• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Komedia z zakalcem. O spektaklu "Par paranoje" Teatru Wybrzeże

Łukasz Rudziński
3 lipca 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Premiera spektaklu "Par paranoje" odbyła się 2 lipca na Scenie Letniej Teatru Wybrzeże w Pruszczu Gdańskim przy komplecie publiczności. Po raz pierwszy widzów chronił dach znajdujący się nad widownią amfiteatralnej sceny. Premiera spektaklu "Par paranoje" odbyła się 2 lipca na Scenie Letniej Teatru Wybrzeże w Pruszczu Gdańskim przy komplecie publiczności. Po raz pierwszy widzów chronił dach znajdujący się nad widownią amfiteatralnej sceny.

Teatr Wybrzeże na Scenie Letniej w Pruszczu Gdańskim zaprezentował swoją pierwszą wakacyjną premierę - "Par paranoje". To jedna z tych komedii, które jednych rozbawią, a innych zniesmaczą. Wśród wielu niewybrednych gagów zdarzają się również naprawdę udane, ale forma i treść najnowszej produkcji Wybrzeża częściej zawstydza niż bawi swoim poziomem.



Autor komedii "Par paranoje" Charles Ludlam znany jest widowni Teatru Wybrzeże ze slapstickowej i bardzo zabawnej komedii "Tajemnicza Irma Vep". Tam rozmaite, najczęściej absurdalne rozwiązania akcji i przeróżne, przeważnie bardzo grubymi nićmi szyte gagi są na porządku dziennym.

Tym razem jednak obok zagrywek z klasycznej komedii "z pieprzykiem" (dwie małżeńskie pary spotykają się na wyjeździe, na którym zdecydowanie nie chcieli spotkać swoich ślubnych drugich połówek) i mnóstwa prościutkich żartów, pojawia się zarys fabuły i pewien ciężar gatunkowy. Bo "Par paranoje" to komedia z drugim dnem. Opisuje dwójkę psychiatrów i ich pacjentów, którzy z czasem okazują się mniej szaleni od swoich lekarzy.

Aktorzy robią co mogą, by obronić swoje postaci i pomimo skromnych środków udaje im się to. Na zdjęciu Robert Ninkiewicz i Justyna Bartoszewicz. Aktorzy robią co mogą, by obronić swoje postaci i pomimo skromnych środków udaje im się to. Na zdjęciu Robert Ninkiewicz i Justyna Bartoszewicz.
Jednak problemy klientów, którzy w gabinetach swoich psychiatrów czasem desperacko, czasem wręcz rozpaczliwie poszukują zrozumienia i akceptacji, czy przebijające się z tekstu dysfunkcje emocjonalne i wszelkie deficyty uczuć, brzmią u Ludlama jak najbardziej serio. Autor sztuki liczne fragmenty pełne gorzkiej refleksji przykrywa łagodną, lukrowaną formą coraz bardziej szalonego dowcipu, dość zgrabnie lawirując między groteską, pastiszem, farsą a smutną refleksją.

Niestety, choć reżyser Adam Orzechowski stara się podążać za tymi sugestiami, w przedstawieniu Teatru Wybrzeże trudno doszukać się jakiegokolwiek ładu, bo z każdą chwilą karuzela absurdalnych zdarzeń i niewybrednych gagów kręci się coraz szybciej. To, co w sztuce jest dość dobrze wyważone, w spektaklu Teatru Wybrzeże jest ordynarne i chaotyczne. Bezwład inscenizacyjny prowadzi do coraz to bardziej zadziwiających zwrotów akcji i zmian konwencji (np. "śmieszny" na siłę "slow motion" podczas bijatyki, slapstickowe elektrowstrząsy w trakcie snu jednej z bohaterek) albo granych na granicy dobrego smaku rozwiązań scen (wykorzystanie akcesoriów typu sado-maso podczas jednej ze scen), stawiają aktorów w wyjątkowo niezręcznym położeniu, by sprostać na scenie nieudolnie prowadzonej akcji.

Niektóre pomysły Adama Orzechowskiego sięgają granicy dobrego smaku, jak choćby wykorzystanie akcesoriów typu sado-maso podczas jednej ze scen. Na zdjęciu Justyna Bartoszewicz i Cezary Rybiński. Niektóre pomysły Adama Orzechowskiego sięgają granicy dobrego smaku, jak choćby wykorzystanie akcesoriów typu sado-maso podczas jednej ze scen. Na zdjęciu Justyna Bartoszewicz i Cezary Rybiński.
Na szczęście, cała czwórka robi co może, by obronić swoich bohaterów, nawet jeśli dobór obsady do spektaklu jest kolejną pomyłką reżysera. Najbardziej żal Cezarego Rybińskiego, aktora o bardzo dużym potencjale, od lat grywającego w Wybrzeżu właściwie tylko charakterystyczne role drugoplanowe, który do farsowego momentami tempa gry i "wydurniania się" na scenie po prostu się nie nadaje. Jego Freddy najlepiej wypada w scenie rezygnacji ze współpracy ze swoim psychiatrą. Ekspresją i energią sceniczną z kłopotu odgrywania bezbarwnej Eleanor ratuje się Justyna Bartoszewicz.

Anna Kociarz jako wyrachowana doktor Karen Gold i najciekawszy w spektaklu Robert Ninkiewicz w najbardziej rozbudowanej roli doktora Leonarda Silvera grają swoje role bez zarzutu, ale w tej inscenizacji (dodatkowo silnie okrojonej scenograficznie w stosunku do wersji przygotowanej na trójmiejskie sceny Wybrzeża) nie mają szans by rozwinąć skrzydła.

