• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nowa Kolonia: nowa przestrzeń kulturalna we Wrzeszczu

Łukasz Stafiej
10 września 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Sylwester Gałuszka był jednym z założycieli Kolonii Artystów w 2001 roku na terenach stoczniowych. Obecnie KA siedzibę ma w nowym lokalu we Wrzeszczu. Sylwester Gałuszka był jednym z założycieli Kolonii Artystów w 2001 roku na terenach stoczniowych. Obecnie KA siedzibę ma w nowym lokalu we Wrzeszczu.

- Aby uczestniczyć w naszych wydarzeniach na stoczni, trzeba było wysłać swoje nazwisko na maila. Wszyscy - nieważne, czy szli na koncert, performance czy na warsztaty z dzieckiem - musieli być na liście i byli kontrolowani. Teraz na Facebooku jednym kliknięciem deklarujemy uczestnictwo w jakimś wydarzeniu, ale tak naprawdę mało kto to respektuje. Wtedy zgłoszenie udziału było o wiele bardziej zobowiązujące. Trochę tęsknię za tamtymi czasami - wspomina Sylwester Gałuszka z Kolonii Artystów, która właśnie wprowadziła się do nowej siedziby przy al. Grunwaldzkiej 51 zobacz na mapie Gdańska we Wrzeszczu. Nowa Kolonia to nie tylko przestrzeń galeryjna i koncertowa, ale również kawiarnia.



Łukasz Stafiej: Dobrze pamiętasz 2001 rok w gdańskiej stoczni, gdy ruszała Kolonia Artystów?

Sylwester Gałuszka: Mam wiele bardzo wyraźnych wspomnień z tamtych czasów. Pamiętam dźwięki codziennej pracy przy statkach, bardzo intensywny zapach rdzy, smarów czy farb. Ale przede wszystkim tę atmosferę niedostępności. Wtedy te tereny były zamknięte, a stocznia była zupełnie inną przestrzenią, niż znają ją obecni bywalcy na przykład klubu B90. Artyści, którzy osiedlali się w poprzemysłowych budynkach albo otwierali tam swoje pracownie otrzymywali specjalne przepustki. Strażnik w służbówce przy bramie nr 2 za każdym razem sprawdzał, co wnoszę i wynoszę ze stoczni.

Żeby wejść na wasze wydarzenia, trzeba było się trochę nagimnastykować. Pamiętam wysyłanie maili, problemy, gdy się okazywało, że strażnik nie ma nazwiska na liście.

Śmieję się, że prowadziliśmy wtedy takiego analogowego Facebooka. Aby uczestniczyć w naszych wydarzeniach, trzeba było wysłać swoje nazwisko na maila, którego podawaliśmy w informacjach prasowych. Wszyscy - nieważne, czy szli na organizowany przez Kolonię Artystów koncert, performance czy na warsztaty z dzieckiem - musieli być na liście i byli kontrolowani. Teraz na Facebooku jednym kliknięcie deklarujemy uczestnictwo w jakimś wydarzeniu, ale tak naprawdę mało kto to respektuje. Wtedy zgłoszenie udziału było o wiele bardziej zobowiązujące. Trochę tęsknię za tamtymi czasami.

Nowa Kolonia czynna jest codzienne w godz. 12-22. To nie tylko galeria i miejsce koncertów, ale również kawiarnia. Nowa Kolonia czynna jest codzienne w godz. 12-22. To nie tylko galeria i miejsce koncertów, ale również kawiarnia.
Wokół Kolonii Artystów w tamtych czasach wytworzyła się atmosfera pewnej elitarności. Ale było to tak naprawdę złudzenie. Wystarczyło przyjść na jedno wydarzenie, aby poczuć, że to otwarta i przyjazna dla wszystkich przestrzeń.

Pamiętam jak około 2004 roku przyjechała do nas Bogna Świątkowska z Fundacji Bęc Zmiana i była zaskoczona. Mówiła: "U nas w Warszawie też już tak jest, że robi się listy na wernisaże". Myślała, że nasza działalność jest taka elitarna. A przecież nie wiedziała, że listy są podyktowane wyłącznie wymogami bezpieczeństwa na terenach stoczniowych.

