiera nie jest zagrożona. Później w repertuarze pojawi się tylko jednoaktówka taneczna Izadory Weiss, którą moja żona przygotuje za darmo. Będzie to pierwsza część wieczoru, w którym prezentować będziemy także jej "Out". Pierwotnie miał się tego podjąć Václav Kuneš, ale w tej sytuacji to już nieaktualne. Zrealizować więcej premier z okrojonym budżetem się nie uda. Co więcej, może nam zabraknąć pieniędzy, by jesienią w ogóle prezentować spektakle... W tej sytuacji będzie trzeba się nakryć prześcieradłem, przeczekać ten 2013 i wierzyć, że słońce wzejdzie dla nas w 2014 roku.

Nie wierzy pan jednak, podobnie jak ja, w tak katastroficzną wizję....

Gdybyśmy przystali na taki scenariusz, to pracę z orkiestrą, chórem czy tancerzami trzeba by było zacząć od początku. Oczywiście do tego nie dopuszczę. Ciągle myślimy, co zrobić, żeby zagrać. Muzycy "tutti", chórzyści i zespół BTT mają gołą pensję 1900 zł. Jeśli nie będą grali, nie wiem z czego będą żyli. Nie można wszystkich traktować tak samo. W teatrze dramatycznym wystarczy wziąć starą kanapę, wybrać czwórkę niezłych aktorów i zagrać "Kto się boi Virginii Woolf?". Potem z dobrą aktorką przygotować monodram na podstawie bestselleru i w ten sposób tanim kosztem przetrwać kryzysowy rok. Opery nie da się w ten sposób realizować.

Jakie tytuły pojawią się na afiszu, jeżeli pieniądze otrzymacie?

"Maria" Romana Statkowskiego w reżyserii Michaela Gielety, którą chcemy zrobić jako koprodukcję z irlandzkim festiwalem w Wexford. Oni się bardzo ucieszyli ze współpracy z nami. Zrobimy tę "Marię" w podobnej konwencji, w jakiej wystawiłem "Makbeta". Podpisałem umowę, przyjechały dekoracje. Czekamy na środki, które umożliwią przygotowanie spektaklu, ale jak długo można czekać?

Na tym kończy się lista tytułów "planu A"?

Być może przy okazji Konkursu Eurowizji dla Młodych Tancerzy, który 14 czerwca będzie mieć finał w naszej operze, uda się uszczknąć coś dla siebie. Bardzo chcemy zrobić "Sen nocy letniej" z muzyką Gorana Bregovicia w choreografii Izadory Weiss. Kostiumy przygotowałaby Gosia Baczyńska. Mieliśmy zrobić "Króla Ubu", którego Janusz Wiśniewski jest gotów przygotować zamiast "Czarnej maski". Odwołując tamtą premierę, zerwaliśmy współpracę z festiwalem MEZZO, na szczęście, jak dotąd, obyło się bez kosztów z naszej strony. Na "Króla Ubu" zgodził się jego twórca, Krzysztof Penderecki - to będzie prawdopodobnie jedyna w Polsce premiera jego dzieła w roku 80. urodzin kompozytora. Jesienią musimy ją pokazać na festiwalu jubileuszowym Pendereckiego w Krakowie, ale dziś nie mamy na to grosza. Wierzę jednak, że minister wesprze ten projekt i jakoś za pół ceny uda nam się pozapraszać artystów.

Jak rysuje się kolejna współpraca z Jiřím Kyliánem?

Jiří Kylián zgodził się przekazać nam kolejny spektakl. O szczegółach wciąż rozmawiamy, ale oczywiście już pod kątem 2014 roku. Z Łukaszem Borowiczem bardzo chcemy zrobić "Otella", jesteśmy umówieni ze świetnym wykonawcą głównej roli. No i myślimy o "Królu Rogerze" w reżyserii Krzysztofa Znanieckiego. Nawiążemy też ściślejszą współpracę z Warszawską Operą Kameralną. Być może sprowadzę "Żywot rozpustnika", który tam wystawiłem. Jest też szansa na koprodukcję opery Mozarta między Operą Bałtycką a Warszawską Operą Kameralną. Nie zapominamy też o cyklu "Opera Gedanensis". Jeśli prezydent Gdańska się zgodzi, to na późną jesień 2014 roku przewidujemy nową premierę. Nie będzie to opera o Schopenhauerze, bo Antoni Libera stwierdził, że nie da się przełożyć filozofii Schopenhauera na język opery.

Jaki więc tytuł trafiłby na deski opery po "Madame Curie"?

