• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Bezwględna gra o tron w Teatrze Wybrzeże - recenzja "Marii Stuart"

Łukasz Rudziński
27 września 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 

Zobacz fragmenty "Marii Stuart".


Teatr Wybrzeże stał się areną, w której w roli gladiatorów naprzeciwko siebie stanęły dwie spokrewnione królowe, panująca w Anglii Elżbieta I Tudor i więziona przez nią Maria Stuart, mająca prawo do angielskiego tronu. Ich starcie, podobnie jak i większość innych ról w spektaklu "Maria Stuart" Teatru Wybrzeże, zadziwia aktorską precyzją, siłą i wyrazistością.



Rola tytułowej bohaterki w spektaklu "Maria Stuart" jest kolejną wielką kreacją Doroty Kolak. Rola tytułowej bohaterki w spektaklu "Maria Stuart" jest kolejną wielką kreacją Doroty Kolak.
Tym razem Kolak ma wyśmienite towarzystwo w postaci Katarzyny Figury, której Elżbieta I jest zdecydowanie najlepszą i najciekawszą rolą w Teatrze Wybrzeże. Tym razem Kolak ma wyśmienite towarzystwo w postaci Katarzyny Figury, której Elżbieta I jest zdecydowanie najlepszą i najciekawszą rolą w Teatrze Wybrzeże.
Scena spotkanie dwóch królowych - Elżbiety I (Katarzyna Figura) i Marii Stuart (Dorota Kolak) to zdecydowanie najlepszy moment całego spektaklu. Scena spotkanie dwóch królowych - Elżbiety I (Katarzyna Figura) i Marii Stuart (Dorota Kolak) to zdecydowanie najlepszy moment całego spektaklu.
Spektakl rozgrywany jest w minimalistycznej scenografii Macieja Chojnackiego, na połyskującym, lustrzanym podeście, oświetlonym zimnymi, nieprzyjemnymi świetlówkami. Spektakl rozgrywany jest w minimalistycznej scenografii Macieja Chojnackiego, na połyskującym, lustrzanym podeście, oświetlonym zimnymi, nieprzyjemnymi świetlówkami.
Reżyser Adam Nalepa sięgnął po tekst jednego z najważniejszych autorów niemieckiego teatru, Friedricha Schillera. Napisany przeszło 200 lat temu dramat "Maria Stuart" składa się z dwóch przestrzeni - więzienia, w którym przebywa Maria Stuart, usiłując bronić się przed wyrokiem śmierci i zabiegając o spotkanie z królową - oraz dworu królowej Elżbiety I, na którym królowa poddawana jest różnym naciskom, by zgładzić Marię Stuart. Jednak Elżbieta waha się, pełna obaw, czy śmierć konkurentki i związane z tym królobójstwo nie zagrozi jej pozycji. Ten klasyczny konflikt władzy jest głównym, choć nie jedynym powodem sporu. Poza dumą i ambicją, królowe mają skłonność do tego samego lorda - Roberta Dudleya, hrabiego Leicester.

Wbrew historii, w tekście Schillera dochodzi do spotkania obu monarchiń. To prawdziwy pojedynek, starcie aktorskich osobowości Doroty Kolak (Maria Stuart) i Katarzyny Figury (Elżbieta I) i najlepszy moment całego spektaklu.

Po niezwykle rozbuchanych inscenizacyjnie, świetnych przedstawieniach "Nie-Boska komedia" i "Czarownice z Salem" tym razem Adam Nalepa rezygnuje z rozmachu na rzecz minimalizmu, wykorzystując przy tym całą głębię sceny. W zimnej, minimalistycznej właśnie, ale też przytłaczającej i męczącej scenografii Macieja Chojnackiego dominuje wielki, lustrzany pomost, kończący się na wysokości trzeciego rzędu Dużej Sceny Teatru Wybrzeże. Aktorzy grają niemal wyłącznie na nim, oświetleni nieprzyjemnym światłem kilkuset świetlówek umieszczonych z tyłu i po bokach sceny. Intrygują zawieszone aż pod dachem teatru krzesła - metafora nieprzyjaznych Marii Stuart lordów lub po prostu ludu Anglii, będącego niemym świadkiem dramatu.

