- 1 Te spektakle trzeba zobaczyć (3 opinie)
- 2 Deszczowe otwarcie Kunsztu Wodnego (219 opinii)
- 3 Bardzo atrakcyjny festiwal Organy Plus (18 opinii)
- 4 Tych spektakli nie możesz przegapić (11 opinii)
- 5 Pełna sala na benefisie prof. Januszajtisa (25 opinii)
Lekarz: Polacy to lekomani, którzy nie dbają o swoje zdrowie
- Polacy to lekomani i suplemenciarze, a lekarze przepisują za dużo różnych leków, często utwierdzając przy tym pacjentów, że są ciężko chorzy i już tylko pisać testament - pisze nasz czytelnik - lekarz, stawiając szeroką diagnozę problemów na linii chory - specjalista. Jak przekonuje, winni są pacjenci, medycy i system.
Lekarze rodzinni w Trójmieście - na NFZ i prywatnie
Czytaj też: Szczepionki przeciw grypie pojawiły się w aptekach. "Pacjenci dzwonią praktycznie każdego dnia"
"Katar leczony trwa 7 dni, a nieleczony tydzień"
- Im dalej w las, tym więcej drzew. Podczas szukania przyczyn swoich rozlicznych dolegliwości, diagnozuje się coraz to więcej różnych jednostek chorobowych, mniej lub bardziej rozwiniętych, przy czym ich leczenie nie skutkuje diametralną poprawą. Nierzadko zdarza się, że osoba relatywnie zdrowa ma zdiagnozowanych po kilka różnych jednostek chorobowych w myśl zasady, że nie ma ludzi zdrowych, są tylko źle zdiagnozowani - pisze lekarz, który opisuje się jako osoba z 20-letnim stażem pracy.
Jest to dość powszechny problem, z którymi borykają się przychodnie o profilu medycyny rodzinnej i pediatrii. Szacuje się, że nawet kilkadziesiąt procent wizyt mogłaby się nie odbyć ze względu na brak poważniejszych objawów. Mowa między innymi o zwykłych infekcjach.
- Na pewno jest sporo wizyt, podczas których pacjenci zgłaszają jedynie typowe objawy przeziębienia. Stare powiedzenie mówi, że katar leczony trwa 7 dni, a nieleczony tydzień. Nie ma sensu przychodzić do lekarza tylko z katarem, bowiem w takich sytuacjach wystarczają leki bez recepty i odpoczynek w warunkach domowych. Jeśli pacjent boryka się z infekcją i temperaturą rzędu 37 stopni, to nieuzasadnione jest chodzenie do przychodni, gdzie można zarazić innych i samemu również nabyć inne choroby. Doświadczenia z pierwszego okresu COVID pokazują, iż znacznie zmniejszyła się liczba "zwykłych infekcji" dróg oddechowych w związku ze stosowaniem maseczek, izolacji oraz mycia rąk - mówi nam Hubert Białasiewicz z przychodni Medyczna Gdynia.
Pediatrzy w Trójmieście - prywatnie i na NFZ
Chodzi jednak także o zaburzenia przewlekłe. Pacjenci bardzo często wypełniają sobie cały tydzień wizytami, aby utwierdzić się w diagnozie i rozszyfrować codzienne bóle, łamanie w kościach czy dziwne zaczerwienienia. Jeśli to, co powiedział lekarz, nie zgrywa się z wyobrażeniem znalezionym często w internecie, to chory szuka kolejnego specjalisty. Wiele osób taka ścieżka postępowania wpędza wręcz w stany lękowe czy depresyjne.
- Dopiero pracując w przychodni, widać, ile osób powinno otrzymać wsparcie natury psychologicznej i psychiatrycznej. Zaburzenia lękowe, ciągłe wsłuchiwanie się w swój organizm, ciągłe próbowanie nowych terapii mające znamiona natręctw - te zjawiska to codzienność - słyszymy w jednej z przychodni w Śródmieściu Gdyni.
Czytaj też: Fundacja: "Prawie połowa leków onkologicznych nie podlega refundacji"
Lekarz też jest winny
Jak przekonuje nasz czytelnik, pacjenci stanowią jednak jedną stronę medalu, bowiem są również specjaliści, którzy dla spokoju i praktycznie na "odczepnego" zlecają serię drogich badań, konsultacji i analiz, napędzając dodatkowo lęki i obawy. Według niego lekarz niekiedy woli zlecić szersze badania, niż spokojnie poczekać na rozwój choroby i zweryfikować poszczególne symptomy, stosując podstawowe preparaty lecznicze. Sytuacja jest dodatkowo napędzana przez fora medyczne, które dodatkowo nakręcają mnogość rokowań i scenariuszy chorobowych.
