• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Bal w Operze - przeciętne otwarcie Nowej Sceny Teatru Muzycznego

Łukasz Rudziński
15 kwietnia 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 

Wielbicie groteski szytej bardzo grubymi nićmi i rubasznego humoru spod znaku księdza Baki będą z pierwszej premiery Nowej Sceny Teatru Muzycznego z pewnością zadowoleni. "Bal w Operze" pomimo bardzo pomysłowej scenografii pozostaje jednak przestylizowaną, zaskakująco statyczną aranżacją poematu Tuwima.



Cały zespół aktorski "Balu w operze" stanął na wysokości zadania, jednak trudno spektakl Muzycznego traktować inaczej niż inscenizowany program piosenek do muzyki Leszka Możdżera. Cały zespół aktorski "Balu w operze" stanął na wysokości zadania, jednak trudno spektakl Muzycznego traktować inaczej niż inscenizowany program piosenek do muzyki Leszka Możdżera.
Kolejny raz bardzo wyraziste epizody stworzył Sasza Reznikow, śpiewając "I am Pitty" czy inaugurując scenę "przy bufecie". Kolejny raz bardzo wyraziste epizody stworzył Sasza Reznikow, śpiewając "I am Pitty" czy inaugurując scenę "przy bufecie".
W "Balu w Operze" Juliana Tuwima pod powierzchnią satyry i pozorem beztroski kryje się wielki niepokój o losy dotychczasowego ładu i porządku, które w 1936 roku, gdy powstał utwór Tuwima, rzeczywiście były mocno zagrożone przez rosnący w siłę ruch faszystowski. Tytułowy bal, na wzór balu u Senatora z III części "Dziadów" Mickiewicza, skupia elitę warszawską na przyjęciu u Archikratora (z grec. wszechpotężny władca) na karnawałowej rozrywce, gdzie "jedzą, piją, lulki palą"... i nie tylko. Tuwim mistrzowsko oddaje słowami tempo i ruch, malując przy tym bardzo plastyczny obraz nocnej zabawy i poranka (w mieście i na wsi) z tamtych lat.

Reżyser gdyńskiej premiery, Wojciech Kościelniak, podjął oba tropy - w czarno-białej tonacji, w klimacie przedwojennych wodewili czy operetek nawiązuje do realiów twórczości Tuwima, zaś wplatając w poemat Tuwima fragmenty Apokalipsy św. Jana odwołuje się do katastrofizmu i podkreśla pesymistyczny wydźwięk poematu.

Rozdziela też w ten sposób części poematu, dając chwilę oddechu obecnej na scenie od początku do końca spektaklu jedenastce aktorów Muzycznego. Każdy z wykonawców ma epizody wizyjne (wypowiadane do widzów przez "anielską" trąbę) i fragmenty śpiewane. Chociaż wyraźnie postawiono na zespołowość (większość utworów wykonywanych jest wspólnie), na tle dobrego muzycznie i rytmicznie zespołu wyróżniają się Mateusz Deskiewicz, Sasza ReznikowKarolina Merda.

Na uwagę zasługuje bardzo urozmaicona scenografia Damiana Styrny, który w kilku walizkach i ukrytych pod sceną skrzyniach (otwieranych przez aktorów podczas fragmentów apokaliptycznych) ukrył ogromne bogactwo rekwizytów i gadżetów, którymi "koloruje" niemal pustą scenę. Podobnie jak w "Lalce" wykorzystany zostaje również tiul (oddzielający scenę od kierowanych przez Piotra Manię muzyków, wykonujących kompozycje Leszka Możdżera) jako przestrzeń dla wizualizacji i obrazów wzmacniających przekaz apokaliptycznych wizji. Także kostiumy Katarzyny Paciorek funkcjonują w tym spektaklu na zasadzie rekwizytu.

"Bal w Operze" jest jednak przypadkiem, gdy szereg udanych komponentów nie przekłada się na jakość całości. Brakuje jakiejkolwiek dramaturgii, nie ma też tańca, a ruch sceniczny zredukowany został do absolutnego minimum. Główny zarzut pozostaje jednak po stronie inscenizacji, która, choć dopracowana w szczegółach, sprawia wrażenie przygotowywanej fragmentarycznie, pod dany rozdział tekstu, przez co spektakl stał się programem wykonywanych po sobie piosenek. Co więcej, część z pomysłów reżysera wyraźnie osłabia siłę tekstu Tuwima, bowiem od reżysera tej klasy co Kościelniak można wymagać nieco więcej niż np. imitowanie wymiotów podczas sceny opisującej posiłki na balu lub śpiewania o "seksualnym kontredansiku" na sedesie.

Kościelniak, znany przecież z umiejętnego poruszania się po śliskim gruncie formalnych chwytów, tym razem dobiera je chaotycznie, niekiedy zupełnie niepotrzebnie - m.in. rozbiera aktorów do naga, jak w swoim "Hair", tyle że tam była to metafora odarcia z marzeń młodości i brutalnej konfrontacji młodych ludzi ze światem dorosłych. Dlaczego wszyscy goście balu u Archikratora też muszą być nadzy wie chyba tylko sam reżyser.

Spektakl nie może uniknąć porównań z wersją "Balu w Operze" z 2003 roku, przygotowaną przez Wojciecha Kościelniaka na Przegląd Piosenki Aktorskiej i obecnej przez kilka lat w repertuarze Teatru Muzycznego Capitol we Wrocławiu (jej koncertową wersję pokazano w Muzycznym w 2008 roku). Tamta, niezwykle żywiołowa, efektowna inscenizacja tętniła życiem, mieniła się różnymi odcieniami i formami scenicznymi, od musicalu, przez wodewil, po kabaret.

