- 1 Sztuczna inteligencja w sztuce - tak czy nie? (33 opinie)
- 2 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 3 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (16 opinii)
- 4 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (70 opinii)
- 5 Komiksy, polityka i SF. Lektury na wiosnę (20 opinii)
- 6 Maj miesiącem festiwali (7 opinii)
Salcia Hałas: fascynuje mnie życie wewnętrzne falowca
- Lubię melodię języka potocznego i esemesy, lubię się bawić słowami, przeplatać własną opowieść cudzymi. Ma to coś wspólnego z robieniem hip hopu, tylko rytm jest inny - mówi Salcia Hałas, której debiutancka powieść "Pieczeń dla Amfy", opisująca życie mieszkańców falowca, właśnie trafiła do księgarń.
Aleksandra Lamek: Akcja twojej debiutanckiej powieści dzieje się na Przymorzu, a dokładniej - w falowcu. Skąd fascynacja tym specyficznym miejscem, do którego gdańszczanie żywią dość ambiwalentne uczucia - dla jednych to obiekt niemal kultowy, dla innych - architektoniczny koszmar i najgorsze z możliwych miejsce do życia?
Salcia Hałas: Przez jakiś czas wynajmowałam w falowcu siedemnastometrową kawalerkę. Bardzo dobrze mi się tam mieszkało. Miałam balkon i widok na niebo i miasto w dole. A falowiec zafascynował mnie od pierwszego wejrzenia: skalą, ogromem, utajonym mrówczym życiem wewnętrznym. Ponadto uważam, że falowiec jest piękny, ale ja mam osobliwe poczucie estetyki. I zawsze ciekawiły mnie rzeczy piękne w nieoczywisty sposób. A falowiec w zachodzie słońca, od pomarańczowej strony, jest największą w nieoczywisty sposób piękną rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałam.
Koncentrujesz się na opisywaniu mikrospołeczności, w skład której wchodzą zwykłe-niezwykłe postaci: strzygąca po godzinach psy sprzedawczyni z Żabki, pani Żanetka z Usług Sadomaso, rozmaici wykolejeńcy życiowi, narkomani, alkoholicy i dresiarze. Ile w nich prawdziwych ludzi, a ile zmyślenia?
Pół na pół? Trzy czwarte, dwie ósme, a może trzy piąte? Nie wiadomo, co w bajce, którą opowiada moja bohaterka, Maria Mania, jest prawdą, a co zmyśleniem. Wasyl podobno istniał naprawdę. A Elwirka rzeczywiście sprzedawała w Żabce, tylko nazywała się inaczej i to było na Chyloni. I wcale nie znalazła trzech psów w ciągu roku, tylko cztery.
W realia życia w bloku z wielkiej płyty wplatasz elementy magiczne czy - jak kto woli - metafizyczne: głównej bohaterce objawia się co jakiś czas jakucka prababka, a na ścianie falowca powstaje wizerunek Matki Boskiej Zaciekowskiej. To sposób na oswojenie szarzyzny i ponurego klimatu tego miejsca?
To nie miejsce, nie falowiec wymaga oswojenia, tylko rzeczywistość, codzienność, z którą stykają się kobiety, których historie opowiadam. To tym kobietom są potrzebne cuda i to dla nich wymyśliłam Matkę Boską Zaciekowską. Kogoś, do kogo można przyjść po wsparcie po drodze z warzywniaka. Kogoś, kto wysłucha i zrozumie.
W twojej książce dość mocno obrywa się mężczyznom. Jedna z bohaterek, Elwirka, która ma nieustanne problemy z ukochanym, co kilka stron wygłasza tyradę o tym, że faceci są mniej inteligentni od psów, zachowują się jak neandertalczycy i nie potrafią nauczyć się, jak postępować z kobietami. Nie boisz się, że panowie, którzy sięgną po tę powieść, trochę się obrażą?
Nie, nie boję się. Z dwóch powodów: po pierwsze kobiety czytają więcej książek i wynika to z analizy czytelnictwa w Polsce. A po drugie panowie, którzy się obrażają, nigdy mnie nie interesowali.
