- 1 Co robić w długi weekend w mieście? (39 opinii)
- 2 Maj miesiącem festiwali (7 opinii)
- 3 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (14 opinii)
- 4 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (69 opinii)
- 5 Komiksy, polityka i SF. Lektury na wiosnę (18 opinii)
- 6 Wystawa trójmiejskiej malarki w Wenecji (69 opinii)
Premiera nowego tomu wierszy Wojciecha Borosa "Pies i Pan"
24 września 2014 (artykuł sprzed 9 lat)
- Dlaczego spadłeś ty TU-154 jeden / akurat w moje urodziny / gdym przepity wracał z Brzegu / nad Mare Balticum (...) tego nie robi się poecie z Polski - pisze Wojciech Boros w wierszu pochodzącym z tomiku "Pies i Pan". W czwartek Cafe Strych o godz. 19.30 odbędzie się promocja tej książki, a spotkanie z autorem poprowadzą Andrzej Fac i Paweł Baranowski.
Najpiękniej w tym tomiku Boros żegna się ze swoim umierającym ojcem, któremu poświęcił kilka utworów. W tych wierszach autor jakby znikał - nie ma żadnej zgrywy, pijackiego poczucia humoru, milknie sfrustrowana seksualność, przestaje odzywać się ego.
"Mój Ojciec coraz częściej przechodzi na drugą stronę Skrwy. / Tam gdzie trwa wojna i rośnie trawa. / Słyszy strzały w lesie. Z braćmi łowi piskorze (...) A ja stoję przed mostkiem. Nie mówię - Tato, wracaj. / Udaję, że słucham. On powtarza się jak hejnał. / W oczach się kurczy.") - mam wrażenie, że w tych właśnie wierszach Wojciech Boros dotyka prawdy i tę prawdę przyjmuje w całości, bez zbędnych komentarzy. "Tu u góry bez zmian - żywych szarpanina. / Próbujemy być lepsi, a wychodzi jak Tobie. / Grzebiemy w słowach, dziury mamy w sercach." Dziury mamy w sercach, wszyscy bez wyjątku, i wszyscy próbujemy jakoś te dziury załatać.
Boros ma na te dziury kilka sposobów. Jeden z nich to wspomniana już ironia, dowcip, który raz bywa lżejszy, raz cięższy. Poeta potrafi lekko (o dziwo) mówić o śmierci, z tą śmiercią najwyraźniej Borosowi jakoś po drodze. "Nie ma nikogo. Kto by w nocy / wygrał z Tobą. Oprócz Śmierci, Rybko. / Ona nęci. Wnet znajdzie / w ciele haczyk. Zatnie. Żyłkę. / Znajdziesz dla niej / chwilkę?".
Ale potrafi też żartować rubasznie, sypać koszarowymi przenośniami o wódce i seksie ("zaciąga honorową wartę przed telewizorem, / prezentuje pilota, pije wódkę "Chopin". / Potem, nie bez przyjemności, wali konia (...)". Te dwa tematy znane są z wierszy Borosa od lat - w końcu jego drugi tomik nazywał się "Jasne Pełne". Alkohol i seks jednak w jego wierszach powtarzają się jak ten hejnał i kurczą się jak ojciec. Wersy takie jak: "Albowiem Suczki są wówczas milutkie, / gdy robią loda z połykiem i odwiecznym smutkiem, / który dręczy ich serca oraz w oczach mieszka" nie śmieszą mnie. Raczej sprawiają, że przerzucam kolejne kartki.
Boros chętnie używa w swych metaforach tematów związanych z masturbacją, piciem piwa, wymienia piw nazwy, cieszy się stanem upojenia. Ale ja zdecydowanie wolę go z otwierającego tom "Psiego wiersza", w którym bawi się formą i wychodząc od banału, po wykonaniu poetyckiego przewrotu, nagle przechodzi do celnych i nośnych fraz: "I z braku Ciebie będę wył na zgliszczach / i prosił głosem Najlepszego Pana, / co szczepił Cię na serce, pchły zwątpienia iskał. / Lecz pozostanie w trawie ledwie budy rana, / łańcuch rdzą trawiony, przewrócona miska."