- 1 Sztuczna inteligencja w sztuce - tak czy nie? (36 opinii)
- 2 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 3 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (16 opinii)
- 4 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (70 opinii)
- 5 Maj miesiącem festiwali (7 opinii)
- 6 Komiksy, polityka i SF. Lektury na wiosnę (20 opinii)
Grudzień '70, punk rock, miłość i śmierć. Recenzja "Marynarki" Mirosława Tomaszewskiego
Kto by przypuszczał, że historia Grudnia '70 może jeszcze kogokolwiek zaskoczyć? Gdynianin Mirosław Tomaszewski uczynił z niej zalążek wciągającego thrillera, którego akcja toczy się na ulicach Trójmiasta. Pomiędzy Sea Towers a Zieleniakiem rozgrywa się dramat, w którym zmagają się ze sobą miłość i śmierć.
"Marynarka" to thriller z historią w tle. Nina to młoda dziennikarka "Głosu Bałtyckiego". Adam to były punkowiec, syn zastrzelonego stoczniowca. Ich losy łączą się podczas przypadkowego spotkania na pewnym koncercie. O tym, że w życiu nie ma przypadków oboje przekonują się, gdy Nina dostaje zlecenie na książkę reporterską o tragedii Grudnia '70. Z ich przypadkowego spotkania nagle rodzi się szansa na nowe życie - sfrustrowani pracą i niepowodzeniem w życiu osobistym nagle trafiają na żyłę złota, która może zaspokoić zarówno potrzeby zawodowe, jak i sercowe.
W życiu jednak nie ma nic za darmo i każdemu z nich przyjdzie zapłacić odpowiednią cenę. W grze bowiem biorą udział jeszcze inni gracze, a każdy ma swój cel. Fundatorem książki jest Witek Skalski, zięć milionera Karola Jarczewskiego, który z niewiadomych przyczyn postanowił zatrudnić cynicznego ex-punka Adama w swoim imperium. Jest jeszcze redaktor naczelny "Głosu Bałtyckiego" - Jan Badowski. Książka Niny zmieni życie każdego z nich.
Mirosław Tomaszewski ma na swoim koncie setki stron scenariuszy do seriali telewizyjnych (m.in. "Pierwsza miłość"). W jego "Marynarce" czuć więc oszczędność w formie i dynamikę, które pchają akcję do przodu. Potrafi budować napięcie, z lekkością rzuca bohaterów w wir akcji. Rezygnuje z zagłębiania się w psychologię postaci czy poetyckich opisów miejsca akcji. Mimo to czytelnik cały czas doskonale wie, co i gdzie się dzieje w powieści.
Niemal każdy z krótkich rozdziałów "Marynarki" kończy się zawieszeniem, a następne strony zabierają czytelnika w inny wątek. Tomaszewski jest za pan brat z kryminalną techniką suspensu, korzysta z niej w sposób zgrabny i niezbyt nachalnie. Dzięki temu czytelnik nie ma wrażenia, że autor nim manipuluje (jak choćby w przypadku "Kodu Leonardo da Vinci" Dana Browna). Tomaszewski nie buduje nadmiernie zawiłych konstrukcji, dzięki temu jego historia zyskuje na wiarygodności.
Mieszkańcy Trójmiasta tym bardziej mogą wczuć się w losy bohaterów, bowiem autor miejscem akcji uczynił Gdynię, a także Sopot i Gdańsk. Z policyjną skrupulatnością zapisuje w tytułach rozdziałów kolejne "plany filmowe": Dom Karola na Kamiennej Górze, Cmentarz Witomino, Mieszkanie Adama na Morskiej, Redakcja "Głosu Bałtyckiego" w Gdańsku. Ta skrupulatność czasami go gubi, bowiem fikcyjna gazety ma się mieścić na 18. piętrze Zieleniaka. A Zieleniak, w którym znajduje się siedziba Trójmiasto.pl pięter ma tylko 16. Ta szczegółowość może też okazać się nieco nużąca dla czytelników, którzy Trójmiasta nie znają.
Mnie nużył nieco język narracji Tomaszewskiego, który w pierwszej połowie swej powieści prowadzi akcję jakby z pozycji głównego bohatera, a nie niezależnego obserwatora. Jego cynizm, ostentacyjny nihilizm i pewna egzaltacja w opisach (na przykład pierwszego kochanka córki Karola narrator nazywa "krwawym kolonizatorem") sprawia, że wszyscy bohaterowie wydają się w podobny sposób myśleć o świecie. W drugiej połowie na szczęście narrator staje się bardziej przezroczysty, dzięki temu czytelnik może się skupić na losach bohaterów.