Mieszkająca w Paryżu Krystyna De Obaldia dała nam scenariusz - opowieść o Stanisławie Przybyszewskiej żyjącej i tworzącej w biedzie i nędzy w Gdańsku, porzuconej przez ojca, uzależnionej od morfiny oraz o mieszkającej w Paryżu Olimpii - kochance arystokratów i wielkiej przeciwniczce dyktatury Robespierre'a. Ich losy są prowadzone równolegle. Zygmunt Krauze zgodził się napisać operę według tego scenariusza. Kolejnym tytułem byłby zapowiadany już "Sąd Ostateczny" Memlinga z librettem Mirosława Bujko. Pozycją, wokół której wciąż toczą się rozmowy z Instytutem Mickiewicza jest opera Krzysztofa Pieczyńskiego z muzyką Einhorna. Wydaje mi się, że to gra warta świeczki i warto firmować Operą Bałtycką takie przedsięwzięcia. Wszystko jednak zależy od funduszy.

Miejsca

Opinie (38) 7 zablokowanych

  • Gazety

    Prasa delikatnie prowokuje do dyskusji o kulturze i sztuce to bardzo dobrze.Myślę ze taka dyskusja merytoryczna na temat finansowania teatrów,kontroli wydatków i działań urzędów na rzecz przyznawania środków powinna odbyć się już dawno. Na dużo większą skale i nie tylko przez internet.W teatrach powinny pojawić się ankiety,w gazetach stałe rubryki bądz strony a recenzęci powinni mieć możliwość zabierania głosu w ocenie działalności dyrektorów i ich działań w obszarze repertuarowym.Mam wrażenie że dzisiaj w teatrach mamy doczynienia z absolutna samowolką,bezkarnością.mam też wrażenie ze nikt nie weryfikuje poczynań dyrektorów.Chyba czas przyjzec się bliżej.Czytam o Operze Bałtyckiej i mam wrażenie ze pan redaktor otworzył puszkę pandory.Zadziwiające zeczy dzieją sie w tym miejscu.Zdaje się ze od lat.

    • 1 0

  • Absolutny dramat i koszmar, a nie Opera Bałtycka!!! (2)

    Cieszę się, że nie tylko ja ubolewam na Weisami w Operze. To co oboje zrobili z tą instytucją woła o pomstę do nieba!!!! Repertuar jest beznadziejny, niszowy, gdzie cudowny balet klasyczny, który budzi tyle pięknych emocji!!! Nie ma w Gdańsku możliwości pokazania dzieciom co to jest opera, operetka, czy balet. A popyt jest!!! Spójrzmy na zeszłoroczną frekwencję na Jeziorze Łabędzim, czy Dziadku do orzechów, w wykonaniu baletu moskiewskiego. Ludzie "pchali się drzwiami i oknami", mimo że bilety były drogie. Niestety prawdopodobnie nie pójdę już więcej do naszej opery, nie chcę się więcej denerwować. Niech sobie Weisowie utworzą własny, prywatny teatr, a nie doprowadzają do ruiny naszą Operę!

    • 34 4

    • balet klasyczny

      balet klasyczny nie mial powodzenia za Nawotki a to co teraz jest to badziew -fakt ale zapelnia sale :)

      • 1 5

    • Ależ Oni(Wejsowie-Grzesińscy) utworzyli swój prywatny teatr,

      tylko za publiczne pieniądze.

      • 18 0

  • Weiss, Rotszyld, Grass... a gdzie Moniuszko, Słowacki i Mickiewicz? (4)

    Ponad "Skrzypce Rotszylda" przekładam "Fortepian Chopina". W jakim kraju my żyjemy? Czy to faktycznie prawda, że polskość, to nienormalność?

    • 56 5

    • właśnie dobrze sie dzieje, bo nudnym byłoby chodzenie na to co już jest oklepane do bólu, tamte pozycje znało się już w gimnazjum i nie można tylko nimi karmić się całe życie,

      • 1 1

    • a gdzie Moniuszko, Słowacki i Mickiewicz ?

      To przecież nie są znajomi !

      Oni w ramach rewanżu nikogo nie zatrudnią !

      • 19 0

    • Niektórzy z nich w grobie się przewracają.