Spektakl długimi momentami jest wręcz sterylny, to przestrzeń laboratorium, w którym reżyser ustawił aktorów. Ci zaś, pozbawieni wsparcia techniki i inscenizacyjnych fajerwerków, odwdzięczają się bardzo dobrą grą - począwszy od ról epizodycznych, na głównych skończywszy. W roli napuszonego, komicznego Hrabiego Pomponne de Bellievre bardzo dobrze prezentuje się Jarosław Tyrański. Wiarygodną, wzbudzającą sympatię kulawą służkę Marii, Hanną Kennedy jest Justyna Bartoszewicz. Kolejny raz ciekawą postać kreuje Krzysztof Matuszewski, który tym razem gra honorowego strażnika Marii, lorda Pauleta. W scenie spowiedzi dobrze wypada też najbardziej intrygująca postać sztuki - Melvil w wykonaniu Marzeny Nieczui-Urbańskiej, będąca wcześniej poza akcją przedstawienia. Solidny wysoki poziom prezentuje Cezary Rybiński, czyli sekretarz Elżbiety, baron Burleigh, nalegający, by zgładzić Marię.

Rola intryganta i spiskowca-idealisty, Mortimera, przypadła Piotrowi Witkowskiemu, który ma tego pecha, że gra w otoczeniu dwóch największych bohaterek spektaklu i na ich tle wypada przeciętnie. Jedynym aktorskim rozczarowaniem jest postać kochanka obu królowych, Roberta Dudleya, w wykonaniu Mirosława Baki. Jego Dudley jest nijaki, wycofany, mętny i tchórzliwy, ale przy tym niepozbawiony polotu i inteligencji, gdy trzeba wybawić się z opresji. Baka wydaje się jednak grać swoją postać bez przekonania, wręcz niedbale. Ożywia się jedynie w momencie, gdy Dudley walczy o życie po oskarżeniu o zdradę i spiskowanie z Marią.

Spektakl jest tak naprawdę rozgrywką i popisem dwóch głównych bohaterek. Katarzyna Figura kreuje Elżbietę I na kobietę wystraszoną, nieco zagubioną ale przy tym dumną, silną i stanowczą, zdającą sobie sprawę, że tron należy się rywalce. Jej Elżbieta I błyszczy najjaśniejszym blaskiem podczas spotkania z Marią Stuart. Wtedy klasyczną suknię z gorsetem zamienia na ekskluzywny kostium współczesnej bizneswoman. Jest skupiona, wyniosła i "zimna jak skała", jak zauważa Maria Stuart. Elżbieta I to zdecydowanie najlepsza (o kilka długości bijąca poprzednie) rola Figury w Teatrze Wybrzeże.

Jednak to Dorota Kolak kreuje postać małą wzrostem, ale wielką duchem. Jest, jak zawsze, dokładna (Maria ma bardzo charakterystyczny sposób zawieszania głosu i akcentowania poszczególnych słów), a przy tym potrafi zachować swobodę i naturalność, by za chwilę (jak podczas wyśmienitej sceny spotkania z Elżbietą) przejść w najwyższe rejestry i pokazać prawdziwe mistrzostwo. Kreację Marii Stuart z pewnością dołączyć można do największych sukcesów w karierze Doroty Kolak. Bodajże od Alexandry del Lago w "Słodkim ptaku młodości" Kolak nie miała roli, w której zabłysnęłaby pełnią swojego talentu. Ze spotkania z Elżbietą I nie wychodzi zwycięsko tylko z uwagi na scenariusz sztuki.