Slapstickowe gagi łączą się tu z komizmem słownym i bełkotem scenicznym, przez który przesłanie sztuki Charlesa Ludlama staje się kompletnie nieistotne. Na zdjęciu Justyna Bartoszewicz i Anna Kociarz. Slapstickowe gagi łączą się tu z komizmem słownym i bełkotem scenicznym, przez który przesłanie sztuki Charlesa Ludlama staje się kompletnie nieistotne. Na zdjęciu Justyna Bartoszewicz i Anna Kociarz.
Spektakl miewa też momenty udane, podczas których trudno nie uśmiechnąć się przynajmniej pod nosem. Prostym i bardzo dobrze przyjętym przez premierową publiczność na Scenie Letniej Teatru Wybrzeże chwytem były liczne nawiązania do Pruszcza Gdańskiego. Komizm słowny, zawarty w tekście Ludlama, wypada na scenie całkiem nieźle. Jednak spektakl długimi momentami, jak na komedię, jest bardzo mało śmieszny. Nie oznacza to jednak, że wybory reżysera są chybione od początku do końca. Większość scen dowcipnie uzupełniona jest bardzo znanymi motywami muzycznymi, jak "Only You", "Simply the Best" i wiele, wiele innych. To zabieg ciekawy, choć mocno przez reżysera nadużywany.

Szkoda, że w natłoku tak wielu pomysłów umknęło gdzieś twórcom przesłanie tekstu Ludlama, który mechanizmu gry i samej farsy używa w ściśle określonym celu. "Par paranoje" wraz z całkowitymi i niczym nieumotywowanymi w spektaklu zmianami miejsca akcji, tempa czy charakteru przedstawienia, stają się komediową wydmuszką, wywołującą prędzej chichot lub pusty rechot niż jakąkolwiek refleksję. Chyba nie o to chodziło.

Spektakl

6.3
44 oceny

Par paranoje

komedia

Miejsca

Spektakle

Opinie (32) 2 zablokowane

  • Tak,tak zgadzam sie kupa i siku

    Na scenie ,to ten sam poziom wrażliwości który reprezentują wykonawcy z reżyserem
    I mrugają do widza
    Patrzcie,to jest kultura
    wysokiego lotu,czujecie,
    A jak nie to jesteście, fe,ignoranci
    Ludzie!przecież nie jesteście barany.Litości.

    • 1 0

  • Żeby zrobić "wieksze"wrazenie"

    wystarczyło jeszcze zrobić kupę i siku na scenie
    Taka sobie propozycja

    • 1 0

  • W Teatrze Wybrzeże kontrowersyjny byłby spektakl bez wulgaryzmów,podekstów i gołych tyłków (3)

    Nie jestem teatromaniaczką, ale dużo podróżuję i dzięki temu chodzę do teatrów w całej Polsce, bywałam w teatrach zagranicą, nie uważam się za osobę pruderyjną, nie mam problemu z seksem, kontrowersją i trudnymi tematami. Wręcz przeciwnie, lubię sobie obejrzeć coś nieobyczajnego.
    Problem w tym, że poziom w Teatrze Wybrzeże jest tak niski, tak przykry, że czuję się obrażona, że w teatrze serwuje się takie treści.
    Nazwijcie scenę letnią w Pruszczu Pruszczańską Nocą Kabaretową to nie będę mieć żalu, ale też nie będę przychodzić.
    Współczuję osobom, które zapłacą za ten żenujący kabaret w teatrze.

    • 29 14

    • Korekta (1)

      "Za granicą" Pani Mileno nie pisze się razem - warto wiedzieć, jeśli chce się cokolwiek napisać...

      • 2 1

      • Jaki mądrala "brawo"prawie błyskotliwie w stosunku do meritum oceny

        • 0 0

    • To coś co nazwali sztuka ponizajace widza

      widza, stado baranów zaakceptuje płyciznę
      Po prostu fuj fuj

      • 0 0

  • Świetne

    Autor recenzji był - wydaję się, na innej sztuce, niż ta, którą widziałem w sopockim teatrze. Genialne, świetnie zagrane, świetny pomysł na scenografię. Polecam wszystkim lubiącym dobry - zwariowany teatr.

    • 3 2

  • Fabuła podobna do aktu równoległego

    Brawo za to, że zaskoczyliscie widzów licznymi efektami, spektakl interaktywny z publicznością. Mi się bardzo podobało. Fabuła podobna do innego spektaklu granego w TW.

    • 0 0

  • Słabość

    Temat o niczym. Aktorzy robią co mogą...ale czasem trudno obronić. Często jest po prostu prostacko

    • 2 2

  • Super polecam. Odprężenie maksymalne. Bravo Panie Adamie za brak golizny. Troszkę przypomina Akt równoległy.

    • 7 1

  • interpersonalne dezorientacje..

    ..niestety na końcu nie rozdawano biletów na sesję Terapii Paradoksalnej,więc.. Znowu musiałam się napić. To poziom kabaretu najniższych lotów..dla Kiepskich.

    • 1 1

  • Chcemy sztuki a nie wygłupów.

    • 4 2

  • sztuka dobra, ale...

    są momenty niepotrzebne - wygłupy z palmami i inne naciągane sekwencje.
    Jeśli to wytną to będzie super sztuka.
    Uśmiałam się - polecam

    • 4 3

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywa się zamiejscowy oddział Muzeum Narodowego w Będominie?

 

Najczęściej czytane