Styl, którym posługujesz się w "Pieczeni dla Amfy", budzi silne skojarzenia z językiem Masłowskiej: podobne zwroty, inspiracje popkulturą i nowomową internetową, rytmiczne, zapadające w pamięć frazy. To celowe nawiązanie do prozy autorki "Wojny polsko-ruskiej"?
Nie. Sposób, w jaki piszę, nie jest wyborem, tylko koniecznością. Składam opowieść z zasłyszanych fraz, zdań, historii. Podsłuchuję w przychodni, autobusie i pod blokiem. Inaczej pisać nie umiem, nawet próbowałam, ale wychodziło marnie. A ja lubię melodię języka potocznego i esemesy. Mam pamięć do dziwnych zestawień słownych, haseł reklamowych i wymyślnych obelg. Lubię się bawić słowami, przeplatać własną opowieść cudzymi. Ma to coś wspólnego z robieniem hip hopu, tylko rytm jest inny.
Piszesz o sobie: "mam czas i jestem z tego dumna". Czy możemy zatem spodziewać się w niedalekiej przyszłości kolejnej książki Salci Hałas? Masz już jakiś pomysł?
Mam pomysł na nową książkę i nawet zaczęłam ją pisać, ale na razie nie mogę powiedzieć
nic więcej, bo przyszłość ma to do siebie, że nie wiadomo, co przyniesie.
Wywiady
Opinie (80) 8 zablokowanych
-
2016-04-19 08:01
Hmmm... (5)
Nie będę się wypowiadała o falowcu, a skupie się na książce bo zapowiada sie ekstra :) i z przyjemnością przeczytam, bo o to chyba chodzi.
Powodzenia dla pisarki.
No i teraz możecie mnie zarzucić falą hejtów.- 19 10
-
2016-04-19 08:33
Zaciekawiona (1)
Ja też bardzo chętnie ją przeczytam. Przyjeżdżałam do Gdańska na wakacje już jako osoba dorosła. W tym czasie mieszkałam w falowcu. Pochodzę z małego miasta i Falowiec bardzo mnie zaciekawił....teraz mieszkam po drugiej stronie ulicy ale lubię obserwować życie toczące się pod Płytą....
- 8 6
-
2016-04-19 11:45
tych ze wsi ktorzy nazywaja sie tymi z malych miast wszystko jest w stanie zafascynowac w miescie
Nawet taki syf jak falowiec
- 4 13
-
2016-04-19 08:56
(2)
Oh, bo ja taka kulturalna jestem, a hejt to w ogóle takie fajne słowo...
- 6 5
-
2016-04-19 08:57
(1)
Nie nie jestem kulturalna :) jestem normalna.
I poza gadaniem o bzdurach lubię też poczytać.- 10 2
-
2016-04-20 10:56
Szkoda tylko, że takie gnioty
- 2 2
-
2016-04-19 08:54
UWAGA artykul sposnorowany przez osoby chcace sprzedac mieszkanie w falowcu. (4)
- 22 18
-
2016-04-19 09:08
Uwaga idiota! (1)
- 13 7
-
2016-04-19 11:19
Uwaga! fan karaluchow w falowcach!
- 4 7
-
2016-04-19 12:30
same bez reklamy się sprzedają (1)
mieszkamy w falowcu 40 lat i żadnego karalucha nie widziałam
- 8 1
-
2016-04-19 15:35
bo sasiad obok je wylapuje i robi z nich przekaski do kina
- 4 4
-
2016-04-19 09:04
W którym dokładnie falowcu są kawalerki 17 m2? (4)
Pół życia mieszkałem w falowcu. Najmniejsze mieszkania, jakie tam widziałem, to chyba te bezspośrednio przy windach - 28-30 m2.
- 12 7
-
2016-04-19 09:10
(2)
te bezpośrednio przy windach, z wejściem z klatki mają właśnie 17m^2 + balkon
- 17 0
-
2016-04-19 09:39
W takim razie zwracam honor. Zawsze myślałem, że są większe.
- 8 2
-
2016-04-19 12:04
kup sobiw 100
metrów jak cie stac.