Pomimo niezwykle udanego aktorstwa spektakl Adama Nalepy nie wszystkim przypadnie do gustu. Reżyser wraz z dramaturgiem przygotowali bardzo gęsty tekst, świetnie przekazywany przez aktorów publiczności. Jednak cały spektakl oparty jest na niuansach - na grze ciszą, intonacji, grze spojrzeń, postawie i znaczących pauzach. Nawet bardzo ciekawej, zagarniającej w świat muzyki klasycznej warstwie muzycznej przedstawienia, autorstwa Stefana Wesołowskiego, Nalepa pozwala wybrzmiewać sporadycznie.

Co jakiś czas reżyser stara się też rozładować napięcia (świetna dramaturgia spektaklu przygotowana przez Nalepę i Jakuba Roszkowskiego) - na przykład grą słów ("czym jestem i co potrafię, oddaję dziś tobie" - mówi królowej Mortimer, więc ta pyta "masz ogień?", po czym zapala papierosa), czy nietypowym rekwizytem (baron Burleigh paraduje po scenie z kubkiem Nescafe w ręce, do którego, zresztą, wlewa wino). Jednak zarówno te pomysły, jak i cała postać sekretarza stanu Williama Davisona, upozowanego na współczesnego szefa ochrony, mogą się okazać niewystarczające, by utrzymać uwagę publiczności od początku do końca. Kompletnie niepotrzebnym zgrzytem są sporadyczne, ale nachalne uwspółcześnienia, jak "selfie", jakie robi sobie ze sceną i publicznością Dudley (Mirosław Baka).

"Maria Stuart" to brawurowo zagrany spektakl z dwiema wielkimi kreacjami aktorskimi. To również inne wcielenie reżyserskie samego Nalepy niż to znane z poprzednich jego przedstawień w Wybrzeżu. I choć najnowsza premiera Teatru Wybrzeże jest spektaklem bardzo udanym, który zapada w pamięć na długo po wyjściu z teatru, wolę poprzednie spektakle tego reżysera.

Spektakl

6.8
79 ocen

Maria Stuart

spektakl dramatyczny

Miejsca

Spektakle

Opinie (35) 1 zablokowana

  • Rewelacja

    Powala na kolana. Doskonała gra aktorska nie tylko bezkonkurencyjnych Kolak i Figury, ale również Wszystkich pozostałych Aktorów, ktorych współpraca na scenie przekłada się na poziom całej sztuki.Dla mnie genialne.

    • 2 1

  • kiepsko

    Wspaniala gra Pani Figury i Pani Kolak ale ogólnie nudno i biedna scenografia.

    • 6 4

  • Maria Stuart

    Pani Dorota Kolak to WIELKA klasa. Zawiodłam się jednak na Pani Katarzynie Figura. Jej gra była mało przekonywująca. Myślę, że ta rola i scena teatralna wymaga jednak odpowiedniego głosu, trochę charyzmy. Głos Pani Katarzyna Figury to jednak nie jest głos sceniczny, przepraszam - ani też radiowy.

    • 3 7

  • Oprócz kubka Nescafe przydałby się na scenie jeszcze jakiś mebelek z Ikea ...... (3)

    ...a aktorzy powinni nosić buty z najnowszej jesiennej kolekcji Nike . Selfie było super ! Hipsterka i gimbaza będą zadowoleni z poziomu sztuki .Ja mam już dość.

    • 27 15

    • (1)

      hipsterka i gimbaza nie wie nawet , że istnieje coś takiego jak teatr

      • 22 3

      • Bo hipsertka i gimbaza jest bardziej mondra i chodzi teraz do kina, gdzie przeniosła się prawdziwa sztuka.

        • 3 0

    • Baka jako Dudley podczas wypowiadania swoich kwestii ,powinien przegryzać sushi.Byłaby to kolejna "przemyślana" symbolika i "uwspółcześniony" w każdym szczególe element adresowany dla niektórych naiwnych ,bezkrytycznych widzów.Teraz każdą bzdurę można podciągnąć do rangi sztuki.Ludziom można wszystko dzisiaj wcisnąć...