Co nie znaczy, że Tomaszewski rezygnuje ze swojej obecności. Zaznacza ją niemal w każdym rozdziale, dokładnie opisując utwory muzyczne towarzyszące bohaterom. Dla jednych może to być męczące (zwłaszcza gdy czytelnik gustuje w innej muzyce niż autor). Jednak ten chwyt ma swoje uzasadnienie w fabule, w końcu Adam jest byłym muzykiem punkrockowego zespołu Amnezja. Warto więc uruchomić w komputerze lub telefonie aplikację typu Spotify lub Deezer i na bieżąco śledzić towarzyszące bohaterom utwory, które układają się w ścieżkę dźwiękową "Marynarki".
Może dzięki temu "Marynarkę" Mirosława Tomaszewskiego czyta się jak dobry scenariusz filmowy. Akcja trzyma w napięciu, bohaterowie budzą emocje, dzięki temu książka wciąga i - zwłaszcza pod koniec - trudno się od niej oderwać.
Opinie (18) 3 zablokowane
-
2014-04-29 07:07
(1)
Bardzo dobra książka, a czytanie jej i spacerowanie po Gdyni uruchamia wyobraźnię. Naprawdę chętnie obejrzałabym film zrealizowany na jej podstawie.
- 7 4
-
2014-04-29 08:35
sprzedać prawa do realizacji filmu amerykanom, poczekać parę lat i zrealizować samemu!
- 1 2
-
2014-04-29 11:24
Ciekawa recenzja :) Ciekawa książka :) Też chętnie obejrzałabym film zrealizowany na podstawie "Marynarki" Mirosława Tomaszewskiego.
- 3 2
-
2014-04-29 11:59
Początek punkrocka w Polsce to rok 1979, 1980. W 1970 to grały Czerwone Majteczki, czy jak im tam? (1)
- 7 4
-
2014-04-29 17:17
Akcja powieści dzieje się w roku 2005, wtedy punkrock już kwitł. W powieści są również retrospekcyjne wstawki z roku 1970, ale w tych fragmentach nie ma mowy o punkrocku.
- 2 1
-
2014-04-29 21:27
(2)
WC ktoś pamięta?
- 7 1
-
2014-04-29 21:35
"jesteś jak zwykła plastelina
można z ciebie ulepić wszystko
to zależy od doboru słów
kogo będziesz grać przed sobą?"
WC mają teksty ponadczasowe- 3 1
-
2014-04-30 08:56
Jasne..
- 2 1
-
2014-04-29 21:37
Adam to były punkowiec (??) (5)
punkiem się nie bywa, punkiem się jest całe życie kto raz w to wsiąkł.
- 5 1
-
2014-04-29 23:38
(1)
A moim zdaniem z wszystkiego w życiu się wyrasta :)
- 1 4
-
2014-04-30 19:50
punk to nie dziecinada z której się wyrasta
wyrastają ci dla których to zabawa, przebieranki i golenie głowy. Pustej.....
- 3 2
-
2014-04-30 20:30
Zgadza się. Punkiem się jest całe życie...
To stan umysłu. Tak samo jak całe życie jest się dresiarzem, burakiem czy wiesniakiem... to również stany umysłu.
- 2 1
-
2014-05-01 15:22
(1)
Co za bzdury piszesz. Byłem punkiem, grałem w Jarocinie w latach 80- tych. znałem wszystkie załogi i ekipy punkowe w Trójmieście. Przyjaźniłem się z Adamem 'Garym Hellem'... Jeżeli ogarniasz w ogóle kto to był i jest. Nie chce mieć z tym syfem jakim jest punk nic wspólnego. Z punka jak ze wszystkiego i się wyrasta i wyrosnąć można. Niestety wielu chłopaków nie wyrosło. Co tydzień spotykają się i chleją wspominając 'jak to było' albo podskakują na koncercie przechlanego i przećpanego The Damned traktując alkoholików z Anglii jak bogów z prawdą objawioną. Punk to totalny syf.
- 0 4
-
2014-12-08 04:47
zwyklym sezonem jestes i byles pajacu
- 1 0
-
2014-04-30 21:37
Punk to nie bułka z masłem! (2)
- 1 1
-
2014-04-30 21:37
Punk to nie łaskotki.
- 2 0
-
2014-04-30 22:13
A kto tak twierdzi? Te komentarze raczej powinny dotyczyć książki :)
- 1 1
-
2014-05-25 11:02
Ta książka to jakiś koszmar, fabuła wije się jak gdyńska kanalizacja, a jestem dopiero w połowie
- 1 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.