• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Klasyka bez uwspółcześnień. O "Dziadach" Teatru Miejskiego

Łukasz Rudziński
15 grudnia 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
"Dziady" Teatru Miejskiego przybliżają wszystkie części dramatu, skupiając się na relacjach między bohaterami. Na pierwszym planie Weronika Nawieśniak w roli Zosi. "Dziady" Teatru Miejskiego przybliżają wszystkie części dramatu, skupiając się na relacjach między bohaterami. Na pierwszym planie Weronika Nawieśniak w roli Zosi.

Na deskach Teatru Miejskiego w Gdyni regularnie gości klasyka polskiej i światowej literatury, która z różnym skutkiem bywa uwspółcześniana przez twórców. Nie tym razem. Premiera "Dziadów" Adama Mickiewicza, wpisana w obchody jubileuszu 60-lecia teatru, okazała się klasycznym, lekturowym odczytaniem tekstu, popartego solidnym aktorskim rzemiosłem.



W ostatnich latach przeniesiono na deski Miejskiego w Gdyni takie tytuły, jak "Lot nad kukułczym gniazdem" Keseya, "Balladyna" Słowackiego "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa, "Romeo i Julia" Szekspira czy "Tango" Mrożka. Niekiedy znajdowano dla nich nowy kontekst i realia (np. "Romeo i Julia" w realiach kibicowskich), kiedy indziej - jak w przypadku "Tanga - na pełnym morzu" - zadowolono się wiernym, pozbawionym aktualizacji przekazaniu wybitnej literatury i jej problematyki.

Repertuar Teatru Miejskiego


Do grona tych drugich zaliczyć można również "Dziady", które reżyser Krzysztof Babicki ujął bardzo szeroko, serwując widzom powtórkę ze wszystkich części dramatu, z niewielkimi skrótami. W adaptacji uwzględniono również fragmenty nieukończonej i niepublikowanej za życia autora części I.

Siłą spektaklu są aktorskie epizody, m.in. epizod sowy w wykonaniu Beaty Buczek-Żarneckiej (na zdjęciu). Siłą spektaklu są aktorskie epizody, m.in. epizod sowy w wykonaniu Beaty Buczek-Żarneckiej (na zdjęciu).
Akcję dramatu umieszczono w uniwersalnej przestrzeni pracowni malarskiej, inspirowanej fragmentem "Oleszkiewicz" z "Dziadów cz. III, Ustęp". Reżyser wspólnie ze scenografem Markiem Braunem wywiedli z niej postać malarza, którego zwać się powinno guślarzem, bo "dawno od farb i pędzla odwyknął: Bibliję tylko i kabałę bada". Właśnie dlatego guślarz trzyma w ręce pędzel - broń, którą opędza się przed marami podczas odprawianych przez niego dziadów. Podczas tyrad bohatera stara się przecież odmalować Polskę taką, jak być powinna i jaka mu się marzy.

Ten pomysł determinuje scenografię spektaklu, zaaranżowaną jako pracownia malarska ze sztalugami, z efektownie podświetloną ścianą z pleksi w tle, stanowiącą konstrukcję, w której oglądać będziemy wiele różnych postaci z ruchomymi drzwiami, przez które wchodzi i wychodzi część bohaterów. By zdynamizować akcję, na widowni Dużej Sceny poprowadzono podest umożliwiający aktorom szybkie dostanie się na scenę, co znajduje swoje uzasadnienie szczególnie w momencie pojawienia się Gustawa (cz. I) oraz w scenie więziennej (cz. III).

Z lekturową dokładnością zaprezentowany zostaje obrzęd dziadów (cz. II). Przywołane zostaje Widmo Złego Pana (Rafał Kowal), duchy dzieci Józia i Rózi oraz marę Zosi (Weronika Nawieśniak), po którym nadjedzie Gustaw.

Reżyser połączył postaci guślarza i księdza Piotra (w tej roli Grzegorz Wolf). Orężem guślarza jest sztaluga malarska i pędzel, którymi usiłuje "odmalować" Polskę. Reżyser połączył postaci guślarza i księdza Piotra (w tej roli Grzegorz Wolf). Orężem guślarza jest sztaluga malarska i pędzel, którymi usiłuje "odmalować" Polskę.
Grany przez Piotra Michalskiego bohater intryguje i ciekawi. W rozmowie z księdzem (cz. IV) najdobitniej brzmi słynny monolog: "Kobieto, puchy marny..." zbolałego, doświadczonego przez los, odrzuconego kochanka. Właśnie w wymiar relacji międzyludzkich - zarówno Gustawa z niedoszłą ukochaną, z księdzem, którego odwiedza po nocy, jak i z Bogiem podczas najsłynniejszego fragmentu "Dziadów", czyli Wielkiej Improwizacji - zdaje się interesować reżysera najbardziej. Pewnie dlatego również scena więzienna pełna jest związanego z Bożym Narodzeniem ciepła i optymizmu, pomimo działającego na wyobraźnię stanu jednego z więźniów - Tomasza (Krzysztof Berendt).

Do czego już Krzysztof Babicki przyzwyczaił widzów Miejskiego - akcję uzupełnia oszczędna, czasem przesadnie ilustracyjna, ale ciekawa w brzmieniu muzyka Marka Kuczyńskiego, O kostiumy utrzymane w stonowanych kolorach (wyłączywszy krzykliwe kreacje dam podczas balu u Nowosilcowa) zadbała Hanna Szymczak (prawdziwą perełką jest kontrastująca z pozostałymi bardzo "kusząca" kreacja ducha Zosi). Światłem umiejętnie operuje Marek Perkowski.

