- 1 Tłum gości i kolejka po autografy (13 opinii)
- 2 5 wystaw, na które warto wybrać się w maju (7 opinii)
- 3 Sztuczna inteligencja w sztuce - tak czy nie? (59 opinii)
- 4 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 5 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (71 opinii)
- 6 Maj miesiącem festiwali (7 opinii)
Bal w Operze - przeciętne otwarcie Nowej Sceny Teatru Muzycznego
Wielbicie groteski szytej bardzo grubymi nićmi i rubasznego humoru spod znaku księdza Baki będą z pierwszej premiery Nowej Sceny Teatru Muzycznego z pewnością zadowoleni. "Bal w Operze" pomimo bardzo pomysłowej scenografii pozostaje jednak przestylizowaną, zaskakująco statyczną aranżacją poematu Tuwima.
Reżyser gdyńskiej premiery, Wojciech Kościelniak, podjął oba tropy - w czarno-białej tonacji, w klimacie przedwojennych wodewili czy operetek nawiązuje do realiów twórczości Tuwima, zaś wplatając w poemat Tuwima fragmenty Apokalipsy św. Jana odwołuje się do katastrofizmu i podkreśla pesymistyczny wydźwięk poematu.
Rozdziela też w ten sposób części poematu, dając chwilę oddechu obecnej na scenie od początku do końca spektaklu jedenastce aktorów Muzycznego. Każdy z wykonawców ma epizody wizyjne (wypowiadane do widzów przez "anielską" trąbę) i fragmenty śpiewane. Chociaż wyraźnie postawiono na zespołowość (większość utworów wykonywanych jest wspólnie), na tle dobrego muzycznie i rytmicznie zespołu wyróżniają się Mateusz Deskiewicz, Sasza Reznikow i Karolina Merda.
Na uwagę zasługuje bardzo urozmaicona scenografia Damiana Styrny, który w kilku walizkach i ukrytych pod sceną skrzyniach (otwieranych przez aktorów podczas fragmentów apokaliptycznych) ukrył ogromne bogactwo rekwizytów i gadżetów, którymi "koloruje" niemal pustą scenę. Podobnie jak w "Lalce" wykorzystany zostaje również tiul (oddzielający scenę od kierowanych przez Piotra Manię muzyków, wykonujących kompozycje Leszka Możdżera) jako przestrzeń dla wizualizacji i obrazów wzmacniających przekaz apokaliptycznych wizji. Także kostiumy Katarzyny Paciorek funkcjonują w tym spektaklu na zasadzie rekwizytu.
"Bal w Operze" jest jednak przypadkiem, gdy szereg udanych komponentów nie przekłada się na jakość całości. Brakuje jakiejkolwiek dramaturgii, nie ma też tańca, a ruch sceniczny zredukowany został do absolutnego minimum. Główny zarzut pozostaje jednak po stronie inscenizacji, która, choć dopracowana w szczegółach, sprawia wrażenie przygotowywanej fragmentarycznie, pod dany rozdział tekstu, przez co spektakl stał się programem wykonywanych po sobie piosenek. Co więcej, część z pomysłów reżysera wyraźnie osłabia siłę tekstu Tuwima, bowiem od reżysera tej klasy co Kościelniak można wymagać nieco więcej niż np. imitowanie wymiotów podczas sceny opisującej posiłki na balu lub śpiewania o "seksualnym kontredansiku" na sedesie.
Kościelniak, znany przecież z umiejętnego poruszania się po śliskim gruncie formalnych chwytów, tym razem dobiera je chaotycznie, niekiedy zupełnie niepotrzebnie - m.in. rozbiera aktorów do naga, jak w swoim "Hair", tyle że tam była to metafora odarcia z marzeń młodości i brutalnej konfrontacji młodych ludzi ze światem dorosłych. Dlaczego wszyscy goście balu u Archikratora też muszą być nadzy wie chyba tylko sam reżyser.
Spektakl nie może uniknąć porównań z wersją "Balu w Operze" z 2003 roku, przygotowaną przez Wojciecha Kościelniaka na Przegląd Piosenki Aktorskiej i obecnej przez kilka lat w repertuarze Teatru Muzycznego Capitol we Wrocławiu (jej koncertową wersję pokazano w Muzycznym w 2008 roku). Tamta, niezwykle żywiołowa, efektowna inscenizacja tętniła życiem, mieniła się różnymi odcieniami i formami scenicznymi, od musicalu, przez wodewil, po kabaret.
W Gdyni powstał spektakl diametralnie inny, wyraźnie odrębny inscenizacyjnie. Statyczna, momentami patetyczna gdyńska inscenizacja dorównuje wrocławskiej aktorsko, przewyższa ją scenograficznie, ale pozostaje słabszym przedstawieniem.