      • 10 1

    • Polaku, uważaj na przecinki ;)

      • 5 5

  • Weiss - wynocha ! z Gdańska

    • 14 0

  • Wkurzona cd. (2)

    Już chciałam dać spokój panu dyrektorowi, bo miłość bliźniego itd. Ale nie mogę! Czytam taki oto tekścik jegomości o "Skrzypcach Rotszylda" w reżyserii Andrzeja Chyry - jedynej pewnej premierze sezonu:
    "Jego (Chyry) debiut operowy może się stać sensacją nie tylko ze względu na zawód celebryty, który uprawia z powodzeniem, lecz również z powodu wspaniałych pomysłów inscenizacyjnych i pasji, z jakimi podchodzi do dzieł operowych, których jest unikalnym w swoim środowisku miłośnikiem".
    No to już wiem, co jest głównym kryterium doboru współpracowników przez pana dyrektora Weissa: uprawianie zawodu (sic!) celebryty. I wszystko stało się jasne - stąd i Gosia Baczyńska zamiast profesjonalnego kostiumografa. No i Krzysztof Pieczyński, kiedyś zdolny aktor, dziś poeta-grafoman, który też pewnie pojawił się w tym gronie z powodu "kultowej popularności" (cytat z tego samego tekstu). W styczniu tego roku Teatr Wybrzeże odwoływał w ostatniej chwili premierę sztuki tegoż Pieczyńskiego, który jako reżyser nie był w stanie zapanować nad dwójką aktorów. Ale pewnie bez problemu ogarnie kilkudziesięcioosobowy zespół i skomplikowaną materię opery.
    Już się nie wkurzam, bo szkoda zdrowia. Śmieje się do rozpuku. I dedykuję swój śmiech histeryczny pani Czekanowicz. A pan Weiss w czasie kryzysu zamiast chować się pod prześcieradłem powinien wykładać sztukę PR w prywatnej szkole reklamy. Sprzeda każde guano. Taki talent!

    • 35 0

    • to wszystko prawda (1)

      z jedną uwagą - Chyra ma wyreżyserować "Graczy", nie "Skrzypce Rotszylda", które dyrektor powierzył swojej skromnej osobie. Proszę czytać uważniej na przyszłość.

      • 4 1

      • Ma Pan rację - chodzi o "Graczy" w zestawie ze "Skrzypcami Rotszylda". Nie zmienia to jednak istoty rzeczy.

        • 7 0

  • kiedy Weiss wreszcie odejdzie

    Co się stało z naszą niegdyś wspaniałą Operą Bałtycką???? czemu nie zagraja opery Straszny Dwór?

    zgadzam się z opinią młodego Junaka:"Weiss, Rotszyld, Grass... a gdzie Moniuszko, Słowacki i Mickiewicz? (3)

    Ponad "Skrzypce Rotszylda" przekładam "Fortepian Chopina". W jakim kraju my żyjemy? Czy to faktycznie prawda, że polskość, to nienormalność?
    "

    • 28 1

  • Przepraszam...to ile ten Weiss będzie jeszcze dyrektorem...? (1)

    Ponadto nie ma co nakrywać się prześcieradłem, tylko raczej mniej forsy dawać na bohomazy sceniczne swej żonki... wtedy budżet może się zgodzi...

    • 70 7

    • Toż to nie opera a podrzędny nieśmieszny kabaret i prywata

      Publiczne pieniądze wydawane na hobby i widzimisię Państwa Weiss

      Żeby dziecku pokazać klasykę trzeba jechać do Bydgoszczy a w Gdańsku widownia pusta

      • 17 1

  • bieda z nędzą (2)

    kiedyś był tam fajny barek, można było zawsze zjeść coś dobrego przed przedstawieniem, teraz niestety bieda...nie wiem czy to się nie opłacało operze??? w większości teatrów gastronomia funkcjonuje doskonale

    • 40 2

    • Szkoda (1)

      Knajpka była fajna. Często tam chodziliśmy z dziewczyną, teraz już żoną. Mieli świetne makarony i takiego placka z różnymi dodatkami. Niestety w żadnej innej restauracji nie spotkaliśmy takich dań.
      Czasami można było spotkać tam znanych, polskich aktorów. Pamiętam pana Kobuszewskiego. I komu to przeszkadzało?

      • 20 0

      • Bar prowadził mój znajomy

        Dyrektor wajs-gżesiński obejmując posadę oznajmił ajentowi : Duża ryba zjada małą rybę.Wynajął nowemu ajentowi(dużej rybie),bo duża daje dużą kopertę,a tamta splajtowała,bo nie potrafiła gotować,prawdopodobnie w związku z ''haraczem''nie proponowała tak przystępnych cen itd.Smoku,Grześ,pamiętamy...

        • 15 0

  • a gdzie opcja w ankiecie

    chodziłabym często, ale mnie nie stać?

    • 9 3

  • Dno pod dnem

    Decydentom zalecam obejrzenie tego, co zrobiono z "Czarodziejskiego fletu" i wtedy już spokojnie mogą zlikwidować tę OOOOOperę i przywrócić ujeżdżalnię z pożytkiem dla mieszkańców Gdańska.

    • 28 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Najstarszy teatr w Trójmieście to...?

 

Najczęściej czytane