Postać Gustawa-Konrada w wykonaniu Piotra Michalskiego (na pierwszym planie) pełna jest bólu i cierpienia w wymiarze czysto ludzkim, bez metafizycznego pierwiastka, który często temu bohaterowi się przypisuje. Postać Gustawa-Konrada w wykonaniu Piotra Michalskiego (na pierwszym planie) pełna jest bólu i cierpienia w wymiarze czysto ludzkim, bez metafizycznego pierwiastka, który często temu bohaterowi się przypisuje.
Siłą tego spektaklu jest aktorstwo, budowane przede wszystkim z zapadających w pamięć epizodów. Wyróżnia się Beata Buczek-Żarnecka epizodem sowy. Dużo ożywienia wnoszą nowi aktorzy Miejskiego - bardzo dobra w roli Zosi i panny Weronika Nawieśniak oraz bardzo plastyczny w środkach wyrazu Krzysztof Berendt (wyrazisty w praktycznie wszystkich swoich epizodach).

Bardzo wiarygodnie rozpacz Rollisonowej odgrywa Monika Babicka, a senator Nowosilcow Szymona Sędrowskiego przechodzi metamorfozę od żałosnego klauna do zimnego, cynicznego władcy. Chociaż w scenie snu senatora aktor nie wypada zbyt przekonująco, po chwili dzielnie partneruje Babickiej w scenach spotkania z Rollisonową, subtelnie wydobywając grozę i okrucieństwo swojego bohatera.

Kluczowe dla powodzenia spektaklu są role guślarza-księdza Piotra i Gustawa-Konrada. Obaj doświadczeni aktorzy Miejskiego - odpowiednio Grzegorz WolfPiotr Michalski - wywiązują się z nich odpowiednio, chociaż dużo bardziej przemawia do mnie skupiona na półcieniach, stonowana gra Piotra Michalskiego niż momentami przekrzyczana i histeryczna kreacja guślarza-księdza Piotra (w wykonaniu Wolfa) na walczącego z demonami romantycznego Don Kichota.

Scenę zamyka przezroczysta ściana z pleksi, umiejętnie oświetlona przez Marka Perkowskiego pozwala na grę w drugim planie, za plecami bohaterów. Scenę zamyka przezroczysta ściana z pleksi, umiejętnie oświetlona przez Marka Perkowskiego pozwala na grę w drugim planie, za plecami bohaterów.
Spektakl Miejskiego sprawdzi się zarówno jako przedstawienie adresowane do szkół, jak i propozycja dla każdego, kto oczekuje klasyki bez natrętnych, zazwyczaj banalnych uwspółcześnień. Reżyser umiejętnie prowadzi akcję i aktorów w rejony, które go interesują - szczególnie te związane z relacjami między bohaterami.

Przeczytaj także: Spóźniony widz - utrapienie teatrów


To jednak praca nad detalem, w ogólnym zarysie otrzymujemy zgrabne przedstawienie, które nie odpowiada na pytanie "co będzie z Polską za lat 200" ani nie interpretuje tekstu Mickiewicza w sposób szczególnie odkrywczy. Skutecznie za to przybliża nam coraz rzadziej czytaną w oryginale, z rytmem i wierszem literaturę piękną, będącą przecież jedną z pereł polskiego romantyzmu.

Spektakl

7.0
7 ocen

Dziady

spektakl dramatyczny

Miejsca

Spektakle

Opinie (34) 1 zablokowana

  • Razem z uczniami

    wystawialiśmy w listopadzie II cześć "Dziadów". Coś wspaniałego! Uczniowie klas IV-VIII, którym dedykowany był spektakl, byli pod wrażeniem występu kolegów z klas VII.
    To naprawdę przyjemność pracować z tak wspaniałą młodzieżą.

    • 8 4

  • Która to część dziadów? (4)

    • 6 7

    • Kto gra Jacka Soplice? (2)

      • 3 5

      • to nie ta bajka;)

        • 4 1

      • K. Robak

        • 6 0

    • Jest w artykule: (...)"Dziady", które reżyser Krzysztof Babicki ujął bardzo szeroko, serwując widzom powtórkę ze wszystkich części dramatu, z niewielkimi skrótami. W adaptacji uwzględniono również fragmenty nieukończonej i niepublikowanej za życia autora części I."

      • 5 1

  • Dziady

    Uwielbiam klasykę. Świetny dobór tekstu, a to trudna sprawa, bo na całe Dziady zeszłoby pewno 6 godzin. Kolejny dobry spektakl i olbrzymie przedsięwzięcie.
    Ciekawe czy jakieś marudy będą biadoliły, że duch Zosi nie występuje w stroju Baby Jagi?

    • 13 10

  • Polecam i z pewnością jeszcze raz zobaczę!

    Rewelacyjna muzyka, świetnie odebrany tekst, który prosty nie jest, ale zespół dźwiga to doskonale!

    • 15 7

  • Z niewielkimi skrótami??

    O matko.. Znowu braki w podstawowej wiedzy. Może warto po prostu sięgnąć po tekst Dziadów PRZED pisaniem recenzji..

    A spektakl niestety mocno.przeciętny. Właściwie brak interpretacji tekstu przez reżysera skutkuje tym, że nie wiadomo, o czym to w ogóle jest. Chociaż siła tekstu jest i tak duża. Ale to zasługa przede wszystkim Mickiewicza. No szkoda trochę.

    • 21 16

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Rzeźba Xawerego Wolskiego, umieszczona na rondzie przy ul. Bitwy Pod Płowcami, nosi nazwę?

 

Najczęściej czytane