      • 8 5

  • Krótko i na temat

    Kreacje aktorskie dobre lub bardzo dobre, za wyjątkiem pana Baki niestety. Scenografia męcząca i "na leniucha". Wstawki uwspółcześniające banalne i przewidywalne, że aż żenujące(przepraszam). Wielki spektakl to to nie jest, choć mógłby. Dziękuje za uwagę.

    • 11 2

  • Warto zobaczyć, zostaje w głowie

    Widziałam "Marię Stuart" w ubiegłym tygodniu. Rewelacyjnie zagrana niemal każda rola. Napięcie rośnie w miarę jak zaczynamy rozumieć konflikt. Świetne role Katarzyny Figury i Doroty Kolak. Od tygodnia wracam myślami do tej historii. Dziękuję i gratuluję twórcom.

    • 10 2

  • Jestem na nie.

    Jestem rozczarowana. Przede wszystkim panią Katarzyną Figurą. nie rozumiem tego zachwytu, nie wystarczy mieć nazwisko, przyjechać z trochę "lepszego i większego" świata, żeby cały Gdańsk padł na kolana. Głos nie ten, miało się wrażenie, jakby aktorka mówiła z wielkim wysiłkiem, to głos kończącej się a nie wielkiej Elżbiety. Moim zdaniem, gdyby nie pani Dorota Kolak, to już w ogólne nie byłoby pomoc oglądać spektaklu, choć moim zdaniem reżyser nie pokazał Jej największych atutów. Lubię grę pana Mirosława Baki, ale tym razem przydałoby się więcej emocji, ten minimalizm chyba nie pasował do tej roli. Mam cały czas przed oczyma Czarownice z Salem, dlatego czuję pewien niedosyt.

    • 10 8

  • W pierwszym rzędzie na balkonie nie słychać tekstu

    Mruczą sobie coś pod nosem jak na "serialach" . Wiedziałem ,że Teatr Wybrzeże zjechał z poziomem ,ale że aż tak nisko ..............?
    Łudziłem się , że Dorota Kolak pociągnie to przedstawienie...........ale oprócz bieganiny nie było nic sensownego. A przecież "Maria Stuart" to wspaniały tekst i dramat romantyczny . Panie Nalepa , jak wszystkim wiadomo, teatr składa się z aktora i widza. Dlaczego więc " tron " królowej Anglii ustawiony jest tyłem do widowni i kilku durniów rzuca nim po scenie ? Czy mam to rozumieć jako "protest przeciwko współczesnej monarchii" ?

    • 9 3

  • Mortimer (1)

    aka witkowski
    dla mnie niesamowity

    • 5 0

    • fakt,

      zagrał rewelacyjnie, z przekonaniem, lekkością i świetną dykcją.

      • 1 0

  • Czy podczas Festiwalu Szekspirowskiego pojawi się jakaś sztuka (1)

    grana z pełną dekoracją i kostiumami?
    Ten minimalizm stał się już tak nachalny, że tęsknię, za jakimś przedstawieniem "pełnoformatowym".
    Dożyliśmy czasów, gdy wielkie teatry robią sztuki jak ze średniowiecznych przedstawień jarmarcznych.
    Czy chodzi wyłącznie o koszty? Kiedyś pochłaniały pewnie połowę wpływów biletowych, ale i nie były przecież jednorazowe, tylko rozbudowywane z sezonu na sezon.

    • 15 0

    • :(

      Niestety. Dziś się to po prostu nie opłaca. Pewnie, gdyby kultura była lepiej zarządzana, byłoby to możliwe. Ale na to trzeba jeszcze długo czekać, aż się inteligencja w Polsce odrodzi, czyli jakieś 100 lat, jeśli znów się nie damy wyrżnąć.

      • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Które miasto było organizatorem głównych europejskich obchodów Europejskiego Dnia Morza w 2011 roku?

 

Najczęściej czytane