• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ostatnie tango w Oruni. Nowa książka Krzysztofa Kosika

Aleksandra Lamek
21 lutego 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
Krzysztof Kosik od dziecka jest mieszkańcem Oruni. Jego książki są pełne fascynujących historii związanych z historią tej dzielnicy. Krzysztof Kosik od dziecka jest mieszkańcem Oruni. Jego książki są pełne fascynujących historii związanych z historią tej dzielnicy.

"Oruńskie tango" Krzysztofa Kosika to hołd złożony jednej z najbardziej specyficznych dzielnic Gdańska z jej barwnymi mieszkańcami i szalonym życiem nocnym w tle, a zarazem wyraz tęsknoty za światem, który bezpowrotnie przeminął.



Niewiele jest osób, które znają Orunię tak dobrze, jak Krzysztof Kosik. Były prezes Towarzystwa Promocji Lokalnej "Orunia Sky", z wykształcenia historyk, od wielu lat działa na rzecz ukochanej dzielnicy. Zbiera i spisuje związane z nią historie, by pamięć o tym, jak niegdyś wyglądało życie orunian, nie zaginęła całkowicie.

Z takich przesiąkniętych nostalgią opowieści składa się właśnie "Oruńskie tango". Można ten niewielki, 100-stronicowy zbiór potraktować jako pewnego rodzaju kontynuację literackiego debiutu Kosika - wydanego kilka lat temu "Oruńskiego antykwariatu". Autor ponownie zabiera czytelnika w podróż do Gdańska, którego już nie ma i nigdy nie będzie, częstując go ciekawostkami zasłyszanymi od świadków historii.

Siedem opowiadań tworzących "Oruńskie tango" rozgrywa się w dość obszernym przedziale czasowym - od połowy XIX wieku aż po współczesność. Kosik opiera ich fabułę na prawdziwych wydarzeniach i postaciach, które tworzyły historię tej niezwykłej dzielnicy. Siedem opowiadań tworzących "Oruńskie tango" rozgrywa się w dość obszernym przedziale czasowym - od połowy XIX wieku aż po współczesność. Kosik opiera ich fabułę na prawdziwych wydarzeniach i postaciach, które tworzyły historię tej niezwykłej dzielnicy.
Siedem opowiadań tworzących "Oruńskie tango" rozgrywa się w dość obszernym przedziale czasowym - od połowy XIX wieku aż po współczesność. Kosik opiera ich fabułę na prawdziwych wydarzeniach i postaciach, które tworzyły historię tej niezwykłej dzielnicy. Znajdziemy tu historię dwóch kłusowników, autobiograficzne wspomnienia z tragicznych wydarzeń grudnia 1970 roku czy opowieść o losach kumpla z podwórka, którego przez całe życie prześladował pech. Jednym z najlepszych opowiadań w zbiorze jest to tytułowe, rozgrywające się w "Adrii" - kultowej oruńskiej mordowni. To właśnie w tym miejscu swoje słynne tango grał Kulawy Klaus, taper, który był świadkiem wielu strasznych i śmiesznych knajpianych epizodów.

Zobacz także: Martyna Winnicka. Dziewczyna, która "pomalowała" Orunię Dolną

Kosika nie interesują wielkie procesy historyczne, wiekopomne wydarzenia, zmiany na scenie politycznej. Są one jedynie tłem dla jednostkowych losów ludzi, którzy związali z Orunią swoje życie i zostawili po sobie opowieści przekazywane z pokolenia na pokolenie. Drobni przestępcy, pijaczkowie, marynarze, zwykli ludzie próbujący przetrwać brutalny czas wojny - wszystkie te postaci, ze swoimi namiętnościami, ułomnościami i marzeniami, są dla autora najważniejsze i to właśnie ze wspomnień o nich utkana została ta książka.

Ale nie tylko ludzie z krwi i kości zamieszkują opisywane przez Kosika miejsca. Podczas spaceru nad Motławą można spotkać widmo zamordowanej w niewyjaśnionych okolicznościach pięknej dziewczyny, zaś tragicznie rozdzieleni za życia kochankowie powracają po śmierci do dworku, w którym przeżyli najszczęśliwsze chwile. Ta romantyczna pointa zamykająca "Oruńskie tango" przypomina, że w miejscach o tak bogatej historii na zawsze zostaje coś z przeszłości - nawet, jeśli nie potrafimy tego zobaczyć i nazwać.