- Polscy lekarze jakoś boją się udzielać porad takimi, jakimi one powinny być, wychodząc z założenia, że pacjent zadowolony jest tylko wtedy, gdy opuści gabinet z receptą w ręce - czytamy w komentarzu. - U Polaków skala swoich wywodów w sprawach medycznych jest porażająca. Spory odsetek naprawdę żyje w nieomylnym przeświadczeniu, że jak przeczytało dwa fora internetowe oraz porady różnych fachowców paramedycznych, to wszystko staje się banalnie proste.
Sam chory również często wymaga skierowań na wszelkie możliwe dalsze wizyty. W ten obraz wpisuje się przykładowo borelioza - jedna z najczęściej wypytywanych chorób - której spektrum objawów jest szerokie i mało specyficzne, natomiast faktyczna diagnoza i leczenie opiera się serii drogich badań i konsultacji.
Czytaj też: Jak czerpać z pomorskich ziół i roślin leczniczych?
"Polacy to lekomani i suplemenciarze"
Kolejnym problemem, o którym pisze lekarz, jest zamiłowanie do stosowania leków i wszelkich produktów spożywczych wspomagających dietę. Jak przekonuje, Polacy kochają szczególnie preparaty bez recepty i właśnie suplementy, których rynek każdego roku powiększa się o kilka procent.
- Polacy to lekomani i suplemenciarze. Większość dolegliwości, które opisują podczas wizyt, są w istocie rzeczy zaburzeniami o charakterze psychosomatycznym - czytamy dalej. - Lekarze przepisują za dużo różnych leków, częstokroć utwierdzając przy tym pacjentów, że są ciężko chorzy i pozostaje już tylko pisać testament.
Jak podkreśla, takie "wspomagacze" są powszechnie stosowane na infekcje, katarek czy kaszelek, ale także codziennie jako wsparcie dla organizmu - tymczasem są to produkty często nieprzebadane i o wątpliwej skuteczności. Ktoś powie, że skoro działa, to dobrze - nawet jeśli to tylko placebo. Problem w tym, że w nadmiernych ilościach stosujemy też same leki bez recepty, które już obojętne nie są.
- Warto zwrócić uwagę, że obecnie w aptekach i sklepach jest bardzo dużo lęków zawierających paracetamol nawet w dawce 1 grama. Pacjenci często łykają leki bez refleksji, mieszając preparaty i nie mając świadomości, że biorą różne leki, ale tę samą substancję czynną. Tymczasem maksymalna dobowa dawka paracetamolu wynosi 4 gramy i większa ilość może doprowadzić do nieodwracalnego zniszczenia wątroby, a nawet śmierci - dodaje lekarz.
Lista trójmiejskich placówek laboratoryjnych - badania na NFZ i bez skierowania
"Przeciętny Skandynaw w stosunku do Polaka jest o wiele bardziej wysportowany"
Ostatnia kwestia to zastępowanie zdrowego trybu życia farmakoterapią. Oczywiście, nie mówimy tu o przypadkach - podobnie zresztą jak w całym artykule - o uzasadnionym i niezbędnym procesie stosowania leków w celu kontroli czy zwalczania choroby, jednak z rozmów z lekarzami wynika, że pacjenci często idą na łatwiznę. Np. mając cukrzycę, łatwiej zjeść tabletkę, niż zacząć trenować sport czy zmieniać przyzwyczajenia dietetyczne. Tymczasem zdrowy tryb życia jest kluczowy dla ograniczenia ryzyka większości chorób o charakterze cywilizacyjnym.
- Polacy nie za bardzo dbają o zdrowie w wymiarze podstawowym, często świadomie je bardziej rujnują, stosując internetowe przepisy na zdrowie lub terapie mające charakter eksperymentalny. Dla przykładu: przeciętny Skandynaw w stosunku do Polaka jest o wiele bardziej wysportowany, witalny, biologicznie w niższym wieku. 40-letni Polak w większości wygląda już źle, jest zniszczony biologicznie i otyły - przekonuje nasz czytelnik, jeden z trójmiejskich lekarzy.
