• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Fani nie zawiedli. Pełna sala na spotkaniu z Dorotą Kolak

Magdalena Raczek
6 stycznia 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
W samej książce nie znajdziemy plotek ani obszernych wywodów na tematy życia prywatnego artystki, choć znalazł się w niej jeden rozdział na ten temat ("Sama o sobie"). Wydawnictwo zawiera natomiast kilka rozdziałów dotyczących jej pracy jako aktorki na deskach teatralnych, na małym i dużym ekranie, w radio, a także w roli reżysera. W samej książce nie znajdziemy plotek ani obszernych wywodów na tematy życia prywatnego artystki, choć znalazł się w niej jeden rozdział na ten temat ("Sama o sobie"). Wydawnictwo zawiera natomiast kilka rozdziałów dotyczących jej pracy jako aktorki na deskach teatralnych, na małym i dużym ekranie, w radio, a także w roli reżysera.

W piątkowe późne popołudnie w Nadbałtyckim Centrum Kultury odbyła się premiera książki Barbary Kanold "Kto się boi Doroty K.?". Spotkanie z autorką i bohaterką publikacji - Dorotą Kolak - prowadził Jerzy Snakowski.



Książka - swoisty wywiad-rzeka, ukazała się jako kolejna w cyklu "Znani gdańszczanie", w którym autorka portretuje wybitne postaci nadmotławskiego grodu. Dotychczas opublikowane zostały wywiady m.in. z Jackiem Jassemem, arcybiskupem Tadeuszem Gocłowskim, Jerzym Młynarczykiem, Konstantym Andrzejem Kulką, Stanisławem Michalskim (notabene prywatnie teściem Doroty Kolak), Andrzejem Januszajtisem czy Andrzejem Perepeczką.

Gdańszczanka z Krakowa



Dorota Kolak, której zapewne nikomu z Trójmiasta przedstawiać nie trzeba, aktorka, reżyserka, pedagog, doktor habilitowana, a niedługo profesor, stanowi wśród tych nazwisk wyjątkową postać przynajmniej z dwóch powodów - po pierwsze jest jedną z nielicznych kobiet, jakie znalazły się w tym cyklu (wcześniej pojawiła się dyrygentka - profesor Alina Kowalska-Pińczak oraz choreografka Janina Jarzynówna-Sobczak), a po wtóre ta gdańszczanka pochodzi z... Krakowa. Aktorka jest jednak związana z Gdańskiem oraz z tutejszym Teatrem Wybrzeże już prawie 36 lat. Jej zasługi dla trójmiejskiej kultury są więc nie do przecenienia.

Barbara Kanold, Jerzy Snakowski oraz Dorota Kolak. "Kto się boi Doroty K.?" - premiera książki. Barbara Kanold, Jerzy Snakowski oraz Dorota Kolak. "Kto się boi Doroty K.?" - premiera książki.

Czy ktoś się boi Doroty K.?



Nic więc dziwnego, że na spotkanie do Sali Mieszczańskiej w Ratuszu Staromiejskim przybyła tak liczna publiczność - tłum widzów, przyjaciół aktorki, znajomych i zainteresowanych wylewał się wręcz z sali, a część osób obsiadła boczne parapety, by móc wziąć udział w spotkaniu. Dorota Kolak nie kryła wzruszenia z tego powodu.

Całość swobodnie i z dowcipem poprowadził Jerzy Snakowski. Starał się swoimi pytaniami uchylić rąbka tajemnicy, ale jednocześnie nie zdradzić zbyt wiele z tego, co znalazło się w rzeczonej książce, zachęcając tym samym do jej zakupu. W pewnym momencie po prostu naturalnie oddał głos publiczności, a gdy skończyły się pytania, prowadzący zakończył spotkanie bez niepotrzebnego przedłużania, zapraszając przybyłych gości po autografy oraz na symboliczną lampkę wina.