W Gdyni powstał spektakl diametralnie inny, wyraźnie odrębny inscenizacyjnie. Statyczna, momentami patetyczna gdyńska inscenizacja dorównuje wrocławskiej aktorsko, przewyższa ją scenograficznie, ale pozostaje słabszym przedstawieniem.

Spektakl

8.1
30 ocen

Bal w Operze

spektakl dramatyczny, recital

Miejsca

Spektakle

Opinie (36) 5 zablokowanych

  • bredzicie Rudziński

    i tyle. a co do innych komentarzy- rzeczywiście "Bal.." to nie musical. I co w tym złego? zamknięty rozumek ktoś ma malutki i próbowanie czegoś innego, ambitniejszego uwiera.. rozumiem. Rada- otworzyć klapy od mózgu. Co by tu jeszcze.. Ciężki ten Bal, ale temat jest ciężki. Sam utwór nie ma jako takiej dramaturgii. Ale cieszę się i jestem dumna że w gdyni też się eksperymentuje a nie tylko odgrzewa hamburgery zza oceanu. Pozdrowienia dla całej obsady.

    • 19 6

  • Szanowny Panie Redaktorze!! (1)

    Pierwsze moje pytanie to: Czy czytał Pan w "Operze"?
    Drugie pytanie: Czy wie Pan jaki jest jego przekaz?
    Podsumowując, bardzo żałuję, że poszedł Pan na ten spektakl.
    Pozdrawiam i życzę miłej lektury "Balu w Operze", jak Pan przeczyta to wybierzemy się razem.

    • 15 7

    • ja znam

      Ja znam...Czytałem wiele razy...widziałem również wersję wrocławską...Byłem na przemierzę w sobotę...i niestety muszę się zgodzić z recenzja.Zbiór chaotycznych scenek , inscenizacyjnie zabijających przekaz całości.A szkoda. Materiału.Aktorów.Reżysera...Ale pójść warto, i wyrobić sobie własne zdanie.

      • 7 4

  • przeciętne otwarcie? - bardzo delikatne powiedziane (1)

    Spektakl, który nadaje się do teatru dramatycznego a nie muzycznego. Co to miało być? III część Dziadów? Tam nic nie ma z musicalu, a tego się chyba 90% widzów w takim teatrze spodziewa. Oczywiście, można przyznać że bardzo dobra synchornizacja gry aktorów, tempo spektaklu, muzyka spinająca wszystko. To jednak za mało. I powiedzmy sobie szczerze to przykład spektaklu jakiego nie powinno sie polecać znajomym.

    P.S. A tak naprawę jakie bylo przesłanie tej sztuki ?

    • 9 12

    • przesłanie?

      to było otwarcie, a skoro otwarcie to głośne w środowisku nazwisko (takie ma reżyser) i kilku lubianych aktorów Muzycznego powinno załatwić sprawę - innego przesłania nie widzę. No, ale nie załatwia. Widziałam dziś premierę - tragedia. Niestety, przy wielkiej sympatii do artystów i reżysera Kościelniaka, nie chciałabym iść na to ponownie. A rzadko mam takie odczucia w tym teatrze.

      • 5 5

  • Najważniejsze, że doktor Szczurek może być zadowolony (1)

    • 2 4

    • ???

      • 0 0

  • Jakie dno

    dno, dno, dno...

    • 13 16

  • Byłem wczoraj (3)

    Oj wielu rzeczy pan redaktor nie zrozumiał ze spektaklu ja przyznaje sie rownierz, bo sam tekst Tuwima bardzo ciężki,ale ja nie pisze recenzji:) pójdę jeszcze raz i zrozumiem bo sama inscenizacja i wysiłek aktorów są tego warte.Mało tańca,spójności?Tyle potu i jednolitej pracy aktorów nie widziałem w Muzycznym dawno.A poza tym nawet ja zrozumiałem po co bohaterowie stojący nad dołami pełnymi codziennych rzeczy a przed chwilą mówiący Apokalipse się rozbierają,co ich czeka...Stawianie tego obok wyzwolonego Hair to chyba pomyłka. Oczywistych pomyłek merytorycznych nawet nie komentuje.

    • 25 11

    • (2)

      również :)

      • 8 0

      • (1)

        Oj tam oj tam:)

        • 2 1

        • ...

          ale piszesz po polsku albo wcale

          • 0 0

  • obejrzę dopiero dzisiaj

    ale, już z wywiadów z Kościelniakiem, jakie były w trójmiejskiej prasie nie zapowiadało się to dobrze... obawiam się, więc, że faktycznie się nie udało

    • 3 8

  • Smuk nie było w spektaklu

    Odpowiedź redakcji:

    Dziękujemy za sugestie. Treść została poprawiona.

    • 10 1

  • to chyba pierwsza trafna recenzja owego recenzenta!

    • 6 6

  • Ja to bym do opery za nic w świecie nie poszedł

    mój pradziadek był przed wojną to dwa dni w szpitalu spędził, straszne rzeczy się tam dzieją

    • 15 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Kiedy wzniesiono Dom Przyrodników w Gdańsku i jaka instytucja się w nim dziś mieści?

 

Najczęściej czytane