Miejsca
Opinie wybrane
-
2022-11-04 09:02
Lekomania jest coraz poważniejszym problemem, który zaczyna być widoczny również w naszym kraju. Na szczęście są prywatne kliniki odwykowe, które podejmują się pracy z takimi osobami, jak np. Nowy Dzień w Krakowie https://nowy-dzien.pl/
- 0 0
-
2021-10-11 11:49
Ćwiczcie, ćwiczcie! (4)
Te głupie 15min dziennie naprawdę dużo daje. Człowiek się dużo lepiej czuje i ma więcej energii. Można sobie kupić matę do ćwiczeń odpalić YouTube i spędzić fajnie tę chwilę, albo pobiegać. O treningu trzeba myśleć jak o myciu zębów. Można nie myć zębów, ale znamy skutki, tutaj jest to samo tylko w bardziej rozłożonym czasie.
- 40 1
-
2021-10-11 11:57
do seksu (2)
( Te głupie 15min dziennie ) mata nie jest potrzebna
- 6 0
-
2021-10-11 13:12
Dla mnie byle nie na twardym
Bo kosci poobijane
- 5 0
-
2021-10-11 16:09
15 minut?
Z tego 10 to papieros "po". :D
- 3 0
-
2021-10-12 10:06
Ćwiczyć Może młody i zdrowy dla wielu ludzi
wysiłek fizyczny z wyjątkiem rozciągania jest niewskazany
- 0 2
-
2021-10-11 10:21
(8)
"Nie ma sensu przychodzić do lekarza tylko z katarem, bowiem w takich sytuacjach wystarczają leki bez recepty i odpoczynek w warunkach domowych. Jeśli pacjent boryka się z infekcją i temperaturą rzędu 37 stopni, to nieuzasadnione jest chodzenie do przychodni, gdzie można zarazić innych i samemu również nabyć inne choroby."
Zgadzam się. Tylko jak inaczej uzyskać zwolnienie z pracy?- 135 1
-
2021-10-11 10:43
Ogólnie chodzenie do lekarza jest bez sensu. (1)
Nie po to Pan Doktor tyle się kształcił, żeby jakiś zasmarkany lump d..ę mu zawracał!
- 26 11
-
2021-10-11 21:25
Ty się nie śmiej...
Ostatnio słyszałam o pani doktor, która zrobiła awanturę bo zapisywano do niej ludzi przeziębionych/z objawami chorobowymi...pani byla internistką! I nie to nie jest żart! Kategorycznie zabroniła zapisywać ludzi z objawiami chorobowymi.
- 7 1
-
2021-10-11 10:49
(1)
to akurat jedna z większych głupot tego systemu. Traktują dorosłych jak dzieci, które nie potrafią stwierdzić, że są przeziębione i koniecznie musi to potwierdzić specjalista :/ Powinno to być dostępne w epuapie, klikasz i masz zwolnienie.
- 35 0
-
2021-10-11 11:29
to by chyba 10% polaków przychodziło do pracy i to tylko w prywatnych firmach
reszta na permanentnym l4
- 26 5
-
2021-10-11 12:10
(1)
zwolnienie z pracy przy braku gorączki? Przecież i tak by lekarz go nie wypisał.Do przychodni chodzi się z gorączką powyżej 38 stopni i tylko z taką gorączką dostaje się zwolnienie.
- 1 24
-
2021-10-11 12:13
Nieprawda
- 13 0
-
2021-10-11 12:40
Teleporadą.
Serio, to najlepsza rzecz w służbie zdrowia od dawna.
- 25 1
-
2021-10-12 11:42
System jak w Holandii
W Holandii mają ten problem rozwiązany. Po prostu dzwoni się do pracy, że jest się chorym i zostajesz w domu tak długo, jak trzeba. Jeżeli pracodawca ma jakieś wątpliwości to wysyła do twojego domu lekarza medycyny pracy w celu kontroli. Jeżeli wszystko się zgadza to pracodawca ponosi koszty wizyty lekarza, a jak nie to ty wraz z dyspozycją powrotu
W Holandii mają ten problem rozwiązany. Po prostu dzwoni się do pracy, że jest się chorym i zostajesz w domu tak długo, jak trzeba. Jeżeli pracodawca ma jakieś wątpliwości to wysyła do twojego domu lekarza medycyny pracy w celu kontroli. Jeżeli wszystko się zgadza to pracodawca ponosi koszty wizyty lekarza, a jak nie to ty wraz z dyspozycją powrotu do pracy. Aby uniknąć sytuacji brania jednodniowych wolnych (kacowych) pierwszy dzień chorobowego nie jest płatny.
Taki system odciążyłby naszą służbę zdrowia i zmniejszyłby kolejki do lekarza, tym bardziej, że niejednokrotnie chcąc się zapisać to trzeba stać już w kolejce godzinę przed otwarciem przychodni, gdyż 15 minut po otwarciu nie ma już wolnych miejsc.- 10 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.