W trakcie wieczoru kilka razy odnoszono się do tytułu książki - "Kto się boi Doroty K.?", próbując znaleźć na tak postawione pytanie odpowiedź. Oczywiście pół żartem pół serio zastanawiano się, czy to reżyserzy, czy może studenci lub koledzy i koleżanki-aktorzy boją się Doroty K. Tytuł zaczerpnięto bowiem z jednego ze spektakli, w którym zagrała artystka, czyli "Kto się boi Virginii Woolf?" Edwarda Albee`go.

Zarówno Barbara Kanold, jak i Dorota Kolak chętnie opowiadały o wspólnie spędzonych miesiącach pracy nad tym wydawnictwem. Wspomniały o trudnościach, jakie związane były z umawianiem się na spotkania ze względu na napięty grafik aktorki, o lojalności i zaufaniu, jakie powinien mieć autor do bohatera i odwrotnie, o rozmowach w garderobie teatralnej, o rolach, jak np. ta Marii Lebiadkin z "Biesów" czy Marii Stuart, a także latach pracy w Teatrze Wybrzeże i ostatniej premierze "Wiśniowego sadu".

Zainteresowanie spotkaniem było ogromne. Zainteresowanie spotkaniem było ogromne.

Iść własną drogą, czyli niespodzianka w formie dziekana



Niespodzianką przygotowaną przez Kanold było zaproszenie dwóch wybitnych twórców, którzy zaprezentowali dla bohaterki wieczoru dwa utwory - Leszek Skrla zaśpiewał przy akompaniamencie Andrzeja Nanowskiego (obecnego dziekana Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademiii Muzycznej, gdzie również pracuje Kolak). Do części artystycznej można także zaliczyć czytanie fragmentu książki przez koleżankę po fachu z Teatru Wybrzeże, czyli aktorkę Małgorzatę Brajner.

W samej książce nie znajdziemy plotek ani obszernych wywodów na tematy życia prywatnego artystki, choć znalazł się w niej jeden rozdział na ten temat ("Sama o sobie"). Wydawnictwo zawiera natomiast kilka rozdziałów dotyczących jej pracy jako aktorki na deskach teatralnych, na małym i dużym ekranie, w radio, a także w roli reżysera. Osobno również omawiana jest funkcja pedagoga. Jerzy Snakowski podsumował, że książka ta właściwie mogłaby zostać poradnikiem lub podręcznikiem w szkołach teatralnych dla młodych adeptów sztuki.

Gwiazda bez fochów



Prowadzący przywołał anegdotkę opowiadaną przez Krystynę Jandę, że kiedyś tak było, że każda aktorka chciała zostać gwiazdą, a teraz jest tak, że każda gwiazda chce zostać aktorką. Powołał się też na Helenę Modrzejewską, aby zapytać Kolak, jak to jest być gwiazdą. Kanold z kolei wspominając pracę nad książką stwierdziła, że Kolak zachowywała się jak gwiazda, ale bez fochów. Kolak na to wszystko żartowała ze swojej popularności, utrzymując, że jest to "popularność osiedlowa" i śmiała się również ze swojego gwiazdorstwa.

- Ja to zawsze żartobliwie mówię, że to u nas na Wybrzeżu powinno się mówić "rozgwiazda" a nie gwiazda. Jestem właśnie taką wybrzeżową rozgwiazdą - skwitowała z uśmiechem aktorka.

Miejsca

Wydarzenia

Opinie (35) 6 zablokowanych

  • Większość komentarzy pisana jakby przez jedną osobę

    być może przez samą Kolak, albo przez kogoś z teatru... aż mdli od tych słodkości nad aktorką.