Szkoda tylko, że pod względem stylu książka Kosika nie zachwyca, a błędy stylistyczne i interpunkcyjne stają się z każdą stroną coraz bardziej irytujące. Być może gdyby "Oruńskie tango" zostało porządnie zredagowane i przeszło profesjonalną korektę, byłoby lepiej. Dla tych jednak, którzy lubią z nostalgią patrzeć w przeszłość i są w stanie przymknąć oko na błędy, "Oruńskie tango" z pewnością będzie fascynującą lekturą.

Opinie (50) 1 zablokowana

  • "Ostatnie tango w Oruni"

    A może jeszcze "Na Wrzeszczu", "W Zaspie", "Na Brzeźnie", "W Stogach"

    • 0 2

  • orunia

    na ko do ,adri.korun chodzilem do kina .kosmos .dzisjaj stoi tam stacja lotosu a pozniej na piwko do adri fajne byly czasy 6 jezdzila do teatru wybrzeze jednosci robotniczej byla cala w bruku wozy konskie wozily wegiel na zime dla biedniejszej czescl spoleczenstwa i.t.d pozdrawiam starych garusow...................

    • 5 0

  • Klimaty. (4)

    Fajny zundapp. Ks 600?

    • 16 0

    • (1)

      Ciekawe gdzie teraz jest

      • 1 0

      • na złomie pewnie....

        • 0 0

    • Klimaty. (1)

      Fajny:) ale zbiornik dziwny. Kojarzysz może o co chodzi?Nie widziałem takiego jeszcze.

      • 1 1

      • Zbiornik

        Ten na zdjęciu to zbiornik właściwy, czyli tank na benzynę. Na to szła nakładka ozdobna np z bokami chromowanymi i szparunkami. Zdaje mi się że BMW tez to miały w podobnych modelach z ramami z wytłoczek. ;)

        • 0 0

  • Orunia? (4)

    Nie dziękuję, zawsze to była jest i będzie.dzielnica. patoli.

    • 16 96

    • Boicie się?

      No i dobrze... bójcie się dalej:)

      • 7 1

    • (1)

      Co Ty wiesz o Oruni...
      Baw się dalej w piaskownicy ;)

      • 17 3

      • Jest alternatywa.

        Kto nie ma miedzi to w slumsach na Oruni siedzi.Aby uciec z Oruni to musi być albo powódż,albo pożar albo przez "wydział spraw lokalowych" na Kurkowej.

        • 6 12

    • pataola to jest ta rzesza słoików ,co na każdym kroku im słoma wystaje !

      • 15 3

  • ed

    ed co ty na to komentuj

    • 0 0

  • "Ostatnie tango w Oruni"? (1)

    Mam wątpliwości co do poprawności tytułu: "w Oruni", nie "na Oruni"? Zapewne tytuł przeszedł "profesjonalną korektę", ale brzmi jakoś dziwnie.

    • 6 1

    • O innym mieście w Poradni Językowej PWN:
      "Z nazwami dzielnic zasadniczo łączymy przyimek na, wyjątkiem są przede wszystkim te dzielnice, które powstały z przyłączenia do miasta dawnych wsi. Kiedyś mówiono w Mokotowie, dziś tylko na Mokotowie. Wciąż mówimy w Wilanowie, ale niewykluczone, że gdy powstanie tu więcej domów, zaczniemy mówić na Wilanowie."

      • 0 0

  • książka (1)

    Brawo Panie Krzysztofie i jeszce raz brawo .Dla mnie jest Pan wspaniałym człowiekiem .Gratuluje Panu twórczości, bo tacy jak Pan tworzą historię naszego powszedniego.
    Pozdrawiam.

    • 23 0

    • a ja się cieszę, że Panu się po prostu chce

      • 1 0

  • Powojenna Orunia to teraz Żabianka.

    Zamiast ubogich niewykształconych są ubodzy źle wykształceni których praca starcza na małe przyjemności.
    Patologie są identyczne i tylko styl się zmienił na gorszy.

    • 6 0

  • Adria

    Adria nie była mordownią, bar U Olka ewentualnie tak,

    • 9 1

  • Patole to dolne miasto tam to sa historie warto spisac

    • 5 6

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym teatrze została została wystawiona sztuka na podstawie powieści Martyny Bundy "Nieczułość"?

 

Najczęściej czytane