- 1 2
-
2016-04-19 12:26
blisko winy jest wejscie często do dwóch mieszkań
jedno ma 30 m kw., drugie chyba 19 m kw.( nie 17)- przynajmniej tak twierdzą znajomi, którzy mieszkają właśnie na tych 19-stu metrach
- 8 0
-
2016-04-19 09:14
(1)
Bieda też może być fascynująca
- 14 8
-
2016-04-19 12:39
falowiec to nie zawsze bieda
mieszkają tam też ludzie zadowolenie z życia, nie biedni,
my zdecydowaliśmy się tu jednak mieszkać, mamy 3-pokojowe mieszkanko, troje dzieci,
nie mamy kredytów, oboje pracujemy. Blisko szkoła, przedszkole, palce zabaw, plaża.
Możemy pozwolić sobie co roku na wakacje za granicą, bo oszczędzamy,
i świadomie nie wzięliśmy kredytu hipotecznego na większe, ładniejsze mieszkanie ( choć podobno mamy fajnie urządzone) ani na nowy samochód, jeździmy starym autem.
Ten kto haruje całymi dniami, by spłacić hipotekę i ma 70-80 m kw. w pięknym ROBYGu może być biedniejszy od nas- tak licząc "na czysto": na co mu zostaje, plus niepokój o spłatę kredytu.- 20 3
-
2016-04-19 09:21
mieszkałem w falowcu , kiedyś ul . Rokossowskiego 7 (2)
piękne chwile ,masa wspaniałych wspomnień . mimo iż mineło wiele lat od tego czasu to zawsze kiedy patrzę na falowce jest mi bardzo miło . trzeba w takim pomieszkać by czuć ten klimat . a patologia to ludzie a nie budynki .
- 34 3
-
2016-04-19 13:03
też mieszkałem w 7-ce
fajnie się mieszkało. Przy dobrej pogodzie widok na Półwysep Helski, a na dole w dzieciństwie nawet Pewex był :)
- 9 0
-
2016-04-19 16:53
Falowiec
Też mieszkałem w 7-ce. Generalnie byli i są świetni ludzie na Przymorzu i dobra spółdzielnia.
- 9 0
-
2016-04-19 09:42
miasto? (2)
Z balkonu w falowcu miała widok na miasto w dole. Jakie miasto? Na Przymorzu? zabałaganione blokowicho.
- 7 28
-
2016-04-19 10:53
Kapitalny projekt tego Przymorza, (1)
cieszący uczucie estetyki.
Zieleń, deptaki, odpowiednio zestawione niższe i wyższe bloki, place zabaw jak oazy z amfiteatrami, małymi wzgórzami (kiedyś miały też otwarte baseny dla dzieci ale je zniszczono).
Otwórz oczy zamiast pisać nie na temat. Ewentualnie zerknij sobie w obraz satelitarny w Google.- 16 0
-
2016-04-21 19:14
tak!
Pamietam w ogrodku jordanowskim basenik z kafelkami i mozaika, latem oblegany przez dzieciaki ....
Ehh- 2 0
-
2016-04-19 10:26
nieźle zrytą banię trzeba mieć, aby chwalić życie w falowcu... (5)
mieszkałem w szafie na Pomorskiej-Nie Dziękuję Nigdy Więcej Blokowisk, teraz mam małe siedlisko na Żuławach, kaczki, kury, ryby w stawie i przestrzeń...uprzedzam zawistnych, nie ukradłem, nie kombinowałem, zarobiłem za granicą. Pozdrawiam
- 15 23
-
2016-04-19 10:56
Oczywiście, na pewno jest super (3)
i jedyne pół godziny jazdy samochodem do apteki a do większego miasteczka jedyne 15 km.
Na zajęcia popołudniowe można przecież wieźć dziecko godzinę drogi w jedną stronę (no, chyba że są korki) i zawsze przez Skype da się porozmawiać z jedyną koleżanką w sąsiedniej miejscowości.- 19 6
-
2016-04-19 11:14
tłumacz to sobie tak dalej... (2)
zamieszkasz kiedyś (być może) zrozumiesz dopiero co to znaczy mieć swoje własne miejsce na ziemi...