Spektakl
Bal w Operze
Miejsca
Spektakle
Opinie (36) 5 zablokowanych
-
2012-04-16 14:06
bredzicie Rudziński
i tyle. a co do innych komentarzy- rzeczywiście "Bal.." to nie musical. I co w tym złego? zamknięty rozumek ktoś ma malutki i próbowanie czegoś innego, ambitniejszego uwiera.. rozumiem. Rada- otworzyć klapy od mózgu. Co by tu jeszcze.. Ciężki ten Bal, ale temat jest ciężki. Sam utwór nie ma jako takiej dramaturgii. Ale cieszę się i jestem dumna że w gdyni też się eksperymentuje a nie tylko odgrzewa hamburgery zza oceanu. Pozdrowienia dla całej obsady.
- 19 6
-
2012-04-15 22:43
Szanowny Panie Redaktorze!! (1)
Pierwsze moje pytanie to: Czy czytał Pan w "Operze"?
Drugie pytanie: Czy wie Pan jaki jest jego przekaz?
Podsumowując, bardzo żałuję, że poszedł Pan na ten spektakl.
Pozdrawiam i życzę miłej lektury "Balu w Operze", jak Pan przeczyta to wybierzemy się razem.- 15 7
-
2012-04-16 08:39
ja znam
Ja znam...Czytałem wiele razy...widziałem również wersję wrocławską...Byłem na przemierzę w sobotę...i niestety muszę się zgodzić z recenzja.Zbiór chaotycznych scenek , inscenizacyjnie zabijających przekaz całości.A szkoda. Materiału.Aktorów.Reżysera...Ale pójść warto, i wyrobić sobie własne zdanie.
- 7 4
-
2012-04-15 22:06
przeciętne otwarcie? - bardzo delikatne powiedziane (1)
Spektakl, który nadaje się do teatru dramatycznego a nie muzycznego. Co to miało być? III część Dziadów? Tam nic nie ma z musicalu, a tego się chyba 90% widzów w takim teatrze spodziewa. Oczywiście, można przyznać że bardzo dobra synchornizacja gry aktorów, tempo spektaklu, muzyka spinająca wszystko. To jednak za mało. I powiedzmy sobie szczerze to przykład spektaklu jakiego nie powinno sie polecać znajomym.
P.S. A tak naprawę jakie bylo przesłanie tej sztuki ?- 9 12
-
2012-04-15 23:12
przesłanie?
to było otwarcie, a skoro otwarcie to głośne w środowisku nazwisko (takie ma reżyser) i kilku lubianych aktorów Muzycznego powinno załatwić sprawę - innego przesłania nie widzę. No, ale nie załatwia. Widziałam dziś premierę - tragedia. Niestety, przy wielkiej sympatii do artystów i reżysera Kościelniaka, nie chciałabym iść na to ponownie. A rzadko mam takie odczucia w tym teatrze.
- 5 5
-
2012-04-15 20:45
Najważniejsze, że doktor Szczurek może być zadowolony (1)
- 2 4
-
2012-04-15 21:21
???
- 0 0
-
2012-04-15 18:17
Jakie dno
dno, dno, dno...
- 13 16
-
2012-04-15 14:17
Byłem wczoraj (3)
Oj wielu rzeczy pan redaktor nie zrozumiał ze spektaklu ja przyznaje sie rownierz, bo sam tekst Tuwima bardzo ciężki,ale ja nie pisze recenzji:) pójdę jeszcze raz i zrozumiem bo sama inscenizacja i wysiłek aktorów są tego warte.Mało tańca,spójności?Tyle potu i jednolitej pracy aktorów nie widziałem w Muzycznym dawno.A poza tym nawet ja zrozumiałem po co bohaterowie stojący nad dołami pełnymi codziennych rzeczy a przed chwilą mówiący Apokalipse się rozbierają,co ich czeka...Stawianie tego obok wyzwolonego Hair to chyba pomyłka. Oczywistych pomyłek merytorycznych nawet nie komentuje.
- 25 11
-
2012-04-15 14:57
(2)
również :)
- 8 0
-
2012-04-15 15:23
(1)
Oj tam oj tam:)
- 2 1
-
2012-04-15 16:29
...
ale piszesz po polsku albo wcale
- 0 0
-
2012-04-15 14:18
obejrzę dopiero dzisiaj
ale, już z wywiadów z Kościelniakiem, jakie były w trójmiejskiej prasie nie zapowiadało się to dobrze... obawiam się, więc, że faktycznie się nie udało
- 3 8
-
2012-04-15 08:55
Smuk nie było w spektaklu
Odpowiedź redakcji:
Dziękujemy za sugestie. Treść została poprawiona.
- 10 1
-
2012-04-15 13:20
to chyba pierwsza trafna recenzja owego recenzenta!
- 6 6
-
2012-04-15 10:22
Ja to bym do opery za nic w świecie nie poszedł
mój pradziadek był przed wojną to dwa dni w szpitalu spędził, straszne rzeczy się tam dzieją
- 15 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.