Jaki nastrój panował wtedy wśród was - młodych artystów i kuratorów, którzy znaleźli na stoczni swoją artystyczną enklawę?

Kończyłem wtedy studia i ten okres stał się dla mnie naturalnym przedłużeniem atmosfery panującej na uczelni. Dzięki Kolonii Artystów mogłem zostać w Gdańsku i pracować ze sztuką. W każdej pracowni była inna osobowość: inny muzyk, performer czy artysta. Panował niesamowity ferment, solidarność środowiskowa. Tak naprawdę, nie było wcześniej w Trójmieście miejsca, gdzie z taką intensywnością prezentowano lokalną sztukę niezależną. Dopiero my z Mikołajem Jurkowskim jako Robotnicy Sztuki zaczęliśmy to robić. Po kilku latach rozszerzyliśmy działalność i zaczęliśmy prezentować artystów z Polski i zagranicy.

I wtedy przyszedł 2007 rok i czas wyprowadzki. Artyści musieli opuścić swoje pracownie.

Ta końcówka pokazywała kierunek, gdzie chcemy podążać. Wystawa Grupy Penerstwo, koncert Kota czy Festiwal Strajk, na którym prezentowaliśmy niezależne wytwórnie oraz koncert Murcofa w 2007 roku to były już w pełni świadome decyzje. Nie mówię przez to, że to, co było przedtem, było nieistotne. Wręcz przeciwnie, ten cały stoczniowy okres był rodzajem naszego dojrzewania, kształtowania się nas jako artystów i kuratorów. Ta przestrzeń miała na to ogromny wpływ. Sami mówiliśmy o sobie, że "zastoczniowaliśmy" - tak tą stocznią przesiąkliśmy.

W Nowej Kolonii kontynuowany jest program z poprzedniej siedziby, m.in. wystawy prac wideo z cyklu Wrzeszcz Art! czy koncerty muzyki elektronicznej. W Nowej Kolonii kontynuowany jest program z poprzedniej siedziby, m.in. wystawy prac wideo z cyklu Wrzeszcz Art! czy koncerty muzyki elektronicznej.
Czego cię to nauczyło?

Powiem przewrotnie. Nauczyłem się, że pomimo tego, że pracujesz w kulturze i robisz coś na rzecz artystów i ludzi, poświęcasz swój czas i życie prywatne dla sztuki, to nic ci się nie zależy. I w każdej chwili zaczynasz od zera.

Gdy wyrzucono was ze stoczni, Kolonia Artystów niemal przestała istnieć.

Tak jak mówię, mimo kilku lat docenianej przez odbiorców kultury działalności, musieliśmy zaczynać od zera. Zaczęły się rozmowy z urzędnikami, trzeba było nauczyć się funkcjonowania poza murami stoczni. W końcu po dwóch latach udało nam się otrzymać od miasta 70 m kw. przestrzeni po dawnym biurze poselskim Jacka Kurskiego przy ul. Miszewskiego 18 we Wrzeszczu. Wszystko na własny koszt wyremontowaliśmy i utrzymywaliśmy. W pierwszym roku żaden z naszych wniosków grantowych nie dostał dofinansowania z miasta. Więc zaczęliśmy działać zgodnie z hasłem "Do It Anyway".

To hasło patronowało waszej działalności przez kolejne lata.

To jest to, co wynieśliśmy ze stoczni - umiejętność radzenia sobie w każdej sytuacji, bez dofinansowania.

Minęło kolejnych siedem lat od opuszczenia stoczni i znów się przeprowadziliście.