- 8 8
-
2016-04-19 11:26
Każdy ma swoje priorytety. Ja na przykład nie wyobrażam sobie mieszkania z dala od miasta, bo cenię sobie spontaniczność i nie korzystam z samochodu. Mam ochotę iść do kina - wychodzę z domu, tak samo z innymi miejscami w całym mieście, bo choć na przymorzu w falowcu nie mieszkam, to w podobnym miejscu, z takim samym świetnym dostępem do szybkiej komunikacji (tramwaje i SKM są w Gdańsku na bardzo dobrym poziomie). Tak więc obrażanie kogoś, że ma "zrytą banie" jest chyba nie na miejscu, bo jednak ja, mając do wyboru dom za miastem, a kawalerkę w centrum, jednak wybrałbym tą kawalerkę, z oczywistych dla mnie powodów. Pozdrawiam i życzę więcej ogłady w przyszłości :)
- 18 2
-
2016-04-19 12:50
Każdy mieszka jak lubi albo jak może
ale po co ten jad w twojej pierwszej wypowiedzi, skoro jesteś taki zadowolony z życia?
moi przyjaciele mieszkali pod Kościerzyną (kupili dom na "dożycie" kiedy przeszli na emerytury wcześniejsze),
ale wracają do miasta, bo mają zbyt słabe zdrowie teraz,
by chodzić do wsi po chleb 4 km, czy do lekarza 20 km, a do lekarza do miasta ok. 36.
On dostał wylewu w wieku 60 l.i nie może prowadzić auta, ona nie prowadziła auta nigdy.
Teraz taki falowiec dla nich to marzenie.- 14 0
-
2016-04-20 10:48
to jest fajne, sielskie i anielsie jak wszystko jest w porządku. gdybyś miał osobę w rodzinie, która permanentnie jest w szpitalach, to szybko byś się zamęczył.
- 5 0
-
2016-04-19 11:43
falowiec to kompletne dno,takie sa fakty a z faktami sie nie dyskutuje (3)
Oczywiście beda ich bronic ci którzy tam mieszkaja ,trudno by bylo inaczej co nie zmieni niczego-zdecydowana większość mieszkajacych tam to wynajmujacy ,studenci i sloiki,poza tym troche biedoty i staruszkowie którzy przyjechali ze wsi w latach 70-80 tych .ciasnoto,tandeta i miejsce dla yych ktorzy albo nie maja ambicji,albo pieniedzy na to by mieszkac gdzie indziej.niekomu nie ublizam nie hejtuje,po prostu stwierdzam fakty.
- 7 31
-
2016-04-19 12:11
Prostak
Kompleksy jak nic. Warszawiak a sloma z butow
- 13 5
-
2016-04-19 12:24
mieszka tam mama moich przyjaciół
ma 58 lat, pracuje naukowo- jest wykładowcą na PG,
ma na koncie prawie 200 000 zł i za nic nie chce się przeprowadzać.
Cicho, zna sąsiadów, za oknem zielono, wszędzie blisko.
nie zawsze więc jest tak, że mieszka się tam z braku wyboru.- 16 4
-
2016-04-20 12:45
wrzeszczanin, nie podpisuj sie tak imbecylu bo obrażasz normalnych ludzi z Wrzeszcza
- 4 1
-
2016-04-19 17:05
"Życie w falowcu może być fascynujące" (1)
Podobnie jak na Oruni Dolnej. Wrażenia silne i niezapomniane gwarantowane :)
- 13 8
-
2016-04-20 16:41
...
...powiedział gość z Letnicy, Nowego Portu czy Dolnego Miasta.
Każda dzielnica ma jakieś ALE.- 2 1
-
2016-04-19 21:35
Falowiec miejsce jak każde inne
Dlaczego powszechna jest opinia, że mieszkanie w falowcu to coś gorszego ?
Mieszkają tam normalni ludzie, może nieco starsi gdyż ich dzieci dorosły i się wyprowadziły na nowe osiedla. Mieszkałam tam od urodzenia i przez całą młodość. Nie uważam że było to gorsze miejsce. Mili ludzie choć wszystkich się nie znało, oczywiście przekrój różny. Wszędzie blisko. Z wyższych pięter widok na morze. Ja wspominam bardzo dobrze.- 12 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.