    • 3 1

  • Muszę powiedzieć, że niewiele rzeczy można się z książek pani Kanold dowiedzieć

    Za dużo lukru . Ś p. ksiądz biskup Tadeusz Gocłowski zbywa aferę "Stella Maris " jednym zdankiem . Po co mi taka książka w domu .
    Panią Dorotę Kolak oczywiście z tego miejsca pozdrawiam . Ale na nie dawnym spektaklu "Marii Stuart" w pierwszym rzędzie balkonu nie słychać było tekstu . A jest to wspaniały dramat .
    Tak więc trochę dziegciu do tej wybrzeżowej beczki miodu pozwalam sobie własnoręcznie dodać.
    Łączę ukłony kapeluszem............................

    • 4 1

  • Wspaniała Kobieta !

    Już wiele razy miałam okazję spotkać panią Dorotę Kolak w miejscach, którymi poruszają się wszystkie kobiety zajmujące się domem. Wynika z tego, że nie korzysta z dodatkowej pomocy domowej. Nie jeździ samochodem ( jeśli tak, to rzadko ) . Wspaniała, miła i otwarta, znajdująca czas na rozmowę . Zawsze uśmiechnięta przekazując tym pozytywne energie . Wygląda wspaniale. Wszystkiego dobrego !

    • 0 2

  • stara dobra komuna

    musimy sie popierać towarzysze!

    • 6 2

  • Pamiętam P. Dorotę Kolak

    ze świetnego spektaklu z lat dziewięćdziesiątych Poskromienie złośnicy w reż. Anny Polony. Widownia płakała ze śmiechu a Pani Dorota razem z nimi :)

    • 2 3

  • Pani Kolak- kobieta z klasą, wewnętrzna radość i błysk w oku mimo upływu lat..., czyli właśnie ma "to coś". (1)

    • 2 3

    • to jest właśnie aktorstwo.

      • 0 2

  • dobra rada . zacznijcie w końcu patrzeć na siebie a nie ciągle na innych

    zacznijcie żyć własnym życiem , a nie życiem innych
    przestańcie podkręcać się mediami i medialnymi osobami , to jest po prostu śmieszne . można kogoś lubić , sympatyzować ale bez przesady. wielkie mądrości życiowe gwiazd jako przekaz dla innych ludzi jest po prostu komiczny. niech każdy wykorzystuje swoją wiedzę na swój sposób we własnych sprawach. jan da się wozi jak by była nadczłowiekiem. pseudo artystka niech lepiej zajmie się własnymi problemami zamiast ukierunkowywać innych . super niania itd itp.

    • 4 5

  • Mój pierwszy kontak z Panią Kolak to przedstawienie (5)

    "O dwuch takich co ukradli księżyc" Pani Kolak wraz z Pamią Lulką wcieliły się w Jacka i Placka. Magia w pełnej krasie.

    • 16 17

    • Byłem jako dziecko pamiętam (1)

      wtedy popularny był serial z muzyką Lady Pank a spektakl był znakomity i pamiętam, że Jacek i Placek rozrabiali na widowni i pani z obsługi ich wyprosiła taki smaczek i niezły pomysł. Chyba ze 35 lat minęło. Oczywiście Teatr Wybrzeże. Jeśli już to o DWÓCH Kierowniku tak na koniec.

      • 4 5

      • Mam z tego pamiątkę komiks Janusza Christy o Jacku i Placku, który dawali przy wejściu

        • 0 0

    • Pamiętam. Mam jeszcze program z tego spektaklu.

      Dorota Kolak i Dorota Lulka w obsadzie. To był mój pierwszy raz w teatrze

      • 0 0

    • (1)

      Czy tak brzmiał tytuł?

      • 3 2

      • Nie psójmy radości wspomnień z dzieciństwa

        • 2 1

  • Doris to fajna babka

    • 1 3

  • (2)

    Nie znam

    • 14 41

    • wizyta w teatrze i problem rozwiązany

      polecam z aktualnego repertuaru Raj/Seks dla opornych, Nasi najdrożsi i Maria Stuart

      • 4 2

    • boś słoik z za***ia....

      • 15 6

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Ile placówek liczy Muzeum Narodowe w Gdańsku?

 

Najczęściej czytane