Tak, ale pomiędzy tymi dwoma datami wydarzyło się coś, o czym warto wspomnieć. Przestrzeń na Miszewskiego pozwalała nam działać jedynie w cyklu wydarzeniowym - od koncertu do koncertu, od wystawy do wystawy, czasem jakieś warsztaty. Natomiast idea Kolonii od początku zakładała pozyskiwanie przestrzeni i udostępnianie ich artystom, którzy potrzebują pracowni. I tutaj pojawia się nasza działalność na Dolnym Mieście w 2012 i projekt DOM, czyli Dolne Otwarte Miasto. Udało nam się otrzymać od miasta dwa piętra w kamienicy przy ul. Dolnej 4, gdzie powstało pięć pracowni udostępnianych lokalnym artystom na roczne i półroczne rezydencje. Ich zadaniem jest między innymi prowadzenie warsztatów dla dzieci. Dzięki temu na Dolnym Mieście powoli realizuje się nasz cel - proces spotkania mieszkańca i artysty poprzez działania edukacyjne. Właśnie dostaliśmy przedłużenie pozwolenia na użytkowanie tej przestrzeni.

Nowa Kolonia znajduje się na parterze kamienicy przy ul. Grunwaldzkiej 51 we Wrzeszczu. Nowa Kolonia znajduje się na parterze kamienicy przy ul. Grunwaldzkiej 51 we Wrzeszczu.
Od kilku tygodni zajmujecie lokal po restauracji Shanghai przy al. Grunwaldzkiej 51. Jakieś zmiany?

Po pierwsze nazwa. Miejsce zarządzane jest przez Fundację Kolonia Artystów, ale nazwaliśmy je Nowa Kolonia. Po drugie - godziny otwarcia. Teraz już nie działamy w trybie wydarzeniowym - Kolonia jest czynna codzienne w godz. 12-22. Najważniejszą rzeczą pozostaje nasza działalność kulturotwórcza i edukacyjna, nowością jest przestrzeń kawiarniana. Po obejrzeniu wystawy można napić się kawy, przeczytać magazyny o sztuce czy kupić książkę. Są pytania o alkohol, ale na razie nie chcemy go wprowadzać. Jeszcze przed remontem zrobiłem spotkanie z dwoma tutejszymi wspólnotami. Mieszkańcy obawiają się wieczornych hałasów, a bar z alkoholem często je potęguje. Na razie się sprawdzamy i chcemy być wobec siebie fair. Być może w przyszłym roku rozszerzymy działalność barową, ale nie chcę doprowadzić do sytuacji, gdy zdominuje ona naszą działalność kulturotwórczą.

Co się będzie działo w Nowej Kolonii?

Kontynuujemy Wrzeszcz Art!, czyli wystawy sztuki multimedialnej. Do końca września można oglądać prace Diany Rönnberg i Kordiana Lewandowskiego. W listopadzie wystawę będzie miała Honorata Martin. W październiku planujemy warsztaty z budowania instrumentów, animacji poklatkowej czy komputerowej edycji audio i wideo prowadzone przez ekspertów. Bardzo chciałbym jesienią zrobić trzecią edycję DNA, czyli przeglądu muzyki elektronicznej z gatunków drone, noise i ambient. Będzie to prawdopodobnie edycja zdominowana przez kobiety. W czwartki chcemy prowadzić "Obiady Czwartkowe" - jam session dla eksperymentujących z elektroniką muzyków. Będą też m.in. pokazy filmowe. Opłaty za wstęp będą niewielkie. Jesteśmy otwarci na propozycje.

Wydarzenia

Diana Rönnberg, Kordian Lewandowski, Marzyciele

muzyka alternatywna, projekcje filmowe, wystawa

Miejsca

  • Kolonia Gdańsk, al. Grunwaldzka 51

Opinie (30)

  • Kawiarnia Morska

    Przez wiele lat w tym lokalu mieściła się Kawiarnia Morska. Szkoda, że teraz to nie Kolonia Morska.

    • 1 2

  • Wrzeszcz

    Dużo czasu upłynie i dużo zostanie pracy włożonej ażeby ,,rozruszać Wrzeszcz" tak pięknej dzielnicy,żeby każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Tak trzymać !!!

    • 6 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Kto występuje w tradycyjnym teatrze japońskim Kabuki ?

 

Najczęściej czytane